40 lat Towarzystwa Chrystusowego dla Polonii Zagranicznej, cz. 2.

III. OKRES 1945-1956
W historii narodów, a często i w historii zgromadzeń zakonnych, panuje ruch falisty. Po okresach ciężkich doświadczeń następują okresy świetlane. Tak też było z Towarzystwem.

Zaraz po ukończeniu wojny, mimo rozproszenia i poniesionych strat, Towarzystwo staje do odbudowy własnych ognisk oraz do pracy duszpasterskiej w większym stylu. Już w marcu 1945 roku przełożeni wraz z kilkoma członkami zbierają się w domu Towarzystwa w Poznaniu. Dom przedstawiał obraz nędzy. Mury podziurawione. Około 40 pocisków artyleryjskich ugodziło w ściany. Ale już 4 IV została urządzona prowizoryczna kaplica. Z kościoła Najśw. Maryi Panny przeniesiono Najśw. Sakrament. Nazajutrz, [s. 407] w pierwszy piątek miesiąca, została odprawiona pierwsza Msza święta.

Uruchamia się tu również nowicjat kleryków oraz nowicjat braci. Powstaje tu także bursa dla seminarzystów.

Wyremontowany Dom Towarzystwa zastępuje częściowo gmach Arcybiskupiego Seminarium Duchownego. Tu odbyły się pierwsze trzy serie powojennych rekolekcji dla kapłanów Archidiecezji Poznańskiej. Tu obradowała również pierwsza Kongregacja Księży Dziekanów. W tym domu zamieszkał przez pewien czas Ks. Arcybiskup Dymek wraz z swym kapelanem Ks. Mieczysławem Smorawińskim.

W czerwcu nakładem Wydawnictwa Towarzystwa ukazuje się „Nowy katechizm diecezjalny” oraz „Nowa Historia biblijna” w setkach tysięcy egzemplarzy. Była to wielka pomoc dla Diecezji, tym więcej, że okupant zniszczył doszczętnie wszelkie podręczniki szkolne. Kilkunastu kapłanów Towarzystwa objęło parafie i wikariaty na terenie Archidiecezji, by zastąpić tam tych kapłanów, którzy zginęli w obozach koncentracyjnych.

W sierpniu odbywają się w Domu Poznańskim rekolekcje dla kapłanów Towarzystwa. Chodziło o odnowienie ducha we własnych szeregach. Dodać należy, że rekolekcje kapłańskie odbywały się również w warunkach okupacyjnych. Przełożeni urządzali je zazwyczaj w Kalwarii Zebrzydowskiej. Uczestniczyli w nich ci kapłani Chrystusowcy, którzy zajęci byli w duszpasterstwie na terenie Gubernatorstwa.

Na zakończenie rekolekcji, w dniu 24 sierpnia, Ks. Prymas Założyciel przybywa do naszego domu i wygłasza specjalną egzortę. „Odbyliśmy rekolekcje wielkie, wojenne. Mniemaliśmy, że te rekolekcje długie dopomogą kapłanom i zakonnikom do większej doskonałości. Przekonaliśmy się, że niestety, tak nie jest. Świat swej drogi do Boga jeszcze nie znalazł. Są objawy bardzo pocieszające, ale narody jeszcze na kolana nie padły, jeszcze Zbawiciela nie uznały. A my kapłani? I wśród kapłanów skrystalizował się duch ofiary, jakiego dotąd nie było. I w szeregach zakonnych znać przebudzenie do życia wyższego. Ale totalność duchowieństwa i zakonników tym nie jest objęta. Powróćmy do tej ofiary totalnej z siebie! Idźmy na całego - z Bogiem i Matką Najświętszą! Wszystko dla Boga! Wszystko dla dusz!”.

Nawiązując do rozpoczynającej się pracy Chrystusowców na Ziemi Lubuskiej i Pomorzu, Ks. Prymas powiedział: „Pójdziecie na warunki ciężkie. Ciężkie dla tego ludu, który się osiedla na Zachodzie, aby sobie budować nową zagrodę. Lud jest niespokojny, podrażniony, bo stwarza sobie byt wśród wielkich trudności. On na księdza patrzy jak na doradcę, jako na opiekuna, jako na ojca. Koło tego kapłana się skupia. Była u mnie niedawno delegacja z tamtych terenów. Powiedziano mi: «Jesteśmy tam i trzymamy się, bo mamy [s. 408] księdza. Otóż, moi kochani, idźcie do nich z pełnym, kapłańskim, zakonnym sercem, sercem ojca godnego zaufania! Bądźcie dobrzy dla nich! Miejcie serce!”.

