Poznań, dnia 26 października 1930.
Co roku zbieramy się tu oto, w tej sali i co roku obchodzimy razem wielkie święto. Ilekroć wchodziłem na mównicę, zawsze dawałem Wam rady, przestrogi, nawoływałem do pracy, zwracałam uwagę na wstrząsy społeczne itd. Dzisiejsze słowa będą się bardzo różniły od poprzednich. Kiedy spojrzę na świat cały, kiedy widzę ciągłe przewroty społeczno-polityczne i chaos bezkresny - zdaje mnie się, że przyczynę tych zjawisk należy szukać nie gdzie indziej jak w rozwielmożnionych wpływach komunizmu. Idzie ta szatańska, fala poprzez narody, z całym rozpędem, opanowuje umysły i czyni niesłychane spustoszenia.
W całej Europie rozpętały się po wojnie jakieś siły demoniczne, zdążające do bezwzględnej walki z Kościołem. I dziś nie ulega już najmniejszej wątpliwości, że cała Europa stoi przed jakąś ostateczną rozgrywką. Toteż zrozumiałym jest krok Ojca św., który coraz częściej nawołuje przez swych pasterzy do konsolidacji siły katolickiej, bowiem walka rozegrać się musi. I to bezwzględnie pod hasłem: Kościół katolicki albo bolszewizm! Ojciec św. nawołuje, ostrzega przed katastrofą.
Taką mamy sytuację w Europie. Zróbmy jednak rachunek sumienia ze stosunków w Polsce. Czy napór komunizmu jesteśmy zdolni wstrzymać? Komunizmowi jedynie i bezwzględnie przeciwstawia się Kościół. Ale w ciężkiej tej walce nikt mu nie pomaga. Siły wrogów tymczasem rosną.
Bolszewizm popierają różne sekty i ci, którzy zaprowadzają rozwody małżeńskie i ci którzy niewiarę szerzą w szkole. Słowem wszyscy, którzy walczą przeciwko wszystkiemu, co katolickie.
Niezdrowe przejawy komunizmu coraz silniejszy stawiają napór, coraz częściej podkopywują ład i porządek. Musimy za wszelką cenę nasze siły złączyć, bo katastrofa zbliża się z dniem każdym. Do walki więc przyjdzie bezwzględnej. Trzeba nam więc zawczasu wzmacniać grunt, aby fala nas nie zalała.
Druk: "Kurier Poznański", 496(1930), s. 2;
także: Dzieła, s. 274.