Przemówienie podczas Zjazdu Asystentów Kościelnych Akcji Katolickiej archidiecezji gnieźnieńskiej i poznańskiej.

Poznań, Sala Wielka św. Marcina w dniu 17 marca 1936.
(streszczenie)

Moi Kochani Księża!

1) Byłoby błędem sądzić, że główna rozprawa między obozem katolickim a obozem antychrysta w Polsce już się rozegrała. Główna rozprawa dopiero nadchodzi. Stąd też nie wolno nam zasypiać w przekonaniu, że niebezpieczeństwo największe już jest poza nami. Trzeba raczej ustawicznie i usilnie przygotowywać się na chwilę decydującej walki a. zwycięstwo ducha Chrystusowego w narodzie.

2) Czujemy, że gdybyśmy nie skupiali około siebie laikatu katolickiego, bylibyśmy w tej nadchodzącej walce odosobnieni i niemal odcięci od życia. Antyklerykalizm, coraz bardziej agresywny, dąży właśnie do tego. Stąd trzeba nam wytężyć wszelkie siły, aby lud utrzymać przy sobie i poprowadzić go do boju o Chrystusową sprawę. Najlepszą drogą do tego, to stworzenie licznych i apostolskich szeregów A.K. Ona to ma być współpracą świeckich z duchowieństwem nad obroną i utwierdzeniem Królestwa Bożego, ona również ma udaremnić izolację kleru od szerokich mas wierzących. W tym świetle oceniać należy znaczenia A.K. we współczesnym Kościele.

3) Duchowieństwo patronuje tej pracy świeckich w A.K. pod nową nazwą - jako asystenci kościelni. Przeciw tej innowacji podnosiły się niejednokrotnie głosy duchowieństwa, jakoby to było niepotrzebną, błahą, a nieraz nawet szkodliwą nowością. Sentyment ten duchowieństwa był o tyle słuszny, i zdrowy, że księża w pierwszym rzędzie są i nadal pozostaną duszpasterzami i proboszczami. Tytuł asystenta, to coś przydanego, nawet sztucznego. Stworzono go jedynie ze względów organizacyjnych. Nie powinien on umniejszać w niczym ważności i powagi urzędu proboszcza i duszpasterza. Dlaczego tak się stało, że obdarzono księży dodatkowym tytułem asystentów? Uczynił to Kościół św. dlatego, aby zostawić świeckim tyle samodzielności w ich apostolskiej pracy, ile jest konieczne i możliwe. Proboszcz jako asystent pomaga świeckim, aby w swej pracy dla Chrystusa i Kościoła nie odstąpili od zasad i intencji hierarchii. Nic dziwnego, że ta nowość przyniosła ze sobą pewne wahania i trudności. Prawda, że A.K. jest jeszcze dla wszystkich nieraz kłopotem; lecz to przeminie i z pewnością A.K. stanie się nam w bliskiej przyszłości wielką pomocą, a nawet już dzisiaj nią jest w różnych objawach społecznego życia. Dlatego księża winni chętnie prowadzić szeregi świeckich apostołów, uczyć ich, być im pomocą i unikać wszystkiego, co by ich mogło onieśmielić, zniechęcić i zrazić. Nigdy więc nie należy im mówić, że są niepotrzebni, że duszpasterz w parafii może się bez nich obyć. Taka jest wola Kościoła św. Jeśli papież Akcję Katolicką tak ustanowił, jak ona obecnie wygląda, to miał ku temu ważne powody; zresztą sam podkreślił, że nie zarządzał tego bez szczególnego natchnienia Ducha św.

Na koniec, witając w obecnych na Zjeździe księżach duchowych przywódców istniejących już i działających w naszych Archidiecezjach parafialnych komórek A.K., wyrażam życzenie, aby uczestnicy Zjazdu po powrocie na swoje placówki zachęcali innych kapłanów, którzy jeszcze nie mają u siebie całkowicie skompletowanej A.K., aby to uczynili chętnie i jak najprędzej. Dotychczas bowiem tylko 336 parafii w naszych archidiecezjach ma kompletną A.K. z Zarządem P.A.K. na czele. - W tej myśli błogosławię wszystkim uczestnikom i pracom Zjazdu, któremu życzę pełnego powodzenia dla rozwoju i triumfu Bożej sprawy.


Druk: Pamiętnik I Zjazdu Abstynentów Kościelnych Akcji Katolickiej
Archidiecezji Gnieźnieńskiej i Poznańskiej w Poznaniu
w dniach 17-18 marca 1936, Poznań 1936, s. 14-15;
także: Dzieła, s. 537-538. 

odsłon: 2307 aktualizowano: 2012-02-28 11:29 Do góry