Na Ziemiach Zachodnich

Spośród pięciu okręgów kościelnych, utworzonych przez Ks. Prymasa na mocy pełnomocnictw Stolicy Apostolskiej, najmniej kapłanów liczyła Administracja Apostolska w Gorzowie. Stąd życzeniem Ks. Prymasa było, by tam szczególnie podążali Chrystusowcy. Lecz już na trzy miesiące przedtem pierwszy Chrystusowiec znalazł się jako duszpasterz w Szczecinie.

Inż. Zaremba, zamianowany później komisarycznym prezydentem miasta Szczecina, staje na czele pierwszej grupy udającej się z ramienia miasta Poznania na Pomorze Zachodnie. Niezwłocznie wysyła on kapitana Jaśkiewicza do Ks. Arcybiskupa Dymka z prośbą o przydzielenie tej grupie kapłana. Ks. Arcybiskup ze swej strony prosi, by Towarzystwo Chrystusowe zajęło się tą sprawą. W związku z tym z ramienia Towarzystwa wyjeżdża do Szczecina Ks. Florian Berlik. Oto jego notatka w „Głosie Katolickim”: „Dnia 3 V godzina 10 w Poznaniu, Plac Wolności. Msza św. polowa w intencji Ojczyzny, z racji powracających do Macierzy zachodnich części kraju, zgromadziła tłumy wiernych. To dzień pamiętny, w którym miasto Poznań obejmuje aktualnie opiekę nad Szczecinem - starą stolicą Pomorza Zachodniego”.

6 V Ks. Berlik odprawia w kaplicy przy wypalonym kościele św. Jana Chrzciciela pierwszą Mszę św. On też organizuje Wydział Duszpasterski przy Zarządzie Miasta. Po trzech tygodniach Ks. Berlik musi powrócić do Poznania. Jego miejsce w Szczecinie obejmuje Ks. Świetliński.

Wraz z ludźmi zaczęli napływać księża na te ziemie. Chodziło o jurysdykcję dla nich, ponieważ tereny te podlegały jeszcze jurysdykcji Biskupa Preysinga, ordynariusza diecezji berlińskiej. W związku z tym Ks. Świetliński otrzymał list od wojewody, ppułk. Borkowicza, oraz pismo do przedstawiciela armii radzieckiej, gen. Subbotina, by ułatwił mu wyjazd do Berlina. Nie mogąc osobiście rozmawiać z Ks. Biskupem Preysingiem, Ks. Swietliński złożył pismo w Komitecie do Spraw Kościelnych przy magistracie m. Berlina, który przekazał je Ordynariuszowi. Ks. Biskup udzielił potrzebnej jurysdykcji.

W samym Szczecinie Chrystusowcy, prócz kościoła Najśw. Serca Jezusowego, objęli kościół Królowej Korony Polski oraz kościół Chrystusa-Króla. Ks. Świetliński poświęca coraz to nowe instytucje. Równocześnie [s. 409] Chrystusowcy organizują na obszarze województwa nowe parafie. Jadąc pociągiem ze Szczecina do Kołobrzegu, przejeżdżało się wówczas przez tereny obsługiwane duszpastersko prawie wyłącznie przez kapłanów Towarzystwa.

W roku 1947 Ks. Prymas odwiedził Pomorze Zachodnie. Niektóre parafie obsługiwane przez Chrystusowców miały szczęście powitania go u siebie. Widać było jego zadowolenie z tego, że kapłani utworzonego przez niego zgromadzenia budują Królestwo Boże na tych ziemiach, złączonych odtąd nierozerwalnie z Macierzą. Tak więc Towarzystwo spełniło tutaj pożyteczne zadanie dla Kościoła i Polski. Kapłani Towarzystwa odegrali również niemałą rolę w kształtowaniu nowego społeczeństwa na tych ziemiach.

Nadto praca duszpasterska w tych tak bardzo trudnych warunkach przygotowywała ich do przyszłej misji wychodźczej. Przypominała im bowiem w pewnej mierze dolę wychodźców polskich. W duszach osadników budziły się często podobne tęsknoty religijne, jak u naszych rodaków przebywających poza granicami Polski.

Administrator Apostolski, Ks. Dr Edmund Nowicki, ocenił pozytywnie pracę Chrystusowców w swojej Administracji. W liście z dnia 2 III 1948 r. napisał do Poznania: „Błogosławione niech będą ręce, które takich pracowników przysłały nam do winnicy Pańskiej”.

Rezydując w Poznaniu, Ks. Prymas utrzymuje z Towarzystwem ścisły kontakt. Spotyka się z przełożonymi Towarzystwa, odwiedza nasz dom. Z nami spędza pierwszą wilię powojenną, uczestniczy w uroczystości srebrnego jubileuszu kapłaństwa przełożonego.

