Chrystus cierpiący.
VI. Na szczytach Golgoty.

Pliki do pobrania

Wspomnienia z pielgrzymki do Ziemi Świętej.
Droga krzyżowa już się kończy. Ostatnie pięć stacji dramatu wielkopiątkowego kryje Bazylika Świętego Grobu. Wzruszenie trudno opanować. To inny, swoisty jakiś świat... Wchodzimy. Przy wejściu kobiety skulone w modlitewnej zadumie. W głębi jarzy się wielkie światło. To lampy, zawieszone nad „Kamieniem Namaszczenia”. Strumienie szeptów i westchnień, szelest nieustających kroków...

Panuje tu półmrok. Zdala widać jakby cienie, wlokące się opodal. Padają na twarze, a wtedy słychać szlochy przeciągłe, stłumione. To pielgrzymi, ludzie z różnych zakątków ziemi, ubodzy duchem, płaczący...

Po stopniach wchodzimy na Golgotę... Jest tam dziś kaplica w kształcie czworoboku. Ściany jej wyłożone marmurami barwy krwawej. Sklepienie wspiera się na ciężko osadzonych filarach. Dzielą one najświętsze miejsce na dwie części czy kaplice. Jedna z nich, to „Kaplica Przybicia do krzyża” druga zaś to „Kaplica Ukrzyżowania!”.

W pierwszej kaplicy „Przybicia do krzyża” mieszczą się stacje dziesiąta i jedenasta.

Stacja dziesiąta! Miejsce to oznaczone jest gwiazdą w posadzce z białych marmurów. Przed egzekucją podawano skazańcom wino, zaprawione mirrą. Czyniono to dla ich odurzenia. Pan Jezus jednak nie chciał pić napoju. Chciał cierpieć z całą świadomością. Kaci zdjęli teraz szaty z swej ofiary. O. Gwardian odmawia modlitwy. Słychać głośne szlochy i łkania. Wylewa się tu tęsknota i ludzki ból. Serca goreją. Wczuwamy się żywo w dramat Golgoty...

Stacja jedenasta. Ułożono krzyż. Kaci kazali się położyć Jezusowi na krzyżu. Skrępowali go potem sznurami. Następnie jeden z nich przyłożył do ręki najświętszej tępy gwóźdź... Wzniósł się w górę młot i spadł na gwóźdź. Gwóźdź przebił Najświętsze Ciało. To samo uczynił z drugą ręką i świętymi Jego nogami. Jeno, że przy nogach ból jeszcze był okrutniejszy. Gwóźdź łamał kości i targał ścięgna. Na miejscu, kędy rozgrywała się owa straszliwa scena, stoi ołtarz - cały pozłacany. Nad ołtarzem wielki obraz wisi. Przedstawia Ukrzyżowanie. Przy tym ołtarzu po dwakroć składałem Bogu najświętszą Ofiarę. Msza św. na Golgocie! Ofiara bezkrwawa tam, gdzie płynęła prawdziwa krew Zbawiciela. Dobrze że czas wyznaczony, bo skończyć by nie można. Dusza wyrywa się w nadziemskie regiony. Przytem drży cała, bo czuje Jezusowe konanie, jego przeogromny ból...

