Przemówienie radiowe na rozpoczęcie Tygodnia Miłosierdzia.

Poznań, dnia 10 października 1938.

Zdobywczym lotem wzbił się ponad codzienność życia państwowego Orzeł Biały, dając Polsce nowe przejrzenie jej wyroków. Czuliśmy wielkość i majestat tej chwili jak wtedy, gdy przed laty szesnastu armia zwycięska zajmowała Śląsk plebiscytowy. I wtedy i przed tygodniem czarowała nas wizja bohaterskiego hartu, którym piastowska ziemia przez długie wieki strzegła klejnotu polskiego aż go z powrotem wniosła w skarbiec wskrzeszonej Rzeczypospolitej, do której drogę sobie torowała twardym kilofem i krwawym bagnetem.

Ale ktokolwiek na progu naszej wielkości państwowej przenika psychikę polską, przyznać musi, że do szlachetnego spławu naszego ducha dorzucić trzeba bogatą miarę pierwiastka społecznego. Bujną, soczystą mieszaninę duchowych wartości wzbogacić musimy nade wszystko miłością. Miłość i solidarność rodowa zespolić nas powinna jako współziomków i współobywateli do zgodnej służby ojczystej. Ta sama miłość, ale już nadprzyrodzona, uzdatnić musi nasz bogato odradzający się katolicyzm do przechrystusowienia Polski, łącząc nas w jedno jako braci w Chrystusie i dzieci Ojca niebieskiego. Ta miłość musi być tak wspaniała i tak potężna, iżby dobiegła także tych, których tchnienie wielkości narodowej nie porywa, bo warunki bytu odcięły ich od twórczego nurtu państwowego.

Nie patrzmy bezwolnie na naszych mizeraków jako na ciężar kłopotliwy. To mnóstwo nędzarzy odgrywa z woli Opatrzności dobroczynną rolę w życiu narodu jako napomnienie, pobudka i wyrzut sumienia. Gdyby ich nie było, więcej marnowalibyśmy mienia. Ze względu na nich mniej trwonimy grosza na zbytki, ograniczamy swe potrzeby, unikamy przepychu, przyzwyczajamy się do prostoty i skromności, mężniejemy, rośniemy duchowo, uspołeczniamy się, szlachetniejemy. A w iluż to wypadkach zewnętrzny czyn miłosierny staje się tajemnicą zasadniczej zmiany wewnętrznej! Przez dobroczynność pełnioną w imię Chrystusa i z pobudek wiary działanie łaski boskiej przenika serce i wypełnia je darami nadprzyrodzonymi. Nie inaczej jak przez uczynki miłosierne znalazło Boga tyle dusz, które go w książkach, filozofiach i dyskusjach odszukać nie mogły.

W ten sposób miłość i miłosierdzie stają się rozwojem szlachetnego człowieczeństwa, podbudową wielkości państwowej, pierwiastkiem pełnego chrześcijaństwa, drogą ewangelicznej doskonałości, warunkiem ludzkich między ludźmi stosunków.

Czymże jest w tym świetle Tydzień Miłosierdzia? Jest akcją ludzką, społeczną, religijną, obywatelską. Jest szkołą zmysłu społecznego i miłości bliźniego. Jest, propagandą dobra i dobroczynności. Jest cennym a koniecznym uzupełnieniem państwowej i samorządowej opieki społecznej. Jest publicznym hołdem uznania i wdzięczności dla znanych i bezimiennych, a tak licznych i gorliwych apostołów i apostołek miłosierdzia chrześcijańskiego. Jest krajową kwestą na rzecz zorganizowanej dobroczynności katolickiej.

Tydzień Miłosierdzia jest potrzebny Polsce, jej życiu i wielkości tak jak jest potrzebny katolicyzmowi polskiemu i polskiemu duchowi. Toteż Tydzień Miłosierdzia jest akcją wszystkim sympatyczną i nie ma przeciwników; Wszystkich cieszy, nikomu się jeszcze nie sprzykrzył. Wszyscy rozumieją, że jego racją jest braterstwo ludzkie i zasada Apostoła: Jeden drugiego brzemiona noście. Wszyscy życzliwie spotykają kwestarzy Tygodnia Miłosierdzia, wszyscy ich obdarowują zgodnie ze słowy Pisma: Jako będziesz mógł, tak bądź miłosierny. Będzieszli wiele miał, hojnie dawaj; jeśli mało będziesz miał, i mało chętnie udzielać usiłuj. Ten roczny plebiscyt miłości i miłosierdzia, odbywający się za zgodą władz państwowych, jednocześnie w całym kraju, nabiera znamion tradycyjnego święta narodowego, bratającego małych i wielkich. możnych i biednych, gorliwych i obojętnych, wszystkich tych, którzy żyją poczuciem braterstwa i tych, co są społecznie, klasowo, politycznie powaśnieni.

Myśl Tygodnia Miłosierdzia snuje się potem przez cały rok w sercach wspierających i wspieranych, snuje się w pracach Caritasów, w działalności katolickich stowarzyszeń charytatywnych, w pomysłowych zabiegach Pań Miłosierdzia, w Męskiej aktywności Konferencji św. Wincentego, w sierocińcach, przytułkach i w franciszkańskim dziedzictwie Brata Alberta. Z tej myśli płynie przez cały rok codzienny prywatny czyn miłosierny, drobny, większy, jakżeż często ukryty. Z tej myśli rodzą się nowe, nieraz magnackie akty fundacyjne. To pewna przezacna Pani stwarza w Poznaniu fundację dla zubożałej inteligencji, to dostojny hierarcha buduje w Warszawę dom dla sierot, To czcigodny Biskup Jubilat zakłada w Gnieźnie osiedle dla bezdomnych. To wielmoża wołyński przekazuje całą fortunę zgromadzeniu sióstr na rzecz biednych i nieszczęśliwych. To wielki naukowiec i pisarz uwieńcza swój pracowity żywot, wydając przed zgonem dyspozycje co do rozdziału wsparć dla swych wileńskich biedaków.

A uczynki ich idą za nimi. Idą za nimi jako zasługa w narodzie i Kościele nieraz przed ludźmi zakryta, zawsze zapisana do księgi żywota.

Szczęść Boże Tygodniowi Miłosierdzia - w pamiętnym roku nowego objawienia się wielkich przeznaczeń Państwa Polskiego!


Druk: "Miesięcznik Kościelny Archidiecezyj Gnieźnieńskiej i Poznańskiej" 10(1938), s. 386-388;
także: Dzieła, s. 631-632. 

odsłon: 4173 aktualizowano: 2012-02-23 15:58 Do góry