Rzym, 24 IV 1940.
Wielebny Ojcze! Znam te udręki serdeczne, te rozterki duszy, te bóle ciche a targające. Nie trzeba się nimi zniechęcać, lecz trwać i pracować ze świętą zawziętością dla Polski i dla jej ducha zarówno w obecnym przesileniu tragicznym jak i po odbudowie. A zarazem módlmy się tą wielką kapłańską modlitwą, która jest naszym posłannictwem a bez której trudom naszym mogłoby zabraknąć błogosławieństwa niebieskiego. Uświęcajmy się w myśl naszego powołania zakonnego, by z tego morza boleści wyłoniła się jasność chwały Najwyższego w nas i w życiu narodu. Za pieniądze przesłane na uchodźców i dzieci polskie dziękuję.
Pocieszam, zachęcam, pozdrawiam, błogosławię i polecam i proszę wygłosić w Ameryce wiele referatów i przemówień o Polsce i posłannictwie Kościoła w Polsce.
Druk: Daj mi dusze, s. 233.