Królestwo Chrystusowe.
Kochani Księża!
Dogmaty, które Kościół ogłasza, nabożeństwa, które ustanawia, są wyrazem potrzeb duszy chrześcijańskiej i mają głębokie znaczenie w zamiarach Opatrzności Bożej. Tak jest i ze świętem Chrystusa Króla, które ostatnio obchodziliśmy.
Zbyt ciasno jednak pojąłby swój obowiązek ten kapłan chrystusowiec, który by w tym dniu odprawił wspaniałe nabożeństwo i uroczystą akademię, poświęcając Chrystusowi Królowi rzewne słowa hołdu i nic więcej. Trzeba pamiętać o tym, że dogmaty Kościoła nie są martwymi formułkami a kościelne nabożeństwa nie są tylko zewnętrznymi obrzędami. Należy nam myślą i sercem wniknąć w ich głębie i wydobyć utajone w nich promienie światła Bożego. „Verba, quae ego locutus sum vobis, spiritus et vita sunt" - mówi Chrystus.
Święto Chrystusa Króla, to święto „pułkowe" Towarzystwa. Warto więc z okazji tego święta zastanowić się nad jego treścią i wysunąć odpowiednie wnioski.
„Godzina nadeszła i teraz jest". Najwyższy Wódz Kościoła zapoczątkował nową erę, „wznosząc sztandar" Chrystusa Króla jako nowe godło Królestwa Bożego. Zaczął się wiek Chrystusa Króla.
Chrystus jest Królem Miłości. Nie chce rządzić bojaźnią. Chce panować swoim Sercem nad naszymi sercami. Królestwo to powierzył Mu Ojciec Niebieski. „Ojciec mój postanowił mnie Królem na górze świętej swojej i oddał mi w dziedzictwo wszystkie narody" (Ps 2). „Pragnę objąć to dziedzictwo moje i sam królować w umysłach i sercach ludzi. Pragnę zaprowadzić ich do chwały wiecznej. Ktokolwiek podzieli ze mną prace moje i trudy, będzie także uczestnikiem tryumfu mego. Kto większe da dowody męstwa i poświęcenia, fen większą także otrzyma* nagrodę" (Chaignon, Rozmyślania).
Cóż odpowiemy Chrystusowi Królowi na takie wezwanie my kapłani? Czy tylko tyle, że chcemy pójść za Nim... Mało tego. Czyżby kapłani Chrystusa Króla nie mieli nic więcej dla Niego uczynić, niż prości Jego uczniowie? Jesteśmy przecież najprzedniejszymi Jego żołnierzami. Na Jego królewską służbę poświęciliśmy się dobrowolnie w szczególniejszy sposób. Toteż pragniemy odznaczyć się większą w służbie Jego gorliwością i poświęceniem, jako i On nas odznaczył udziałem wyjątkowych łask i szczególniejszej miłości swojej.
Mamy zresztą święty obowiązek oddać się bez podziału Chrystusowi i naśladować Go. „Kto jest bowiem Ten, który nas do swej królewskiej służby powołał? Jezus Chrystus, „Król wieków nieśmiertelny" (2 Tm 1), „Który nie za łupiestwo poczytał być równym Bogu" (Flm 2,9), „Który jest jasnością chwały i figurą istności Jego" (Hbr 1,13), „Który jest nad wszystkie mocarstwa i księstwa" (Koi 2,10), „W którym zamknięte są wszystkie skarby umiejętności" (Koi 2,3), „W którym zupełność Bóstwa mieszka cieleśnie" (Koi 2,9), „Któremu dana jest wszelka władza na niebie i na ziemi" (Mt 28,18), „Na którego Imię wszelkie kolano klęka, niebieskich, ziemskich i podziemnych" (Flp 2,10). O jakiż to zaszczyt kroczyć w szeregach takiego Króla! „Gloria magna est, sequi Dominum" (Chaignon).
Ma zresztą Chrystus do nas prawa najświętsze. Ma do nas prawo, bo nas zdobył sobie i nabył jako „populus acąuisitionis". Z niewoli ducha ciemności przeniósł nas do błogosławionej wolności synów Bożych.
Pomyślmy, jak daleko jesteśmy własnością Chrystusa, kiedy On nas wykupił męką i śmiercią swoją: „Empti enim estis pretio magno". Ma do nas prawo nadania i dziedzictwa, bo Ojciec postanowił Go dziedzicem wszystkich rzeczy: „Constituit haeredem universorum".
Ma On prócz tego do nas prawo ze względu na dobrowolne z naszej strony zobowiązanie się. Wszak sami wybraliśmy Go sobie za Króla i w obliczu nieba i ziemi złożyliśmy Mu nasze przysięgi: „Poświęcając się dobrowolnie na szczytną służbę Królestwa Prawdy, Pokoju i Zbawienia" (Ustawy).
