Widziałem Ojca Świętego.

Pliki do pobrania

W Rzymie mówi się oczywiście najwięcej o Ojcu św. Jego imię jest dosłownie na ustach wszystkich. Pius XII jest wszystkim Rzymianom tak bardzo bliski. W Rzymie się urodził, kształcił się, wychowywał. W Rzymie spędził prawie całe swoje życie. Niejeden Rzymianin udaje się raz po raz na plac Św. Piotra, by móc spojrzeć ku oknom trzeciego pietra pałacu Watykańskiego. Tam modli się i pracuje Pius XII, duma i radość każdego obywatela Wiecznego Miasta.

Ku wyżynom pałacu Watykańskiego podnosi oczy swe również cały świat. Prezydenci państw, premierzy rządów, mężowie stanu coraz częściej odwiedzają Bożego Suwerena miniaturowej „Citta del Vaticano”. Przekonują się, że Papież, ten najwyższy autorytet moralny świata, jest równocześnie wielkim rzecznikiem światowego pokoju.

Papież pokoju

Jako program swego pontyfikatu Plus XII obrał dewizę: „Opus iustitiae pax” - „Pokój dziełem sprawiedliwości”.

Poprzednik Piusa XII życie swoje położył w ofierze za pokój świata. I Bóg te ofiarę przyjął.

I Pius XII wziął na siebie całe brzemię odpowiedzialności za pokój, za świat, za uratowanie świata od zagłady.

Ludzkość darzy zaufaniem Piusa XII. Bo cały jego pontyfikat rozwija się po linii uspokajającej wzburzone serca i umysły.

Wszyscy katolicy widzą coraz wyraźniej, że wśród powszedniej płynności jest jeden tylko punkt stały. Jest jeden tylko głos, który głosi dzisiaj to samo, co głosił tysiąc lat temu.

Tym punktem stałym jest Stolica Apostolska, tym głosem jest głos Papieża.

Tym się tłumaczy, że w naszych burzliwych czasach wskazówki i przestrogi Piusa XII przypominające odwieczne prawdy Boże, [s. 247] słuchane są z tak wielką uwagą przez cały świat.

Tak było z okazji ostatnich świąt Bożego Narodzenia. Z tym samym napięciem świat słuchać będzie Orędzia Papieża w dniu święta Zmartwychwstania Pańskiego. Różne agencje prasowe już od dawna zamówiły przewody telegraficzne i kable, by móc przekazać swoim czytelnikom słowa Ojca Św., Papieża pokoju.

Papież Maryjny

Św. Pius X to Papież Eucharystii. Pius XI to Papież Akcji Katolickiej. Piusa XII nazwie historia Papieżem Maryjnym, Papieżem Fatimy, Papieżem dogmatu Wniebowzięcia.

Prałat Eugeniusz Pacelli w dniu 13 maja 1917 roku w kaplicy Sykstyńskiej przyjął sakrę biskupią. Jest rzeczą znamienną, że tego samego dnia i o tej samej godzinie Matka Boża przemówiła po raz pierwszy do gromadki dzieci w Fatimie.

„Faktem zbieżności tych dat jestem głęboko wzruszony” - powie on później do kardynała Maglione.

Odtąd z czułością serca przyjmuje wszystkie wołania Matki Najśw. i spełnia Jej żądania.

W najcięższym okresie wolny, w październiku 1942 roku, Papież poświęca cały świat Niepokalanemu Sercu Matki Najświętszej.

Pius XII wierzy niezachwianie, że w tragicznych okresach historii Kościoła Maryja spełni swą specjalną, zbawczą misję.

Stąd wszystkie jego płomienne listy i encykliki Maryjne.

Stąd jego przemówienia, tchnące duchem Maryjnym. Stąd jęgo zabiegi, które doprowadziły do ogłoszenia dogmatu Wniebowzięcia Najśw. Maryi Panny oraz Jej nowego święta „Królestwa Maryi”.

Tytan pracy

Wszyscy są zdumieni żywotnością obecnego Papieża. Mimo przebytej ciężkiej choroby pracuje on bardzo dużo i z nadzwyczajnym rozmachem.

W ubiegłym roku Ojciec Św. wygłosił 132 przemówienia, bądź bezpośrednio, bądź też drogą radiową. W tym samym czasie Ojciec św. przyjął bezpośrednio lub pobłogosławił ponad milion wiernych z całego świata.

Niemało czasu poświęca też Ojciec św. jako Biskup Rzymski. Do niedawna Rzym liczył 80 parafii. Za pontyfikatu Piusa XII utworzono 65 nowych parafii, głównie na przedmieściach.

