Przemówienie podczas Kongresu Katolików Belgijskich.

Malines, dnia 12 września 1936.
(tł. z jęz francuskiego)

Eminencjo, Ekscelencje, Panie i Panowie!

W 1863 r., w pierwszym Kongresie katolików belgijskich w Malines brał udział jako nuncjusz apostolski, reprezentant Stolicy św. u waszych dzielnych przodków, arcybiskup Ledóchowski, syn narodu polskiego, wówczas podzielonego i staczającego bój krwawy o swą niepodległość. Dzisiaj syn tejże Polski, już wolnej i odrodzonej, następca kardynała Ledóchowskiego na stolicy świętowojciechowej, jest szczęśliwy i dumny, że staje przed wami, drodzy katolicy belgijscy, w charakterze prymasa tej Polski, która jest zdecydowana w zupełności odegrać swoją rolę historyczną, jaka jej przypadła w udziale wśród narodów katolickich.

W czasie pierwszego kongresu, w owym pamiętnym roku 1863 oficjalne orędzie Nuncjusza i porywista wymowa hr. Montalembert´a podniosły i podkreśliły sprawę udziału katolików świeckich w życiu i pracach Kościoła. Dzisiaj w dobie tętniącego i zwycięskiego życia Akcji Katolickiej w Belgii współczesnej, ten wspaniały Kongres świadczy w obliczu całego świata, jak głęboko laikat belgijski zrozumiał swoje zadania w Kościele Chrystusa Króla.

Możemy dzisiaj jak dawniej stwierdzić uderzające podobieństwa pomiędzy niezawisłą Belgią, a wolną i niepodległą Polską, pomiędzy ich ideałami sprawiedliwości i pokoju, pomiędzy ich kościelnym życiem i działalnością opatrznościową w dziejach odkupionej ludzkości. Te wyraźne analogie potęgują nasze dawne braterstwo i węzły wzajemnej sympatii oraz szczerej przyjaźni. Pozwólcie mi, że w tej uroczystej godzinie złożę oświadczenie, iż katolicy polscy przepojeni są uczuciem najgłębszego szacunku dla katolickiego i godnego króla Belgów. Są pełni entuzjazmu dla waszego wielkiego dzieła kościelnego i narodowego, jakim są misje belgijskie.

Głęboka wdzięczność każe mi wspomnieć o sympatii i dobroci pasterskiej, z jaką J.Em. Ks. kardynał Van Roey, mój czcigodny kolega nominacji kardynalskiej i Ich Ekscelencje XX. biskupi belgijscy, odnoszą się do polskich robotników, których pierwsze stowarzyszenie katolickie po wonie założono za staraniem i błogosławieństwem jednej z najpiękniejszych postaci współczesnego Kościoła katolickiego, wielkiego kardynała Mercier'a.

Pełen podziwu dla pracy tutejszego kleru świeckiego i zakonnego, pełen uwielbienia dla apostolstwa laikatu belgijskiego, zrzeszonego w stowarzyszeniach wielkiej i zdobywczej akcji katolickiej składam temu imponującemu Kongresowi życzenia jak na j pomyślnie j szych wyników.

Drodzy katolicy belgijscy! Rola i misja historyczna naszych obu narodów tak są do siebie zbliżone. Pozwólcie, że z tego faktu wysnuję praktyczny wniosek.

Belgia to Polska na zachodzie Europy - a Polska to Belgia na europejskim wschodzie. Belgia i Polska to twierdze wiary, szańce chrystianizmu, to zworniki religijnego położenia Europy, to bramy od wschodu i zachodu do Królestwa Chrystusowego. Z całą belgijską wytrwałością, z całą polską zaciętością brońmy swoich pozycji w obliczu rewolucji komunistycznej i wojującego bezbożnictwa.

Niech żyje Belgia! Belgia wolna, pracowita, katolicka, droga siostrzyca Polski!


Druk: N. Cieszyński, Roczniki Katolickie za rok 1937, t. 14, s. 54-57;
także: dzieła, s. 551-552. 

odsłon: 4105 aktualizowano: 2012-02-27 16:03 Do góry