Notatki z podróży Przełożonego Towarzystwa /c.d./

Pliki do pobrania

4.I.
Strajk autobusów i tramwajów. W mieście trochę zamieszania. Mobilizuje się nawet stare samochody, by nie było zastoju ruchu. Taksówką zajeżdżam do hospicjum Św. Stanisława. Rozmawiam z naszymi księżni. W czasie rozmowy kilkakrotnie zgłaszają się do Ks. Franciszka liczni nabieracze. Opowiadają zmyślone historie, byle wyłudzić trochę grosza. Są to przeważnie Polacy, choć bywają też i Włosi.

W domu Sióstr Felicjanek
Odwiedzam dom generalny SS. Felicjanek na Via Casaletto 540. Matka Generalna jest nieobecna. Odbywa obecnie wizytację Prowincji Zgromadzenia w Stanach Zjednoczonych. Dom Generalny mieści tlę w nowym gmachu zbudowanym trzy lata temu. Wszystkie urządzenia ultranowoczesne. Marmury, plastyk, stropy metalowe.
W kaplicy nad marmurowym ołtarzem oryginalny krucyfiks projektowany przez jednego z młodych rzeźbiarzy rzymskich. 14 witraży przedstawia poszczególne stacje Męki Pańskiej. W niszy przy ołtarzu kolorowa płaskorzeźba Matki Boskiej Częstochowskiej, Patronki Zgromadzenia. Ławki, konfesjonały, wszystko stylowe, praktyczne.
Ozdobą domu jest również kapitularz z portretami M. Założycielki oraz dotychczasowych przełożonych generalnych.
Sale jadalne, rekreacyjne frapują stylem i pomysłowością urządzenia. Cele zakonnic skromne. Wyposażenie, umywalnie, w ścianach na wzór amerykański.
Idziemy na górny taras. Roztacza się stąd wspaniały widok. W oddali widać kopułę bazyliki Św. Piotra. Widoczne są wieżyce świątyń. Smukłe sylwetki wysokościowców po obu stronach Tybru. Wokół domu ogród o obszarze 4 ha. Aleje, klomby jeszcze nie wyrośnięte, bo dopiero świeżo założone.
W najbliższym sąsiedztwie klasztory Klarysek, Karmelitanek, Urszulanek Szarych, Służebnic Maryl, Kapucynów. 17 klasztornych domów na terenie tej jednej parafii. Dowiaduję się, że to zasłużone tak bardzo dla Polonii Amerykańskiej Zgromadzenie SS. Felicjanek liczy ponad 5 tysięcy zakonnic, 10 prowincji, 2 wiceprowincje, jedna w Kanadzie, druga w Brazylii.
Po wieczerzy zakonnice odwożą mię własnym samochodem do Kolegium. Podziwiam wprawę siostry-szofera. Z zręcznością i odwagą przebija się przez gąszcz samochodów w zatłoczonych ulicach. Siostra pochodzi z Ameryki. Od dziecka prowadzi samochód.

Wieści o O. Pio.
5.I.
Ks. Biskup Strąkowski opowiada o wczorajszej wycieczce do S. Giovanni Rotondo. Wzięło w niej udział 4 biskupów z Ks. Biskupem Kałwą na czele. Zaraz po przyjeździe widzieli się z świątobliwym stygmatykiem O. Pio. Uduchowiona postać 76-letniego Kapucyna zrobiła na nich głębokie wrażenie. Nazajutrz już o godz. 4-ej byli na nogach, by uczestniczyć we Mszy św. odprawianej przez O. Pio. Msza św. O. Pio trwa od godz. 5-ej do 6-ej. Postać słynnego charyzmatyka bardzo skupiona. Chwilami wydaje się, że trwa on w ekstazie. W kościele mimo pory zimowej sporo pielgrzymów - nawet z zagranicy. [s. 1]
Po Mszy św. O. Pio spowiada przez 3 godziny. Ludzie czekają nieraz przez parę dni, by się dostać do Jego konfesjonału. Raz jeszcze Księża Biskupi rozmawiają z O. Pio, lecz tylko krótko, by nie przeszkadzać w skupieniu. Za ofiary składane przez pielgrzymów OO. Kapucyni zbudowali szpital dla 500 chorych. Stale go Jeszcze rozbudowują. Zbudowano też nowy kościół. Dotychczasowa świątynia nie mogła pomieścić pielgrzymów.

U Ks. Filipiaka
Popołudniu wizyta u Ks. Infułata Filipiaka, Audytora Roty Rzymskiej. Mieszka on w domu Sióstr przy Via Niccolo Piccolomini 27. Z tarasu domu widać jak na dłoni bazylikę Św. Piotra oraz całą tę dzielnicę. Odżywają wspomnienia z czasów kapelanowania Ks. Audytora przy ś.p. naszym Założycielu. Opowiada o Pierwszej Sesji Soboru, w której brał udział. Mówi o Ojca Św., z którym spotyka się często. Pociesza mię, że stan zdrowia Ojca św. znacznie się poprawił. Nawiedza On znowu, kościoły rzymskie, przyjmuje delegacje, odbywa spacery. Ks. Audytor odwozi mię swoim samochodem do Kolegium. Imponuje mi jego sprawność przy kierownicy. Z największym spokojem prowadzi wóz. Mimo fantastycznego ruchu nie przerywa rozmowy.

