W "Naszym Dzienniku" nr 301 * 7566, z dn. 29.12.2022 (s. 8) został opublikowany wywiad M. Bochenek z ks. B. Koziołem SChr, postulatorem. Wywiad nosi tytuł Ratował polskie dusze i został on opublikowany w kontekście ogłoszenia 17.12.2022 przez papieża Franciszka Dekretu o heroiczności cnót.
Strona do zakupu numeru znajduje się TUTAJ.
Ratował polskie dusze
Rozmowa z ks. dr. Bogusławem Koziołem SChr, postulatorem procesu beatyfikacyjnego ks. Ignacego Posadzego SChr.
Papież Franciszek 17 grudnia promulgował Dekret o heroiczności życia i cnót ks. Ignacego Posadzego. Czym wyróżniał się ten Czcigodny Sługa Boży?
Wśród wielu cnót odznaczał się przede wszystkim niezachwianą wiarą, z której wypływała cnota posłuszeństwa. Kierował się nią m.in. w relacjach wobec hierarchów Kościoła. Trzeba pamiętać, że ks. Ignacy najpierw był księdzem diecezjalnym. Dopiero na prośbę ks. kard. Augusta Hlonda, Prymasa Polski - dziś również Czcigodnego Sługi Bożego - w 1932 r. zaczął organizować nowe zgromadzenie zakonne - Towarzystwo Chrystusowe dla Wychodźców - stając się jego pierwszym przełożonym.
Nigdy nie myślał, że będzie zakonnikiem, a Prymas Polski, który założył nową wspólnotę, właśnie jemu polecił jej organizowanie i formowanie. Ksiądz Posadzy przyjął zadanie. Jednak, po pewnym czasie pojawiły się w nim wątpliwości, co do słuszności tej decyzji, czy faktycznie ma powołanie zakonne. Z tymi rozterkami udał się do kard. Augusta Hlonda. Prymas rozwiał je stwierdzając: „to prawdziwe powołanie zakonne, bo wypływa z posłuszeństwa”.
Ważną datą w życiu ks. Ignacego Posadzego był 22.08.1931 r., bo to wówczas właśnie ks. kard. August Hlond zaproponował mu współpracę przy założeniu nowego zgromadzenia zakonnego dla duszpasterstwa emigracyjnego. Dlaczego Prymas Polski wybrał ks. Posadzego?
To wielka tajemnica serca Prymasa, który miał doskonałe rozeznanie co do ludzi. Jego „namaszczenie” sprawdziło się przecież też na przykład w odniesieniu do bł. kard. Stefana Wyszyńskiego. Na łożu śmierci kard. August Hlond, za pośrednictwem swojego sekretarza ks. Antoniego Baraniaka, późniejszego biskupa i arcybiskupa, poprosił, aby Stolica Apostolska mianowała jego następcą i nowym Prymasem Polski - Wyszyńskiego, młodego wówczas biskupa lubelskiego.
Ks. Ignacy Posadzy jeszcze jako ksiądz diecezjalny był przez kard. Augusta Hlonda delegowanym - zresztą jednym z kilku - jako wizytator ośrodków polonijnych za granicą.
A dlaczego wybrał ks. Posadzego na organizatora i formatora pierwszych pokoleń chrystusowców? Być może Prymas zauważył jego miłość do posługi wśród Polonii. A ten zapał do duszpasterstwa wobec polskich wychodźców – jak się wówczas nazywało Polonię – zrodził się u ks. Ignacego jeszcze podczas jego studiów seminaryjnych w Münster i Fuldzie, gdy trwała I wojna światowa. Tam pierwszy raz spotkał się z problemem braku duszpasterstwa dla polskiej emigracji. Ogromnie przejął się przeczytanym w Niemczech artykułem. Jeden z niemieckich kapłanów opisywał sytuację, w której został wezwany do umierającej Polki. Nie mógł jej wyspowiadać ze względu na barierę językową i udzielił jedynie sakramentu namaszczenia chorych. Już wtedy, jako kleryk, młody Ignacy postanowił, że jeżeli zostanie księdzem, to podejmie się działania na rzecz opieki duchowej polskich emigrantów. Nie przypuszczał zapewne, że Opatrzność, poprzez osobę Prymasa Hlonda, przeznaczy go do tej właśnie posługi.
