(Tłumaczenie z języka francuskiego)
Jeden z salonów hotelu de Sagan, o ciemnych złoceniach, o wytwornym przepychu, który przed obecną wojną był ozdobą wielkich przyjęć Polonii francuskiej, stał się na parę dni prywatną kaplic arcybiskupa Poznania. Tam właśnie przed zaimprowizowanym ołtarzem przebywa, by się skupić wewnętrznie, dopiero co uwolniony z koszmaru długiego internowania w Niemczech. Tam właśnie chce nam chętnie udzielić audiencji i natychmiast snuje smutne wspomnienia.
Nie mówmy o tym więcej - mówi. Nie łatwo się zapomina klasztor w Wiedenbruck, Bar-le-Duc, obozy koncentracyjne, niekończące się internowanie. Ale nie mówmy o tym więcej. Obecnie ważne jest jedynie, aby podźwignąć ruiny, tworzyć przyszłość. Czy znacie ogrom zadań, jakie nas oczekują? Musimy im poświęcić całą naszą uwagę i wszystkie wysiłki. Kościół został umęczony w Poznańskim, na Pomorzu, na Śląsku. Sama diecezja gnieźnieńska, gdzie w Gnieźnie znajdowała się moja siedziba prymasowska, liczyła 1.056 kapłanów w r.1939. Teraz tych, co przeżyli nie ma więcej niż 225. Wydaje się, że okupant hitlerowski chciał wytępić, zniszczyć lub zohydzi to wszystko, co reprezentowało cywilizację chrześcijańską. Dobra kościelne zostały zagrabione, kościoły i katedry zamienione na magazyny i garaże. Jednak każdy z nas ma wolę życia, i to nie uszczuplonego. Myśmy przeżyli okrutne cierpienia, lecz jednak przetrzymali.
Prymas Polski - wypowiadając te słowa - podniósł głos, uniósł głowę. Jego spojrzenie, które bywa tak łagodne i przebaczające, rozbłysło nagle energią.
Czy Eminencja liczy, że wkrótce wróci do swego kraju?
Najpierw udam się do Rzymu, co jest całkowicie po myśli Ojca świętego, gdzie chcemy omówić reorganizację Kościoła w Polsce. Nasze zadanie będzie zresztą ułatwione, dzięki godnemu uwagi przetrwaniu w narodzie zasad religijnych.
Czy to prawda, że Eminencja tego ranka odwiedził polskich generałów, świeżo uwolnionych przez ofensywę amerykańską?
To prawda. Doznałem niewypowiedzianej radości ze spotkania tych walecznych dowódców, którzy przeżyli sześć lat w niewoli. Mogłem szczególnie powitać generała Thomme, pochodzenia francuskiego, który w r.1939 był obrońcą twierdzy Modlin. To spotkanie bardzo mnie pokrzepiło. Ludzie, których spotkałem, noszą jeszcze na twarzach ślady niezwykle bolesnych cierpień. Duch ich jednak się nie ugiął.
Zauważcie - podejmuje poznański arcybiskup po chwili milczenia - istnieją liczne analogie między cierpieniami Polski i Francji. Nie umiałbym powiedzieć, kiedy skończy się wojna. Ale mam niewzruszoną pewność, że jej koniec będzie korzystny dla obu naszych krajów.
Ludwik Chauvet
Druk: "Le Figaro" z dn. 23.IV.1945;
także: Dzieła, s. 776-777.