Wskazania dla pisarzy polskich w USA.

Lourdes 1941.

Świat musi zrozumieć istotny sens swego kataklizmu. Musimy go i my zrozumieć. Myślimy o wojnie, nie pamiętamy o pokucie. Wyglądamy zwycięstwa orężnego, nie dbamy o triumf dobra w duszach i w życiu. Wyczekujemy pokoju, nie myślimy o poprawie. Chcielibyśmy się przez okres walk prześlizgnąć, by następnie trwać w dawnej duchowej niemocy i wygodzie. A tymczasem wolą Opatrzności jest, by pod ciosami piekielnych sił, które się w łonie ludzkości rozpętały, padły zastarzałe grzechy, rozluźnione zasady, laicyzacja życia, uparta niewiara, apostazja, barbarzyństwo. Celem przewrotów jest totalne odrodzenie ludów, wyzwolenie ich z fałszu i zakłamania, wyrwanie ich z upadku, zwrot do Boga. Tylko wtedy narody przeżywać będą nowe czasy w godności, pokoju i braterstwie, gdy dokonają w sobie totalnego odrodzenia duchowego. Wojna i powojenne wstrząsy skończyć się powinny nie zagładą świata, lecz zagładą zła w świecie. A zło broni się chytrze i rozpaczliwie. Broni się dekadentyzm moralny, broni się zawzięcie niewierząca zarozumiałość ducha, broni się wykrętnie niesprawiedliwość i krzywda, bronią się grzechy i nałogi, broni się piekło i jego najemnicy. Trzeba przeciw tym siłom i wbrew nim mobilizować zwycięstwo sił bożych. Trzeba gotować triumf ducha Chrystusowego i to nie w myśl owej modnej dziś, ale jakże nieuchwytnej proklamacji nieokreślonych zasad chrześcijańskich, lecz w znaczeniu ścisłego urządzenia całego życia ludzkiego zgodnie z całą treścią objawionej nauki Boskiego Zbawiciela. Na gruzach win, ucisku, nienawiści, pychy, tyranii, zbrodni, ma zakwitnąć pod tchnieniem bożym ta era błogosławiona, którą wieszcze nasi i ojczenaszowi filozofowie nieco mętnie, ale w istocie trafnie przepowiadali. Te nowe czasy nie ziszczą się bez nas niby cudowne objawienie, lecz zostaną wykute i zbudowane prężnym wysiłkiem ludzkiego ducha, uskrzydlonego porywem odrodzenia. Wtedy apokaliptyczna ekspiacja, spełniwszy swe straszliwe ale dobroczynne zadanie, objawi się i nam jako pokutna wigilia największego w dziejach święta naszego.

Wierzę, że na rachunek tych przyszłych, jasnych a wielkich dni Miłosierdzie Boże policzy nam cichą, nieopisaną mękę, którą naród bohatersko przeżywa w kraju, w katowniach obozowych, na niewolniczych robotach, w azjatyckich koczowiskach. Wierzę, że Duch Święty za wstawiennictwem przepotężnym naszej Królowej zleje na polskie serca łaski niezliczone i światła, by nas umocnić i do najwyższych wzlotów uzdolnić. Wierzę, że zbudujemy Królestwo Boże w sobie i naokoło siebie i że Polska nowa, swobodna, młoda, twórcza imponować będzie światu swym dostojeństwem i duchową powagą swych dzieci.

W tym duchu proszę pisać, działać, apostołować, aż się z popiołów przeszłości, ze słabości, próżnego fasonu i konwenansu, z wygody, samolubstwa, błędu, upadku, waśni, obłudy i zalewu pogaństwa dźwigać zacznie ta wielkość, która jest naszym przeznaczeniem a dla której obecnie przechodzimy poniżenie unicestwienia. Gdy się dokona narodowe odrodzenie w Chrystusie, jakżeż proste będą w odbudowanej Rzeczypospolitej różne zagadnienia, które nas w owych dwudziestu latach połowicznego zmartwychwstania, tak paradoksalnie męczyły. Nie wątpię, że wtedy zrozumiemy się znowu i z braćmi (...) i z innymi. Polska zorganizowana na zasadach chrześcijańskich stanie się naturalnym i pociągającym ośrodkiem ładu i bezpieczeństwa, w którym niejeden sąsiad z zaufaniem szukać będzie oparcia pewnego i braterskiego. Wszak tylko w duchu chrześcijańskim ziścić się może naprawdę trwałe braterstwo ludów, które tak sromotnie zawiodło, gdy je oprzeć chciano na wolnomularstwie, jego sloganach i konspiracjach, a które następnie zostało tak bezwstydnie wyszydzone i okrutnie pogrzebane przez krwawą herezję rasizmu.


Druk: Kard. August Hlond, W służbie Boga i Ojczyzny. Wybór pism i przemówień 1922-1948,
red. S. Kosiński, Warszawa 1988
, s. 169-171.

odsłon: 3869 aktualizowano: 2012-03-09 15:55 Do góry