List do redaktora Myśl Rekolekcyjna.

Poznań, dnia 1 stycznia 1937.

Nie ulega wątpliwości, że w obecnych warunkach jednym z walnych środków odbudowy katolicyzmu jest ruch rekolekcyjny. W ostatnich latach zaznaczyła się u nas i w tej dziedzinie pewna poprawa. Rekolekcje zamknięte były dawniej rezerwatem księży, zakonników, sodalisów i małej grupki katolickiego laikatu. Dzisiaj dowiadujemy się o rekolekcjach dla młodzieży i abiturientów, dla akademików i profesorów uniwersyteckich, dla ziemian, robotników i bezrobotnych, dla nauczycieli i artystów a już regularne serie rekolekcyjne urządzają dla swych zarządów i członków organizacje Akcji Katolickiej. Powstają nowe domy rekolekcyjne a w pewnych okresach zamieniają się w sympatyczne przybytki ćwiczeń duchownych seminaria, klasztory, zakłady wychowawcze, przede wszystkim zaś gościnne dwory ziemiańskie. Polski ruch rekolekcyjny wszedł w fazę rozwoju.

Ale jakaż byłaby to klęska, gdybyśmy dopuścili do zmanierowania i zwyrodnienia myśli rekolekcyjnej! Tego poczynam się poważnie obawiać. Lękam się dyletantyzmu, powierzchowności, spospolicenia. Lękam się rekolekcji mętnych, chaotycznych, nie dających duszom głębokiego przeżycia. Lękam się zarówno rekolekcji treściowo płytkich jak i rekolekcji przeprowadzanych jako naukowe wykłady religijne. Lękam się rekolekcji zamienionych w upudrowaną gawędę salonową i rekolekcji w stylu rubasznej, napastliwej besztaniny. Lękam się rekolekcji nie związanych z rzeczywistością, z życiem uczestników i ich potrzebami sumienia. Nade wszystko lękam się rekolekcji prześlizgujących się chyłkiem i jakby z pewnym zakłopotaniem po dziedzinie nadprzyrodzonej, nie gruntujących życia wewnętrznego, nie orientujących ku szczytom doskonałości, nie zapalających do apostolskiego udziału w budowie Królestwa Chrystusowego. Czy takie rekolekcje, zamiast być wstrząsającym objawieniem łaski Ducha świętego w sercach, zamiast torować drogę do świętości i potęgować zdobywczość katolicyzmu polskiego, nie będą jedną z tylu jałowych praktyk religijnych, nową modą dewocyjną, dalszym fatalnym nieporozumieniem i rozczarowaniem w życiu Kościoła? Cuda łaski dzieją się także poza rekolekcjami i mogą się dziać również w czasie rekolekcji kiepsko prowadzonych. Ale z reguły powodzenie rekolekcji zależy w wielkiej mierze od usposobienia uczestników a to usposobienie jest w znacznym stopniu zawisłe od zewnętrznych warunków czyli od atmosfery rekolekcyjnej i od umiejętnego kierownictwa. Rekolekcje należy dobrze urządzać i należycie prowadzić.

A gdzie się tego uczyć? Skąd czerpać wiadomości o założeniach rekolekcji, o ich organizacji i metodzie? Gdzie nasza literatura rekolekcyjna?

W samą porę ukazuje się fachowy kwartalnik rekolekcyjny dla kapłanów. Witam go serdecznie i wielkie nadzieje w nim pokładam. Będę teraz spokojniejszy o nasz ruch rekolekcyjny, bo nie wątpię, że i początkujący rekolekcjoniści (a jest ich Bogu dzięki wielu i bardzo chętnych) i doświadczeni praktycy rekolekcyjni chętnie będą z niego korzystali dla nadawania ćwiczeniom duchownym właściwej głębi, świeżości, urozmaicenia.

Nowemu pismu życzę, by się stało ulubieńcom naszego duchowieństwa a zwłaszcza sympatyków ruchu rekolekcyjnego. Serdecznie też błogosławię redakcji, współpracownikom i czytelnikom. Niech teoretyków i apostołów rekolekcyjnych Duch Święty oświeca; niech ich pióra natchnie, niech w ich słowa swą mądrość wkłada, by swym posłannictwem przyczynili się chlubnie do odnowienia oblicza ziemi!


Druk: "Myśl Rekolekcyjna" 1(1937), s. 9-11;
także: Dzieła, s. 562-563. 

odsłon: 3313 aktualizowano: 2012-02-24 22:40 Do góry