59. List okrężny

Homo interior.


 

Carissimi!

Ojciec Święty Pius XI wyrzekł kiedyś z naciskiem te wielkie słowa: „Pan Bóg w niebie, a ja na ziemi niczego nie pragniemy goręcej jak modlitw i ofiar za kapłanów. Prosimy Boga, aby nam świętych dał kapłanów. Jeśli ich mieć będziemy, wówczas wszystko inne przyjdzie samo z siebie. Jeśli jednak ich zabraknie, wówczas wszystko inne nic nie pomoże". Głębokie życie wewnętrzne, świętość, jakiż to ideał zachwycający a tak bezwzględnie koniecznie potrzebny kapłanom i zakonnikom. Ugruntować w sobie życie wewnętrzne to warunek zjednoczenia się z Bogiem, to warunek owocnej pracy apostolskiej.

Rozwój życia wewnętrznego zależny jest od warunków sprzyjających. Quidquid recipitur, per modum recipientis recipitur. Zależnie od przygotowania gleby rozwija się misterne ziarnko pszeniczne życia wewnętrznego.

Świadomość powołania

Jeśli kapłan i zakonnik nie uświadomi sobie w całej pełni swego powołania i posłannictwa, nigdy nie będzie „homo interior" - mężem życia wewnętrznego.

Czym jest nasze powołanie? „Dominus pars haereditatis meae...". Pan cząstką dziedzictwa mego. Czyż Bóg jest istotnie naszym słońcem, naszym wszystkim? Czy tylko dla Niego trudzimy się i poświęcamy? Jakie jest nasze posłannictwo? Bóg i sprawy Boże. Bóg wyznaczył nam zakres pracy, jak mawiał Apostoł Narodów: „Postanowiony w tym co do Boga należy" (Hbr 5,1). Boskie jest nasze apostołowanie. Boskie jest sprawowanie naszego apostolskiego urzędu - „mediator inter Deum et hominem". Ambasador udręczonej ludzkości przy Kurii Niebieskiej.

Jakie jest nasze imię? Kapłan, zakonnik, duchowny, człowiek, który z Bogiem obcuje, który Boga lepiej zna od innych, a u Boga jego wstawiennictwo więcej wykołatać potrafi. Dlatego pociechę znajduje tylko w Bogu. Tylko z Boga czerpie swą moc i odwagę - „cuius pars Dominus".

Ofiarne serce

Tylko w szlachetnym sercu dojrzewa owoc życia wewnętrznego. Tacy, o których mówi Apostoł, że „terrena sapiunt" - przylgnęli do ziemi wabiącej swym bezbożnym mirażem, nigdy całkowicie nie przylgną do Boga. „Przyjaźń tego świata jest nieprzyjaciółką Boga" (Jk 4,4).

W sercu kapłańskim oddanym światu nie zakiełkuje delikatna i czuła roślinka życia Bożego. „Człowiek cielesny nie pojmuje, co jest Ducha Bożego" (1 Kor 2,14). Tylko w sercu oderwanym od wszystkiego potrafi rozwinąć się nasienie Boże. Takie serce będzie zwrócone do Boga jak słonecznik ku słońcu, jak igła magnetyczna ku biegunowi północnemu. Tylko serce, w którym myśl o Bogu jest pierwszą myślą. Serce oderwane, serce czyste: „Beati mundo corde...".

A jakie są znamiona życia wewnętrznego?

Obcowanie z Bogiem

Autor „Naśladowania" zachęca nas do tego: „Niech myśl twoja wznosi się zawsze ku Najwyższemu, a ku Chrystusowi zwraca bez¬ustannie błaganie twoje" (11,1).

Nie tracić nigdy Boga z oczu, zawsze kroczyć u Jego boku, przebywać w atmosferze Bożej, to potrzeba i radość duszy wewnętrznej. Dusza taka zżywa się z Bogiem. Myśli o Nim przy pobudce porannej. Myśli o Nim przy schyłku dnia. Każde jej poczynanie, praca, lektura, każdy jej krok jest przepojony Bogiem. „Si scribas, non sapit mihi, nisi legero ibi Jesum. Si disputes aut conferas, rion sapit mihi, nisi sonuerit ibi Jesus" (św. Bernard). Człowiek wewnętrzny jest skupiony w Bogu. „Przyjdzie do Ciebie Chrystus i ukaże ci pociechę swoją, jeśli Mu w sercu swoim godne mieszkanie przygotujesz" (Nasi. 11,1).

