Odezwa: W sprawie "Tygodnia Miłosierdzia".

Poznań, dnia 24 listopada 1935.

Dokonywa się rehabilitacja miłosierdzia chrześcijańskiego. Naturalizm chciał je poniżyć. Przeżytkiem społecznym nazwał je humanizm. W nowoczesnym państwie nie przyznawali mu doktrynerzy ustrojów politycznych ani roli ani miejsca. Bezwarunkowym lekarstwem na wszelką biedę miał być budżet państwowy. Do zasadniczych rezerwatów publicznych zaliczano wszelką opiekę nad ubogimi.

Szybko i gruntownie załatwiło się życie z tym poglądem. Nędza przerosła możności finansowe najbogatszych krajów. Stało się jasnym, że tylko zespolony wysiłek państw i społeczeństwu ratować może narody od katastrof głodowych, jakie rozgrywają się w Sowietach. Hasło państwowego monopolu opieki nad biednymi zastąpiono wołaniem o uzgodnienie publicznej i prywatnej służby społecznej. Miliony głodnych karmią państwa, a drugie miliony karmić już musi dobroczynna akcja prywatna.

Na tym tle występuje wzorowa, zbawcza działalność miłosierdzia chrześcijańskiego. W epokę najdotkliwszej i najbardziej powszechnej w dziejach nędzy weszło ono usłużne, do wszelkich ofiar gotowe, a jak zawsze, niewrzaskliwe i na żaden interes nie obliczone. W czasy wyziębione i spustoszone przez materializm wkroczyło z nadprzyrodzonym tchnieniem miłości, z czuciem braterstwa, z ukochaniem każdego i całego człowieka. Milionom dało poczucie ulgi, ubolewając, że nie może dać pełnego szczęścia. Gdy Państwo czyni bohaterskie wysiłki, by zaspokoić szlachetny głód pracy, czynna miłość chrześcijańska dokonywa cichego cudu dobroczynności na rozległych odcinkach, na których bezspornie rozpostarła się wszelka nędza.

Kto ją zdoła ogarnąć? Kto umie wskazać, gdzie się bieda zaczyna a gdzie się kończy? Idzie przez wieś i miasto, przez barak i pałac, często nie rejestrowana i ukryta a tym boleśniejsza, że w sobie zamknięta. A idąc rośnie. Zwiększa się z powodzią, z suszą na polach, z kryzysem nieubłaganym, z ubożeniem kraju, ze zmęczeniem społecznym, które się do serc zakrada.

Czy nie przerośnie ducha i nie powali narodu?

Dobrze, że Tydzień Miłosierdzia przeprowadza nową mobilizację miłości bliźniego. Będzie to kurs ducha ofiary, ewangelii bliźniego. Chrystusowego braterstwa. Niech po wszystkich parafiach werbuje apostołów miłosierdzia! Niech piętnuje obojętność i samolubstwo. Niech w sferę nadprzyrodzoną podnosi każdy odruch litości i każdy miłosierny datek.

Jako zbiórka na biednych, jako Tydzień Funta azwłaszcza jako propaganda ewangelicznej miłości bliźniego i szkoła chrześcijańskiego czynu społecznego, jest Tydzień Miłosierdzia przedsięwzięciem tak szlachetnym, tak wzniosłą akcją społeczną i tak rzetelną służbą Bożą, że wszyscy, wszelkimi sposobami dopomóc mu powinniśmy do zupełnego powodzenia.


Druk: "Miesięcznik Kościelny Archidiecezyj Gnieźnieńskiej i Poznańskiej" 9(1935), s. 304;
także: Dzieła, s. 514. 

odsłon: 3716 aktualizowano: 2012-02-28 16:42 Do góry