Kardynał August Hlond zakładając zgromadzanie chrystusowców, podkreślał, że „na wychodźstwie polskie dusze giną”. Ksiądz Ignacy Posadzy również temu chciał przeciwdziałać. Stąd pragnienia duszpasterskie obydwu Sług Bożych były tożsame.
Dekret, który przybliża nas do beatyfikacji ks. Ignacego Posadzego, został ogłoszony w roku jubileuszowym. 90 lat temu, 23 sierpnia 1932 r. do Potulic przyjechali z Czcigodnym Sługą Bożym pierwsi kandydaci do nowego zgromadzenia, a 8 września kard. Hlond erygował prawnie nową wspólnotę.
Dodałbym jeszcze zbieżność dat dziennych. Otóż papież wydał zgodę na promulgację Dekretu o heroiczności życia i cnót ks. Ignacego Posadzego 17 grudnia, a każdego 17 dnia miesiąca modlimy się przy jego grobie w Poznaniu o rychłą beatyfikację. Ten dzień wybrano na modlitwy o jego wyniesie do chwały ołtarzy, gdyż ks. Posadzy urodził się 17 lutego, a zmarł 17 stycznia.
Dekret ojca współzałożyciela Towarzystwa Chrystusowego w roku 90. rocznicy naszego istnienia to potwierdzenie aktualności naszej misji i charyzmatu. Na aktualność naszego charyzmatu zwróciła też uwagę Nadzwyczajna Kapituła Generalna zgromadzania, która odbyła się w listopadzie br. Co więcej, Kapituła ta zachęciła wszystkich chrystusowców, aby – cytując słowa Prymasa Hlonda – „iść na całego z Bogiem i Matką Najświętszą, powierzając wszystko dla Boga i dla polskiego wychodźstwa”. Stąd Dekret o heroiczności cnót potwierdza i wzmacnia wskazania Kapituły, ale też pragnienie chrystusowców, by odnawiać naszą duchowość i tożsamość zakonną, rozpalać się w gorliwości w realizacji charyzmatu, w wierności złożonym ślubom, by w konsekwencji nasze posługiwanie było owocne i przyczyniało się do osobistego uświęcenia, jak i tych, do których jesteśmy posłani.
Obecnie 387 chrystusowców - w tym księży, braci, diakonów i kleryków - posługuje w 21 krajach świata.
Ksiądz Posadzy jest też Założycielem Zgromadzenia Sióstr Misjonarek Chrystusa Króla dla Polonii Zagranicznej. Czym się kierował przy inauguracji tego dzieła?
Chrystusowcy i Siostry Misjonarki Chrystusa Króla mają podobny charyzmat i duchowość oraz wspólną misję. Obydwa zgromadzenia odznacza chrystocentryczny charakter, na co też wskazują już ich nazwy.
Zakładając Zgromadzenie Sióstr Misjonarek Chrystusa Króla dla Polonii Zagranicznej Czcigodny Sługa Boży również wykazał się posłuszeństwem wobec nieżyjącego już wtedy kard. Augusta Hlonda. Otóż po II wojnie światowej, kiedy pojawiła się pierwsza inicjatywa powołania także zgromadzania żeńskiego, które mogłoby posługiwać wśród Polonii, Prymas polecił, aby z różnych względów na razie odłożyć te plany na później. Tak się też stało. Ksiądz Posadzy miał jednak w pamięci pragnienie i zamiar Prymasa o powołaniu do istnienia również żeńskiego zgromadzenia o podobnym charyzmacie, co i chrystusowców, i chcąc je zrealizować, zakłada w 1959 roku nową żeńską wspólnotę zakonną. Można powiedzieć, że ponownie wypełnił wolę Prymasa Hlonda. W duchu posłuszeństwa tym razem nie tylko był organizatorem i wychowawcą, ale stał się ojcem nowego zgromadzenia żeńskiego.
