Do Sejmu Rady Polonii Amerykańskiej w Buffalo.

Warszawa 20 IX 1948.

Zwracam się do szanownego Prezydium i czcigodnych uczestników tegorocznego Sejmu Rady Polonii Amerykańskiej z wyrazami głębokiej wdzięczności za wielkie dzieło pomocy udzielonej w ostatnim okresie Narodowi polskiemu. Podziękowanie to, szczere i gorące, składam zarówno imieniem Polski katolickiej jak i od siebie, mając latoś osobiste powody do szczególnej wdzięczności względem Rady Polonii.

Zdajemy tu sobie sprawę, że przeciąganie się Waszej akcji pomocniczej poczyna niejednemu ciążyć. Tym więcej cenimy Wasze dary i tym cieplejsza jest podzięka, którą na ręce dostojnego Sejmu składam dla władz, okręgów, członków i ofiarodawców Rady Polonii.

Rodacy skupieni w ofiarnym czynie Rady Polonii Amerykańskiej mogą być pewni, że przesłanych nam darów nie zużywamy w bezczynie. Wyliczymy się z nich kiedyś własnym dorobkiem i wzmożeniem wartości moralnych. Pracujemy tu wszyscy, pracujemy wytężenie i ofiarnie. Borykamy się z trudnościami, nie upadając na duchu. Staramy się wszystkimi siłami, byśmy Was naszymi potrzebami dłużej nie obciążali. Bez skargi, owszem z optymizmem, znosimy codzienny trud i nie robimy około naszej biedy międzynarodowego zgiełku. Gdy w pobliżu i dalej od Polski wietrzeją w bezradności narody i chylą się ku upadkowi, w naszym bohaterskim ludzie budzą się wspaniałe moce społecznotwórcze. Z najzdrowszych instynktów plemiennych i z religijnych głębi dźwignie się dziejowym wysiłkiem ogółu nowoczesny gmach ojczysty, który podstawami wspierać się będzie na wiecznym prawie, a którego górnym zwieńczeniem będzie swoista chrześcijańska kultura o potężnej promienistości. Bo mogliśmy ulec przemocy najazdu, ale nie ulegniemy ani zniechęceniu ani niedołęstwu. Nie shańbiliśmy się łatwizną w latach oporu, chcemy być mocni także w swobodzie i chwale.

Byłoby może nietaktowną żebraniną, gdybym także w bieżącym roku raz jeszcze szczegółowo szkicował zniszczenia wojenne i zestawiał bilans strat, których nie zdołaliśmy jeszcze wyrównać a które wżarły się w nasze życie jako biologiczne i moralne zagrożenie. Nie mogę atoli twierdzić, jakoby w Polsce nie było potrzeb, niedostatku, nędzy. Bieda panoszy się dalej. Jest tu czym się zająć, jest kogo karmić, kogo ubierać, kogo leczyć. Dlatego proszę drogich Rodaków za oceanem, by o nas w groźnym roku 1949 nie zapominali. Jeżeli pomożecie nam ratować od cherlactwa młode pokolenie, jeżeli darami swymi przyspieszycie normalizację polskich warunków bytu, jeżeli swą szlachetnością pomnożycie naszą wiarę w polskie jutro - zapewniamy Was, że Waszych ofiar nie zmarnujemy. Nie chcemy być pospolitymi zjadaczami chleba. Nie śnią nam się wygody łatwego dobrobytu. Mamy świadomość wyższych celów i zadań. Pomocy Waszej użyjemy sumiennie jako kapitału wkładowego w wielkiej imprezie odbudowy polskiego życia.

Dostojnemu Sejmowi i tym wszystkim zacnym Rodakom, których Sejm Rady Polonii jest uroczystością reprezentacyjną, ślę swe bratnie pozdrowienie i prymasowskie błogosławieństwo.


Druk: Kard. August Hlond, W służbie Boga i Ojczyzny. Wybór pism i przemówień 1922-1948,
red. S. Kosiński, Warszawa 1988, s. 257-259.

odsłon: 5213 aktualizowano: 2012-01-02 15:07 Do góry