Myśli dla Polaków w Argentynie.

Lourdes 1942.

Gdy Chrystus przyszedł na świat, świat ten umierał z wyczerpania duchowego, wśród moralnej anarchii tak dosadnie oddanej w swetoniuszowskich portretach rzymskich cezarów. Ludzkość stała wobec absurdu dziejów, staczając się w straszliwy kataklizm, a nie znajdując w sobie pierwiastków odrodzenia. Wtedy to przyszła pełnia czasów. Bóg zesłał Syna swego. Chrystianizacja świata przyniosła odrodzenie starych, zmęczonych, ginących narodów, a zarazem stała się ośrodkową ideą dziejową nowych ludów zdrowych i prężnych, które z przyjęciem Ewangelii zdobyły dostęp do cywilizacji dziejów. W cieniu krzyża narastały nowe wieki, rodziły się wielkie czasy, zakwitła kultura, narody odnalazły drogę ku wielkości, potędze i szczytom postępu.

Dzisiaj stoimy przed nowym absurdem dziejowym. Dotykamy znowu dna duchowej niemocy człowieczej. W stosunkach ludzkich zapanował bezład, normy współżycia zawisły w powietrzu. Barbarzyństwo, spustoszywszy Europę potopem gwałtów, krzywd i krwi, chce się utrwalić na całe tysiąclecie.

Jak się to stało? Jak to jest możliwe po dziewiętnastu wiekach chrześcijaństwa? Rzecz jest jasna. Kataklizm jest następstwem dechrystianizacji życia, jest wynikiem apostazji od Chrystusa i Jego prawa, jest rezultatem przywrócenia pogaństwa. Apostazję tę przygotowywano i szerzono od dłuższego czasu w literaturze, w kulturze, szkole, rodzinie, ruchach społecznych i politycznych, a najzawzięciej w życiu państwowym. Zewsząd wypierano myśl chrześcijańską. Laicyzowano sumienie. Ostentacyjnie deptano prawo Boże.

Tak odebrano wielkim połaciom Europy zmysł chrześcijański i stworzono w duszach moralną pustkę, której żadne sztuczne normy etyczne wypełnić nie zdołały. Tak wydrążono i zdegradowano człowieka. pod pretekstem obrony jego praw i postępu. Tak wydano współczesność na łup neopogaństwa, które wyparłszy się formalnie chrześcijaństwa i wyzwoliwszy się z wszelkich przepisów prawa Bożego, mogło już swobodnie pohulać w Europie. Tak doszło ostatecznie do dywinizacji krwi plemiennej, do apoteozy najazdu i perwersyjnego okrucieństwa, do gloryfikacji kłamstwa, do przywrócenia niewolnictwa, do bezprzykładnego poniżenia człowieczeństwa.

Jedyną skuteczną radą na to jest rechrystianizacja Europy. Orężne rozbicie stalowych zagonów pogaństwa położy kres niewoli, ale nie wyzwoli ludów z wewnętrznej niemocy. Najlepsze polityczne i socjalistyczne reformy pozostaną ramą, w którą należy wstawić zdrowe życie ducha odrodzonego. A ducha tego już tylko z Ewangelii zaczerpnąć można.

Budowniczy i twórcy jutra szukać będą natchnienia głównie w starej Ewangelii.

W niej odkryją, jak już tylu przed nimi, zasadnicze wskazanie dla treści duchowej swego powołania i swego dzieła. Dopełni się prawdziwe, chrześcijańskie odrodzenie człowieka, które odnajdzie swą wewnętrzną pełnię, równowagę i świadomość swej godności.

Nie stanie się to atoli cudem, chociaż Opatrzność wielką ekspiacją naprowadza ludy na dobrą drogę. Będzie to na ogół ewolucja trudna i długa, w niektórych krajach burzliwa i krwawa. W krwi, ogniu, we wstrząsach i walkach bratobójczych, w głodzie i zarazach zmyje Bóg upór ludzkiego buntu i piekło człowieczego grzechu. Osłupiałej ludzkości objawi się prawda biblijna, że kłamała nieprawość sobie, kiedy w siebie wmawiała, że będzie wielka bez Boga i wolna bez Jego prawa. Nad światem odradzającym się z win i prochów dnia wczorajszego zagrzmi znowu jako ostatnie słowo tej największej dziejowej rozprawy między złem a dobrem, zwycięski grom Archanioła quis ut Deus (Któż jak Bóg)!...


 Druk: Kard. August Hlond, W służbie Boga i Ojczyzny. Wybór pism i przemówień 1922-1948,
red. S. Kosiński, Warszawa 1988, s. 181-183.

odsłon: 4264 aktualizowano: 2012-03-08 19:24 Do góry