6.I.
W Kolegium dzień skupienia. Ks. Prałat Schabowski prosi o wygłoszenie konferencji ascetycznej. Mówię na temat: „Miłość istotą stanu kapłańskiego”. Obecny jest Ks. Biskup Strąkowski.

Wycieczka do Aricia
Popołudniu wyjazd do Sióstr Nazaretanek w Aricia. Dokoła policjantów regulujących ruch uliczny, stosy podarków. Butelki wina, owoce, paczki żywnościowe. Co to znaczy?
- To słynna włoska „Befana” tłumaczy mi O. Rektor. W Italii rozdaje się podarki nie w czasie willi, lecz w święto Epifanii. Rozdaje się je nie tylko dzieciom i znajomym, W tym dniu nie zapomina się też o dzielnych stróżach porządku i bezpieczeństwa.
Przez bramę Św. Sebastiana wydostajemy się poza miasto. Jedziemy słynną Via Appia. Ciągnie się ona na przestrzeni 600 km aż do Brindisi. Droga asfaltowa. W niektórych miejscach pozostawiono ją w stanie pierwotnym. Widać kamienie, głazy położne równiutko obok siebie. Te kamienie pamiętają groźne legiony maszerujące ku coraz to nowym podbojom ku chwale Rzymskiego Imperium.
Mijamy przy drodze kościółek „Quo vadis”. Mijamy groby Seneki, nauczyciela Nerona i sławnej Cecylii Metelli.
Przejeżdżamy koło lotniska Ciampino. Przed trzema laty było to jeszcze największe lotnisko Italii. Obecnie prześcignęło je czterokrotnie sławne Fiumicino. A już rozpoczyna się budowę lotniska olbrzyma w Genui. Z dala widać góry Albańskie i słynne Castello, Rocca di Papa, Frascati. Wjeżdżamy na nową autostradę zbudowaną z okazji ostatniej Olimpiady. Przez pewien czas jedziemy nowoczesnym tunelem wykutym w skałach. Docieramy do jeziora Albano. Wkoło jeziora wije się autostrada. Z niej roztacza się malowniczy widok na jezioro i góry Albańskie. Wzdłuż drogi rozsiadły się wille raz po raz, to znowu klasztory lub domy rekolekcyjne. Miejsce na skupienie wprost wymarzone. [s. 2]
Dojeżdżamy do Castel Gandolfo. Przez długi czas jedziemy obok wysokiego muru otaczającego sławne ogrody papieskie. Miasteczko, jak i inne włoskie miasteczka, tylko że tu znajduje się letnia rezydencja papieża i słynne obserwatorium watykańskie.
Dowiaduję się, że Jan XXIII nie przybywa tak często do Castel Gandolfo jak jego poprzednik. Na jego życzenie urządzono mu letnisko w ogrodach watykańskich, z którego chętnie korzysta. Jest nadal ciepło +14 C. Trawa zielona. Raz po raz wychylają swe główki skromne stokrotki. W lutym zakwitną już mimozy i drzewa migdałowe.
Stajemy w uroczej siedzibie SS. Nazaretanek w Aricia. Ogród klasztorny to kawałek raju na ziemi. W kaplicy całodzienne wystawienie Najśw. Sakramentu. Siostry odprawiają swój dzień skupienia. I my bierzemy udział w adoracji i ajmeémmám nabożeństwie.
Wieczorem powrót. Na drogach tysiące samochodów powracających do miasta. Pada deszcz. Trzeba uważać, by na śliskiej drodze uniknąć zderzenia. Dojeżdżamy szczęśliwie. Jest nadal ciepło, przyjemnie.

W Instytucie Polskim
7.I.
Jestem w Polskim Instytucie Papieskim przy Via Cavallini 38. Rektor Instytutu Ks. Prałat Mączyński oprowadza mię po domu. Byłem tu 5 lat temu. Teraz dom nie do poznania. Wszystko odnowione, przebudowane, upiększone. Kaplica otrzymała nowe witraże, nową posadzkę marmurową, nowe ławki. Przerobiono zakrystię, refektarz, aulę. Przybyły dodatkowe pokoje gościnne.
Przebudowy dokonano przed Soborem. Chodziło o to, by Ks. Prymas i Księża Biskupi czuli się dobrze w gmachu stanowiącym od 50 lat własność Episkopatu Polskiego.
Dziś imieniny Ks. Biskupa Bernackiego. W czasie obiadu przemówienia. Ks. Rektor składa życzenia w imieniu Instytutu. Ks. Biskup Kałwa jako przedstawiciel Episkopatu. Solenizant dziękuje. Nawołuje młodych kapłanów, wychowanków Instytutu do pełnej realizacji wielkich myśli Soboru. Spontaniczne „plurimos annos” jest wyrazem uczuć dla Ks. Biskupa Lucjana. Po obiedzie Ks. Prałat Filipiak odwozi mię do Kolegium.

