27. List okrężny

Na wzór Pawłowy.


 

Kochani Księża!

Wczoraj obchodziliśmy święto św. Pawła - Apostoła Narodów, 1 stanął znowu przed oczyma duszy naszej ten tytan apostolskiej miłości i ofiary. Stanął przed nami z całą potęgą swego porywającego przykładu. Wszystkie struny jego żarliwej, apostolskiej duszy nastrojone były na nutę bezgranicznej ofiary. W jego tak burzliwym życiu idea ofiary święciła niebywałe triumfy.

Wielki duch ofiary św. Pawła winien przyświecać jak gwiazda przewodnia wszystkim kapłanom, a zwłaszcza nam chrystusowcom. Ofiara, poświęcenie, to przecież nasze ulubione hasła, to zaszczytny, charakterystyczny program ramowy naszego Zgromadzenia.

Duch ofiary nakreślony przez Założyciela

Słowo „ofiara" przewija się jak nić czerwona poprzez nasze Ustawy i obrzędy profesji. „Charakterystycznym duchem Towarzystwa jest żądza ofiary z siebie i radosne poświęcenie sił, wygód i życia dla dobra tułaczy polskich (§ 8b Ustaw). Służbę Chrystusową mamy pojmować - jak św. Paweł - jako „służbę miłości i ofiary". Tych dwóch pojęć nigdy do końca życia nam rozłączać nie wolno. W miłości Boga mamy uświęcić swoją duszę, a w „ofiarnej pracy dla wychodźstwa strawić siły i życie nasze". „W duchu zupełnej ofiary z siebie i bez myśli powrotu do kraju" będziemy wyjeżdżać na wyznaczone nam placówki. Tak pojęty duch ofiary stanowić ma nasze wielkie i chlubne zadanie życiowe.

Trzeba nam przepoić duchem ofiary naszą działalność zewnętrzną, przede wszystkim jednak nasze życie wewnętrzne, zwłaszcza nasze obowiązki, wynikające ze ślubów świętych.

Ślubowi ubóstwa zawsze i wszędzie winna towarzyszyć ofiara, bo tylko „duchem ubóstwa i ofiary stać będzie Towarzystwo; wygody i bogactwo sprowadziłyby na nie kary Boże i upadek " (§ 43 Ustaw).

Ślub czystości wtedy tylko zachowamy, gdy w umartwieniu i samozaparciu „pomnażać będziemy w sobie życie łaski, wznosząc się ponad to, co jest marnością i przyjemnością ziemską" {§ 48 Ustaw).

Ślubu posłuszeństwa nie wypełni się również bez ducha ofiary. Ileż bowiem trzeba zaparcia siebie, by móc odznaczać się bezwarunkową karnością, by „wszelkie zarządzenia przełożonych spełniać sumiennie i tym chętniej, im większego przezwyciężenia siebie będą one wymagały" (§ 54 Ustaw).

Każda godzina święta ma być dla nas okazją, by w czasie niej ponowić: „zupełną z siebie ofiarę na służbę Królestwa Chrystusowego" (§ 61e Ustaw). A gdy z powodu choroby lub wieku nie będziemy już mogli uprawiać apostolstwa czynu, to i wówczas nie będziemy członkami bezużytecznymi. Spełniać będziemy bowiem do końca życia apostolstwo ofiary „ofiarując swe cierpienia i pacierze za powodzenie Towarzystwa" (§185 Ustaw).

Nie poprzestaje nasz Założyciel tylko na tym. Każde niemal spotkanie z nami wyzyskuje w tym celu, by przypomnieć potrzebę ofiary. Podkreśla często, że „nie można niczego wielkiego dokonać bez ofiary. Pisze do naszych kleryków studentów w Rzymie, że „ideę potulicką ożywiać musi duch rzymski, duch apostolski, wiejący od grobów św. Piotra i Pawła". Po powrocie z Ameryki Południowej, gdzie zetknął się z tułaczami polskimi za Atlantykiem i osobiście stwierdził ich duchowe opuszczenie, modlił się na grobach Apostołów w Rzymie -„o ducha, o wielkiego ofiarnego ducha dla tych wszystkich, którzy kiedyś z Potulic podążą za tą naszą ukochaną bracią".

Duch ofiary w pracy duszpasterskiej

Naszym zadaniem życiowym to miłować Chrystusa, a z miłości dla Niego miłować dusze nieśmiertelne, Krwią Jego Najświętszą odkupione. Miłować je aż do poświęcenia wszystkich sił, aż do wyczerpania wszystkich zasobów życia, aż do ofiary całopalnej. Nasze kapłańskie, apostolskie serca na wzór serca Pawiowego winny być ołtarzami. Na podobieństwo mensy ołtarzowej winny nosić znamiona pięciu krzyży i niejako zawierać męczeńskie relikwie.

