Ośrodek Postulatorski Chrystusowców
Czcigodny Sługa Boży kard. August Hlond

Czcigodny Sługa Boży kard. August Hlond

(1881-1948)
kardynał; w latach 1926-1948;
Prymas Polski
Założyciel Towarzystwa Chrystusowego; salezjanin

Wspomnienia - artykuły

Problemy społeczne Górnego Śląska oraz sposoby ich rozwiązywania w myśli i działalności publicznej ks. Augusta Hlonda (1922–1926)

Lech Krzyżanowski


 Charakterystycznym rysem posłannictwa ks. A. Hlonda, spełnianego na wszystkich stanowiskach, było konsekwentne realizowanie linii postępowania mającej na względzie interesy Kościoła, co wykluczało w tym czasie jakiekolwiek ustępstwa na rzecz partykularnych interesów narodowych, politycznych czy społecznych. Posługa tego duchownego przypadła na lata bardzo ostrych konfliktów, co powodowało, że stosowanie tak zarysowanej metody postępowania — szukania porozumienia między zwaśnionymi z różnych powodów wiernymi — nie należało do łatwych. Nieuchronnie oznaczać musiało poddanie się bardzo ostrej krytyce ze strony zwolenników jednoznacznego opowiedzenia się Kościoła po którejś ze stron konfliktu. Jedynie bardzo silne przekonanie o słuszności przyjętych zasad postępowania, które na każdym kroku demonstrował ks. A. Hlond, pozwalało wbrew krytyce trwać przy swoich poglądach.

Konsekwencja w realizacji raz przyjętej linii działania i wierność obranym zasadom, były cechami, które nabył A. Hlond w domu rodzinnym. Dorastał w typowej śląskiej rodzinie, niezbyt bogatej, utrzymującej się z wynagrodzenia ojca — dróżnika kolejowego, w której jednak takie walory jak głęboka religijność, pracowitość i zwykła ludzka uczciwość, zajmowały naczelne miejsce. Jego ojciec Jan był przybyszem z Wielkopolski, który pod wpływem żony Marii, Ślązaczki z pochodzenia, łatwo przyjął panujący tu system wartości, nie tak przecież odległy od obowiązującego w Wielkopolsce. Matka, jak wspominał po latach ks. A. Hlond, odgrywała w czasach jego młodości nadzwyczaj ważną rolę, kształtując uczucia religijne i patriotyczne. Będąc u szczytu ludzkiego powodzenia, po mianowaniu go kardynałem, wspominał ks. A. Hlond: „Tyś umiejętniej od wielu uczonych pedagogów złożyła w duszach swych dzieci mocny fundament życiowy, oparty silnie o wiarę i prawo Boże. Ponieważ sama szczerze modlić się umiałaś, wyuczyłaś nas łatwo i dobrze pacierza, z którego po dziś dzień czerpię moc i ufność w Boga. Otwarłaś przed nami szeroko drogę do szczęścia, boś nas wychowała nie do pieszczot i wygód, lecz do hartu i pracy i uczyłaś nas kochać obowiązek, a powinność spełniać poważnie i ochoczo”1. W takiej atmosferze, w licznej rodzinie Hlondów (August miał jedenaścioro rodzeństwa) rodziły się powołania kapłańskie. Oprócz przyszłego prymasa jeszcze trzech jego braci wybrało życie konsekrowane; wszyscy zresztą wstąpili do zakonu Salezjanów. August, pierwszy krok w tym kierunku uczynił w 1893 roku, gdy wyjechał wraz ze starszym bratem Ignacym do Turynu. Tamtejszy zakład salezjański, który założył św. Jan Bosko, był bowiem znany i popularny wśród Górnoślązaków. W Italii, w kolegium misyjnym w Valsalice ukończył naukę w zakresie szkoły średniej, a później po rocznym nowicjacie spędzonym w Foglizzo, w 1897 roku złożył śluby zakonne. Już jako salezjanin ukończył studia filozoficzne w Rzymie, uzyskując w 1900 roku tytuł doktora filozofii2.

Święcenia kapłańskie z rąk bp Anatola Nowaka, przyjął ks. A. Hlond w 1905 roku, po czym został kapelanem w Krakowie, w schronisku dla chłopców im. Księcia Aleksandra Lubomirskiego. Przydatna do pełnienia tej funkcji okazała się kilkuletnia praktyka pedagogiczna nabyta w Oświęcimiu w latach 1900-1904. Z pewnością z niemałymi trudnościami wiązało się wykonywanie obowiązków opiekuna tzw. trudnej młodzieży. Mimo to jednak przyznać trzeba, że praca ks. A. Hlonda przed 1922 rokiem należała do tych nielicznych epizodów w jego życiu, które nie wymagały wykazywania się dużymi umiejętnościami dyplomatycznymi. Te, staną się konieczne dopiero w dalszych latach jego posługi kapłańskiej. Na razie potrzebna była spora energia oraz umiejętności organizacyjne i takimi cechami przyszły prymas Polski wówczas się wykazał. Zyskując dobre recenzje swej pracy w Krakowie, w 1907 roku przeniesiony został do Przemyśla, gdzie objął kierownictwo miejscowej placówki salezjańskiej, zaś dwa lata później został przełożonym Instytutu Salezjańskiego w Wiedniu3.

