Przemówienie podczas otwarcie II Zjazdu Księży Asystentów Akcji Katolickiej Archidiecezji gnieźnieńskiej i poznańskiej.

Poznań, Sala Domu Katolickiego dnia 2 marca 1937.

Kochani Księża! Po raz drugi zbieramy się w zamkniętym kole, by v świetle posłannictwa kapłańskiego rozpatrzeć sprawę naszego udziału w Akcji Katolickiej. Jest to poniekąd nowa gałąź praktyki duszpasterskiej, wymagająca dalszego omówienia i ustalenia nie tyle zasad, ile raczej metody które w tej dziedzinie stosować mamy. Witając was serdecznie, wyrażam radość z tego powodu, że nie zasklepiacie się w formach nie mających w nowoczesnym życiu ani większego znaczenia, ani należytej skuteczności, że staracie się zrozumieć ducha i potrzeby chaotycznej epoki i że do nich pragniecie dostroić sposoby jako rytm swego trybu pasterskiego w myśl Chrystusowego nova et vetera. Wieczna żywotność Kościoła i w tym się przejawia, że nie twardnie on w rutynie lecz zmienia z łatwością taktykę swego działania, uwzględniając różne postacie, które przybiera poruszane falą czasu życie. -Pozwólcie, że na wstępie tego Zjazdu dotknę krótko kilku luźnych a aktualnych tematów.

Przeraźliwe zjawisko bratobójczej walki w Hiszpanii! Ileż bólu, tragizmu, ale i bohaterstwa w tej wojnie, której celem jest nie tyle władza, nie tyle ustrój, ile raczej przyszły duch iberyjskiego półwyspu! Historia wyświetli kiedyś zagmatwane czyny i zagadki tego kataklizmu. Dziś to pewne, że od dłuższego czasu dokonywała się laicyzacja życia hiszpańskiego, która od obwołania republiki przybrała charakter zupełnej, najbardziej bezwzględnej sowietyzacji. Jak się to stać mogło, że duchowieństwo tak liczne i o takich tradycjach nie mogło przeszkodzić zbezbożniczeniu wielkich połaci tego tak ongiś katolickiego kraju? Na to pytanie dał mi odpowiedź, gdy w powrocie z buenosairowskiego Kongresu eucharystycznego zatrzymałem się w Barcelonie, tamtejszy świątobliwy biskup dzisiaj już chwalebny męczennik Chrystusowy. Zagadnięty przeze mnie o przyczyny masowego odwrotu od Kościoła w Hiszpanii republikańskiej, wyraził takie zapatrywanie: "Mam wrażenie, jakoby jedna z przyczyn w tym tkwiła, że my księża hiszpańscy straciliśmy poniekąd wspólny język z ludem. My nie rozumiemy należycie dzisiejszego Hiszpana a on nie rozumie nas. Rozluźnia się psychiczny związek między kapłanem a duszą hiszpańską. Nowa generacja wybiegła myślą i dążeniami daleko w wywrotną przyszłość, my pozostajemy w tyle. Zrywają się duchowe i serdeczne powiązania między pasterzami a owieczkami. Propaganda materialistyczna i bezbożnicza pogłębia to, stworzyła przepaść, wypełniła ją nienawiścią. Tak przyszło do wstrętnych mordów księży Oviedo. A co jeszcze będzie z Hiszpanią, jej wiarą i Kościołem?"

I my polscy księża powinniśmy pamiętać, bez bezpośredniego duchowego kontaktu z ludem nie spełnimy posłannictwa, zwłaszcza wśród zawieruchy, która świat ogarnia. Wierni muszą czuć bliskość swego kapłana. Musimy zacierać to, co nas od nich niepotrzebnie oddziela. Ten kontakt kapłana z ludem wzmacnia a często z powrotem nawiązuje Akcja Katolicka, sprowadzając wiernych do twórczego spotkania się z kapłanem na platformie wiary i Kościoła. Gdy laicy przejmą się odpowiedzialnością za sprawy katolicyzmu i staną do wspólnego z klerem czynu apostolskiego, nie rozbije jedności kościelnej żaden napór wolnomyślny.