W kwietniu 1946 r. Ks. Prymas otrzymuje nominację na Ordynariusza Gniezna i Warszawy. 25 V odbywa się akademia pożegnalna w Auli Uniwersyteckiej. Po akademii - olbrzymia manifestacja. Samochód z trudem toruje sobie drogę przez zwarty tłum. W końcu Ks. Prymas wychodzi z samochodu i już pieszo udaje się do naszego domu, w którym zamieszkał przed swym wyjazdem do Warszawy. Na naszym dziedzińcu tłumy wiwatują w gąszczu sztandarów i chorągwi kościelnych. Milicja musi bronić wejścia do domu przed nacierającymi. Wywoływany przez tłum, Ks. Prymas kilkakrotnie ukazuje się w oknie i udziela błogosławieństwa.

Opuszczając Poznań Ks. Prymas wpisuje do naszej Księgi Pamiątkowej: „Was nie żegnam. Między nami nie ma dali. Wszędzie łączą nas Potulice i potulicki duch. W pokorze i ofierze zupełnej, a nade wszystko w bezgranicznym umiłowaniu duszy polskiej służcie sprawie Królestwa Bożego tam, gdzie ojczyste tęsknoty toczą i łamią serca”.

Po wyjeździe Ks. Prymasa do Warszawy osobiste kontakty z nim 7 natury rzeczy stają się coraz rzadsze. Wielkie i ważne sprawy Kościoła [s. 410] w Polsce nie pozwalają mu oddawać się Towarzystwu tak jak dawniej. W ten sposób Opatrzność Boża przygotowuje nas na ostateczny cios...

Śmierć Założyciela

Jak grom z pogodnego nieba uderza w Towarzystwo podana przez radio wiadomość o ciężkiej chorobie Ks. Prymasa. 20 X przełożony udaje się natychmiast do Warszawy. Ks. Prymas przyjmuje go z widocznym zadowoleniem. Wzruszonym głosem wypowiada słowa: „Błogosławię kapłanom, klerykom, braciom i seminarzystom Towarzystwa”. A potem dodaje: „Módlcie się. Uratować mnie może tylko cud Matki Najświętszej”. W przeddzień śmierci wieczorem przełożony prosi go o ostatnie wskazania dla Towarzystwa. Ciężko chory zastanawia się chwilę w modlitewnym skupieniu, a potem z ust jego z dziwną mocą padają słowa: „Ut unum sitis”. Regulując wszystkie swoje sprawy doczesne, nie zapomina o Towarzystwie. Piękny dwupiętrowy dom w Puszczykowie, stanowiący jego własność osobistą, przekazuje na własność Chrystusowców.

Jest piątek 22 X 1948 r. godzina 10. Zbliżają się ostatnie chwile życia Prymasa. Lecz w tej ostatniej chwili myśl jego pochłonięta jest troską o Kościół Powszechny. Oczy jego, zachodzące już mgłą śmierci, nagle się otwierają. Ks. Prymas czyni gest przywołujący w kierunku swego ukochanego sekretarza. Ledwie słyszalnym głosem szepce mu do ucha: „Proszę przedstawić moją prośbę Ojcu świętemu, by Ks. Biskup Wyszyński został moim następcą”. Krótko potem ostatnie westchnienie i bić przestało serce, które tak wiele umiłowało.

Wszyscy zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że śmierć Założyciela to największy cios, który spotkał Towarzystwo od zarania jego istnienia. Jedna rzecz nie dawała nam spokoju. Założyciel myślał przecież o tym, by w Rzymie poprzeć starania Towarzystwa o podniesienie go do rangi zgromadzenia na prawach papieskich. Można więc było przypuszczać, że po jego śmierci sprawa ta zostanie odłożona na dłuższy czas.

Orędownik w niebie

Okazało się, że tracąc Założyciela na ziemi, zyskaliśmy potężnego orędownika w niebie. Po śmierci Ks. Prymas zaczął jeszcze skuteczniej działać na rzecz naszej wspólnoty. Dokładnie półtora roku po jego śmierci - 22 IV 1950 r. Towarzystwo otrzymuje upragnione „Decretum Laudis”. Oto główna treść tego ważnego dla nas dokumentu: „Towarzystwo Chrystusowe dla Wychodźców Polskich powstało w roku 1932 w Diecezji Gnieźnieńskiej staraniem J. Em. Kardynała Augusta Hlonda, Prymasa Polski. Towarzystwo w wielu diecezjach zało-[s. 411]żyło swe domy, a jak wynika z listów polecających miejscowych Biskupów, w których diecezjach znajdują się domy Towarzystwa, członkowie jego gorliwie pracują dla chwały Bożej... J. Em. Kardynał Alojzy Lavitrano, Prefekt Kongregacji dla Spraw Zakonnych, po sumiennym rozważeniu sprawy na Plenarnym Posiedzeniu, biorąc pod uwagę listy polecające Ordynariuszów, po wysłuchaniu zdania Komisji Konsultorów oraz na mocy specjalnych upoważnień, udzielonych mu przez Ojca św. na czas Roku Świętego, mocą niniejszego Dekretu wspomniane Towarzystwo jako zgromadzenie o ślubach prostych, o charakterze kleryckim, a pozostające pod kierownictwem Przełożonego Generalnego, wybieranego co sześć lat, gorącymi słowy pochwala i poleca”.

