Poznań, dnia 26 października 1930.
Kiedy widzę, że ten komunizm rozszerza się to czuję, że łudzić się nie możemy. Idzie napór sił, który tępi ducha chrześcijańskiego, który zagraża całej kulturze chrześcijańskiej. Ojciec św. był jedynym, którego przestroga sprawiła, że świat przetarł oczy. Ale jeszcze jest za dużo sympatyzowania z tym, co jutro może być naszym okrutnym losem.
W dzień Chrystusa Króla zróbmy rachunek sumienia, czyśmy tych dwunastu lat w wolnej Polsce nie zmarnowali. Czyż nie ma takich, którzy zamiast zwalczać komunizm pracują dla niego? Pracują dla komunizmu nie tylko jego emisariusze i agenci, ale ci wszyscy, którzy popierają sekciarstwo, oświadczają się za rozwodami, dążą do zeświecczenia szkoły, ci wszyscy wreszcie, którzy pod jakimkolwiek hasłem starają się bolszewizmowi przygotować drogę.
Lecz kiedy przyjdzie do ostatecznej rozprawy, okaże się, że wszystko przegrupuje się w walkę Kościoła z komunizmem. I jedynie Kościół oprze się w tej walce. Bo tam komunizm nie ostoi się, gdzie spotka dusze zdrowe, chrześcijańskie. Gdzie spotka dusze spoganione - tam się zagnieździ.
Przeto opierajmy się komunizmowi, bądźmy katolikami czynu, oddanymi Chrystusowi Królowi.
Nie jest to żadna zapowiedź politycznego czynu, żadne sięganie Kościoła po władzę. Kościół nie chce politycznej władzy. Głosi Chrystusa. Chce, aby jego dzieło trwało. Życie z Chrystusem to walka z tym, co nam grozi ze strony komunizmu. To katolicki czyn. Niech silna, zdrowa, wierząca dusza polska oprze się tej grożącej nawale, niech będzie wzorem i przykładem innym narodom.
Druk: "Przewodnik Katolicki", 45(1930), s. 8;
także: Dzieła, s. 273.