Poza tym na peryferiach Rzymu zorganizowano z inicjatywy Ojca św. ponad 100 ośrodków życia religijnego. Wzniesiono kilkanaście nowych kościołów, 134 kaplice oraz 150 szkół katolickich. Zbudowano kilkanaście sal teatralnych oraz kilka nowoczesnych boisk sportowych.

Ojciec św. utrzymuje jako Biskup Rzymu stały kontakt ze swymi diecezjami. Przyjmuje na audiencjach stowarzyszenia parafialne, jak również proboszczów i poszczególnych parafian Wiecznego Miasta.

Toteż Piusa XII można by nazwać największym tytanem pracy na Stolicy Piotrowej.

Pius XII spala się jak pochodnia płonąca. Chce być do końca życia apostołem przez modlitwę, cierpienie i pracę.

Ten swój dynamizm apostolski Pius XII pragnie przelać na cały Kościół. „Ważą się losy Kościoła - woła - jeśli chcecie, by Chrystus zapanował nad światem, złóżcie Bogu wszystko w ofierze i bądźcie Jego apostołami”.

Było to w Budapeszcie

Poprzednio raz tylko w życiu widziałem obecnego Ojca św. Było to w maju 1938 roku na Międzynarodowym Kongresie Eucharystycznym w Budapeszcie, gdzie był Legatem Papieża. Ale jego głębokiego spojrzenia nie zapomnę nigdy. Nie zapomnę czaru i uroku jego smukłej postaci.

Widzę go dziś jeszcze, jak kroczy ulicami naddunajskiej stolicy z monstrancją w ręku. Idzie elastycznym krokiem, głęboko skupiony, czarnymi swymi oczyma wpatrzony w Najśw. Sakrament.

Pamiętam jego przemówienie na zakończenie Kongresu. Główna trybuna wzniesiona jakieś 20 metrów ponad milionowym tłumem. Legat Pacelli przemawia.

Mówi, że Chrystus Eucharystyczny zdobędzie świat. Że nadchodzą czasy niebywałego triumfu Eucharystii na całym świecie.

Mówi z zapałem, mówi sugestywnie, fascynująco. Jest bardzo zrównoważony. Gdy wiatr się zerwał i uniósł mu piuskę z głowy, nawet nie uczynił ruchu ręką, by ją powstrzymać. [s. 245]

Byłem u Ojca św.

„Być w Rzymie, a nie widzieć Ojca świętego” - pomyślałem sobie... Toteż rozrzewnieniem dowiedziałem się, że Ojciec św. przyjmie mnie osobiście z okazji 25-lecia istnienia Towarzystwa Chrystusowego dla Wychodźców.

Niebawem otrzymałem pismo z Sekretariatu Papieskiego Dworu wzywające mnie na audiencje w dniu 26 lutego.

Samochodem udaję się wspaniałą ulicą „Via della Conciliazione” w kierunku pałacu Watykańskiego. Mijam kilka bram wejściowych. Przy bramach strażują gwardziści papiescy w malowniczych strojach, które kiedyś zaprojektował Michał Anioł Buonarotti.

Zajeżdżam na dziedziniec św. Damazego. Stąd udaję się na drugie piętro do apartamentów papieskich. Pismo z imiennym zaproszeniem otwiera mi wszędzie wstęp. Posterunki gwardii szwajcarskiej kierują mnie ciągle naprzód. Przechodzę przez liczne sale. Wreszcie ozdobny gabinet w stylu Empire. Uprzejmy szambelan papieski wskazuje mi miejsce. Oznajmia, że za chwilę zjawi się sam Ojciec św.

Jestem bardzo przejęty. Skupiam się w sobie, snuję refleksje.

Za chwile ujrzę Ojca św. Zobaczę Piusa XII, o którym niedawno jeden z korespondentów angielskich pisał, że obecny Papież to wyjątkowa postać w galerii największych papieży.

Przypominają mi się też wypowiedzi wybitnych mężów stanu, którzy w ubiegłym roku w tych apartamentach rozmawiali z Ojcem św.

Prezydent Brazylii Kubićek podkreślił z entuzjazmem: „Papież to postać nie z tego świata”. A Pandit Nehru powiedział do otoczenia po ukończeniu audiencji: „Jestem wprost urzeczony osobą Papieża”. To samo prawie powtórzył Dr Socarno, prezydent Indonezji.

W całej też pełni uprzytamniam sobie, że za chwilę ujrzę Chrystusa, ukrywającego się pod zasłoną białej sutanny. Uprzytamniam sobie, że ta biała sutanna, podobnie jak biała Hostia, żywego Chrystusa ukrywa.