Praca w różnych częściach monarchii austro-węgierskiej, wśród mocno zróżnicowanych społecznie i narodowo środowisk (kontaktował się z głównie młodzieżą rzymskokatolicką, ale także z grekokatolicką, a czasem i żydowską; z grupami wywodzącymi się zarówno ze społeczności robotniczej jak i chłopskiej czy drobnomieszczańskiej), pozwoliła ks. A. Hlondowi zdobyć niemałą wiedzę z dziedziny psychologii społecznej i socjologii, a także wypracować u siebie poczucie tolerancji dla odmiennych obyczajów, postaw itd. Ta ostatnia cecha, nieczęsta wśród duchowieństwa polskiego przełomu XIX i XX wieku, w znakomity sposób ułatwiła jego późniejszą pracę na ziemiach polskich. Nim do niej jednak doszło, w uznaniu talentu i dotychczasowych dokonań, ks. A. Hlond mianowany został w 1919 roku przełożonym salezjańskiej prowincji niemiecko-węgierskiej. W tym charakterze uczestniczył w I Kapitule Inspektorii Niemiecko-Węgierskiej w 1921 roku, a także brał udział XII Kapitule Generalnej Salezjanów, odbywającej się w Turynie w 1922 roku. Warto przypomnieć, że po raz pierwszy uczestniczył w obradach Kapituły Generalnej już dwanaście lat wcześniej, jako ledwie 29-letni kapłan. Jego aktywna działalność w tym okresie, w pełni uzasadniała wniosek, iż w czasie gdy odradzało się państwo polskie i ważyły się polityczne losy Górnego Śląska, ks. A. Hlond był już duchownym znanym i to nie tylko w środowisku niemieckich czy węgierskich salezjanów, ale i w znacznie szerszej skali, bez mała Kościoła powszechnego4.

W połowie 1922 roku, na ziemiach polskich dokonało się jedno z najważniejszych rozstrzygnięć politycznych. Polska w wyniku działań powstańczych i plebiscytowych, oficjalnie przejęła część Górnego Śląska. W granicach Rzeczypospolitej znalazła się w konsekwencji tej decyzji, blisko milionowa rzesza ludności, w zdecydowanej większości wyznania katolickiego. Byli to w przeważającej mierze Polacy, choć pojawiła się także i mniejszość niemiecka, stanowiąca ok. 250-tysięczną grupę ludności. Za decyzją polityczną, przecinającą granicą państwową obszar Górnego Śląska, przyszły odpowiednie postanowienia władz kościelnych. Obszar plebiscytowy, do tej pory w całości pozostający w granicach rozległej diecezji wrocławskiej, został w części z niej wyłączony. Dotyczyło to mianowicie ziem przyznanych Polsce. Docelowo powstać tu miała osobna diecezja. Nim jednak do jej erygowania doszło, decyzją Stolicy Apostolskiej utworzono najpierw, w 1921 roku, tzw. Delegaturę Książęco Biskupią z ks. Janem Kapicą na czele. Delegat Książęco-Biskupi sympatyzował co prawda z obozem polskim, nie miał jednak możliwości dokonywania istotnych zmian w strukturze Kościoła na polskim Górnym Śląsku ponieważ kierowana przez niego instytucja w pełni podlegała niemieckim władzom diecezji wrocławskiej. Inaczej było z jej następczynią, utworzoną w 1922 roku tzw. Administracją Apostolską, także strukturą tymczasową, ale co najważniejsze, w pełni uniezależnioną od Wrocławia. Powołując ją papież Pius XI zdawał sobie sprawę, że przed jej zwierzchnikiem stać będą zadania bardzo trudne. Wśród nich, jedno z najważniejszych polegało na przywróceniu na tym terenie, dotychczas respektowanej przez miejscową ludność hierarchii wartości, w której zasady chrześcijańskie zajmowały naczelne miejsce. Znaczenie tego zadania wynikało z przeświadczenia, podzielanego przez Stolicę Apostolską, iż porządek społeczny panujący na Górnym Śląsku, w wyniku plebiscytu i zwłaszcza walk powstańczych uległ w dużym stopniu zachwianiu. Dowodem tego były choćby powtarzające się tu na początku lat dwudziestych napaści na duchownych. Konflikt społeczny i rozluźnienie obyczajów wiązało się dodatkowo z pojawieniem się ostrego antagonizmu narodowego, tym boleśniejszego, że dzielącego środowisko katolickie w skład którego wchodzili tu zarówno Polacy jak i Niemcy. Przywrócenie poprzednio istniejącej jedności stanowiło więc, obok walki z demoralizacją, podstawowe zadanie stawiane przed Administratorem Apostolskim5.

Znaczenie celów jakie należało zrealizować powodowało, że sprawa obsady stanowiska Administratora Apostolskiego należała do bardzo istotnych. Wybór nie mógł być i nie był dziełem przypadku. Pius XI wskazał na osobiście mu znanego salezjanina, ks. A. Hlonda. Wśród przyczyn takiej decyzji z pewnością bardzo ważne miejsce zajmowała wiedza papieża o zaletach i umiejętnościach nominata. Ceniona zwłaszcza musiała być umiejętność łagodzenia sporów pomiędzy zwaśnionymi grupami wiernych. Z tego powodu ks. A. Hlond był znakomitym kandydatem do roli duchownego osłabiającego antagonizmy, które nie dzieliły wprawdzie społeczeństwa górnośląskiego według czytelnego podziału na wrogów i sojuszników Kościoła, ale przebiegały niejako w poprzek obozu katolickiego. Tym trudniej było z nimi walczyć, że konkurenci żądali zazwyczaj poparcia Kościoła wyłącznie dla swoich racji, odmawiając takiej opieki skłóconym z nimi innym grupom wiernych. Przyszłość pokazała, że z takimi, bardzo trudnymi wyzwaniami znakomicie poradził sobie ks. A. Hlond, a na jego sukces w znaczący sposób wpłynęły doświadczenia pracy dydaktycznej i kapłańskiej w zróżnicowanych środowiskach Austro-Węgier6.

