Warszawa, 14 VII 1947.
Przewielebny Księże Kanoniku!
Wiem o dwóch równoległych akcjach na rzecz Profesorów Krakowskich, które wyszły z Rzymu (...). Pierwszą interwencję przedsięwziął Ojciec święty na mój wniosek, uzgodniony z śp. O. Włodzimierzem Ledóchowskim, bardzo wówczas aktywnym na rzecz Polski. Było to prawdopodobnie w grudniu 1939 lub w styczniu 1940, gdy Sekretariat Stanu Papieża zwrócił się w tej sprawie przez Nuncjaturę Apostolską w Berlinie do Rządu Rzeszy.
Drugą akcję prowadził w porozumieniu ze mną p. Michałowski, Delegat Krakowskiej Akademii Umiejętności dla Biblioteki Polskiej w Rzymie. On mobilizował włoski świat naukowy, Polsce przychylny, i uzyskał, że grono Profesorów wszechnic włoskich zwróciło się do Hitlera z prośbą o wolność dla Profesorów krakowskich. Akcja ta poszła do Berlina poprzez wyższe sfery faszystowskie, które potraktowały ją życzliwie. Ta interwencja miała miejsce, o ile się nie mylę, w styczniu 1940 r(oku).
W pewnej rozmowie, której daty z pamięci określić nie mogę, Kardynał Maglione, ówczesny Sekretarz Stanu Jego Świątobliwości powiadomił mnie, że interwencja Ojca św. ma widoki powodzenia, i że liczyć się można z uwolnieniem Profesorów. Zakomunikowałem to Księciu Metropolicie Sapieże listem, który prawdopodobnie zaginął, bo czcigodny adresat go nie pamięta. Niestety uwolnienie przyszło dla ogółu Profesorów za późno, a co gorsza nie objęło wszystkich.
Mniej więcej w tym samym czasie spowodowałem odrębną interwencję Stolicy świętej na rzecz sędziwego prof. Mehof(f)era, który był internowany gdzieś w Sudetach. I ta interwencja była skuteczna, bo mistrz mógł po pewnym czasie wrócić do GG.
Druk: Daj mi dusze, s. 263-264.