Postacie się zmieniają. Na imię im Benedykt XV, czy Pius XI, czy też Pius XII.

Istota jednak wiecznie trwała - to Chrystus utajony w Papieżu. „II dolce Christo in terra - Słodki Chrystus na ziemi” - Jak mawiała Katarzyna ze Sieny.

Nagle, drzwi się otwierają. Szambelan oznajmia, że Jego Świątobliwość nadchodzi.

Zbliżam się do Ojca św. Klękam i ze czcią całuję Jego ręce. Serce bije mi żywiej.

Ojciec św. sam rozpoczyna rozmowę. Mówi dźwięcznym, metalicznym głosem. Z wielką czułością wypytuje się o Księdza Kardynała Prymasa, o jego zdrowie. Nazywa go „najdroższym swoim synem”. Wypytuje o Polskę, o położenie Kościoła w naszej Ojczyźnie. Z zaciekawieniem pyta o rozwój Towarzystwa Chrystusowego, o pracę jego członków w kraju i zagranicą.

W ciągu audiencji przekonuję się, że Ojciec św. wygląda nadspodziewanie dobrze. Nie widać śladów przebytej ciężkiej choroby. Sprawiły to chyba modlitwy wiernych całego świata.

Przez cały czas rozmowy jestem pod wpływem jego wielkiej osobowości. Jakiś dziwny fluid emanuje z całej Jego postaci. A kiedy klęczę w czasie końcowego błogosławieństwa czuję, że sam Chrystus błogosławi Towarzystwo Chrystusowe i wychodźstwo polskie i cały nasz naród, wszystkie jego zrywy i poczynania.

Na zakończenie audiencji Ojciec św. wręcza mi różaniec. Po jednej stronie tarczy spinającej ziarenka „Zdrowasiek” - wizerunek Niepokalanej. Po drugiej stronie emblematy papieskie. Na krzyżyku napis: „ROMA”. Całuję różaniec, a potem raz jeszcze czcigodne ręce Ojca św.

Wychodzę z gabinetu audiencjalnego w podniosłym nastroju. Jestem wdzięczny Bogu za to, że mi pozwolił oglądać Chrystusa chodzącego po ziemi. [s. 246]

I jeszcze raz zobaczyłem papieża

Było to 3 marca. Pogodna, słoneczna niedziela. Włoska „primavera” - wiosna w pełni. Udajemy się na plac św. Piotra. Na placu wzbiera potok ludzi i samochodów. Wkoło nas ludzie różnych ras i języków.

Oczy wszystkich skierowane są w stronę trzeciego piętra pałacu Watykańskiego. Tam mieszka Ojciec św. Za chwilę ukaże się w otwartym oknie swego gabinetu.

Dzwon zegarowy, umieszczony w kopule bazyliki św. Piotra, wybija godzinę dwunastą. Niecierpliwość tłumu wzrasta.

Wreszcie okna gabinetu się otwierają. A w nich ukazuje się biała postać Piusa XII. Ojciec św. zdecydowanym, gwałtownym gestem wyciąga ręce nad tłumem. Potem kilkakrotnie unosi ręce w górę. W tej pozie wygląda jakby jakaś postać nie z tego świata.

Następuje prawdziwa eksplozja entuzjazmu zebranych tłumów. „Niech żyje Papież!” - powtarza się w różnych językach. Stojący obok nas trzej młodzieńcy o ciemnym zabarwieniu skóry, rzucają swe czapki w górę.

Okrzykom wtórują klaksony i trąbki samochodów.

Teraz dopiero Ojciec św. składa ręce o błogosławieństwa. Megafony niosą na ogromny plac San Pietro słowa Ojca św. błogosławiącego zebranym tłumom i całemu światu: „Benedictio Dei Omnipotentis, Patris et Filii et Spiritus Sancti descendat super vos et maneat semper”.

Błogosławieństwo Boga Wszechmogącego, Ojca i Syna i Ducha św., niechaj zstąpi na was i niechaj pozostanie na zawsze.

W chwili błogosławieństwa zrywa się stado gołębi i szybuje wysoko nad Watykanem. Przedziwny symbol „Papieża Pokoju”.

Zamknęły się okna papieskiego gabinetu. A równocześnie szerzej roztwarły się serca nasze. Do najgłębszych tajników duszy zapadło przeżycie, jakich mało na drodze naszego ziemskiego żywota.

Rzym, 4 marca 1957. [s. 247]

 


Druk: „Przewodnik Katolicki” 18(1957), s. 244-247.

odsłon: 12968 aktualizowano: 2012-02-01 12:01 Do góry