Rzym, 12 XII 1939.
Do Przewielebnych Księży w Stanach Zjednoczonych!
Wobec ogólnego oczekiwania wiadomości z kraju, sądzę, że nie będzie od rzeczy, jeżeli o dzisiejszych naszych stosunkach kościelnych prześlę parę luźnych wieści przezacnemu Duchowieństwu polskiemu w Stanach Zjednoczonych, które się tak żywo zajmowało sprawami Macierzy, tak pilnie śledziło rozwój jej życia religijnego i udzielało mu nieraz hojnego poparcia. Informacje te uważam tym więcej za wskazane, że obecnie jest bardzo trudno o bezpośrednie wiadomości z kraju. Wieści te niestety smutne. Gwałtowny cios wymierzony Polsce miał uderzyć i w rzeczy samej uderzył także w Kościół katolicki, bez którego Polska nie byłaby Polską. Przyszło to napastnikom tym łatwiej, że w czasie nieszczęśliwej wojny i po niej Kościół nie ustąpił z miejsca, lecz pozostał na pobojowisku jako jedyna organizacja, która się nie załamała. Rozpoczęła się martyrologia duchowieństwa katolickiego a potem pogrom życia kościelnego, który w różnych połaciach kraju różne przybiera formy i różny stopień gwałtowności.
A więc naprzód przeszło krwawą próbę swego powołania duchowieństwo katolickie. Na tysiące liczy się księży, których już aresztowano. Więziono ich nieraz w nieprawdopodobnych warunkach, upokarzano ich, poniewierano, zmuszano do ciężkich robót, bito, dręczono, głodzono. Wielu wywłaszczono ze wszystkiego, wypędzono z plebań i mieszkań, wysiedlono do innych województw. O innych, wywiezionych gdzieś daleko, nie ma słuchu. Ustały wszystkie zwyczajne dochody duchowieństwa, które żyje dosłownie z codziennej ofiarności zubożałych wiernych. Ponieważ w większej części kraju zabrano zakonom męskim i żeńskim domy i majątek, rozproszyły się po kraju tysiące bezdomnych zakonników i sióstr, z których pewną część zamknięto w więzieniach i obozach koncentracyjnych. Na podstawie wyroków doraźnych a często bez sądu rozstrzelano wielu księży świeckich, kilku zakonników i grono wybitnych działaczy katolickich. Około pięćdziesiąt kościołów i kaplic zostało zniszczonych i uszkodzonych w czasie działań wojennych; najsmutniej wygląda pod tym względem bohaterska stolica. Setki kościołów parafialnych i zakonnych zamknęły władze okupacyjne. Zamknięto też i na inne cele obrócono wszystkie domy i sale parafialne. Są powiaty, w których nie pozostawiono ani jednego księdza; ludność żyje tam pozbawiona Mszy świętej, Sakramentów świętych, nawet w chwili śmierci, nabożeństw, ślubów i pogrzebów kościelnych. W innych stronach wolno otwierać kościoły tylko w niedzielę na jedną lub dwie godziny. Kazania są w wielkiej części kraju zabronione. Naukę religii usunięto niemal wszędzie. Okupanci zagarnęli wszystkie tak wzorowo pracujące katolickie zakłady wychowawcze i naukowe, ochronki, sierocińce i szpitale. Uniemożliwiono działalność Akcji Katolickiej i jej zrzeszeń, unieruchomiono kościelne stowarzyszenia dobroczynne i Caritasy, wywłaszczono katolickie wydawnictwa, utracono wszystkie bez wyjątku pisma katolickie. W Poznaniu przestała istnieć zasłużona Drukarnia i Księgarnia św. Wojciecha. Usunięto nasze charakterystyczne przydrożne krzyże, kapliczki, boże męki oraz figury świętych na placach miejskich. W stolicy Wielkopolski zburzono pomnik Serca Jezusowego. Wywieziono wiele zabytkowych ołtarzy, kościelnych dzieł sztuki, cennych kielichów, monstrancji i innych przedmiotów kultu.
W całości przedstawiają się szkody wyrządzone Kościołowi jako największa klęska materialna, jaka nań spadła od wprowadzenia chrześcijaństwa.