Polskie dusze giną! Giną dusze na zachodnich kresach Rzeczypospolitej. Giną dusze rozproszone po wszystkich lądach świata. Chrystus Pan posyła nas na ratunek. Biedne te dusze, pogrążone w cieniach śmierci grzechowej, mamy budzić do nowego życia łaski. Pamiętajmy jednak, że każde życie rodzi się wśród cierpienia. Nie dziw przeto, że i w bólach, cierpieniach trzeba rodzić dusze dla Chrystusa. „In dolore paries". Zatem i w pracy duszpasterskiej duch ofiary winien być naszym chlebem codziennym, treścią naszego życia. Na wzór Pawłowy zapatrywać się nam należy na nasze posługiwanie duszpasterskie jako na „uczestnictwo w cierpieniach Jezusa Chrystusa, jako upodobnienie się do Niego w Jego śmierci" (Flp 3,11).

Obfitym potem i krwią skraplajmy więc nasze szlaki misyjne i te na zachodnich rubieżach naszej Ojczyzny i te wśród naszych polskich tułaczy za granicą. Radujmy się, że słowo „ofiara" nie jest dla nas tylko pustym dźwiękiem, lecz staje się wielką rzeczywistością.

A zatem gdy nas ogarnie znużenie, gdy nam zabraknie rzeczy najkonieczniejszych do życia, przypominajmy sobie słowa Pawłowe: „Aż do tej chwili i łakniemy i pragniemy i nadzy jesteśmy i policzkują nas i tułamy się i mozolimy się, pracując swymi rękoma" (1 Kor 4,11-12).

Gdy nam kiedyś dokuczać będzie upał tropikalny pod gorącym niebem Brazylii, mrozy i zawieje śnieżne na dalekiej północy, gdy przedzierać się będziemy przez dżungle i stepy, przypomnijmy sobie wówczas św. Pawła, i ten wielki misjonarz, prawdziwy łowca dusz, ponosił podobne ofiary dla Chrystusa, gdy się przeprawiał przez dzikie góry Taurus, gdy odbywał wędrówki misyjne wśród spiekoty słońca po równinach Anatolii.

Nabawimy się choroby - żółtej febry, czy malarii, utrudniającej nam naszą pracę, pocieszajmy się myślą, że Chrystus tej przykrości także nie oszczędził swemu wiernemu Apostołowi.

Będą nas prześladować, oczerniać, miotać na nas obelgi i wyzwiska. Będą nastawać na życie nasze. Może przyjdzie nam razy i rany odnieść dla sprawy Chrystusowej. Dziękujmy wówczas Bogu za sposobność do takiej ofiary, pamiętając o tym, że „sine sanguis effusione non fit remissio". Przecież św. Paweł przez cały czas swych prac i wędrówek misyjnych był „wciąż na śmierć wydawany dla Jezusa" (2 Kor 4,11).

Spadną na nas cierpienia duchowe - brak uznania ze strony przełożonych, różnorodne niepowodzenia w pracy duszpasterskiej, nadmiar zajęć i trosk - nie upadajmy na duchu! Czymże bowiem są nasze cierpienia i zawody w porównaniu z torturami duchowymi, które dręczyły św. Pawła? Czy możemy za nim powtórzyć: „Aleśmy we wszystkim udręczeni byli - zewnątrz walki, a wewnątrz obawy" (2 Kor 7,5).

Zamkną się może za nami bramy więzienia dla sprawy Chrystusowej. Praca nasza dozna nagłej przerwy. Nie martmy się i wówczas! Św. Paweł przebywał w więzieniu blisko 6 lat, a przecie sprawa Boża nie doznaje żadnego uszczerbku. Można więzić człowieka, lecz nie można uwięzić słowa Bożego. Nosić dla Chrystusa okowy nie jest hańbą. Wszak św. Paweł ze szlachetną dumą szczycił się mianem: „Vinctus Jesu Christi".

Może przyjdzie komuś z nas - jak naszemu współbratu śp. ks. Pawłowi Kontnemu - ponieść śmierć męczeńską dla sprawy Chrystusowej. Byłby to dowód tej najwyższej miłości, która duszę swoją za drugich kładzie.

Poświęćmy jak św. Paweł całe życie nasze Chrystusowi i Jego Królestwu Prawdy, Pokoju i Miłości, a wówczas śmierć powitamy jako zwiastunkę wiekuistej nagrody: „Mihi mori lucrum est".

Bezgraniczne poświęcenie św. Pawła w rozmaitych okolicznościach życia niech będzie dla nas ustawicznie bodźcem do nowych wysiłków i ofiar w naszym życiu zakonnym i duszpasterskim. Miast wybierać wygody i rozkosze, wybierajmy raczej drogę ofiary i poświęcenia. Bądźmy na wzór Pawłowy „zapatrzeni na Jezusa, przodownika i dokonawcę wiary, który, gdy miał przed sobą wesele, wycierpiał krzyż, nie bacząc na śmierć sromotną i siedzi teraz na prawicy Bożego tronu" (Hbr 12,2).

Z serdecznym pozdrowieniem i błogosławieństwem

(-) ks. I. Posadzy TChr
Kudowa-Zdrój, dnia 1 lipca 1948 r.


Druk: LO II, s. 29-33.

odsłon: 6719 aktualizowano: 2012-01-29 20:25 Do góry