Przemówienie podczas akademii ku czci św. Rodziny.

Poznań, Aula Uniwersytetu Poznańskiego, dnia 6 stycznia 1936.

Doroczna uroczystość nasza nabiera dzisiaj szczególnego charakteru przez to, że na tę uroczystość stawili się przedstawiciele z Stolicy Prymasowskiej - Gniezna, aby uświetnić tę uroczystość rodziny i z nami w Poznaniu podkreślić jej znaczenie.

Każdego roku pod tym obrazem św. Rodziny zabieram głos, aby do tego wszystkiego, co w katolickim obozie się dzieje w obronie rodziny, dorzucić kilka myśli. Dzisiaj pragnę rzucić myśl, aby w tej pracy, w tym boju o sprawę rodziny katolickiej i polskiej, skupiły się z nami solidarnie i te czynniki, które w tym przedmiocie mają do powiedzenia i zrobienia, a jak dotąd, nie dość solidarnie i jasno to nasze katolickie stanowisko wypowiadają. Jest jeden odcinek piękny, o wielkim posłannictwie i zadaniach, który chciałbym właśnie do tej współpracy konsekwentnej zaprosić.

Czytamy gazety, nawet te, które mają pretensje do charakteru katolickiego, czytamy powieści, beletrystykę, tę najaktualniejszą, z ostatniej chwili. Ileż tam dzisiaj spotykamy momentów, które obrażają nasze katolickie poczucie pod względem rodziny! Patrząc na te żarty na ostatniej stronnicy, widzimy, ileż w nich nieraz niewłaściwego, krzywdzącego rodzinę katolicką dowcipu. To wyśmiewanie subtelne małżeństwa, to drwienie z cnót małżeńskich, to pewne wychwalanie swobód pozamałżeńskich, a potem te beletrystyczne prace, nieraz przez katolików pisane i dla katolików przeznaczone, gdzie jednak ta rodzina przedstawiona jest w upadku, który się przedstawia karykaturalnie i zostawia bez skorygowania, co pozostaje w duszy, jako czynnik szkodzący rodzinie.

Ostatnio dostałem do rąk czasopismo, mające za zadanie bronić interesów pewnej sfery, która dla narodu polskiego ma niewątpliwie wielkie zasługi i słuszne pretensje do tego, żeby jej nie wykreślono z życia publicznego. I znajduję właśnie tam początki romansu, ale w takich obrazach dekadencji moralnej, że gdyby po tym sądzić sferę, która to pismo wydaje, trzeba by stwierdzić, że ona już się kończy.

Moi państwo! Te koła literackie i artystyczne, które władają piórem i piszą komedie, dramaty, układają opery i operetki, w których dotąd tyle drwin jest z małżeństwa i rodziny, dalej wszystkie pióra, które piszą książki i do gazet i do czasopism, - niech one się zjednoczą z nami, aby razem bronić rodziny, gdyż na nich spada wielka część walki obronnej.


Druk: "Doniesienia Akcji Katolickiej dla Archidiecezji Gnieźnieńskiej i Poznańskiej" 3(1936), s. 19;
także: Dzieła, s. 521-522. 

odsłon: 3704 aktualizowano: 2012-02-28 11:43 Do góry