Konfliktem, który w przedstawiony wyżej sposób dezintegrował środowisko katolickie na Górnym Śląsku był zwłaszcza spór na tle narodowościowym. Wydawał się on nieunikniony zważywszy na to, jak mocno skłóceni ze sobą pozostawali Polacy i Niemcy po okresie powstań i plebiscytu. W obu grupach niemały odsetek stanowili katolicy i ci najmocniej domagali się od Kościoła identyfikowania się tylko z interesami własnej strony. Ks. A. Hlond świadomy, iż w kierowanej przez niego Administracji Apostolskiej, wśród blisko 1 mln. wiernych znajduje się w przybliżeniu 160 tys. grupa katolików niemieckich, rozpoczął więc bardzo trudną misję łagodzenia narodowego konfliktu. Realizacja tego celu nie tylko opierała się na słownych deklaracjach Administratora Apostolskiego, jakich doszukać się można niemal we wszystkich jego publicznych wystąpieniach7, ale przede wszystkim zauważalna była w praktycznych działaniach. Świadczyły o tym choćby nominacje na wyższe stanowiska duchowne w Administracji Apostolskiej, które obejmowali także duchowni pochodzenia niemieckiego. Oni również pozostali w zdecydowanej większości w swoich probostwach, o ile oczywiście sami wcześniej nie zdecydowali się przenieść na stronę niemiecką. Co prawda status prawny nieusuwalnego w gruncie rzeczy proboszcza nie dawał Administratorowi Apostolskiemu możliwości automatycznego przenoszenia niechcianych rządców parafii poza Górny Śląsk, ale, co istotniejsze, nie znajdujemy informacji świadczących o tym, iż ks. A. Hlond w ogóle nosił się z zamiarem takich personalnych roszad na większą skalę. Co najwyżej dodawał niemieckim proboszczom polskich wikarych. To jednak miało przede wszystkim wymiar praktyczny nie pozwalający traktować tych nominacji w kategoriach walki narodowej. Obecność polskiego i niemieckiego kapłana w parafii, umożliwiała po prostu należyte sprawowanie liturgii i zapewnienie opieki duszpasterskiej wiernym obu narodowości8.

Z tych samych przyczyn ks. A. Hlond sugerował proboszczom pracującym w mieszanych narodowo parafiach, by nie likwidowali nabożeństw odprawianych w języku niemieckim, nawet jeśli odsetek wiernych pochodzenia niemieckiego uległ po 1922 roku zmniejszeniu. Przyjąć należy, że to właśnie autorytet ks. A. Hlonda przesądził o tym, iż w przeważającej liczbie placówek duszpasterskich nie zmniejszono liczby nabożeństw dla katolików-Niemców. Tradycyjnie już oddzielnie dla obu grup narodowych odbywały się także uroczystości I komunii św., bierzmowanie itp. Również języka liturgii w tych formach duszpasterstwa nie chciał Administrator Apostolski zmieniać. Wreszcie, bez zmian pozostała liczebność organizacji kościelnych skupiających wiernych pochodzenia niemieckiego, co tłumaczyć należy wyłącznie niemal tolerancyjnym wobec nich odnoszeniem się władz Administracji Apostolskiej z ks. A. Hlondem na czele9.

Polityka, jaką wobec swych niemieckich wiernych prowadził Administrator Apostolski, nie oznaczała oczywiście dystansowania się od uczestnictwa w procesie polonizacyjnym. Kościół w tym czasie uważał bowiem ów proces za naturalną konsekwencję przejęcia przez Polskę części Górnego Śląska. Na tym właśnie opierała się istota polityki ks. A. Hlonda, polegająca na przystosowaniu Kościoła do działalności w czasach trudnych, bo wymagających dyplomatycznego unikania jednoznacznych deklaracji narodowych lub politycznych. Znalezienie właściwej drogi postępowania skłaniało w tym wypadku ks. A. Hlonda do włączenia się w ogół działań polonizacyjnych, rozumianych jednak jako długoletni proces przebiegający w sposób ewolucyjny. Zakres owego włączenia się definiowano zaś w taki sposób, by nie utracić kontaktu i zaufania niemieckich wiernych. Ks. A. Hlond za w pełni naturalne i nie świadczące o chęci nachalnej polonizacji uznał zatem obsadzenie Polakami tak ważnych urzędów kościelnych, jak stanowiska: wikariusza generalnego, kanclerza, czy notariuszy. Patronował nowo powstającym polskim organizacjom kościelnym, stworzył znacznie dogodniejsze warunki do studiowania dla polskich alumnów, wreszcie, przyczynił się do znacznego wzrostu liczby wydawanych w języku polskim książek i periodyków religijnych. Tym niemniej wszystkie jego inicjatywy cierpliwie tłumaczone były środowisku niemieckiemu i na ogół przez nie akceptowane. Ograniczone ramy referatu zmuszają autora do przyznania, że wymieniona tu lista działań polonizacyjnych podjętych przez ks. A. Hlonda nie może być pełna. Prezentowane inicjatywy odgrywają raczej rolę przykładu obrazującego kierunek polityki Kościoła zgodny z politycznymi życzeniami władz administracyjnych. To głównie bowiem władzom centralnym i wojewódzkim zależało na tym aby Kościół włączył się aktywnie do działań przekształcających rzeczywistość górnośląską z niemieckiej w polską. Ks. A. Hlond jako to już pokazano wyżej taką linię postępowania akceptował jedynie częściowo, ale dzięki swym talentom dyplomatycznym, mimo braku pełnej afirmacji dla polskich działań politycznych, przez cały okres pobytu na Górnym Śląsku pozostawał w bardzo dobrych stosunkach z władzami politycznymi. Sojusz Kościoła i państwa był tu tym łatwiejszy do osiągnięcia ponieważ aparat administracyjny aż do przewrotu majowego wywodził się z bliskiego duchowieństwu obozu chrześcijańskiej demokracji. Tym niemniej fakt, iż nie akceptując najbardziej radykalnych metod walki z żywiołem niemieckim, Kościół potrafił jednak utrzymać dobre stosunki z władzami, był kolejnym dowodem taktu i umiejętności mediacyjnych ze strony ks. A. Hlonda10.