W Kongregacji i w Bazylice Soborowej
8.I.
Z O. Walerym załatwiamy sprawy w Św. Kongregacji dla Spraw Zakonnych, Kongregacja mieści się w nowym gmachu przy Watykanie. Rozmawiamy z prałatami. Monzo, Adivinola i z O. Ravasi. Sprawa ostatecznej aprobaty Ustaw Towarzystwa jest już prawie załatwiona. Opóźnienie spowodowane zostało pracami dodatkowymi Kongregacji z racji prac Soboru. Nadto w tym czasie liczni Biskupi odwiedzali Kongregację osobiście
i załatwiali swoje sprawy.
Po wyjściu z gmachu Kongregacji udaję się do Bazyliki Św. Piotra. Jest sporo pielgrzymów i trochę wycieczek. Aula soborowa nie tknięta. Wznoszące się amfiteatralnie fotele Ojców Soboru czekają ma II Sesję.
Modlę się przed Konfesją áw.Piotra. Świadomość, że pod konfesją znajduje się autentyczny grób Księcia Apostołów ekscytuje moją wyobraźnię. Obok mnie klęczy młody ksiądz hinduski, a nieco dalej dwie zakonnice murzyńskie w habitach koloru pomarańczowego. Gdy podnoszę oczy moje ku górze, wzrok mój pada na słowa wypisa-[s. 3]ne wzdłuż fryzu przy nasadzie kopuły: „Tu es Patrus”. W Kościele piotrowym znaleźli się ludzie różnego autoramentu, koloru, języka. Ludzie dobrej woli znajdują w nim pokój, którego zwodniczy świat dać nie potrafi.
Wędruję po Bazylice. Oglądam znane mi dobrze pomniki, sarkofagi i kaplice. Tyle w nich wzniosłości, piękna, harmonii. W Kaplicy Najśw. Sakramentu pachną wielkie czerwone róże. Kilkanaście osób trwa w modlitewnym skupieniu u stóp Boskiego Mistrza.
Kończę moją peregrynację w kaplicy Św. Piusa X. Ten Papież Eucharystii rozpoczął reformę, której błogosławione skutki odczuwamy po dziś dzień. Jego wstawiennictwo uprosi nowe światła dla tych, którzy są instrumentem dalszej odnowy Kościoła w czasie obecnego Soboru.

9.I.
W gronie księży omawiamy sprawy przyszłości młodzieży polskiej za granicą. Co czynić, żeby ją zachować przy wierze i polskości? 
Należałoby stworzyć krajowe ekipy objazdowe. Pogadanki na tematy religijne i polonijne ilustrowane dobrymi przeźroczami mogą być bardzo pożyteczne. W skład ekipy winni wejść księża, zakonnicy, świeccy.
Sporządzić filmy krótkometrażowe o tematyce religijnej i polonijnej /Częstochowa i inne sanktuaria Maryjne, polskie miasta, przemysł i budownictwo w Polsce/. Urządzić kursy katechetyczno-polonijne dla katechetów, katechetek i wykładowców.

10.I.
Odwiedzam Dom Generalny Księży Pallotynów na Piazza Palloti. Rozmawiam z Ks. Franciszkiem Bogdanem, Sekretarzem Generalnym. Opowiada
o przygotowaniach do uroczystości kanonizacyjnych ich Założyciela. Wszyscy wysilają się, by uczcić jak najgodniej tego wielkiego Apostoła Rzymu. Rada Miejska uchwaliła specjalny fundusz. Wypożyczy nawet historyczną karocę, która w uroczystej procesji wieźć będzie relikwie Świętego. Wielu kardynałów przyrzekło udział w uroczystości kanonizacyjnej w dniu 20 stycznia.

11.I.
Bazylika S. Maria Maggiore. Największa świątynia w Rzymie poświęcona Najśw. Maryi Pannie. Jedyna świątynia, która mimo dodatków późniejszych zachowała pierwotny charakter. Zbudowana na życzenie Matki Bożej, wyrażone papieżowi Liberiuszowi. Wnętrze Bazyliki trzynawowe, przedzielone trzema rzędami kolumn
o jońskich kapitelach. Każdy rząd przerywają łuki przed dwoma bocznymi kaplicami.
W nawie środkowej urzeka wspaniały sufit ozdobiony kasetonami. Jest to dzieło Juliana da Sangallo. Do złocenia w suficie użyto złota przywiezionego z świeżo odkrytej Ameryki. Złoto to ofiarował Papieżowi król hiszpański. Posadzka wyłożona porfirem i marmurami. W krypcie przed papieskim ołtarzem w srebrnym relikwiarzu znajduje się cząstka żłóbka Pana Jezusa.
Kocham tę świątynię, zwłaszcza sławną Kaplicę Paolińską zbudowaną z polecenia Pawła V. Ołtarz kaplicy wykładany marmurami, ametystami i jaspisem. Jest to jeden z najbogaciej ozdobionych ołtarzy w Rzymie. Nad ołtarzem cudowny obraz Matki Boskiej, malowany według tradycji przez Św. Łukasza. [s. 4]
„Oblicze Matki Bożej i Dzieciątka ciemne jak na Obrazie Matki Boskiej Częstochowskiej. Rzymianie czczą ten obraz pod wezwaniem „Salus Populi Romani”. W czasie pomorów i wojen obnoszono ten obraz ulicami Rzymu. Matka Boża nie odmawiała Rzymowi nigdy swojej opieki. Wracam kolejką podziemną do Circo Massimo. Stąd już skok do Kolegium.

