We wtorek 22 października 2019 r., w dniu 71. rocznicy śmierci Czcigodnego Sługi Bożego kard. Augusta Hlonda, Założyciela Towarzystwa Chrystusowego, nowicjusze i klerycy z wychowawcami oraz mieszkańcy domu głównego z przełożonym generalnym i wikariuszem generalnym na czele udali się z pielgrzymką do złożonego w gnieźnieńskiej katedrze serca Założyciela. Natomiast chrystusowcy z podwarszawskich Łomianek oraz z Białorusi pielgrzymowali do jego grobu do katedry w Warszawie.
Opis 9 dni choroby i umierania Czcigodnego Sługi Bożego może stanowić komentarz a raczej wypełnienie słów Ewangelii dnia (Łk 12,35-38 – wtorek po XXIX niedzieli w ciągu roku) mówiących o potrzebie bycia przygotowanym na przyjście Pana… W kolejne rocznice jego śmierci przywołujemy jego osobę, dzieło życia i nauczanie a jako duchowi synowie z jeszcze większą gorliwością i zapałem pragniemy podjąć całe dziedzictwo, które pozostawił… Jednocześnie nie ustajemy w modlitwie o cud za wstawiennictwem tego wielkiego Prymasa Polski i o rychłe wyniesienie do chwały ołtarzy.
W bieżącym roku formacyjnym, co podkreślał ks. dr Jan Hadalski SChr, rektor naszego seminarium w swoim wystąpieniu podczas uroczystej inauguracji roku akademickiego, podejmujemy trud kształtowania w sobie ducha ofiary. Na niego wskazywał Założyciel w przemówieniu do swoich duchowych synów na zakończenie pierwszych po wojnie kapłańskich rekolekcji, gdzie mówił:
„W ostatniej chwili rekolekcji zwrócę wam uwagę na ducha ofiary. Czuwajcie nad tym, by ta ofiara w ciężkim urzędzie szukania dusz po całym świecie była zupełną […] Bo i do serca zakonnego wkrada się chęć stworzenia sobie wygodnego gniazdka, wkrada się tendencja ułatwienia sobie życia. To początek złego. Początek ten sprawia, że po latach praca duszpasterska ciąży. Szuka się łatwiejszej, wygodniejszej pracy tam, gdzie posłuszeństwo nie jest tak ważne. Ta tendencja do wygody, żeby unikać trudu, ofiary jest początkiem upadku. Już nie odpowiada dotychczasowe życie. Mówi się, że się Towarzystwo zmieniło. I potem do tego dochodzi, że traktuje się rzeczy brutalnie. Tymczasem nie Towarzystwo się zmieniło, ale myśmy się zmienili. Szukamy siebie, szukamy własnej wygody. To nas niszczy, poniża i doprowadza do tego, że nawet śluby stają się nieznośne.
Z końcem tych rekolekcji musimy w sobie na nowo tego ducha ofiary odnowić. Powróćmy (więc) do tej ofiary totalnej! Idźmy na całego – z Bogiem i Matką Najświętszą! Wszystko dla Boga! Wszystko dla dusz! Wtedy skrystalizuje się duch zakonny, duch totalnego oddania się dla Boga i dusz zbawienia. […] Zastanówmy się, czy nie ma w naszej duszy rysów wygodnego i łatwego życia; czy natura (nasza) nie chce inaczej zapatrywać się na śluby, obowiązki? Czy ona nas do tego nie prowadzi, że zaczynamy je sobie lekceważyć?”.
Fotografie z Warszawy dzięki życzliwości i uprzejmości ks. WłodzImierza Maruszewskiego SChr a z Gniezna - kl. Adama Ławniczaka SChr.
Tekst za: chrystusowcy.pl