W czerwcu 1948 r. otwiera się nowy dom Towarzystwa w Ziębicach, (Archid. Wrocławska). Tam też w październiku inauguruje się własne studium filozofii. Krótko potem powstaje w Ziębicach Niższe Seminarium Duchowne, które później, w nieco zmienionym charakterze, przeniesione zostaje do nowego domu Towarzystwa w Bydgoszczy. Z początkiem września 1950 r. otwiera się w Domu Poznańskim własne Wyższe Seminarium Duchowne.

W sierpniu 1951 r. odbywa się w Poznaniu I Kapituła Generalna. Podejmuje ona liczne uchwały odnoszące się do życia modlitwy, do zachowania ślubów zakonnych, do studiów oraz do zarządu Towarzystwa. Z okazji tego wydarzenia Ks. Prymas Wyszyński, następca Prymasa Założyciela, nadsyła pismo z osobistym błogosławieństwem: „Zebranie pierwszej Kapituły Generalnej Towarzystwa Chrystusowego witam z radością. Duch Święty, który pragnął Waszego Dzieła i dał Wam - zaraz w początkach Waszej drogi - tak wspaniałego Protektora w osobie śp. Kardynała Hlonda, nie odmówi Wam światła. zwłaszcza że macie dziś przed Bogiem, jak ufamy, swego Orędownika”.

W sierpniu 1952 r. Towarzystwo przyjmuje z zadowoleniem nową Konstytucję Apostolską Piusa XII „Exsul Familia”. Konstytucja stanowi bez wątpienia wielkie wydarzenie dla sprawy duszpasterstwa wśród wychodźców. W tym dokumencie znajdujemy także wzmiankę o Towarzystwie.

„Niemałą cząstkę do trudu duszpasterskiego Biskupów i kapłanów diecezjalnych w pracy duszpasterskiej nad emigrantami wniosły zarówno dawniejsze, jak i nowsze zgromadzenia zakonne, pracujące gorliwie w najodleglejszych zakątkach świata. Do zasłużonych pod tym względem zakonów i zgromadzeń kleryckich, wybitnych w tego rodzaju apostolstwie. doszło niedawno nowe Towarzystwo Chrystusowe dla Wychodźców. zatwierdzone przez Stolicę Apostolską...”.

7 XII 1953 r. Towarzystwo rozpoczyna Rok Maryjny nocną „godziną świętą”. Pragnie w tym roku pogłębić w członkach swoich ducha zakon-[s. 412]nego. Pragnie zespolić swoich członków w Niepokalanym Sercu Matki Najświętszej, Królowej Towarzystwa. Rok Maryjny osiągnął swój cel. Wzrosła cześć dla Matki Bożej w duszach Chrystusowców. Pogłębiła się miłość do Matki Bożej również w duszach wiernych po parafiach obsługiwanych przez kapłanów Towarzystwa. Parafie te wykazały w tym roku niespotykaną liczbę Komunii św. Z każdej parafii odbyły się pielgrzymki wiernych do Częstochowy.

W miesiącach letnich 1954 r. w ogrodzie Domu Głównego w Poznaniu przystąpiono do budowy okazałego pomnika ku czci Matki Bożej, Królowej Towarzystwa Chrystusowego. Księża, klerycy i bracia równają teren, wznoszą obramowanie i cokół. Na cokole staje figura, dzieło artysty rzeźbiarza, prof. Woźniaka.

W przeddzień ogłoszenia dogmatu Wniebowzięcia Matki Bożej Ks. Arcybiskup Dymek dokonuje poświęcenia pomnika. W swym przemówieniu dziękuje za wystawienie figury w sąsiedztwie Katedry Poznańskiej, a potem dodaje: „Jest to jedyny pomnik, wzniesiony ku czci Matki Bożej w Roku Maryjnym w naszym mieście. Będzie on bodźcem do pielęgnowania kultu Maryjnego w naszej Archidiecezji”.

IV. OKRES 1957 DO 1972

Towarzystwo nadal się rozwija. Przełożony zapowiada wyjazd kapłanów Towarzystwa do pracy duszpasterskiej do ośrodków polonijnych we Francji i obu Amerykach.

W lutym i w marcu 1957 r. przełożony odwiedza placówki duszpasterskie i domy zakonne Towarzystwa we Francji, NRF i w Rzymie. Zapoznaje się również z bolączkami wychodźstwa polskiego na tamtych terenach.