Mocą wybraństwa i ślubowania jesteśmy chrystusowcami. Jakaż to chwała! Św. Paweł wyżej nad wszelkie zaszczyty poczytywał to, że był sługą Chrystusa. Ten zaszczyt, jako swój dyplom szlachecki stawiał na pierwszym miejscu i nim z świętą dumą się szczycił: „Paulus servus Jesu Christi". Dostąpiliśmy i my takiego szlachectwa: „Milites Jesu Christi". Pomnijmy jednak na to, że to szlachectwo ma swoje obowiązki. Jeżeli chcemy być chrystusowcami trzeba, byśmy życiem Chrystusa żyli, by naszą służbę Jego Duch ożywiał. Bo Jeśli kto ducha Chrystusowego nie ma, ten nie jest Jego" (Rz 8,9).
Służbę w szeregach Chrystusa Króla odbywamy w przełomowych czasach. Obecnie więcej niż kiedykolwiek oczy świata zwrócone są na dwa sztandary - sztandar Chrystusa Króla i sztandar Antychrysta. Bojownicy spod znaku Antychrysta coraz natarczywiej atakują, nie przebierając w środkach.
Prymas Założyciel kard. A. Hlond tak dobitnie maluje obecne apokaliptyczne zmagania w swych wiekopomnych odezwach i homiliach.
„Na rozstajnych drogach świata staje znowu jakby nieziemska zjawa Chrystusowego Namiestnika. Biały starzec w aureoli nadprzyrodzonej władzy i opatrznościowego posłannictwa, naznaczony królewskim stygmatem bólu i odpowiedzialności, historycznymi encyklikami przestrzega ludzkość przed odstępstwem od prawdy, przed nowym bogobójstwem. Widzi nadciągające kataklizmy, patrzy na obraz powrotu przeraźliwego barbarzyństwa. Nie ku materii mamy zbliżać swe człowieczeństwo, lecz podnosić do Boga, który odnowi oblicze ziemi,".
W tych samych odezwach i homiliach wskazuje on równocześnie na wielki tryumf Chrystusa Króla.
Kościół nie pragnie bytować w błogim pokoju i nie dąży do własnych tryumfów. Tryumf zastrzelony jest Chrystusowi, który pokonał zło i grzech. Chrystus ma tryumfować, Chrystus ma królować i panować. Kościół zaś ma służyć sprawie odkupienia, cierpieć dla niej i za nią, walczyć o prawdę i prawo Chrystusowe. Kościół przeżywa od początku swoją apokalipsę i przeżywać ją będzie do końca wieków. Przez trud, boleść, upokorzenie, krew i świętość Kościoła, idziemy ku jednemu z największych tryumfów Chrystusa. W Polsce tryumf Bożej sprawy opromieniony będzie takim blaskiem, że na nią zwrócą się z podziwem oczy bliskich i dalekich narodów".
Dopomóżmy Chrystusowi Królowi naszą ofiarą i duchem apostolskim do tego ostatecznego zwycięstwa. Dopomóżmy Mu do ukoronowania Go potrójną koroną chwały, jako Króla Miłości, Króla Miłosierdzia i Króla Dusz ofiarnych.
Ukoronujmy Go jako Króla Miłości, objawiając ludziom nieskończoną Jego doskonałość. Mówmy im jak nieskończenie jest dobry. Miłujmy Go z całego serca naszego i czyńmy wszystko, co w naszej mocy, aby pozyskać dla Niego serca naszych bliźnich.
Ukoronujmy Go jako Króla Miłosierdzia. Dajmy Mu możność okazania Jego miłosierdzia w stosunku do nas i za naszym pośrednictwem. Składajmy więc u Jego stóp z bezgraniczną ufnością wszelkie nędze własne, aby służyły za podnóżek dla tronu Jego miłosierdzia. Oddajmy Mu bez zastrzeżeń nasze serca, nasze ręce, nasze usta, ażeby nimi kochać, dawać, przebaczać naszym bliźnim. Ukoronujmy Go jako Króla Dusz ofiarnych. Jest to Jego najpiękniejszy tytuł chwały. Nikt bowiem nie może mieć większej miłości nad tę, by dawać życie za tych, których miłuje. Przygotujmy Mu koronę, jako Królowi Dusz ofiarnych, stając się sami Jego ofiarą i zdobywając dla Niego inne dusze ofiarne.
Przecież służbę Chrystusową pojmujemy, jako służbę miłości i ofiary. W miłości Boga pragniemy znaleźć uświęcenie naszych dusz grzesznych, a w ofiarnej pracy dla wychodźstwa chcemy "strawić siły i życie" (Obrzęd profesji).
Łopoczą nad nami chorągwie Chrystusa Króla. A na chorągwiach napis "In hoc signum vinces. Jakaż to łaska wielka, że wolno nam pod tymi sztandarami walczyć i swoją cząstką przyczynić się do zwycięstwa Królestwa Chrystusowego.
Z serdecznym pozdrowieniem i błogosławieństwem,
Wasz (-) O. Ignacy TChr
Poznań, dnia 1 listopada 1946 r.
Druk: LO I, s. 43-46.