Zbliżamy się do stacji dwunastej. Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste, i błogosławimy Tobie - intonuje O. Gwardian. Żeś przez krzyż i mękę Twoją świat odkupić raczył - odpowiadamy chórem. W kaplicy Ukrzyżowania znajduje się również ołtarz, należący jednak do Greków. Jest cały złocony. Nad nim zwieszają się z wszystkich stron lampy srebrne. Dużo też tam świeczników, ozdób przeróżnych. Za ołtarzem jest widoczny krzyż z Chrystusem, na nim rozpiętym. Krzyż jest zwrócony ku zachodowi, ku Europie. Tak samo kiedyś oblicze umierającego Zbawiciela było zwrócone w tę stronę. Po bokach krzyża stoją statuy Matki Boskiej Bolesnej i św. Jana Ewangelisty. Nie widać tu, świętej skały. Obmurowano ją zewsząd marmurem. Można ją jednak [s. 200] oglądać na dole, w kaplicy Adama. Pod ołtarzem Ukrzyżowania jest otwór, w którym spoczywał krzyż Zbawiciela. Otwór otoczono złotą blachą, środek jest jednak wolny. Można się go przeto dotknąć ręką. Dotykamy się tego miejsca i całujemy je z czcią. Ręka cała drży, a serce żywiej bije. To jest właściwie najświętsze miejsce na Golgocie. Tu spoczywał Chrystusowy krzyż... Po obu stronach są podobne wydrążenia w skale. W nich tkwiły krzyże łotrów. Nie widzimy ich, bo są pokryte marmurem. Między otworem krzyża Chrystusowego a krzyżem złego łotra widać nie zakrytą szczelinę skalną. Oglądamy ją, podniósłszy srebrną blachę. Jest szeroka na 15 cm. Sięga ona w głąb - bardzo daleko. Przechodzi w każdym razie przez grotę Adama. W tej grocie miał być pochowany Adam, praojciec rodzaju ludzkiego. W chwili konania, kiedy pękła skała, przez otwór ten ściekała Najświętsza krew Zbawiciela na jego kości, tam leżące. W ten sposób obmyła grzechy całego rodzaju ludzkiego. Tam stał się początek życia, gdzie był początek śmierci!

Golgota, to geograficzny punkt kuli ziemskiej. Tak twierdzą niektórzy. W każdym razie Golgota stanęła w pośrodku dziejów ludzkich. Trafnie też powiedział Bossuet: „Gdybym miał zebrać wszystkie książki świata w jedną, i wszystkie jej strony w jedną, a wszystkie jej słowa w jedno - to tym słowem byłoby - Crucifixus - Ukrzyżowany”.

Ukrzyżowany Bóg... Wielki Piątek staje przed oczyma w całej swej okropności. Patrzymy na wielki krucyfiks. Tak wisiał tu kiedyś Zbawiciel. Od stopu nóg, aż do wierzchołka głowy mniemasz w Nim zdrowia. - Każdy nerw, każda cząstka cierpi męki, katusze. Stawy i ścięgna wyciągnięte, jak na torturze. Rany palą niby ogień. Żywe rany, a w nich gwoździe rozrywające. Język i usta spalone gorączką. Przy tym boleść w Jego świętej duszy. Czuł się smutnym, bo opuszczonym przez ludzi i Boga. Smakował całą gorycz niewdzięczności tych ludzi, co niby jakieś widowisko krzyż Jego otoczyli kołem.

Chrystus na krzyżu rozpięty w morzu boleści i sromu. Ręce swe z krzyża wyciągał zbolałe, skrwawione. I patrzał oczyma w niebo. A oczy te łzami były zalane krwawymi...

Usta Jego szeptały w konaniu swym psalm, którego początek tylko słyszała ziemia:

„Boże mój czemuś mnie opuścił?
Wołam do Ciebie dzień cały, a nie słuchasz.
Wylanym jest jako woda i rozsypały się wszystkie kości moje.
Wyschła jak skorupa siła moja, a język mój przysechł do podniebienia mego.
I obróciłeś mię w proch śmierci”.

I światem wstrząsnął lęk przeraźliwy. W przepastnych dolin głębinach wichry burzą jęczały. Zawodziły jęki i łkały głosem ponurym... I fale się morza ciskały ogromne... I lasy łamały się całe... Z nieba krwawe padały pioruny... I ziemia drżała przerażona, jakby w konwulsjach przedśmiertnych... Kościelna zasłona z karmazynu i szkarłatu, cherubinem haftowana, na dwie części się rozdarła... I rozwarły się też groby, a po ulicach miasta sunęły chodzące trupy...

