Poznań, dnia 19 czerwca 1935.
Godzina Słowian wybije.
Przewodniczący zjazdowej komisji propagandy i prasy dr Alfred Fuchs otrzymał dla czasopisma Lidové Listy od Jego Eminencji Najdostojniejszego Księdza Augusta Kard. Hlonda, prymasa Polski, arcybiskupa gnieźnieńskiego, ten oto list o znaczeniu ogólnopaństwowego katolickiego zjazdu w Republice Czechosłowackiej:
Panie Doktorze, bardzo chętnie wspominam Pragę z jubileuszowych uroczystości ku czci świętego Wacława. Spotkałem się wtedy z niespotykanymi przejawami czechosłowackiego katolicyzmu - i z Waszą ujmującą gościnnością. Zaskoczyła mnie inicjatywa wysiłku i zdobywcza gorliwość czechosłowackiego Episkopatu. Kler świecki imponował mi swą apostolską ruchliwością a klasztory zdumiewającą troską o pełnię życia zakonnego a także działalność apostolską zgodną z ich specyficznym duchem. Niepowstrzymanie rosnący ruch katolicki wśród laikatu wykonywał przed nami swój pierwszy wielki udany przegląd. Miałem wrażenie, że w wspaniałym obramowaniu architektury kościelnej i miejskich domów Złotej Pragi zaczyna się rysować obraz katolicyzmu w Waszym Narodzie z takim bogactwem starych szkiców i nowych kolorów, że musi zwrócić na siebie uwagę tych, dla których wielkość i duchowa siła Czechosłowacji jest nakazem narodowego sumienia.
A skoro obecnie po niewielu latach patrzę na rozpiętość sił i na rozmach przygotowań na I Ogólnopaństwowy Zjazd Katolików Czechosłowackiej Republiki, konstatuję z radością,żesię nie myliłem w ocenie Waszego katolicyzmu. Obraz ogromnego krzyża, który na Placu św. Wacława wyrasta z miejskiego bruku, jako ideowe podłoże zjazdu i jako szczyt Chrystusowego ołtarza, opierającego się o pomnik Księcia-Męczennika powoduje, że moje myśli powracają ku zwycięskim dziejom krzyża w Koloseum, i złotego krzyża na Rzymskim Kapitolu. O ten krzyż prowadzi się za naszych dni największy duchowy bój w historii. Już go strącają z gmachów, wymazują z odznak, wyrzucają ze szkół, zrzucają z rosyjskich kościołów i świątyń, już go łamią, podkopują w ludzkich sumieniach i oczerniają. Lecz nic nie zatrzyma nowego zdobywczego marszu krzyża w świecie. Każdy naród, któremu krzyż był zabrany przemocą, doczeka się swego Znalezienia św. Krzyża i przeżyje swe nowe Podwyższenie św. Krzyża. Czy to przywrócenie krzyża nie jest już jakąś charakterystyką dzisiejszej chwili w życiu narodu? Czy go nie podnoszą z poniżenia wysiłki kapłanów? Czy go zagrożeni laicy nie wnoszą z powrotem do swych Koloseów, czy go nie wywyższają na swych Kapitolach, czy nim nie znaczą podstaw swych nowych życiowych formacji? Z hasłem: In hoc signo (w tym znaku zwyciężysz) szukają dzisiejsze pokolenia drogi wyjścia z tragizmu i zepsucia. Dlatego jestem przekonany, że katolicki zjazd w Czechosłowacji stanie się jednym z najdonioślejszych i najbardziej wpływowych poczynań, jakimi Kościół, rozpoczynając Jubileusz Odkupienia, prowadzi lud do Chrystusa, Zbawiciela świata i naszego Przywódcy i wyprowadzi z nieszczęść i nędz.
Tym bardziej cieszę się z tej uroczystości i jej wpływu, że wierzę w wielkie posłannictwo, które mają spełnić w Kościele narody słowiańskie. Czy miało inny sens tegoroczne święto Słowian w Rzymie? Bogactwo słowiańskiej duszy w wielkiej mierze jeszcze nierozbudzone i niewykorzystane, ma w sobie niesłychane wartości moralne dla świata europejskiego, o ile duszę tę ochronimy z jednej strony przed wschodnim, zachodnim i rasowym bezbożnictwem, i o ile ją z drugiej strony będziemy posilać żywym Chrystusem, byśmy zwiększyli jej żywotną siłę. Oddziaływanie słowiańskiej duszy ukaże się głównie w tej sferze, w której się rozstrzygnie los europejskiej kultury, tj. w dziedzinie religii. Aż ruiny będą pokrywać wielkie przestrzenie zlaicyzowanej Europy i aż się będą rozpościerać szeroko, daleko spaleniska kultury po materializmie, wybije nasza słowiańska godzina - bynajmniej nie godzina zbrojnego podboju, któryśmy tyle razy na sobie doznali, lecz godzina historycznego udziału w odnowie ducha i utworzeniu nowych czasów. Pójdziemy tam, gdzie nas zawiedzie natchnienie Boże. Wyjdziemy ze swych katedr łacińskich i wschodnich, jak szedł św. Wojciech i jak szli święci Cyryl i Metody. A z nami pójdzie zbawienna moc chrześcijaństwa uspokajającego i twórczego, wy piastowane go w głębokich przeżyciach wierzących słowiańskich dusz, wdrożonych konsekwentnie i bohatersko do zachowania całej Ewangelii Chrystusowej.
Z takim obrazem w duszy będę z Wami przy otwieraniu Waszego zjazdu. Z tą wiarą będę przewodniczyć drugiemu wielkiemu świętu słowiańskiemu w Lublanie. W uświadomieniu tych zadań zachowujmy w łonie swych narodów słowiańskich katolicyzm, pełny Chrystusa i Jego zwycięskiej mocy!
Druk: "Nadélni Lidové Listy" z dn. 30.VI.1935];
także fragmenty: "Miesięcznik Kościelny Archidiecezyj Gnieźnieńskiej i Poznańskiej" 7/8(1935), s. 278-279;
także: Dzieła, s. 486-487.