W warunkach powojennych trudno było marzyć o realizacji misji wychodźczej. Zbyt wielkie było zapotrzebowanie na kapłanów w kraju. Stąd tylko ci Chrystusowcy, którzy w czasie wojny znaleźli się za granicą, mogli poświęcić się pracy wśród naszych wychodźców. Byli to księża, którzy opuścili obóz w Dachau, lub też klerycy dachauowcy, którzy po ukończeniu studiów w Rzymie, objęli placówki polskie we Francji i w NRF.

W ten sposób znalazło się 9 kapłanów we Francji, 3 w NRF oraz 2 w Rzymie. We Francji i w NRF obsługiwali oni 9 placówek polskich. We Francji utworzyli dwa domy formacyjne - w Hesdigneul (diec. Arras) i w Roubaix (diec. Lille). W NRF powstał dom zakonny w Essen (archid. Kolonia). Nadto dwóch kapłanów Chrystusowców pełniło funkcje duszpasterzy objazdowych w obrębie diecezji kolońskiej, monasterskiej i paderbornskiej. [s. 413]

Wielu kapłanów Towarzystwa otrzymuje zezwolenie na wyjazd do pracy duszpasterskiej za granicą. Wyjeżdżają więc do Francji, gdzie obejmują nowe placówki. Udają się do Brazylii i rozpoczynają swą działalność duszpasterską w największej parafii polskiej - Guarani das Missoes (stan Rio Grande do Sul). W Kanadzie początek ich pracy stanowi polska parafia personalna w Calgary (Alberta). W dalekiej Australii pierwsi Chrystusowcy obejmują placówki w Sydney i w Maitland.

W sierpniu 1957 r. obraduje II Kapituła Generalna. W tym czasie Towarzystwo obchodzi 25-lecie swego istnienia. W związku z tym członkowie Kapituły oraz inni kapłani Towarzystwa udają się do byłego domu macierzystego w Potulicach. Tam w kościele Matki Bożej zawieszają nad ołtarzem dziękczynne wotum ku czci Królowej Wychodźstwa Polskiego. Z okazji tego Jubileuszu odbywa się w Domu Głównym w Poznaniu akademia okolicznościowa. Obecne są obie Kapituły poznańskie, proboszczowie i przełożeni zakonni miasta Poznania. Obecny jest również Ks. Metropolita Antoni Baraniak, świeżo mianowany Ordynariusz Poznański.

Dzięki wzrastającej liczbie kapłanów rozbudowuje się duszpasterstwo w parafiach przydzielonych Towarzystwu. Odnawia się kościoły parafialne i filialne. W roku 1961 Ks. Alojzy Piłat kończy w Władysławowie budowę nowoczesnej świątyni pod wezwaniem Królowej Wychodźstwa Polskiego. Konsekracji nowego kościoła dokonuje Ks. Biskup Kazimierz Kowalski. Ordynariusz Diecezji Chełmińskiej. Osobnym aktem prawnym parafia Władysławowo zostaje inkorporowana do Towarzystwa.

Z początkiem roku 1963 przełożony Towarzystwa rozpoczyna wizytację placówek duszpasterskich w Europie oraz w Brazylii i w Kanadzie.

Obradująca w lipcu tego roku III Kapituła Generalna zatwierdza niektóre zmiany w Ustawach. W wyniku wyborów przełożony zostaje nadal na swym stanowisku. Jego zastępcą zostaje Ks. Bronisław Bryja.

1 X 1964 r. Stolica Apostolska wydaje Dekret zatwierdzający definitywnie Towarzystwo i jego Ustawy.

4 XII 1965 r. Ks. Okroy, Wikariusz Generalny Towarzystwa za granicą, otrzymuje nominację Stolicy Apostolskiej na członka Najwyższej Rady dla Spraw Emigracji. Równocześnie zostaje on powołany do Komisji Studiów w łonie tej Rady. W dekrecie nominacyjnym czytamy. „Obecność kapłana Towarzystwa w Komisji Naukowej Najwyższej Rady dla Spraw Emigracji zapewni tejże cenny wkład doświadczenia, które zdobyło to Towarzystwo w duchowej posłudze przez przeszło 30 lat dla jednej z najważniejszych emigracji w Europie”.

Rok 1966 jest Rokiem Milenijnym Polski. Inaugurują go w kwietniu uroczystości Tysiąclecia w Gnieźnie. Uczestniczy w nich cały Episkopat Polski z Ks. Prymasem na czele. Jeden dzień poświęcony jest emigracji [s. 414] polskiej. W czasie sesji naukowej przełożony wygłasza w Bazylice Gnieźnieńskiej referat n.t.: „Polonia zagraniczna w obliczu Tysiąclecia”.

