Poznań, dnia 18 grudnia 1937.
Jutro, w złotą niedzielę, ulice zaroją się od kwestarzy. Ze skarbonkami staną przed nami ministrowie, panie, dziatwa szkolna. Będą śmielsi niż zwykle, bo legitymować się będą celem, który nie dopuszcza ani protestu ni obojętności, gwiazdka dzieciom! Od tradycyjnego stołu wigilijnego w polskim domu promienie szczęścia paść mają w te sutereny, w te poddasza, w te kąty ciemne, w te szałasy zimne i w te wilgotne forty, gdzie dziecko nie wiedzieć czego więcej łaknie, czy chleba czy radości. W atmosferze wiecznej biedy, upokorzenia, beznadziejności rosną tam, a raczej karleją dzieci bezrobotnych, nieodziane, niedokarmione, kawęczące. Zrosłe z niedolą niedołężnieją fizycznie i duchowo, jakby w tym narodzie i w tym kraju nie miały prawa do pełnego rozwoju.
Ta zbiórka będzie miała powodzenie. Polska zgotuje swym biednym dzieciom gwiazdkę godną swego honoru narodowego. Zapali im choinkę szczęścia, stół im wigilijny zastawi bogaty, kolędą ich uraduje, darami obsypie - i w serce swe zamknie na cały rak.
Myśl polska nie powinna się oswajać z bezrobociem. Nie możemy się przyzwyczajać do zjawiska, że na obwodach miast i w wsiach przeludnionych powstaje w poniżeniu nowy typ człowieka, człowieka nieomal bezimiennego, wyłączonego od kształtowania życia, odciętego od horyzontów przyszłości, skazanego na zanik ideałów, utrwalającego się w psychologii proletariatu. Na tle tej rzeczywistości, która od twórczych zadań usuwa nieubłaganie setki tysięcy rąk i umysłów, skazując legiony zdrowych ludzi na bytowanie kosztem innych, dynamika kontrastów społecznych urasta do grozy a brzemię odpowiedzialności za ten zmarnowany bratni materiał ludzki zmusza wszystkich do stosowania możliwych środków zaradczych. Nic tu nie pomoże ani przeczenie tego zjawiska, ani lekceważenie jego tragizmu, ani samolubna obojętność na jego okropności, ani niepatriotyczne zwalanie całego zagadnienia na rachunek i odpowiedzialność Państwa. Trzeba bezrobocie uznać za jeden z najniebezpieczniejszych objawów społecznych i wspólnym wysiłkiem je usuwać. Będzie to wysiłek wielki i długi, bo sprawa bezrobocia wiąże się z rozwodem stosunków gospodarczych, społecznych i politycznych, które powoli układają się w żywą rzeczywistość polskiego życia. Idziemy ku wielkości i dobrobytowi drogą ciernistą, wśród zmagań, walcząc z niedostatkiem. Każdy postęp okupujemy ofiarami. Każdą zdobycz uświęcamy czynem społecznym. Każdy krok naprzód znaczymy trudem. Bez hartu i wysiłku nie wykrzesalibyśmy tężyzny ducha i nie wykończylibyśmy ani społecznej ani politycznej budowy Ojczyzny.
Ale Polska wielka, spokojna, potężna, - to Polska bez proletariatu czyli Polska zorganizowana na społecznych zasadach sprawiedliwości i miłości. Wtedy propaganda komunistyczna nie będzie miała u nas ani faktycznego uzasadnienia ani pozoru słuszności ani powodzenia. Gdzie nie ma proletariatu, tam komunizm jest nonsensem i próżną farsą. A Polska bez proletariatu to Polska bez bezrobotnych. Przetrwać okres przymusowego bezrobocia i bezrobocie szybko likwidować - oto hasło. Więc trzeba otwierać warsztaty, wznosić fabryki, tworzyć zakłady przemysłowe i przemysłowe okręgi, budować kanały, bić drogi, szukać nowych możności pracy i bytu, ale zarazem trzeba w masach do pracy niedopuszczonych ratować zdrowie, ducha, godność, człowieczeństwo, by się czekaniem nie upodliły i nie zmarnowały w sobie twórczych ludzkich instynktów.
Całą duszą przyłączam się do kwesty na rzecz akcji zimowej, prosząc, byśmy i tej zimy w duchu miłości chrześcijańskiej, sprawiedliwości społecznej i narodowej solidarności nie odmówili swej pomocy bezrobotnym. Wielebne Duchowieństwo wzywam do walnego udziału w tej akcji i do popierania jej powagą swego posłannictwa.
Wyłączam zupełnie możliwość, by tegoroczna akcja zimowa nie miała dorównać poprzednim czy pod względem zapału, czy pod względem natężenia i wyników. Byłby to objaw niepokojący, skazujący na niebezpieczne zmęczenie wobec społecznych zadań narodu.
Akcja zimowa stwierdzi i tą rażą szlachetność i wielkość polskiej duszy.
Druk: "Miesięcznik Kościelny Archidiecezyj Gnieźnieńskiej i Poznańskiej" 2(1938), s. 71-72;
także: Dzieła, s. 609-611.