12.I.
Wizyta u Księży Zmartwychwstańców na San Sebastianello. Przyjmuje mnie Ojciec Generał-Kanadyjczyk. Towarzyszy mu jego zastępca O. Falkiewicz. Dowiaduję się o placówkach Zgromadzenia w Ameryce, Kanadzie, Brazylii i na Bermudach. Największa prowincja ma swą siedzibę w Chicago. Tam też XX. Zmartwychwstańcy rozwinęli największą działalność. Prowadzą oni tam 7 parafii. Wydają dziennik w języku polskim. Mają własne Wyższe i Niższe Seminarium Duchowne. Na odchodnym prosi mnie
O. Generał, bym odwiedził ich placówki, gdy będę w Ameryce.
Przy klasztorze znajduje się piękny kościół należący do Zgromadzenia. Do roku 1920 kościół ten był zastępczo Kościołem Polskim w Rzymie. Z tych czasów pochodzą liczne tablice pamiątkowe. Mieszczą się tu również dzieła sztuki polskich rzeźbiarzy i malarzy Oleksińskiego, Krudowskiego i Brodzkiego. Szczególnie piękny jest obraz Wniebowstąpienia Pańskiego wykonany przez Henryka Siemiradzkiego. Szczególną czcią cieszy się grobowiec założycieli Zgromadzenia: Semenenki, Kajsiewicza i Jańskiego. Na płycie marmurowej wielkie czerwone goździki, danina czci i miłości synowskiej.

13.I.
Niedziela - uroczystość Św. Rodziny. Msza Św. w kaplicy SS. Służebniczek. Kazanie o Św. Rodzinie, wzorze rodziny zakonnej. 
W południe tradycyjne nabożeństwo polskie w kościele S. Andrea della Valle. Wnętrze świątyni jednonawowe z dużymi kaplicami po bokach. Bogato ozdobiona kopuła, druga w Rzymie pod względem wielkości. W kapliczce Matki Boskiej Patronki Czystości, mieści się cudowny posążek Dzieciątka Jezus ofiarowany przez Św. Kajetana.
Wincenty Palloti pracował przez długie lata przy tym kościele. On to wprowadził tu zwyczaj obchodzenia oktawy święta Trzech Króli. Chodziło mu o uczczenie Chrystusa w imieniu ludów, które Go jeszcze nie znają.
Toteż przez całą oktawę odbywają się w tym kościele uroczystości. Codziennie odprawia się Msza św. według różnych obrządków wschodnich. Następuje potem kazanie wygłaszane codziennie w innym języku.
Dzień dzisiejszy zarezerwowany jest dla Polaków. Rozbrzmiewają polskie kolędy śpiewane przez naszych Rodaków mieszkających w Rzymie. Kazanie głosi O. Burek, definitor Zakonu OO. Franciszkanów. Obecni są: Ks. Arcybiskup Gawlina, przedstawiciele zakonów polskich, oraz spora gromadka świeckich.
Wieczorem wspólna rekreacja z naszymi księżmi. Opowiadam o obecnym stanie Towarzystwa, o przyszłej Kapitule Generalnej, o pracy duszpasterskiej naszych kapłanów w kraju i zagranicą. „O quam bonum et iucundum habitare fratres et unum!”. Temperatura +14 C. Zapowiadają jednak znaczne ochłodzenie.

14.I.
Odwiedzam Koloseum. Olbrzymi ten amfiteatr budowali cesarze Wespazjan
i jego syn Tytus. Do budowy użyta setek tysięcy jeń[s. 5]ców żydowskich. Na miejscu, gdzie odbywały się walki gladiatorów, z polecenia Papieża Benedykta XV umieszczony został krzyż. W ten sposób uczczono tę krwawą arenę, na której tysiące męczenników oddało życie za Chrystusa.
Żywo przypominają się tu słowa poety:
„Wchodzili tutaj
Śpiewając hymny! Panu chwała!
To tutaj zwierz dziki
Wypuszczony z za krat
Ich nędzne rozszarpywał ciała.
To tutaj krew ściekała -
Jak wstecz, parę dziesiątków lat
Chrystusa Krew grudy
Kalwarii spłukała”.
Ulicami płynie strumień samochodów. Płynie tak szybko i tak gwałtownie, że aż strach bierze przechodzić przez Jezdnię. Sporo czasu upłynęło, zanim zoczyłem moment odpowiedni i przeszedłem szczęśliwie. Opowiada się anegdotkę o Marcelim Pagnol. Stał on bezradnie w Marsylii po jednej stronie Cannebière, najruchliwszej ulicy tego miasta. Zobaczył nagle po drugiej stronie swego przyjaciela. Przekrzykując hałas i zgiełk woła do niego: „Powiedz, przyjacielu, w jaki sposób udało ci się przejść przez ulicę?” Tamten odkrzykuje: „Ja nie przeszedłem, ja się urodziłem po tej stronie!”.
Po południu rozmowy z naszymi księżmi. Podziwiam ich wkład w odbudowę hospicjum Św. Stanisława. Oddali wielkie usługi sprawie polskiej na ziemi włoskiej.