Już wcześniej zwrócono uwagę na to, iż przyjęcie linii postępowania, w której Kościół nie identyfikował się z żadną z grup narodowych i pragnął być postrzegany jako instytucja służąca tak Polakom jak i Niemcom, w warunkach ostrego antagonizmu narodowego nie mogło liczyć na akceptację, szczególnie ze strony radykalnie nastawionych części obu środowisk. Wśród Polaków głosy krytyki pod adresem ks. A. Hlonda nie były wprawdzie formułowane wprost i oficjalnie, tym niemniej, szczególnie Związek Obrony Kresów Zachodnich, wiele razy wyrażał wątpliwość, czy duchownym pod kierownictwem Administratora Apostolskiego rzeczywiście zależy na trwałym zintegrowaniu Górnego Śląska z resztą Polski. Zarzuty okazywały się nietrafne, dowodząc raczej niezrozumienia motywów jakimi kierował się ks. A. Hlond, tym niemniej ich pojawienie się musiało być dla Administratora Apostolskiego, a przy tym potomka powstańca styczniowego, bardzo przykrym doświadczeniem. Jeszcze częściej głosy krytyki płynęły ze strony środowiska niemieckiego, choć wypada zauważyć, że ich autorami byli najczęściej nie rodowici Górnoślązacy znający specyfikę byłego obszaru plebiscytowego, lecz osoby z zewnątrz, traktujący politykę Kościoła instrumentalnie, jako pretekst do kwestionowania stanu stosunków polsko - niemieckich. W takich kręgach narodził się artykuł dr Alfreda Albrechta zamieszczony w wiedeńskim tygodniku „Das neue Reich”11, zarzucający ks. A. Hlondowi dyskryminowanie wiernych niemieckich. Miało ono polegać na stworzeniu niemieckim organizacjom kościelnym znacznie gorszych warunków funkcjonowania, przenoszeniu mszy w języku niemieckim na najbardziej niedogodne pory dnia, odmawianiu spowiedzi w języku innym niż polski itp. Na artykuł, przedrukowany następnie w prasie czeskiej, niemieckiej i austriackiej, odpowiedzieli w imieniu władz Administracji Apostolskiej ks. ks. Teofil Bromboszcz i Józef Gawlina12. Nie zakończyło to zresztą sporu, który kontynuowany był także już po objęciu przez ks. A. Hlonda godności prymasa Polski13.

Celem, jeszcze ważniejszy bodaj od złagodzenia sporu narodowego, było przywrócenie zachwianej przez wydarzenia z początku lat dwudziestych, tradycyjnej hierarchii wartości. Obserwatorzy życia społecznego na Górnym Śląsku, niezależnie od ich poglądów politycznych czy narodowych stwierdzali, że następstwem wojny, powstań i plebiscytu, była tu wyraźnie widoczna demoralizacja, rozluźnienie obyczajów i pojawienie się zjawiska dechrystianizacji, do tej pory dostrzeganego jedynie na pobliskim obszarze Zagłębia Dąbrowskiego. Konstatacja taka nie była niczym odkrywczym. Wręcz rzucała się w oczy, szczególnie tym, którzy znali specyfikę życia publicznego na Górnym Śląsku przed I wojną światową, gdy dzielnica ta, mimo rodzących się sporów narodowych oraz walki na płaszczyźnie gospodarczej, pozostawała ściśle związana z Kościołem, wyznaczającym jej wzorce moralności. Ks. A. Hlond nie miał wątpliwości, że religijność z której słynęli niegdyś Górnoślązacy w pewnej mierze stała się okazjonalna. Jedną z ważnych inicjatyw, które przyczynić się miały do odbudowania dawnej pobożności na Górnym Śląsku, były zjazdy katolickie. Organizując je ks. A. Hlond nawiązywał do XIX wiecznej jeszcze tradycji, gdy wiece takie pełniły funkcję zebrań przedwyborczych, aktywizujących wiernych do poparcia partii Centrum. Przygotował więc w Królewskiej Hucie, w dniach od 8 do 10 września 1923 roku, II śląski zjazd katolicki. Okoliczności polityczne, narodowe, a i gospodarcze nie były dla zjazdu sprzyjające. Ogromne bezrobocie i inflacja zniechęcały do udziału w zjeździe. Ponadto został on zbojkotowany przez wiernych pochodzenia niemieckiego, zrażonych nieprzychylnym wobec nich zachowaniem organizacji zrzeszających byłych powstańców śląskich. A jednak powszechny udział przynajmniej katolików polskich wskazywał, że pozycja Kościoła na tym terenie, mimo wyraźnego osłabienia, nadal pozostała jednak znacząca14.

Pełnym sukcesem zakończył się natomiast kolejny, III śląski zjazd katolicki, odbywający się we wrześniu 1924 roku w Katowicach. Masowy w nim udział nie tylko Polaków, ale i Niemców, pozwalał Kościołowi ponownie zająć miejsce przywódcy lokalnej społeczności. Rezolucje, jakie podjęto na III zjeździe dotyczył m.in. zintensyfikowania walki z pijaństwem, rozwiązłością obyczajów, sekciarstwem, ochrony świąt kościelnych, utworzenia diecezji śląskiej ze stolicą w Katowicach, przyłączenia do tej diecezji Śląska Cieszyńskiego, wreszcie, budowy katedry śląskiej. Wśród innych ważnych dokonań aktywizujących miejscowy Kościół, wymienić należy np. powołanie „Gościa Niedzielnego”, tygodnika katolickiego w języku polskim, którego pierwszy numer ukazał się 9 września 1923 roku. Stworzenie takiego czasopisma było wykonaniem jednej z rezolucji II śląskiego zjazdu katolickiego, przy czym wśród pomysłodawców nie sposób nie wymienić ks. A. Hlonda. Zdawał on sobie bowiem sprawę, że katolickiej, polskiej społeczności na Górnym Śląsku, nie wystarcza już wydawany we Wrocławiu „Posłaniec Niedzielny”, zawierający jedynie ściśle liturgiczne treści, nie dotykając innych dziedzin życia codziennego. Popularność „Gościa Niedzielnego” potwierdziła potrzebę wydawania takiego periodyku, z zainteresowaniem czytanego, choć z oczywistych względów tylko przez środowisko polskie. Ale i Niemcy — katolicy doczekali się w Administracji Apostolskiej swojego czasopisma. Początkowo rolę tę pełnił tygodnik „Katholisches Sonntagsblatt” wydawany jako dodatek do „Der Oberschlesische Kurier”, a od 1925 roku był to „Sonntagsbote” oficjalny organ prasowy niemieckich katolików na Górnym Śląsku15.