Mimo to duch religijny narodu jest niezłomny, męczenny. Bohaterska jest postawa kleru i wiara ludu, który trafnym instynktem wiedziony rozumie, że także religijne prześladowanie znieść trzeba z mocą ducha i że załamanie się sumienia katolickiego miałoby fatalne następstwa dla przyszłości Rzeczypospolitej. Więc mamy w kraju prześladowanie wiary tak jak mamy bohaterów ojczyzny. Kto wie, czy trybunały kościelne nie sięgną kiedyś do tej martyrologii i czy nie odnajdą wśród jej ofiar kandydatów do kanonizacji.
A należy zdać sobie sprawę z tego, (...), że na zachodzie kraju aż poza Łódź i Płock dokonywa się gwałtowne niemczenie i protestantyzacja tych ziem, które były kolebką Państwa i naczelnym ośrodkiem jego kościelnej organizacji. Z tych prastarych siedzib polskich ma w krótkim czasie zniknąć wszelki znak katolicyzmu i każdy ślad polskości. W tym celu odbywa się bezwzględne wywłaszczanie całego mienia polskiego i to bez jakiegokolwiek wynagrodzenia, wydalanie polskich rodzin z ich domów i mieszkań, usuwanie ziemiaństwa i rolników z odwiecznych ojcowizn a zarazem dokonywa się szybkie burzenie życia kościelnego, zamykanie kościołów, wywożenie i przepędzanie księży, zupełne zacieranie kultu katolickiego. Ta fala gwałtów i krzywd bezprzykładnych idzie od zachodnich granic Rzeczypospolitej ku wschodowi, pędząc ku środkowym województwom wygłodniałe, wynędzniałe tłumy tych, których w Wielkopolsce i na Pomorzu z wszystkiego wyzuto. Tych ofiar mają być w krótkim czasie miliony.
W związku z tą sytuacją, której tragizmu w krótkim liście oddać nie można, proszę kochanych księży polskich w Stanach Zjednoczonych o modlitwy za kraj. Błagajmy Boga za pośrednictwem Najświętszej Królowej Polski i Wspomożycielki Wiernych oraz św. Andrzeja Boboli o skrócenie tego doświadczenia, by naród nie zmarniał w nędzy i by aż do zmartwychwstania Ojczyzny dochował wiary Bogu i Kościołowi. Módlmy się o Ducha Świętego, o siłę i moc dla kapłanów w kraju, o światła nadzwyczajne dla rodaków pozbawionych księdza i Sakramentów świętych, o łaskę dobrej śmierci dla tych, co bez księdza konają i mrą.
Ale zwracam się do Przewielebnych Księży, a przez nich do Rodaków w Ameryce także z serdecznym wezwaniem, by nie przestali wspierać Ojczyzny i by na wszelkie sposoby ratowali naród od chorób, od skarlenia i śmierci głodowej. Niechby Przezacni Kapłani amerykańscy zatroszczyli się o potrzeby życia kościelnego w kraju. Potrzeba tam niemal wszystkiego. Potrzeba tysięcy brewiarzy dla księży, książek modlitewnych i pism katolickich. Potrzeba środków na odbudowę kościołów, na elementarne potrzeby kultu, na wino mszalne, które się wyczerpuje. Trzeba funduszów na prowadzenie Kurii diecezjalnych, na utrzymanie bodaj kilku seminariów a nawet życiowe potrzeby hierarchii i kapłanów, z których wielu nie ma za co sprawić sobie sutannę, którą z niego w czasie śledztwa zdarto. Nie wspominam już nawet o szczególnych potrzebach emigracji wojskowej i cywilnej w Rumunii i na Węgrzech; o nich poinformuje o. Prowincjał Justyn Figas, który na miejscu badał warunki.
Lałoś, kiedy Polska zamieniła się w więzienie narodu, kiedy wielkim rzeszom rodaków płacz zastąpi życzenia i opłatek a łkanie kolędę i wigilijną wieczerzę, nie posyłam Wam dorocznego opłatka. W świętą noc Bożego Narodzenia złączmy się w kornej modlitwie, by nowonarodzony Zbawiciel, którego nawet w ogromnym nieszczęściu czcić nie przestaniemy, przywrócił w nowym roku narodowi wolność, Rzeczypospolitej swobodę a udręczonej duszy polskiej radość wiary.
Druk: Daj mi dusze, s. 222-225.