15.I.
Z Ks. Biskupem Strąkowskim odwiedzamy O. Nowaka, Generała
OO. Paulinów. Mieszka on w siedzibie Paulinów na Via del Barbieri, blisko kościoła S. Andrea della Valle. Dom stary, mocno podniszczony, oddany do ich dyspozycji przez Wikariat Rzymu.
Z O. Nowakiem byliśmy prawie jednocześnie w Urzędzie dla Spraw Wyznań w Warszawie. On otrzymał paszport i pojechał na Sobór. Do Rzymu przybył 23 listopada ub.r. Tydzień później zarwał się sufit w jego mieszkaniu. O. Generał został przywalony gruzami i złamał sobie nogę. Dotychczas noga znajdowała się w gipsie. Przed kilku dniami zdjęto mu gips i teraz już chodzi swobodnie. O. Nowak stara się w tej chwili o rozszerzenie ważności swego paszportu na Stany Zjednoczone. Chce tam odwiedzić nową fundację zakonu w Doylestown /Archidiecezja Philadelphia/. Powstaje tam Amerykańska Częstochowa. Polacy bardzo popierają tę fundację. O. Zubrzycki Paulin, jest świetnym propagatorem tej idei. Wieczorem otrzymuję zaproszenie na audiencję specjalną do Ojca Świętego. Audiencja ma się odbyć jutro o godz. 12-ej. Jestem wzruszony, że Ojciec św. mimo choroby i zajęć będzie ze mną rozmawiał. Uważam to sobie za wielką, niezasłużoną łaskę. Jestem podniecony myślą o dniu jutrzejszym. Tej nocy chyba nie będę spał.

16.I.
Od rana myślę o dzisiejszej audiencji. Serce moje napełnione wdzięcznością
i jakimś wielkim pragnieniem. „Desiderio magno desideravi!”. O godz. 10.30 przychodzi Ks. Gąsiorowski. Pakujemy różańce i obrazki do teki. Mają być pobłogosławione, poświęcone przez Ojca św. [s. 6]. Potem samochodem do Watykanu. Przy głównej bramie zatrzymują nas posterunki Szwajcarów. Pokazuję zaproszenie. Salutują, pozwalają jechać dalej. I przejeżdżamy jeszcze przez bramę trzecią i piątą i mijamy wszystkie straże. Zajeżdżamy na dziedziniec Damazego. Winda podwozi nas na II piętro. Gwardziści kierują nas do Sali Klementyńskiej. Tu zebrało się już kilkaset osób na audiencję zbiorową. Dużo Włochów. Jest jednak sporo pielgrzymów z Europy oraz z obu Ameryk. Młody Monsignore sprawdza moje zaproszenie, a potem prowadzi do pobliskiego salonu. Przychodzi inny Monsignore i oznajmia: „Papież będzie rozmawiał z księdzem przed audiencją wspólną”.
Godz. 11.30. Monsignore prowadzi nas do sali Piusa IX. Lśnią marmury, ściany ozdobione obrazami. Miarowym krokiem przechadzają się dwaj gwardziści. W skupieniu odmawiam różaniec jeden i drugi. Kiedy kończę czwartą tajemnicę bolesną, zjawia się maestro di camera di sua Santità, Ks. Prałat Mario Nassali Rocca, przyszły kardynał. Wita się ze mną serdecznie. „Ojciec św. przyjmie księdza najprzód, potem będzie można pójść do Sali Klementyńskiej, by wysłuchać przemówienia”.
Godz. 12.00. Dzwonią dzwony. Odmawiamy „Angelus”. Za chwilę maestro di camera woła: „Papież wchodzi”. Drzwi się otwierają, gwardziści prezentują broń. Papież podchodzi do mnie. Maestro przedstawia mnie, wymieniając przy tym tytuł, funkcje. Klękam z wielkim wzruszeniem u stóp Ojca św., całuję z miłością obie jego ręce. Ojciec św. taki sam, jakim Go oglądałem tyle razy na fotografii i w telewizji włoskiej. Nie widać śladu przebytej choroby. Powstaję z klęczek. Trema mija. Ogarnia mnie wielki spokój. Patrzą na mnie jego dobre oczy, takie jasne, takie bardzo ludzkie. Mówię, że przyjechałem z Polski, że przywożę wyrazy czci i hołdu od Ks. Prymasa, od narodu polskiego. Dziękuję Ojcu świętemu za życzliwość dla Polski. Zapewniam, że cały naród modli się za niego, a zwłaszcza w Częstochowie. Ta Ojciec święty mi przerywa: „Ach Częstochowa, Częstochowa”. Mówi potem o Wieliczce, że nigdy nie zapomni tego wrażenia. Polacy tacy szlachetni i pobożni. Mówię, że teraz pojadę do Ameryki Południowej, by tam odwiedzić placówki Towarzystwa. „To bardzo dobrze”. Proszę następnie o jakieś wskazania dla nas. Papież bez namysłu odpowiada: „Sanctificari, sanctificare” - uświęcać się, uświęcać innych. Klękam ponownie i proszę o błogosławieństwo. Papież udziela go wszystkim członkom w kraju i za granicą. Czuję, że ten, który go udziela, to Namiestnik Chrystusowy, to Papież Soboru, wielki na miarę naszych wielkich czasów.
Przechodzimy do Sali Klementyńskiej. Gorące owacje, huczne oklaski, okrzyki. Ojciec św. elastycznym krokiem wstępuje na tron. Obok niego ustawiają się maestro di camera i jeszcze jeden monsignore. Inni prałaci stają nieco dalej. Ojciec św. odmawia „Angelus Domini”. Cała sala modli się razem z nim. Potem przemawia, przy czym gestykuluje, ożywia się i stale się uśmiecha. Mówi jak ojciec do swoich dzieci. Mówi o świętości osobistej. „In sanctitate et iustitia”. Najważniejsza rzecz żyć w łasce Bożej. La vita è bella, byle tylko było opromienione łaską. Po tym życiu inne życie, pełne radości i szczęścia. Warto się trudzić, poświęcać, jak to czynił czcigodny sługa Boży Wincenty Palloti, którego w niedzielę będę kanonizował. [s. 7]
Po przemówieniu Ojca ów. pewien kapłan z U.S.A. streszcza je po angielsku. Inny po hiszpańsku. Ojciec św. przemawia jeszcze krótko po francusku. Następuje błogosławieństwo papieskie. Wznoszą się okrzyki, potężnieją z każdą chwilą. Wydaje się, że obecni nie wypuszczą Ojca św. z sali. Jest to wpływ jego wielkiej osobowości. Wszyscy czujemy, że jakiś wielki fluid emanuje z jego postaci. On to podbija serca u i zniewala.
Wychodzimy w podniosłym nastroju. Wydaje się nam, że to ale zwykły dzień, lecz jakieś święto bardzo uroczyste. Dziś przecież widzieliśmy „il dolce Christi in terra” - Słodkiego Chrystusa na ziemi - jak mawiała wielka Katarzyna ze Sieny.