Stacja trzynasta. Obok ołtarza Ukrzyżowania jest miejsce, gdzie złożono Jezusa na łonie Najświętszej Marji Panny. Jest tam ołtarz, poświęcony Matce Bolesnej. Nazywają to miejsce „Stabat Mater” - Stała Matka.

Tutaj zaiste:

Stała Matka boleściwa
Pod krzyżem bardzo smętliwa,
Na którym jej Syn wisiał.

Tu też niejako w testamencie oddał Pan Jezus Matkę swą Janowi - a zarazem i nam ludziom. Niewiasto, oto Syn twój - Synu, oto Matka twoja. Marja z tego miejsca po raz ostatni spotkała się z wzrokiem Syna swego. Po raz pierwszy w Betlejemie - teraz po raz ostatni na Golgocie. Spojrzenie to przeraziło ją i przeszyło do szpiku kości. Była już sama na ziemi... A gdy go zdjęto z krzyża, przyjęła go w objęcia swoje i tuliła jak kiedyś w Betlejemie. Synaczek jej poraniony, nieżyjący. I płakała. - Ale inne to były łzy, inne od tych tam w Betlejemie, kiedyś Go w pieluszki bielusieńkie zawijała. Teraz przykrywała Go całunem białym na śmierć! Teraz go oto tam na Kamieniu Namaszczenia wonnym olejkiem namazała i łzą gorącą, co spływała na Najświętsze jego Ciało...

Nad ołtarzem umieszczono rzeźbę z marmuru. Jest to Mater Dolorosa - Matka Boleściwa. Ręce ma na piersiach skrzyżowane. Miecz boleści przebija jej serce. Figura obwieszona jest złotem i srebrem. Najwyższe odznaczenia i or-[s. 201]dery, również z ostatniej wojny, tu zawieszono. Patrzałem, czy nie ujrzę czasem polskiego orderu może „Polski Odrodzonej” lub „Virtuti militari.”. Nie było. W oczach Marji jest jakby otchłań bólu i smutku. Jej widok przenika do głębi serca.

Przy tym ołtarzu również po dwakroć składałem Bogu Ofiarę Nowego Przymierza. Tuśmy chodzili, ilekroć chwilka była czasu wolnego na modlitwę. Tego widoku też nie zapomnę nigdy.

Schodzimy z Golgoty żałośni i skruszeni. W duchu idziemy za pogrzebem Chrystusowym. Zstępujemy do ogrodu Józefowego. Składamy Chrystusa w grobie - w pośród wonnych, kwiatów balsamu i smutnych cyprysów... Dziś wznosi się tutaj kaplica Grobu Pańskiego. Tam padamy na kolana przed Grobem, z którego życie wykwitło.

To była stacja ostatnia. Klęczeliśmy długo na zimnej posadzce, tuląc do grobowych marmurów rozpalone skronie.

Słowa zamarły na ustach. Ale serca powtarzały modlitwę, którą głośno czytał o. gwardjan: O najsłodszy Panie Jezu Chryste, któryś nam śmiercią swoją niewinną zasłużył zbawienne Zmartwychwstanie na żywot wieczny, proszę Cię przez ten chwalebny pogrzeb Najświętszego Ciału Twego, racz mi dać żałosne rozmyślanie męki i śmierci Twojej, abym umorzył wszystkie nieprawości moje i godną pokutę czyniąc, a do szczęśliwej śmierci wcześnie się gotując, w ranach Twoich świętych mógł zakończyć, z osobliwą łaską Twoją życie moje pod opieką Najświętszej Panny Marji, Matki Twojej, a potem z Tobą żyć w niebie, gdzie Ty żyjesz i królujesz z Bogiem Ojcem w jedności Ducha Świętego na wieki wieków. Amen.

Taka była nasza droga krzyżowa w mieście świętym. Tak chadzaliśmy śladami Chrystusa Cierpiącego...

X. Posadzy [s. 202]


Druk: „Przewodnik Katolicki” 14(1928), s. 200-202.

odsłon: 15019 aktualizowano: 2012-02-03 16:20 Do góry