Jeśli w Hiszpanii Akcja Katolicka nie zdążyła już przeszkodzić przewrotowi, u nas w Polsce nie jest jeszcze za późno. Tu jest jeszcze łączność między Kościołem a ludem. Wszystko możemy jeszcze w Polsce uratować. Ale czasu tracić nie wolno. Powstają szczerby. Kruszą się szeregi. Budujmy Akcję Katolicką!

Ze statystyki przedstawionej mi przez Archidiecezjalny Instytut wynika, że na 622 parafii obu archidiecezji jeszcze 196 parafii nie ma zorganizowanej Parafialnej Akcji Katolickiej. W ostatnim roku powstało nieco nowych zarządów P.A.K., ale tylko w 40 parafiach. Co mam sądzić o pozostałych 196 proboszczach, o ich nastawieniu duszpasterskim, o ich karności i gorliwości? Z bólem w duszy pisałem styczniowe rozporządzenie w tej sprawie. Rozumiem, że organizowanie Akcji Katolickiej tu i tam bywa wyjątkowo trudne, szczególnie w parafiach wiejskich szeroko rozrzuconych i nie mających znaczniejszego ośrodka przy samym kościele. Ale w takich warunkach ileż już powstało wzorowo działających Zarządów Parafialnej Akcji Katolickiej! Od proboszcza przede wszystkim to zależy i od jego przemyślnego ducha apostolskiego. Nie zniechęcajcie się przeciwnościami ani początkowym niepowodzeniem. Bez wysiłku i ofiary nie opanujemy czasów. A wieś też musi być zorganizowana, nawet ta wieś ociężała, zapadła. W Hiszpanii w pierwszych szeregach armii czerwonej szli z początkiem wojny domowej właśnie młodzi wieśniacy.

Na drugim miejscu proszę was, księża kochani, byście serdecznie i z szacunkiem traktowali tych, którzy się zgłaszają na naszych współpracowników w Akcji Katolickiej. Ceńcie ich dobrą wolę. Odnoście się do nich z zaufaniem i szczerością.

Często będzie zachodziła potrzeba, byście wy sami kształcili ich w sposobach pracy, wdrażali w urzędy organizacyjne, uczyli solidarności katolickiej.

Kierujcie z taktem pierwszymi krokami przyszłych działaczy. Niedoświadczenie i błędy poprawiajcie cierpliwie, roztropnie i rzetelnie. Słowem i przykładem zaprawiajcie ich do szacunku i wierności dla statutów i przepisów organizacyjnych. Nie zrażajcie ich arbitralnością, przeczuleniem prestiżowym, formą niewytworną. Nie przytłaczajcie ich niepotrzebnym, gwałtownym podkreślaniem swego stanowiska proboszczowskiego.

Cechą daru rządów jest spokój, umiar i wielka rezerwa w zaznaczaniu władzy. Oddziaływanie duszpasterskie, nade wszystko zaś czynności Asystenta Kościelnego w Akcji Katolickiej, powinny zasadniczo być serdeczne, ośmielające, krzepiące, ojcowskie. Zwłaszcza działaczy chętniejszych umiejcie utrzymać w napięciu apostolskim. Pozwólcie im mówić, czynić uwagi, snuć wnioski. Cieszę się, że dążą do inicjatywy, śmiałych występów. Wszak Akcja Katolicka to czyn laików. Nie podrywajcie niebacznie aktywności, bo niszcząc czyn, zamrozicie ducha. Bądźcie wdzięczni za współpracę. Zasłużonym nie szczędźcie słów uznania a zawsze szanujcie poświęcenie, ofiary, wykształcenie, pozycję społeczną. Od tego zawisło w wielkiej mierze powodzenie Akcji Katolickiej.

W końcu trzy praktyczne wskazania.