17.I.
Ks. Kowalczyk wrócił z objazdu duszpasterskiego. Był w Loreto, Turynie
i Milano. Wszędzie odbywał się wspólny opłatek. Polacy oraz ich rodziny stawili się w komplecie. Śpiewano kolędy, gwarzono o Kraju, dzieci otrzymały cenne podarunki. Pieniądze na zakup darów złożyli głównie Polacy z Mediolanu i Turynu. Oni są tu najzamożniejsi. Sporo ich pracuje w charakterze inżynierów. Niektórzy prowadzą drobne przedsiębiorstwa.
W Rzymie Ks. Kowalczyk ma swoje własne biuro przy Via Vecchiarelli 32. Tam załatwia się ważniejsze sprawy odnoszące się do rodzin polskich w Italii.
Wieczorem Ks. Okroy wyświetla filmy nakręcane przez siebie w czasie wakacji. Pobyt wakacyjny kleryków w Welsberg w Tyrolu, sceny z życia miejscowej ludności, uroczystości religijne, wycieczki kleryków w góry pozostawiają miłe wrażenie.
Najbardziej interesujący jest film nakręcony w Calgary i Krydor. Przedstawia on życie na co dzień naszych duszpasterzy w Kanadzie. Na zakończenie wspaniały film kolorowy z XV-cia Monte Cassino.
Ks. Biskup Jaroszewicz wyjeżdża do Polski. Do Rzymu przybył 13 listopada. Po Soborze brał udział w pielgrzymce do Ziemi Św. Na dworcu żegnają go Ks. Biskup Kałwa, księża i zakonnicy.

18.I.
Jedziemy na lotnisko Fiumicino. Dziś wraca O. Rektor, który przez dwa dni przebywał w Belgii. 
Po drodze odwiedzamy bazylikę Św. Pawła za murami - największy po Św. Piotrze kościół w Rzymie. Wnętrze przedzielają cztery rzędy kolumn granitowych o korynckich kapitelach. Kolumny ze wschodniego alabastru przy wejściu są darem króla egipskiego Mohameda Ali. Marmurowa posadzka odbija się jak lustro. Całe wnętrze imponuje harmonią i jakimś dziwnym majestatem. W świątyni cisza. Przed Najśw. Sakramentem modli się samotnie kapłan-murzyn. O co się modli? Może o nawrócenie swej ojczyzny?
Przy konfesji Św. Pawła klękamy w zadumie. Elektryzuje nas myśl, że tu spoczywa Wielki Apostoł Narodów. Mamy mu dużo do powiedzenia. Na lotnisku zbiorowisko ludzi ze wszystkich stron świata. Odlatują i startują wielkie odrzutowce, ląduje samolot „Sabeny”. Powitanie O. Rektora, powrót do domu. W samochodzie O. Rektor opowiada, że w Belgii mrozy. Wymarzł niesamowicie. W Rzymie temperatura nadal utrzymuje się +5 C. Nie odczuwa się zimna.

19.I.
Dziś od samego rana pada deszcz. Tramwaje, autobusy przepełnione. Taksówek ani na lekarstwo. [s. 8]
Imieniny Ks. Biskupa Strąkowskiego. Przybywają goście z Ks. Biskupem Kałwą na czele. Uroczystość imieninowa Ks. Biskupa wytwarza nastrój rodzinny. Wraca z Polski Ks. Prałat Rubin. Podróż była ciężka. Pociąg do Wiednia przybył z 10-cio godzinnym opóźnieniem.
Rewizytuje Generał OO. Paulinów. Jeszcze kuleje; ma jednak nadzieję, że będzie mógł odbyć zamierzoną podróż do Stanów Zjednoczonych.
Wizytacja O. Ciesielskiego Opata Cystersów. Przyjechał na Sobór na 5 dni przed jego zakończeniem. Obecnie O. Opat większość czasu spędza w Bibliotece Watykańskiej. Robi ważniejsze wypisy odnoszące się do historii Kościoła w Polsce.

