Królewska Huta, dnia 8 września 1923.
Nie byłem świadkiem I Śląskiego Zjazdu Katolickiego, ale uważam sobie za wielkie szczęście, że mogę otwierać II Zjazd Katolicki.
Każdy zjazd otwiera się w myśl jakiegoś programu. Program, dla którego my się tutaj zebrali jest katolickim. Program nasz ustanawiam w tej myśli, aby go dostosować do naszych potrzeb, do potrzeb Śląska. Tak jak cała Europa i cała Polska przechodziła różne przesilenia, my na Śląsku cierpieliśmy więcej niż inne dzielnice. Były u nas przesilenia duchowe, były przesilenia rodzinne w rodzinach rozciętych przez nowoczesne pojęcia, obdartych ze wszystkiego, co jest święte na podstawie dzisiejszych poglądów, były przesilenia polityczne, ogłaszano doktryny o potędze brutalnej, doktryny nie uznawające żadnej wyższej myśli w polityce, ucisk, wyzysk, przesilenia kościelne, narodowe we wszystkich kierunkach. My Ślązacy przechodziliśmy wszystkie te przesilenia. Dzisiaj po roku samodzielnej pracy naszej, dzisiaj, gdy otwieram II Zjazd Katolicki, zaczynamy wychodzić z tych przesileń, podnosimy głowę, jednak przecież w niejednym kierunku zaczyna być lepiej. I tutaj musimy zrobić rachunek sumienia, czy idziemy w dobrym kierunku, dzisiaj niejedną błędną drogę wskazuje się ludowi, trzeba mu powiedzieć, żeby szedł drogą Chrystusowej prawdy i światła Chrystusowego. Pan Bóg w miłosierdziu swym dał nam nowe drogi życia narodowego, bytu politycznego. Nowe słońce zajaśniało nad Śląskiem. Lud śląski ma znaleźć drogę swego szczęścia, potrzebnym jest, aby był świadom swych wielkich zadań.
Opatrzność zaprowadziła nas na drogi słoneczne, oby nasz lud nie zboczył z tych dróg, oby na tych drogach swego nowego życia był szczęśliwy.
Otwieramy Zjazd, aby odbyć rachunek sumienia, cośmy robili na I Zjeździe, czy to wszystko szło w prawdziwym kierunku, w kierunku szczęścia ludu śląskiego, czy czasem nie na korzyść jednej partii, na korzyść prywatną. Czy nie musimy sobie powiedzieć, że trzeba poprawić, skreślić niejedno, nie liczyć na efekt momentalny i na korzyści osobiste. Widzieliśmy w przesileniach ostatnich lat, jak wszystko co nie było oparte o Kościół, runęło, runęły moce, które zdawały się być niewzruszone. Co jest oparte o tę opokę Chrystusową, tylko to przetrwa na wieki. Czyśmy ludowi dawali zdrowy katolicyzm, czyśmy go prowadzili na drodze katolickiej, czy też na drodze niekatolickiej. O ile pójdziemy zawsze drogą prawdy katolickiej wtedy zapewnimy tej krainie szczęście i trwałą przyszłość. Niech ten II Zjazd Katolicki będzie rozpoczęciem nowej zorganizowanej wytężonej pracy nad ludem górnośląskim. Ten Zjazd otwiera nam nowe widnokręgi pracy ku szczęściu naszej śląskiej wielkiej krainy.
Druk: "Gość Niedzielny", 2(1923), s. 5;
także: Dzieła, s. 85-86.