W dziedzinie polityki wewnętrznej zaznacza się na niejednym odcinku, podpadające czynienie. Reorganizują się dawne grupy powstają nowe ośrodki partyjne. Ruchy te, tak różne pod względem założeń i dynamiki przystępują do nas, werbując i ubiegając się o autorytet Kościoła. Pamiętajmy i podkreślajmy to, że ani Kościół ani Akcja Katolicka, jako instytucje zasadniczo i istotnie ponadpartyjne i apolityczne nie mogą zgłaszać akcesu do żadnej partii. To samo tyczy się bractw, sodalicji. Katolickich Związków do Akcji Katolickiej należących i wszystkich ich stopni organizacyjnych. W tym względzie stanowisko nasze winno być jasne, szczere, konsekwentne. Co do księży, szanuję, jak zawsze ich swobodę obywatelską, gdy chodzi o akces do stronnictw o programie nie kłócącym się z nauką Kościoła. Jestem natomiast przeciwny czynnemu udziałowi księży w polityce partyjnej. Wstrzymanie się duchowieństwa od wszelkiej roboty w stronnictwach jest w obecnych naszych warunkach dla spraw Kościoła i wiary lepsze od umiaru. Szczególnie zaś jako duszpasterze powinniśmy unikać nawet pozoru, jakgdybyśmy swe osobiste przekonania polityczne szerzyli powagą i mocą stanowiska kościelnego. Oddajmy to pole laikom, możliwie ludziom o wybitnym duchu katolickim. Kościół, pozostawiając i im obywatelską swobodę przynależenia do stronnictw, które nie mają antychrześcijańskich założeń czy programów, pragnie, by oni realizowali w publicznym życiu katolickie zasady, mając w nim twórczy udział. Niech oni więc w stronnictwach.

Sejmie i Senacie pilnują ducha i pomyślności państwa zgodnie z nauką Kościoła. Ale sporów politycznych i partyjnej propagandy niech nie wnoszą w szeregi Akcji Katolickiej i jej organizacji. Nad tym czuwajcie jako Asystenci Kościelni.

A teraz słówko o stanowisku wobec nauczycielstwa, a szczególnie wobec Z.N.P. Mogę was zapewnić moi drodzy księża, że Episkopat uważnie śledzi działalność Związku Nauczycielstwa Polskiego i nie siedzi z założonymi rękoma wobec tych jego kroków i zamierzeń, które są bezbożnicze, laicyzujące a nawet komunizującę. Nieraz już w sprawie tej organizacji zabierał głos i jeżeli zajdzie potrzeba, przemówi ponownie z tym spokojem a zarazem z tą dobitnością, które cechują jego odezwy. Tymczasem po parafiach dążyć trzeba do tego, by elementy dobre, zacne, religijne Związku zainicjowały od wewnątrz zmianę jego kierunku ideowego. Mimo że zdrowa i zaufania godna część nauczycielstwa zorganizowanego w Związku ma w nim liczebną przewagę, co uzasadnia nadzieję uzdrowienia tego bądź co bądź ważnego i możnego zrzeszenia zawodowego, trzeba przyznać, że dotychczas ona nie dochodziła do głosu. Jest steroryzowana i trzymana pod obuchem. Jeżeli wyzwoliwszy się z postrachu i przymusu zaprowadzi porządek we władzach organizacyjnych, uważać by to należało za najlepsze wyjście ze szkodliwej sytuacji. Mam nadzieję, że czynniki nadzorcze pomogą do tego i że w ten sposób skończą się w Z.N.P. terrorystyczne rządy wolnomyślicielskie. Naszym zadaniem jest wpływać dodatnio na nauczycielstwo po parafiach, utrzymując z nim dobre stosunki i skłaniając je do uczestnictwa w Akcji Katolickiej. Trzeba mieć z nauczycielami kontakt życzliwy, okazywać zrozumienie dla ich pięknego a trudnego zawodu, unikać błahych sporów, nie rozogniać dawnych ran. Ustać muszą uzasadnione w niektórych wypadkach skargi nauczycieli, że duchowieństwo parafialne traktuje ich z góry, nieprzyjaźnie, jakoby w nich upatrywało konkurentów o znaczenie i wpływy współpracy Kościoła i szkoły, którym wyznaczyła Opatrzność szczególnie w Polsce wielkie zadanie.

