Lourdes, 10 III 1941.
Przewielebny Księże Kanoniku!
Otrzymuję list Księdza Kanonika z 22 lutego. Poczta lotnicza funkcjonuje dość sprawnie. Listy zwykłe można zatem adresować wprost do Lourdes, natomiast przesyłki pieniężne lepiej i bezpieczniej wysyłać w drugiej kopercie do Nuncjatury Apostolskiej w Lizbonie, z prośbą o dalsze wyekspediowanie do mnie, co się regularnie odbywa. Za intencje mszalne będę bardzo wdzięczny, bo istotnie się przydadzą dla pięćdziesiątki kapłanów polskich we Francji. Gdyby można przysłać dolary w banknotach, byłoby to z wielką korzyścią, bo mają kurs o wiele wyższy niż czeki dolarowe.
W Łucku zmarł J. E. Bp Walczykiewicz, natomiast J. E. Bp Szelążek jest dalej na miejscu. O zdrowiu jego niestety od pewnego czasu nie ma wieści. - Niedawno Rząd nasz utworzył przy Ambasadzie polskiej w Tokio centralę dla pomocy na rzecz rodaków pod okupacją sowiecką a zwłaszcza na rzecz nieszczęśliwych zesłańców, którzy znowu zaludnili Azję od Uralu po Kamczatkę i żyją tam w warunkach na ogół straszliwych. Może by się przez Ambasadę w Waszyngtonie dało przesłać jaką pomoc także J. E. Bpowi Szelążkowi. Nowy Ambasador będzie, jak ufam, niezależny od skompromitowanych grup i kierunków, bo do nich nie należał.
Gratuluję serdecznie ks. Kanonikowi tej pięknej a tak koniecznej działalności na polu piśmiennictwa kościelnego. Jeżeli wolno prosić o parę egzemplarzy dzieła o Kapłaństwie, podałbym je chętnie tutejszym księżom, którzy są zupełnie pozbawieni książek polskich a są spragnieni czegoś, co by ich ducha kapłańskiego krzepiło. Załączam osobny list w sprawie Kazalnicy Popularnej, która w Ameryce spełni wielką rolę, ale i w Kraju będzie rozchwytywana, gdy padną pęta niewoli. Wszak tam się już nic polskiego nie drukuje, w dzielnicach wcielonych do Rzeszy spalono lub przerobiono na papier wszystkie polskie książki a w Gubernatoracie w seminariach duchownych nie wolno już nawet teologii wykładać ani homiletyki, lecz jedynie liturgię. Dołączam też swe pozdrowienie i błogosławieństwo dla Zjazdu Homiletycznego.
W Kraju męczeństwo trwa. Męczeństwo, nie agonia, bo Kraj chce przetrwać i przetrwa. Męczeństwo całego narodu, ale głównie Kościoła i duchowieństwa. Niemal co tydzień otrzymuję nową listę nazwisk księży, których mi zamęczono w niemieckich obozach koncentracyjnych. Niestety część naszego uchodźstwa i starej emigracji duchem nie dorasta tej postawie i temu dostojeństwu Kraju. Ci się sami wyłączają od twórczego udziału w przyszłej odbudowie Polski. Wprawdzie dalsze wypadki jeszcze niejednemu oczy otworzą i niejednego zmuszą na kolana na szerokim świecie, ale chciałoby się, by nasi zrozumieli lepiej i wcześniej apokaliptyczne wołanie do pokuty i do Chrystusa. Non est in alio aliquo salus. W tych samych intencjach tymczasem trzymam tu straż imieniem narodu przy grocie Objawień i cudów.
Ale i pracy chwała Bogu przybywa, ale już na rozległą, światową; skalę - i tak mi się zdaje, z pewnymi skutkami dzięki łasce bożej. Tymczasem dokonywa się misterium iniquitatis, przez które Bóg spala grzechy narodów. Młyny boże mielą nielitościwie, bo dopiero z popiołów ludzkiej pychy i złości zrodzi się nowy duch Europy i świata.
Łączę serdeczne pozdrowienie dla drogiego Ks. Kanonika i wszystkich znajomych. Z oddaniem i błogosławieństwem...
Druk: Kard. August Hlond, W służbie Boga i Ojczyzny. Wybór pism i przemówień 1922-1948,
red. S. Kosiński, Warszawa 1988, s. 175-176.