W Roku Milenijnym liczba wyjazdów zagranicznych członków Towarzystwa jest najwyższą w ciągu ostatnich 10 lat i dochodzi do 15. Pod koniec tego roku już 90 kapłanów pracuje za granicą.

W związku z zaleceniem Stolicy Apostolskiej dostosowania ustaw zakonnych do Dekretów Soboru powołuje się w styczniu 1967 r. Komisję dla spraw formacji zakonnej, ślubów, modlitw oraz dla spraw pastoralnych i Zarządu Towarzystwa.

W lutym 1968 r. przełożony udaje się do Rzymu. W Kongregacji do Spraw Zakonnych składa rezygnację z swego urzędu, motywując ten krok stanem zdrowia oraz podeszłym wiekiem.

W związku z tym zwołuje się 4 VII w Poznaniu nadzwyczajną Kapitułę Generalną. Przełożonym generalnym zostaje Ks. Florian Berlik, a jego zastępcą Ks. Bronisław Bryja. Kapituła zatwierdza Ustawy i Dyrektorium dostosowane do Dekretów Soboru. Ustanawia również wice-prowincje dla zagranicy. Powstają więc wiceprowincje we Francji (z Anglią), w NRF (z Holandią i Włochami), w Brazylii (z Argentyną) oraz w Australii (z Nową Zelandią).

Niestety, nowemu przełożonemu zdrowie nie dopisuje. We wrześniu 1969 r. zgłasza swą rezygnację. V nadzwyczajna Kapituła Generalna wybiera 19 II 1970 r. Ks. Wojciecha Kanię na Przełożonego Generalnego Jego zastępcą zostaje Ks. Edward Szymanek.

Pół roku po swym wyborze nowy Przełożony odbywa 9-miesięczny objazd wszystkich placówek Towarzystwa w Europie, obu Amerykach, Australii i Nowej Zelandii. W czasie swej podróży przekonuje się naocznie o wielkim zasięgu pracy duszpasterskiej i kulturalnej Chrystusowców w poszczególnych krajach. Pracują oni tam na 75 placówkach i obsługują około 400 tysięcy wiernych. Jego podziw wzbudziły też świeżo zbudowane na tych placówkach kościoły, stanowiące prawdziwe pomniki wiary i polskości. Wśród nich wyróżniają się stylowe świątynie w Roubaix (Francja), w Calgary (Kanada), w Kurytybie, Carlos Gomes, Cruz Machado i w Canoas (Brazylia) oraz świątynia-pomnik Tysiąclecia w Marayong (Australia).

Po swym powrocie, dzieląc się wrażeniami z wizytacji, Przełożony powiedział m. in.: „Z licznych spotkań z naszymi współbraćmi, z hierarchią i Ludem Bożym, pragnę podkreślić wyjątkowo wielką potrzebę i aktualność posłannictwa, do którego Opatrzność Boża powołała nasze Towarzystwo”. [s. 415]

Działalność naukowo-publicystyczna

Działalność naukowo-publicystyczna Towarzystwa idzie w dwóch kierunkach. Z jednej strony polega na gromadzeniu wszelkiego rodzaju wydawnictw polonijnych i Polonii dotyczących, z drugiej zaś na popularyzacji wiedzy o Polonii i duszpasterstwie polonijnym w świecie.

W ramach tego rodzaju założeń w roku 1966 w domu Towarzystwa w Puszczykowie utworzono Ośrodek Polonijny, którego zadaniem jest gromadzenie materiałów archiwalnych instytucji polonijnych i organizacji społecznych zajmujących się w przeszłości emigracją polską, jak również wydawnictw książkowych i prasowych oraz źródeł ikonograficznych dotyczących Polonii.

W ciągu kilku lat pracy Ośrodek Polonijny zgromadził 2500 tomów książek, 112 tytułów czasopism, 12 000 wycinków prasowych, 5 filmów i 10 zestawów przeźroczy z życia Polaków w USA, Kanadzie, Brazylii, Australii i innych krajach. Ponadto w archiwum Ośrodka znajduje się kilka cennych zespołów archiwalnych różnych instytucji polonijnych.

Pracownicy Ośrodka biorą udział w sympozjach naukowych, wygłaszając prelekcje z zakresu dziejów poszczególnych grup polonijnych i aktualnych problemów tych środowisk. Ponadto organizują spotkania w różnych ośrodkach parafialnych, na których omawia się problemy społeczno-religijne poszczególnych środowisk polonijnych z projekcją odpowiednich filmów lub przeźroczy.

Nadto Towarzystwo wydaje miesięcznik biblijno-liturgiczny pt. ,,Msza Święta”. Na łamach tego pisma drukuje się w dziale „Wśród Polonii” krótkie artykuły poświęcone życiu i działalności naszych rodaków za granicą.