Niektórym księżom poczyna sprawiać kłopot ruch wiejski, dość żywo krzewiący się w pewnych okolicach Wielkopolski. Jest to w tej chwili ruch młodzieżowy, polityczny o zabarwieniu witosowym. Wskazując na to, że napadają ich z różnych stron pokusy antyklerykalizmu i bezbożnictwa, prosili mnie członkowie wielkopolskiego zarządu tego zrzeszenia, by się Kościół do nich życzliwie odnosił, bo chcą mimo wszystko zostać katolikami. Oświadczyłem im, ze Kościół będzie ich traktował tak, jak traktuje partie polityczne, które nie są wrogie wierze, czyli nie będzie im zakazywał uczciwej polityki, ale nie może ich pracy politycznej popierać ani się z nią solidaryzować, i nie mógłby milczeć, gdyby uprawiali harce antykościelne, rozbijali zorganizowaną młodzież katolicką, siali nienawiść społeczną albo dawali zgorszenie. Jeżeli będą, uprawiali swą działalność spokojnie, bez zaczepek i pielęgnując w swych szeregach ducha katolickiego, księża nie będą ich wprawdzie popierali, ale nie będą ich też nagabywać. Taki przebieg i sens miała moja rozmowa z tutejszymi wiciowcami, rozmowa, na którą się nieraz powoływano, jako na kościelne uprawnienie i uznanie nawet tak lewicowego i antyreligijnego ruchu, jakim jest ruch młodowiejski". Delegaci tutejszych wiciowców przyrzekli mi, że mężnie opierać się będą naporowi bezbożnictwa i że ich koła wielkopolskie nie dadzą powodu do skarg. Mam wrażenie, że na ogół tak się dzieje, chociaż dochodzą mnie wieści, że niektórzy referenci przeważnie nie tutejszego pochodzenia jednak zaczepiają Kościół pod pretekstem zwalczania nadużyć kleru. Wam nadzieję, że to wypadki sporadyczne potępiane przez Poznański Zarząd i że tutejszy ruch wiejski ustrzeże się błędów fatalnego radykalizmu i antyreligijnych zapędów. Abstrahując od strony politycznej, ruch wiejski jest sam przez się zrozumiały. Wieś budzi się, chce polepszyć swój byt i ustrój, chce być żywotna, twórcza, kulturalna, chce mieć głos w państwie. To jest słuszne. Niech się wieś szybko podnosi, oświeca, niech pomnaża swój dobytek, niech poprawia warunki swego bytu i pracy, ale niech unika ekscesów radykalizmu, niech nie zaprzepaszcza walorów religijnych i etycznych. W praktyce można zatem i należy mieć z ruchem wiejskim kontakt duszpasterski, bez angażowania się w jego pracach i walkach politycznych. Trzeba religijnie i moralnie oddziaływać na członków bez udziału atoli w propagandzie, występach i akcjach organizacji. Gdyby się miały powtarzać ataki na Kościół, gdyby się szerzyć zaczął niechrześcijański radykalizm społeczny lub podjudzanie do gwałtów, powiadamiajcie o tym Kurię Arcybiskupią. A potępiając i karcąc błędy, nie odpychajmy ludzi. Walczmy z grzechem, ale starajmy się pozyskać grzesznika, bo Syn Człowieczy przyszedł zbawić, co było zginęło.

Szukajcie w wykładach i dyskusjach Zjazdu rozwiązania trudności, na które w realizacji Akcji Katolickiej napotykacie - i ze wzmożoną otuchą wracajcie na swe posterunki szkolić świeckich współpracowników. Bez was Akcji Katolickiej nie będzie. Dzięki wam stanie się czynem, życiem, opatrznościowym apostolstwem.


Druk: Wśród problemów szkoły i wychowania.
Pamiętnik II Zjazdu Asystentów Kościelnych Akcji Katolickiej,
Poznań 1937, s. 3-7;
także: Dzieła, s. 573-577. 

odsłon: 2546 aktualizowano: 2012-02-24 22:26 Do góry