II zjazd śląski był również inicjatorem powołania Ligi Katolickiej, organizacji skupiającej, do tej pory mocno zróżnicowane środowisko katolickie na Górnym Śląsku. Ks. A. Hlond poparł tę inicjatywę, mimo że zdawał sobie sprawę, z jak dużymi trudnościami wiązać się będzie połączenie w jedno polskich i niemieckich organizacji katolickich, przez wiele lat funkcjonujących oddzielnie. Sekretarzem Generalnym ustanowił ks. J. Gawlinę, którego również w efekcie traktować należy jako autora sukcesu związanego z przystosowaniem Ligi Katolickiej do warunków górnośląskich. W organizacji tej znaleźli się katolicy polskiego i niemieckiego pochodzenia, a przeszkodą nie okazała się również przynależność do różnych partii politycznych. W ten sposób Kościół, a w jego ramach osobiście ks. A. Hlond, stawał się głosicielem idei tolerancji postrzeganej nie tylko jako teoretyczna wartość, ale i sposób praktycznego działania16.

Bilans inicjatyw zmierzających do zintensyfikowania życia religijnego na Górnym Śląsku musi być uzupełniony o inne jeszcze decyzje ks. A. Hlonda. Należy do nich erygowanie licznych nowych parafii, co skracało znacznie drogę wiernych do kościoła parafialnego, a także powołanie nowych dekanatów: w 1923 roku, katowickiego i piekarskiego, a w 1924 roku rybnickiego, pogrzebieńskiego, wodzisławskiego, żorskiego i mysłowickiego. Administrator Apostolski zainicjował, na skalę do tej pory na Górnym Śląsku niespotykaną, praktykę wizytacji duszpasterskich w parafiach, do których okazję stanowiły np. uroczystości bierzmowania. Jedynie w ciągu pierwszego roku swej pracy, jako Administrator Apostolski udzielił ponad 60 tys. wiernych sakramentu bierzmowania17.

Wymienić też należy szereg uroczystości religijnych jednoczących wiernych całej Administracji, z najważniejszą spośród nich: doprowadzeniem do koronacji przez nuncjusza Lorenzo Lauri, obrazu Matki Boskiej Piekarskiej, 15 sierpnia 1925 roku. Ks. A. Hlond przyczynił się także do znacznego zaktywizowania kościelnych instytucji charytatywnych, powołując w lipcu 1924 roku sekretariat diecezjalny dla spraw dobroczynności, pod kierownictwem ks. Maksymiliana Wojtasa, oraz Śląski Komitet Ratunkowy, zajmujący się zbiórkami pieniędzy, żywności, odzieży itp. Zasługą Administratora Apostolskiego było wreszcie i to, że kolejny konflikt społeczny dzielący środowisko katolickie na Górnym Śląsku, tym razem między miejscowymi a napływowymi Polakami, nie przybrał bardziej radykalnej formy. Jakkolwiek antagonizm dzielący obie grupy (w jednej i drugiej dominowali katolicy) utrzyma się na tym terenie do końca okresu międzywojennego, to jednak jego intensywność będzie stopniowo zmniejszana. Także i na tym polu warto odnotować rolę ks. A. Hlonda. Jego głównym zadaniem, w dużej mierze zrealizowanym, było doprowadzenie do jak najdalej idącej integracji miejscowych i napływowych, w taki jednak sposób by to przybysze z innych dzielnic przyjęli panujący tu model religijności, a nie zachęcili miejscowych do większego liberalizmu wyznaniowego. Stosunkowo szybkie opanowanie rodzących się na Górnym Śląsku tendencji dechrystianizacyjnych18 należy zapisać wśród największych zasług właśnie Administratora Apostolskiego19.

Bodaj najbardziej oczekiwaną decyzją, przynajmniej przez polskich wiernych na Górnym Śląsku w pierwszej połowie lat dwudziestych, było powołanie nowej diecezji. I w tym wypadku nie obyło się bez udziału ks. A. Hlonda, jakkolwiek decyzję o utworzeniu biskupstwa podjął papież Pius XI po podpisaniu konkordatu z rządem Rzeczypospolitej. Istotne jednak, że na Górnym Śląsku nie była to idea nowa lecz mocno już spopularyzowana przez Administratora Apostolskiego. Jednoznacznie poparł on pomysł utworzenia nowej diecezji, a następnie cierpliwie przekonywał do niego wiernych niemieckich. Doprowadził wreszcie do tego, że rezolucja domagająca się ustanowienia biskupstwa w polskiej części Górnego Śląska, pojawiła się wśród oficjalnych dokumentów III zjazdu śląskiego. Z inicjatywą taką występował ks. A. Hlond niejednokrotnie również na konferencjach episkopatu Polski. Zaakceptowana została sugestia ks. A. Hlonda aby w dokumentach oficjalnych diecezję tytułować raczej katowicką, a nie śląską, gdyż ta ostatnia nazwa drażni niemieckich katolików20. Utworzenie diecezji katowickiej postawiło na porządku dziennym sprawę wyboru jej zwierzchnika. Jak się wydaje, propozycja objęcia jej przez dotychczasowego Administratora Apostolskiego nie miała konkurencji. Bilans sprawowanych do tej pory rządów jednoznacznie przemawiał za ks. A. Hlondem. Mianowany 14 grudnia 1925 roku ordynariuszem katowickim przez Piusa XI, sakrę biskupią przyjął 3 stycznia 1926 roku z rąk kardynała Aleksandra Kakowskiego przy udziale bp bp A. Nowaka i Stanisława Łukomskiego21.