Ks. Arcybiskup Baraniak

Niemały wpływ na rozwój Towarzystwa, zwłaszcza na przestrzeni ostatnich 15 lat, miał Metropolita Poznański Ks. Arcybiskup Antoni Baraniak. Witając w Domu Poznańskim Ks. Arcybiskupa, krótko po jego nominacji w roku 1957, przełożony Towarzystwa zaznaczył, że nominacja ta napełnia Chrystusowców radością, a równocześnie wielką nadzieją. Widzą oni w nowym Ordynariuszu przedłużenie osoby Założyciela. Wyczuwają też instynktownie, że w rezydencji Metropolitalnej bić będzie dla nich to samo serce, które biło tam za życia wielkiego Kardynała. Ze swej strony Ks. Arcybiskup podkreślił, że pragnie być kontynuatorem wzniosłych myśli i dążeń zmarłego Prymasa oraz jego życzliwości dla Zgromadzenia. [s. 416]

Od 15 lat Ks. Arcybiskup spełnia wobec nas to przyrzeczenie. Przy każdej sposobności wskazuje nam na tę wyjątkową postać, którą należy nie tylko czcić, ale i naśladować. Oto niektóre wyjątki z jego licznych do nas przemówień: „Z Towarzystwem łączy mnie serdeczna miłość i przyjaźń. Miłości tej łatwo było nauczyć się, kiedy przez tyle lat byłem u boku waszego Założyciela. Ks. Kardynał jest postacią, która zabłysła na firmamencie Kościoła w Polsce jak gwiazda pierwszej wielkości. Patrzałem na tę postać od lat chłopięcych, później tyle krotnie oglądałem go w Wiecznym Mieście, w Poznaniu, w domu, w podróży, w kaplicy i w katedrze, na osobności i w rozgwarze wielkich uroczystości. Serce jego było ustawicznie w łączności z Bogiem. Chociaż słowo jego było czarująco kunsztowne, nieraz majestatyczne, jednak stosunek jego do Boga był nacechowany niezwykłą naturalnością i prostotą. W służeniu Bogu był wierny - był heroiczny! Był to prawdziwy mąż modlitwy, z której czerpał moc czynu. Oto dla was przykład porywający. Ks. Kardynał był człowiekiem na miarę św. Jana Chrzciciela. Mówił prawdę wszystkim - możnym tego świata i prostaczkom. Mówił im, jak mają żyć, jak mają się modlić, jakimi drogami wracać do Boga. Ks. Kardynał miał w sobie tyle znamion prawdziwej świętości, tyle chrześcijańskiej pokory. Miał w sobie wielkiego ducha apostolskiego. Świętość, tak jak i dobroć - nie zasklepiają się. Ks. Kardynał przelewał tego ducha na innych. Wy, Chrystusowcy, pamiętajcie, że jesteście zrodzeni z tego ducha. Wzywam Was, abyście niczego nie uronili z wielkiego testamentu. jaki Wam Wasz Założyciel zostawił. Z każdym rokiem, gdy się od niego oddalacie, musicie pamiętać, by wizja jego postaci nie umniejszała się w duszach waszych. Potrzeba, abyście jeszcze bardziej w jego duchu wzrastali. Niech jego miłość apostolska i świętość heroiczna promieniuje w Waszym Zgromadzeniu, byście byli kontynuatorami jego myśli; jego natchnień, które zrodziły Was do życia w Kościele Bożym. Nie będziecie dobrymi apostołami wśród wychodźstwa, jeśli nie będziecie pod każdym względem dobrymi zakonnikami, jeśli nie będziecie wiernymi naśladowcami Waszego Założyciela. Naśladujcie przykłady jego posłuszeństwa, skromności, prawdziwego ducha ubóstwa, czystości myśli, czystości słów, jego ducha wielkiej świętości. Kiedy myślę o prawdziwym zakonniku, myślę zawsze o Kardynale Hlondzie. Mogę Was zapewnić, że wysoki był stopień heroiczności jego cnót, zwłaszcza cnót zakonnych. Pragnę was zachęcić słowami waszego Założyciela: «Idźcie naprzód [s. 417] bez trwogi, idźcie przede wszystkim w naród, w jego życie, na pracę, na niewygody, na nieprzyjemności i upokorzenia, na ofiarę i poświęcenie, na czyn osobisty, ukryty i na wspólne, wielkie skoordynowane zadanie. Najwyższą zasadą będzie wam miłość Boga i narodu, prawdy i błądzących. Komunia święta będzie wam chlebem mocnych, modlitwa będzie natchnieniem, cierpienie radością, niebo zapłatą»”.