20.I.
Godz. 8.30. Uroczystości kanonizacyjne Błogosławionego Wincentego Pallotiego w Bazylice Św. Piotra. 
Jesteśmy w Bazylice Św. Piotra już o godz. 8-ej, prawie pół godziny przed rozpoczęciem uroczystości. Z trybuny Św. Benedykta mamy doskonały widok na całość. Ludzi pełno. Trybuny, nawy boczne, wypełnione pielgrzymami z Włoch, Niemiec, Szwajcarii, Francji, Ameryki Południowej i Północnej. Nawet stalle soborowe są zajęte. Umieszczono tam duchowieństwo, oraz kleryków z różnych kolegiów rzymskich.
Obok nas siedzi młody kapłan z prowincji Cordoba w Argentynie. Za nim dwóch oficerów francuskich. Potem Japonka, a jeszcze dalej grupa uczestników pielgrzymki niemieckiej. Przed nami na trybunie honorowej przedstawiciele 43 państw, akredytowanych przy Stolicy Apostolskiej. Wszyscy czekamy w napięciu. Nagle zapalają się wszystkie reflektory, które potokami światła zalewają świątynię. Po obu stronach Konfesji widać mieniące się płótna ogromnych rozmiarów, a na nich sceny z życia Św. Wincentego Pallotiego.
O godz. 8.30 wkraczają do Bazyliki szeregi duchowieństwa. Każdy trzyma zapaloną świecę. Za duchowieństwem postępują przedstawiciele Kongregacji Świętych Obrzędów. Za nimi niosą wielką chorągiew z obrazem Świętego. Obok chorągwi kroczą jego duchowni synowie: Postulator - Ranocchini, Generał Księży Pallotynów - Moehler, oraz członkowie Rady Generalnej. Obok przedstawicieli rodziny duchowej Świętego idą reprezentanci rodu Pallotich. Za nimi postępują kardynałowie.
Następuje Litania do Wszystkich Świętych. Melodyjne basy intonują wezwania. Błagalne odpowiedzi powtarza cała świątynia. Nagle robi się ruch. Zrywają się okrzyki. W progach świątyni ukazuje się Ojciec Święty, niesiony na „Sedia Gestatoria”.
Wierni śpiewają Credo - wyznanie wiary. Ojciec Św. wstępuje na tron umieszczony w absydzie Bazyliki. Ponad tronem olbrzymie posągi Doktorów Kościoła: Św. Ambrożego, Św. Augustyna, Św. Atanazego i Św. Chryzostoma. Wysoko ponad tronem symbol Ducha Świętego opromieniający trybunę. Jakaż to wspaniała oprawa do dzisiejszej uroczystości!
Obok Ojca Św. ustawiają się kardynałowie Ottaviani i Roberti. Papież przywdziewa szaty liturgiczne. Podchodzą teraz czterej kardynałowie i w imieniu Świętego Kolegium składają Mu hołd. Następnie zbliża się do tronu Kardynał Larraona - Promotor Kanonizacji, w towarzystwie adwokata konsystorskiego Ferrata. Adwokat na kolanach: „Instanter, instantius, instantissime”, by Ojciec Święty Błogosławionego zaliczył w poczet Świętych. [s. 9]
Wszyscy klękają i trwają w skupieniu. Następnie Ojciec Święty intonuje „Veni Creator”. Dalsze słowa hymnu podchwytuje Chór Sykstyński. Słowa hymnu potężnymi akordami uderzają o strop świątyni. Płyną do stóp Boga w Trójcy Świętej Jedynego. Błagalnie ścielą się przed trzecią Osobą Trójcy Przenajświętszej, która jest sprawcą wszelkiej świętości.
Uroczysta chwila. Ojciec Święty powstaje i jako zastępca Jezusa Chrystusa mocą swej władzy wypowiada formułę kanonizacji.
„...Beatum Vincentium Palloti Sanctum esse decernimus et definimus, ac Sanctorum catalogo adscribimus...”.
Chwila wzruszająca. Drży głos Namiestnika Chrystusowego. Wszyscy zdają sobie sprawę z ważności tego aktu. Teraz Kardynał Promotor podchodzi znowu do tronu. Prosi Ojca Świętego, by polecił porządzić dokument kanonizacyjny. Ojciec Święty wypowiada słowa zgody: „decernimus”.
Rozpoczyna się dziękczynne „Te Deum”. Hymn wdzięczności dla Boga, za pomnożenie liczby tych, którzy Bogu służą heroicznie w świętości i wprawdzie. Następnie Kardynał Ottaviani zanosi prośbę do nowego Świętego: „Módl się za nami, Święty Wincenty”. Chór odpowiada: „Abyśmy się stali godnymi obietnic Chrystusowych”. Ojciec Święty z widocznym wzruszeniem odśpiewuje modlitwę do Św. Wincentego.
Następuje składanie tradycyjnych ofiar Ojcu Św. Składają je Promotor - Kard. Larraona, Kardynałowie Tisserant, Giobbe i Julian, oraz Generał XX. Pallotynów wraz ze swą przyboczną Radą. Ojciec Św. w swym uroczystym przemówieniu sławi Świętego jako wzór cnót i dynamicznego apostolstwa.
Święty Wincenty jest chwałą i dumą kleru rzymskiego, kleru pierwszej diecezji świata katolickiego. Od ludzi Bożych ludzie oczekują prawdy, pociechy i dobroci. Kapłan winien być powolnym narzędziem Boga. Nie powinien szukać ani chwały własnej ani owoców natychmiastowych i widocznych. Winien pracować świadom szerokich zadań apostolskich i misyjnych Kościoła. Winien postępować śladami Chrystusa za przykładem Świętych. Walczyć o swą własną świętość, by potem uświęcać innych.