Rządy ks. A. Hlonda jako biskupa śląskiego nie mogły koncentrować się jedynie na kontynuowaniu wcześniej rozpoczętych inicjatyw. Samo utworzenie biskupstwa bowiem było źródłem nowych wyzwań. Wiązały się one głównie z zapewnieniem wiernym i administracji diecezjalnej właściwych dla siedziby biskupa warunków lokalowych. W pierwszym rzędzie zatem pojawiła się konieczność rozpoczęcia budowy katedry śląskiej. Decyzję w tej sprawie podjął ks. A. Hlond jeszcze w 1924 roku, a następnie zaczął ją urzeczywistniać, zakupując część gruntu pod budowę, pozostały zaś fragment otrzymując w drodze darowizny od hrabiego Thiele Winklera oraz od władz komunalnych Katowic. I choć samo przeprowadzenie prac budowlanych stało się już obowiązkiem następcy ks. A. Hlonda, bp Arkadiusza Lisieckiego, to całość działań przygotowawczych zapisać należy wśród zasług pierwszego biskupa katowickiego. Podobnie było zresztą z budową w Krakowie gmachu śląskiego seminarium duchownego, które również ukończone zostało już po opuszczeniu Katowic przez bp A. Hlonda. Efektem jego zabiegów było także otwarcie drukarni i księgarni św. Jacka oraz zakupienie budynku pod dom rekolekcyjny w Kokoszycach22.

Okres rządów bp A. Hlonda w Katowicach nie był zbyt długi. 13 lutego 1926 roku zmarł bowiem abp Edmund Dalbor prymas Polski, a już 24 czerwca tego roku, na jego następcę papież Pius XI powołał dotychczasowego ordynariusza katowickiego. Poszukując przyczyn takiej decyzji warto ponownie wskazać na zalety ks. A. Hlonda w rozstrzyganiu konfliktów, w których Kościół co prawda nie brał bezpośredniego udziału, lecz ich przebieg powodował, że prędzej czy później do jego opieki odwoływały się zwaśnione strony. Duże doświadczenie w tej dziedzinie zdobyte na Górnym Śląsku miało teraz zaowocować umiejętnością kierowania Kościołem w Polsce, który po przewrocie majowym znalazł się w podobnej sytuacji jaka była udziałem obozu katolickiego na Śląsku w okresie wcześniejszym. Oto bowiem sanacja, po przejęciu władzy, usiłowała uzyskać wszechstronne wsparcie ze strony wyższego duchowieństwa. Ono w dużym stopniu legitymizowałoby w oczach opinii publicznej nowy obóz władzy. Z tego więc powodu działaczom sanacyjnym bardzo zależało na wszelkich przyjaznych wobec nich gestach ze strony hierarchów kościelnych. Prasa rządowa np. mocno eksponowała fakt udzielenia błogosławieństwa przez Piusa XI Józefowi Piłsudskiemu, a także usunięcie nuncjusza papieskiego L. Lauri, rzekomo za zbyt ostentacyjne popieranie obozu antysanacyjnego. Sytuację komplikował dodatkowo fakt, że i przeciwnicy J. Piłsudskiego stawiali żądania wobec duchowieństwa. Im z kolei zależało na odwróceniu się Kościoła od sanacji i jednoznacznym popieraniu opozycji wśród której znajdowały się przecież partie tradycyjnie grupujące katolicki elektorat (Narodowa Demokracja, ChD, NPR)23.

Przeprowadzenie Kościoła przez tak trudny ze względów politycznych okres, powierzono bp A. Hlondowi24. On sam, niezaangażowany politycznie, uznał za pełnym poparciem Stolicy Apostolskiej w tej kwestii, że najwłaściwszą metodą będzie utrzymanie politycznej neutralności Kościoła. Było to trudne zważywszy, że i w łonie episkopatu podziały polityczne ujawniły się nadzwyczaj silnie. Do zdecydowanych przeciwników sanacji należeli w tym gronie m.in. metropolita obrządku ormiańskiego abp Józef Teodorowicz, bp kielecki Augustyn Łosiński, czy łomżyński Stanisław Łukomski. Z kolei kard. A. Kakowskiego, bpa częstochowskiego Teodora Kubinę, czy bpa polowego Wojsk Polskich J. Gawlinę charakteryzował dość ciepły stosunek do nowej ekipy rządzącej. Inni zachowywali mniej lub bardziej konsekwentnie neutralność, ale w sumie tak duża rozpiętość postaw hierarchów utrudniała ks. A. Hlondowi realizację jego misji25.

Prymas na temat stosunków politycznych po raz pierwszy wypowiedział się podczas VII zjazdu katolickiego w Poznaniu, 6 listopada 1926 roku. Wygłosił wówczas orędzie pt. Kryzys duszy polskiej, w którym znalazły się znamienne słowa: „Kościół nie solidaryzuje się też z żadną formą rządu i nie jest związany z żadną partią polityczną (...) Kościół nie jest też ani szkołą polityczną ani politycznym warsztatem, lecz szkołą sumienia katolickiego”26.