Staraniem Ks. Arcybiskupa zostaje wzniesiony w Bazylice Poznańskiej pomnik ku czci wielkiego Prymasa. Ks. Kardynał Wyszyński odsłonił ten pomnik 23 IV 1964 roku. Napis na cokole brzmi:
Oto mąż Boży, wielki duch i szlachetne serce.
Dobrze czyniąc szedł przez Śląsk, ziemię Ojców swoich,
Poznań-Gniezno-Warszawę.
Z myślą o Rodakach za granicą, do życia powołał Towarzystwo Chrystusowe dla Wychodźców.
Duchową opieką otoczył Ziemie Odzyskane.
Pod opieką potężnej Wspomożycielki Wiernych w pokoju i wojnie, na wygnaniu
i w więzieniu chlubnie pełnił posługiwanie biskupie.

Jest ambicją każdego Chrystusowca, by u stóp tego pomnika modlić się o rychłą beatyfikację Ks. Kardynała. Równocześnie jednak jest to miejsce, gdzie można skonfrontować swoje własne postępowanie z postępowaniem i zaleceniami Założyciela.

REFLEKSJE...

Gdy spoglądamy retrospektywnie na 40 lat istnienia i działania Towarzystwa, zauważamy trzy uderzające fakty.

Pierwszym podstawowym faktem jest to, że istnienie Towarzystwa nie jest dziełem przypadku czy koniunktury. Bóg chciał, żeby Towarzystwo powstało, by spełniło swoją specyficzną misję w Mistycznym Ciele Jego Syna. Ojciec św. Pius XI i Ks. Kardynał Hlond byli narzędziami w rękach Opatrzności Bożej.

Drugi, niemniej podstawowy fakt - to wyjątkowo trudne warunki rozwojowe Towarzystwa w okresie minionego 40-lecia. Te trudne warunki będą nam nadal towarzyszyły. Mamy już dziś wiele znaków, które zapowiadają nam za granicą duże trudności ze strony takich czy innych ekskluzywizmów narodowych, a tu i tam nawet ze strony hierarchii kościelnej.

Trzecim faktem jest specyficzny typ naszego Towarzystwa. Łączy ono przecież pełną zakonność z nowoczesnym, wszechstronnie pojętym duszpasterstwem. Stolica Apostolska pokłada wielkie nadzieje w takich zgro-[s. 418]madzeniach duszpasterskich. Spełniają one posłannictwo twórczego eksperymentu. Stąd i nasze Towarzystwo ze względu na swój specyficzny charakter budzi w Rzymie niemałe zainteresowanie.

Nasz Założyciel, jako wzór chrześcijańskiego optymizmu, zarówno słowem, jak i osobistą siłą ducha wpajał w nas absolutny optymizm ewangeliczny, bezgraniczne zaufanie do Opatrzności Bożej. Dzięki tej ufności przeszliśmy szczęśliwie przez burzliwy okres minionego 40-lecia1. Z tą samą ufnością i spokojem patrzymy w przyszłość. W Bogu pokładamy wszystkie nasze nadzieje.

Idąc za przykładem Założyciela, tego wielkiego czciciela Matki Najświętszej, oprzemy się w przyszłości jeszcze silniej o Matkę Bożą. Wszędzie - w Polsce i świecie całym - wyciągają się błagalne ręce ku Niepokalanej Matce. My chcemy uczynić to samo, tylko z większą jeszcze ufnością. Gdy nasze dłonie i serca staną się własnością Niepokalanej, wypełnimy powierzone nam posłannictwo, które w myśl wskazań Założyciela pojmować mamy jako specyficzną drogę naszego uświęcenia i zbawienia wiecznego.


1. Rozwój Towarzystwa Chrystusowego obrazują następujące liczby jego członków: w roku 1932: 14, r. 1939: 208, r. 1945: 120, r. 1950: 205, r. 1957: 322, r. 1972: 361.
W roku 1972 Towarzystwo liczyło 114 domów i placówek (w tym 75 za granicą), 217 księży (w tym 103 za granicą), 57 braci profesów (6 za granicą), 65 kleryków (1 za granicą), 22 nowicjuszy.
Rozmieszczenie członków Towarzystwa za granicą: W Anglii - 10, w Australii - 9, na Nowej Zelandii - 1, w Argentynie - 1, w Brazylii - 30, we Francji - 24, w Holandii - 1, we Włoszech - 3, w NRF - 8, w Kanadzie - 5, w Stanach Zjednoczonych A. P. - 18. [s. 419]


Druk: W służbie Kościoła Poznańskiego.
Księga pamiątkowa na 70-lecie urodzin Arcybiskupa Metropolity dr. Antoniego Baraniaka,
red. L. Bielerzewski, Poznań-Warszawa-Lublin 1974, s. 393-419.

odsłon: 5125 aktualizowano: 2012-01-20 19:53 Do góry