Praca duszpasterska nie zakłada się na środkach technicznych i ludzkiej przezorności, ale przede wszystkim na modlitwie, kulcie Eucharystii, znajomości Pisma Św. i dziedzictwa chrześcijańskiej duchowości. Prymat niech dzierży modlitwa, duch nadprzyrodzoności. Trzeba studium ciągłego dla skutecznego nauczania i kierownictwa dusz. Trzeba bezpośredniej pracy nad duszami w konfesjonale, na ambonie, oraz w dziełach apostolskich. Niektóre prasa trzeba przy tym zostawić naszym braciom świeckim. Tą drogą szli Święci. Tak łatwiej sprostać słowom Dziejów Apostolskich: „My natomiast pilnować będziemy modlitwy i posługi słowa” /Dzieje Apostolskie VI, 4/. Modlitwą do nowego Świętego z prośbą o wstawiennictwo za biskupa Rzymu, oraz za wszystkich kapłanów Ojciec Święty kończy swe przemówienie. Następnie Ojciec Św. udziela błogosławieństwa apostolskiego. Zdejmuje szaty liturgiczne, wstępuje na „Sedia Gestatoria”. I znowu unosi się jego postać nad tłumami. Najlepszy Ojciec uśmiecha się, błogosławi, wyciąga ręce na pożegnanie. W tłumie kotłują krzyki, entuzjazm potęguje się z każdą chwilą. Świątynia rozbrzmiewa tysiącami głosów uwielbienia i miłości. [s. 10]
Św. przy konfesji celebruje Kardynał Traglia. Chór Sykstyński śpiewa Mszę „Aspice Domine” - mistrza Palestriny. Wpatrujemy się w barokowy z brązu ulany baldachim unoszący się nad ołtarzem, pełne rozmachu dzieło Berniniego. A potem wzrok nasz ulatuje ku majestatycznej kopule sławnej na cały świat. Ona chórami Aniołów i Świętych tworzy koronę chwały wkoło tronu Najwyższego. Ogrom wspaniałości, szczyt harmonii, światła i piękna.
+
Po Mszy św. Bazylika powoli się opróżnia. Słychać śpiewy. Kolejno śpiewają pielgrzymki, każda w swoim języku. Wszyscy kierują się na plac Św. Piotra. W środku przedsionka Bazyliki ponad kolumnami pod logią zwaną „Logią Błogosławieństw” gigantycznych rozmiarów obraz nowego Świętego w otoczeniu dwóch aniołów. Raz jeszcze wzrok nasz pada na tego, którego Kościół święty w dniu dzisiejszym uczcił w tak szczególny sposób. Pokorny sługa Boży stał się bohaterem i nowym geniuszem ludzkości. Na niebie zabłysnął mowy meteor. On blaskiem swoich cnót ma rozświetlić duchowe mroki naszych czasów.
Na Placu Św. Piotra zebranych ok. 30 tys. ludzi. Tu częściowo znajdował się kiedyś cyrk Nerona. Tu lała się krew tych, którzy w ofiarnym zrywie życie swe dawali za Chrystusa. Tłum faluje. Nie rozchodzi się, czeka. Czeka, by raz jeszcze ujrzeć Ojca Św. okna jego prywatnego mieszkania. Jak gdyby chciał nasycić jego widokiem swoje skołatane serce. Wszyscy rozumieją, że tam u góry bije serce Kościoła. Stamtąd jako z najwyższej anteny ludzkości rozchodzą się fale miłości i pokoju na cały ten biedny, skłócony świat.
Po południu wyjeżdżamy do Nettuno /Ks. Biskup Strąkowski, Ks. Gąsiorowski, Ks. Burniak/. Samochód prowadzi Ks. Okroy. Przejeżdżamy przez miasteczko Olimpijskie zbudowane z okazji Olimpiady w r. 1960. Wspaniale wygląda pałac sportowy. Imponujący jest również stadion olimpijski ze swym nowoczesnym urządzeniem. Oryginalne jest sztuczne jezioro, w którym przegląda się olbrzymi gmach ze szkła i ze stali - naśladownictwo gmachu ONZ w Nowym Jorku.
Za Rzymem droga prowadzi przez Pola Pontyjskie. Słynne niegdyś bagna, nieużytki zamieniono na żyzne pola uprawne. Dojeżdżamy do Anzio. Wstępujemy do nowej bazyliki Św. Teresy od Dzieciątka Jezus. Wspaniały jest boczny ołtarz. Tu znajduje się figura Świętej otoczona wielką czcią przez wiernych. Ze schodów świątyni malowniczy widok na morze. Tu w 1943 r. Alianci wysadzili desant. Próbowali odciąć armię niemiecką po Monte Cassino. Niestety, Niemcy pokrzyżowali plany.
Niedaleko stąd znajduje się cmentarz wojenny. Są tu groby pięciu tysięcy żołnierzy amerykańskich, poległych w zaciętych walcach. Jedziemy dalej do Nettuno. Zajeżdżamy przed nowy kościół, gdzie mieści się grób Świętej Marii Goretti. W bocznej kaplicy pod ołtarzem w szklanej trumnie spoczywa Święta. Jej umęczone ciało przyobleczone w białą suknię. Tylko twarz, ręce i stopy z naturalnego wosku. Twarz jak żywa, promieniejąca niewinnością. Obok nas klęczy matka a córką. Ręce matki i córki dotykają szklanej trumny. [s. 11]


Druk: „Biuletyn Towarzystwa Chrystusowego d. W.” 2(1963), s. 1-11,
Archiwum Towarzystwa Chrystusowego w Poznaniu, syg. KR II, 7.

odsłon: 13224 aktualizowano: 2012-01-25 15:43 Do góry