Jeszcze bardziej dobitnie ten temat podjął ks. A. Hlond w liście pasterskim O chrześcijańskie zasady życia państwowego, a także w rozważaniach na temat wzajemnych relacji Kościoła i państwa. Pisał w nich: „Wystrzegać się należy utożsamienia pewnych kierunków i interesów partyjnych z Kościołem, nadużywania jego powagi dla celów wyborczych, partyjnych i do wciągania go do sporów na korzyść tego lub owego odłamu politycznego. Byłoby to bardzo szkodliwym wypaczeniem jego misji. Kościół nie pozostaje na usługach stronnictw politycznych. Z nikim w związek polityczny nie wchodzi i zostawia katolikom swobodę należenia do stronnictw, które nie są sprzeczne z etyką katolicką”27. Realizacja tak sformułowanych zasad nie należała do łatwych i to nie tylko ze względu na polityczne sympatie części episkopatu. Trudności rodziły się w momencie gdy nieunikniona stawała się konieczność określenia swego stosunku do różnych decyzji obozu sanacyjnego. Tak było np. po uchwaleniu konstytucji kwietniowej. Nie zawierała ona religijnej w swej treści preambuły, czego domagał się Kościół, brakowało w niej także artykułów gwarantujących Kościołowi naczelną pozycję w państwie. Mimo to prymas nie poparł sugestii by odmownie odpowiadać na prośby o przeprowadzenie nabożeństw dziękczynnych za uchwalenie konstytucji. Stwierdził natomiast, iż duchowni powinni je organizować, aczkolwiek nie z własnej inicjatywy, lecz tylko na wyraźne życzenie miejscowych elit politycznych. Podobnie neutralną pozycję zajął prymas podczas tzw. kryzysu wawelskiego, związanego z miejscem pochówku J. Piłsudskiego28.

Szczegółowa analiza posługi duszpasterskiej ks. A. Hlonda na tronie prymasowskim nie należy już do tematu niniejszego artykułu. Ks. A. Hlond postępował w tym kolejnym okresie swej misji duszpasterskiej według zasad wypracowanych w Administracji Apostolskiej i diecezji śląskiej. W tym sensie okres śląski traktować można jako decydujący dla całej jego pracy kapłańskiej.

Lech Krzyżanowski dr hab. – historyk i prawnik, badacz polskiego środowiska sędziowskiego w XX wieku oraz historyk Kościoła na Górnym Śląsku.


