Kazanie wygłoszone w katedrze łódzkiej podczas Wszechpolskiego Kongresu Misyjnego Salezjańskiego.

1926.
Idąc na cały świat, nauczajcie wszystkie narody.

Najmilsi w Chrystusie!

A cóż to dzisiaj za uroczystość? Ta wspaniała świątynia katedralna wypełniona po brzegi, w prezbiterium Arcypasterze, Władze, Duchowieństwo. Cóż to wszystko oznacza? Jest to rzadka, a raczej pierwsza w Polsce tego rodzaju uroczystość.

Tam daleko poza morzami, na odległych wyspach i lądach, wśród puszcz i kniej, w mrokach niewiary i zabobonów większa część ludzkości oczekuje dotychczas wysłanników Ewangelii, a zarazem pionierów kultury chrześcijańskiej i cywilizacji.

Do tych krajów pogańskich dociera zaledwie teraz święta religia Chrystusowa, ta sama, którą przed lat tysiącem apostołowie Słowiańszczyzny święci Cyryl i Metody w ościennych nam krainach głosili, którą nasz św. Wojciech i wśród nas utrwalał i pogańskim zaniósł ofiarnie Prusakom, My dzisiaj wiarą świętą i kulturą chrześcijańską przeniknięci łatwiej zrozumiemy nędzę duchową i smutne położenie ludów pogańskich.

Do tych ludów udają się bezustannie wysyłani przez Kościół misjonarze. My właśnie z tymi misjonarzami katolickimi możemy i powinniśmy skutecznie współpracować.

Wiemy, jak inne kraje katolickie Europy prześcigają się w niesieniu pomocy moralnej i materialnej misjom wśród pogan. Ale powie ktoś: jakże mam myśleć o wspieraniu prac misyjnych na rzecz pogan, skoro u nas bieda, niedostatek, a przy tym nam samym potrzebna jest iście misjonarska opieka Kościoła ze względu na zobojętnienie ogólne w sprawach religijnych i pogańskie wprost zdziczenie obyczajów...

Zauważamy jednak, że jałmużna na taki święty cel składana nikogo nie zuboży, a ponadto serdeczne zajęcie się misjami nader zbawiennie oddziałać może na pogłębienie w duszach naszych zasad religijnych. Duchowe udzielanie się innym ma to właśnie do siebie, że stokrotnie ubogaca dającego. Każdy kaznodzieja, spowiednik, każdy gorliwy siewca prawdy ewangelicznej i szafarz skarbów łaski Chrystusowej sam osobiście pod względem duchowym niepomiernie zyskuje na tym świętym szafowaniu i przelewając z gorącego serca bliźnich naukę Bożą, sam też w niej się umacnia i nieopisanych zażywa pociech.

Podobne zjawisko zachodzi również i w przyrodzie. Oto z wysokich gór, z Tatr naszych czy Beskidów wypływają rzeki. Użyźniają one kraj cały, zdobią zielenią roślinność naszą i wreszcie giną w morzu. Czy może górom zabraknie przez to wody? Nie zabraknie, bo toń morska, otrzymany z rzek zasiłek zwróci im w postaci chmur i opadów. Wody rzeczne wrócą z deszczem do swych górskich źródeł. Tak łaska Boża powróci z błogosławieństwem do tych dusz i serc, które spełniają zadanie szlachetnych jej źródeł niejako i kanałów.

Wierzący chrześcijanin - katolik wspierać będzie misje nie tylko ze względu na swoją korzyść duchową, lecz przede wszystkim dlatego, żeby zaspokoić najgorętsze pragnienie Jezusa Chrystusa. Cóż bowiem miał na myśli umierający Zbawiciel, gdy wołał: "Pragnę"! Pragnął niewątpliwie tego, aby Krew Jego nie była przelana nadaremno, lecz aby wszystkie narody świata obmyła co rychlej ze zmazy grzechu pierworodnego i ludzkość całą odrodzić mogła, Bożym darząc ją synostwem.

Obraz przeto Kalwarii łączy się ściśle z obrazem trudów i mozołów misjonarzy katolickich. Oni to przez zasiew Ewangelii zbierają jednocześnie obfite plony płodnego posiewu Krwi Zbawicielowej. Oni są tymi najprzedniejszymi wybrańcami łaski, krzewiącymi życie nadprzyrodzone w krainach objętych martwotą ducha. Módlmy się za nich, i radujmy się, że dzisiaj uroczyście możemy uczcić Złoty Jubileusz misyjny Zgromadzenia Salezjańskiego, którego mam zaszczyt być tu przedstawicielem. Myśl nasza mknie z zaciekawieniem do zaczątków misji salezjańskich, na których czele stanął w Patagonii młody wówczas ks. Cagliero, niedawno zgasły Kardynał św. Kościoła Rzymskiego.

Dzisiaj te misje rozszerzone są już po całym świecie, a pierwszy Kongres misyjny w Polsce poświęcony jest właśnie misjom salezjańskim.

Kongres ten odbywamy w parę miesięcy po wyjściu wspaniałej Encykliki Ojca św. Piusa XI o popieraniu Misji Katolickich. To nas powinno przejąć świętą i szlachetną dumą, a zarazem pociechą niemałą, że ujawniamy czynnie posłuch dla życzeń i nakazów Najwyższego Pasterza.

Oby Kongres dzisiejszy był szczęśliwą zapowiedzią twórczych wysiłków w dziedzinie odrodzenia religijnego i moralnego naszej ukochanej Ojczyzny. Niech modlitwa na intencję misjonarzy wyjedna każdemu z nas u Boga ducha prawdziwej chrześcijańskiej pobożności, która jest podstawą szczęścia, pokoju i ładu w narodzie. Amen.


Druk: "Pokłosie Salezjańskie", 6-8(1926), s. 66-67;
także: Dzieła, s. 150-151. 

odsłon: 5015 aktualizowano: 2011-12-23 17:29 Do góry