Wróćmy do Dekretu stwierdzającego heroiczność cnót ks. Ignacego Posadzego. Jest on milowym krokiem do beatyfikacji, jednak, aby mógł zostać ogłoszony błogosławionym potrzeba cudu, otrzymanego przez jego wstawiennictwo. Księże, w jakich sprawach ten Czcigodny Sługa Boży interweniuje u Pana Boga najczęściej?
Niestety, nie została jeszcze wybrana łaska mająca znamiona cudu, która mogłaby zostać zbadana w dochodzeniu kanonicznym i mogłaby postawić kropkę nad „i” przy beatyfikacji. Brane było pod uwagę pewne zdarzenie, które jednak nie przeszło pomyślnie wstępnej weryfikacji lekarza z Dykasterii Spraw Kanonizacyjnych.
Sprawa dotyczyła polskiej rodziny mieszkającej w Chicago. Po porodzie kobieta doznała bardzo poważnych komplikacji, spowodowanych krwotokiem. Zanikały u niej kolejne czynności życiowe. Z jej świadectwa należy nawet domniemywać, że przeżyła nawet śmierć kliniczną. Gdy w szpitalu toczyła się walka o jej życie, to poza nim mąż i w sposób szczególny Siostry Misjonarki podjęły w intencji tej matki modlitwę za wstawiennictwem ks. Ignacego Posadzego. Po kilku dniach kobieta powróciła do zdrowia.
Wydawało się, że ten przypadek może być badany w procesie o cud ks. Posadzego. Lekarz Dykasterii Spraw Kanonizacyjnych, na podstawie przedstawionej pełnej dokumentacji medycznej faktycznie potwierdził, że stan kobiety był krytyczny, jednak jej powrót do zdrowia nie miał – według niego - znamion cudu. Jest wytłumaczalny z punktu medycznego, bo przyczyniły się do tego właściwe decyzje lekarzy i prawidłowe leczenie.
Wiele świadectw, które otrzymujemy o łaskach otrzymanych przez wstawiennictwo ks. Ignacego Posadzego, dotyczy powrotu do zdrowia, mimo nieraz bardzo złych lekarskich rokowań. Jednak rygorystyczne kryteria odnośnie cudu, nie pozwoliły jeszcze na wybór tego jedynego, bezspornie cudownego przypadku.
Myślę, że jest to zachęta dla tych, którzy szukają ratunku w różnych sprawach, by przez wstawiennictwo Czcigodnego Sługi Bożego polecać Bogu, z punktu ludzkiego, beznadziejne sytuacje. Skoro Ojciec tak ukochał emigrację, to może jest to także zaproszenie dla Polonii, by ona w sposób szczególny wyprosiła jakiś cud za jego wstawiennictwem.
Święty Jan Paweł II w telegramie skierowanym po śmierci ks. Ignacego Posadzego, zwrócił uwagę na to, że „był on człowiekiem wiary, kontemplacji i apostolstwa”.
Można powiedzieć, że św. Jan Paweł II zawarł w tym telegramie kondolencyjnym résumé duchowości ks. Ignacego, którego poznał osobiście jeszcze jako metropolita krakowski. Te papieskie słowa świadczą też o ich autorze, o tym jak przenikliwe miał spojrzenie na człowieka. To, co my wiemy po przeprowadzaniu całego dochodzenia beatyfikacyjnego, św. Jan Paweł II wskazał tuż po śmierci ks. Ignacego Posadzego...
Dziękuję za rozmowę
Małgorzata Bochenek