1 Cyt. za: A. Hlond, Daj mi duszę. Wybór pism i przemówień, oprac. S. Kosiński, Łódź 1979, s. 114. 
2 Słownik biograficzny katolickiego duchowieństwa śląskiego XIX i XX wieku, red. M. Pater, Katowice 1996, s. 134; K. Krasowski, Biskupi katoliccy II Rzeczypospolitej. Słownik biograficzny, Poznań 1996, s. 78; S. Kosiński, August Hlond 1926 — 1948 [w] Na stolicy prymasowskiej w Gnieźnie i w Poznaniu. Szkice o prymasach Polski w okresie niewoli narodowej i w II Rzeczypospolitej, red. F. Lenort, Poznań 1982, s. 322-323.
3 B. Kołodziej, Zagadnienia duszpasterskie w nauczaniu Ks. kardynała Augusta Hlonda, Prymasa Polski [w] Ksiądz Kardynał August Hlond. Działalność duszpasterska i społeczna, Katowice 2000, s. 22; R. Gil, Śląskie dzieje Kardynała Hlonda [w] „Katolik”, 31 marca 1985 r., nr 13, s. 5; F. Wosnitza, Bischöfe aus dem Raum des Kattowitzer Bistums [in] Beiträge zur schlesischen Kirchengeschichte. Köln, Wien 1969, s. 216.
4 B. Kołodziej, Zagadnienia duszpasterskie...dz. cyt., s. 23; K. Krasowski, Biskupi katoliccy...dz. cyt., s. 78-79; S. Kosiński, August Hlond...dz. cyt., s. 330-331.
5 J. Bańka, Ks. August Hlond na Górnym Śląsku w l. 1922 — 1926 [w] „Nasza Przeszłość. Studia z dziejów Kościoła i kultury katolickiej w Polsce”, 1974, t. XLII, s. 112-113; F. Serafin, Kardynał August Hlond — prymas
Polski i mąż stanu [w] Prymas Polski August Kardynał Hlond, Katowice 1992, s. 31.
6 N. Cieszyński, Roczniki katolickie r. 1922, b.m. i r.w., s. 418-419; S. Kosiński, August Hlond...dz. cyt., s. 331-332.
7 Warto przypomnieć choćby znany cytat z listu pasterskiego O życie katolickie na Śląsku z 1 marca 1924 roku: „Kościół nie może się identyfikować z żadną narodowością i z żadną partią, a nadużywanie religii z jakiejkolwiek strony dla celów politycznych czy klasowych jest niedopuszczalne i trwałych korzyści przynieść nie może”. A. Hlond, Z prymasowskiej stolicy. Listy pasterskie, Poznań 1936, s. 20.
8 W. Musialik, Orędownik pojednania — Ks. August Hlond (1881 — 1948) wobec Polaków i Niemców [w] Śląsk w myśli politycznej i działalności Polaków i Niemców w XX wieku, red. D. Kisielewicz, L. Rubisz, Opole 2001, s. 67.
9 L. Krzyżanowski, Kościół katolicki wobec mniejszości niemieckiej na Górnym Śląsku w latach 1922 — 1930, Katowice 2000, s. 80; Plan rekolekcji w Panewniku, [w] „Gość Niedzielny”, 22 czerwca 1924 r., nr 23, s. 5.
10 J. Przewłocki, Chadecja w województwie śląskim w latach 1922 — 1926 (struktura organizacyjna, program i wpływy) [w] „Kwartalnik Opolski”, 1977, nr 3, s. 13-16; „Rocznik Diecezji Śląskiej (Katowickiej)”, 1936, s. 10-11.
11 A. Albrecht, Das Martyrium der deutschen Katholiken in Polen [in] „Das neue Reich”, 4 września 1926, nr 48, s. 979 - 981.
12 Die Wahrheit über das „Martyrium der deutschen Katholiken in Polen”, hrsg J. Gawlina, T. Bromboszcz, Kattowitz 1926.
13 T. Szczeponik, Die Gewissensnot der deutschen Katholiken in Polen. Zugleich auch eine Rewiderung auf die Denhschrift des Kattowitzer Domkapitels über die gleiche Frage, Kattowitz 1927.
14 Archiwum Archidiecezjalne Katowice [dalej: AAK], teka: II zjazd śląski 1923, b.p.; „Rozporządzenia Administracji Apostolskiej”, 22 sierpnia 1923 roku, nr 6, s. 25-30; N. Cieszyński, Roczniki katolickie za rok 1923, Poznań 1924, s. 613-615.
15 J. Myszor, Historia diecezji katowickiej, Katowice 1999, s. 230; L. Krzyżanowski, Rola Ks. Augusta Hlonda w kształtowaniu polityki społecznej Kościoła katolickiego na Górnym Śląsku (1922 — 1926). Bilans dokonań w świetle współczesnych ocen [w] Ksiądz kardynał August Hlond. Działalność duszpasterska i społeczna, Katowice 2000, s. 69.
16 „Rocznik Diecezji Śląskiej (Katowickiej)”, 1936, s. 13-14; N. Cieszyński, Roczniki Katolickie r. 1922... dz. cyt., s. 47, 384-385.
17 Dane za: F. Maroń, Historia diecezji katowickiej [w] „Nasza Przeszłość. Studia z dziejów Kościoła i kultury katolickiej w Polsce”, 1975, t. XLIV, s. 33.
18 Już w marcu 1924 roku, w liście pasterskim O życie katolickie na Śląsku, ks. A. Hlond mógł stwierdzić: „Na szczęście te następstwa wojny i wypadków powojennych (...) ustępują w miarę jak się układają i ustalają nasze nowe stosunki kościelne (...) Rośnie też zaufanie wiernych do kapłanów, a z zaufaniem przychodzi poszanowanie i chętna współpraca”. Cyt. za „Rozporządzenia Administracji Apostolskiej”, 4 marca 1924 roku, nr 13, s. 60.
19 J. Pawlik, Rozwój sieci parafialnej na Górnym Śląsku w latach 1870 — 1960 [w] „Roczniki Humanistyczne” 1981, zeszyt 2, Historia, s. 208-209; L. Krzyżanowski, Rola Ks. Augusta Hlonda...dz. cyt., s. 68-70.
20 Archiwum Archidiecezjalne Poznań. Akta Ordynariatu Arcybiskupiego w Poznaniu tyczące się nowego podziału diecezyj polskich, sygn. OA. X. 925, vol. I, b.p.; “Acta Apostolicae Sedis”, vol. XVIII, s. 521-528; J. Pawlik, Architekt nowej diecezji — ks. kardynał August Hlond [w] Prymas Polski. August Kardynał Hlond, Katowice 1992, passim; J. Myszor, Ks. August Hlond i okoliczności powstania diecezji katowickiej [w] Ksiądz kardynał August Hlond. Działalność duszpasterska i społeczna, Katowice 2000, passim.
21 Archiwum Państwowe Katowice, Urząd Wojewódzki Śląski. Wydział Administracyjny, sygn. 1768a b.p.; K. Krasowski, Biskupi katoliccy...dz. cyt., s. 79-80.
22 Sprawozdanie o dotychczasowej budowie katedry i innych gmachów diecezjalnych od początku aż do 31 grudnia 1930, Katowice 1931, s. 3; F. Żebrok, Dzieje Śląskiego Seminarium Duchownego [w] „Nasza Przeszłość. Studia z dziejów Kościoła i kultury katolickiej w Polsce” 1975, t. XLIV, s. 91-93.
23 J. Wisłocki, Konkordat polski z 1925 roku. Zagadnienia prawno polityczne, Poznań 1977, s. 101-102; J. Jurkiewicz, Watykan a Polska w okresie międzywojennym 1918 — 1939, Warszawa 1960, s. 507.
24 Po swej nominacji z ogromną skromnością wypowiadał się o nowej godności. Pisał: „Łaska Boża (...) zawiodła mnie do tego, co się potocznie nazywa godnościami, a co w naszym rodzinnym zrozumieniu jest zwiększonym obowiązkiem pracy i poświęcenia’. Cyt za: A. Hlond, Daj mi duszę...dz. cyt., s. 114.
25 J. Wisłocki, Konkordat...dz. cyt., s. 105-106; K. Krasowski, Między Warszawą a Watykanem. Episkopat Polski wobec rządu i Stolicy Apostolskiej 1918 — 1939 [w] Szkice z dziejów papiestwa, red. I. Koberdowa, J. Tazbir, Warszawa 1989, s. 278-279.
26 Cyt za; J. Pietrzak, Czy kard. August Hlond był zwolennikiem sanacji ? [w] Kościół w Drugiej Rzeczypospolitej, red. Z. Zieliński, S. Wilk, Lublin 1980, s. 80.
27 Cyt. za: A. Hlond, Z Chrystusem w życie. Okruchy myślowe 1922 – 1948, oprac. S. Kosiński, Łódź 1981, s. 54.
28 AAK, Akta przedmiotowe. Polityka, vol. I 1924 — 1938 b.p.; F. Serafin, Kardynał August...dz. cyt., s. 31; J. Pietrzak, Czy kard. August Hlond...dz. cyt., s. 91-94.


Opublikowane w: „Dialog Edukacyjny” 2013, nr 3-4 (22-23), s. 9-16;
Artykuł pochodzi ze strony: www.slaskie.pl 

Drukuj cofnij odsłon: 9051 aktualizowano: 2013-10-02 16:18 Do góry

projektowanie stron www szczecin, design, strony dla parafii

OŚRODEK POSTULATORSKI TOWARZYSTWA CHRYSTUSOWEGO

ul. Panny Marii 4, 60-962 Poznań, tel. (61) 64 72 100, 2024 © Wszelkie Prawa Zastrzeżone