Żarliwość apostolska

Dusza wewnętrzna tak przepojona miłością Bożą wyraża to często w słowach: „In nomine Domini, Bóg tak chce". „Wszystko dla Boga". Słowa te ma często na ustach, w konfesjonale, w rozmowach prywatnych. Wypływają one spontanicznie z najtajniejszych jej głębin. Zapalone miłością do Boga, miłością tą promieniują zwłaszcza na ambonie i w czasie nauki religii. Ludzie to wyczuwają instynktownie. „Nasz ksiądz przeżywa to wszystko co mówi; gorliwość o chwałę Bożą pożera go". „Ex abundantia cordis loquitur os" - z obfitości serca usta mówią. Znany apologeta ks. Hettinger wpisał w dniu prymicji do swego pamiętnika te słowa: „Uni omnia". Te słowa stały się jego hasłem życiowym. One sprawiły, że całe jego życia kapłańskie stało się jedną wielką ofiarą złożoną na ołtarzu Bogu.

Ufność w Bogu

Dusza wewnętrzna nie ufa sobie. Natomiast całą swą ufność pokłada w Bogu. „Zdolność nasza z Boga jest" (2 Kor 3,5). Pan Bóg dopomoże. Nie liczy na ludzi. Przed każdym poczynaniem, przed nauką i kazaniem zwraca się do Boga. „Deus in adiutorium meum intende". Nie lęka się pracy, nie odstraszają jej trudności. „Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia". Jeśli potrzeba, zdobywa się na święte szaleństwo: „In Deo faciemus virtutem".

Patrzmy na Chrystusa, nasz wzór i przykład. Chrystus w najważniejszych chwilach swego życia skupia się w sobie do poufnej rozmowy z Ojcem. Przed wyborem apostołów całą noc czuwa na modlitwie. Przed wskrzeszeniem umarłych, przed ustanowieniem Najświętszego Sakramentu, przed swoją Męką rozmawia ze swym Ojcem Niebieskim. Nie tylko w duchu, lecz daje temu wyraz na zewnątrz: „Podniósłszy oczy swoje ku niebu" (J 11,41). W liturgii mszalnej Kościół św. każe nam naśladować te zewnętrzne wyrazy łączności z Bogiem. l my kierujemy nasz wzrok ku Niemu przy ofiarowaniu Hostii, odmawiamy „Suscipe sancte Pater", a przy ofiarowaniu wina „Offerimus Tibi, Domine". Wzrok nasz kierujemy ku niebu, kiedy w prefacji dziękujemy Bogu za łaski otrzymane: Gratias agamus Domino Deo nostro. Przed konsekracją oczy nasze znowu wpatrzone są w niebo „et elevatis oculis".

Pokój i radość

Dusza wewnętrzna mocno oparta o Boga jest bezpieczna jak dom zbudowany na skale. Myśl o Bogu tłumaczy jej wszystko. Myśl o Bogu, bez którego woli nawet włos z głowy nie spadnie, pozwala zachować jej równowagę. „Permanent immobiles". Na niej spełniają się słowa Naśladowania: „Ucz się pogardzać światem zewnętrznym, a oddawać się rzeczom wewnętrznym, wtedy ujrzysz Królestwo Boże, wchodzące do ciebie" (II, 1). Zaprawdę „multa pax" - pokój wielki, daleki od fatalistycznej rezygnacji, pokój, który przewyższa wszelki zmysł, staje się jej udziałem. W świetle tego pokoju przyjemności tego świata wydają się przykrym zawodem, cierpienie przyjemnością, życie cieniem tylko, a Bóg i niebo największą rozkoszą.

Radość napełnia duszę, bo pokój i radość są nagrodą życia wewnętrznego - fructus spiritus - owoce ducha. Radość opromienia duszę wewnętrzną. Ona zaś niesie radość tym wszystkim, z którymi się spotyka. Toteż dusze wewnętrzne radują się z wszystkiego. Czy podziwiają piękno przyrody, czy wpatrują się w niebo roziskrzone gwiazdami, czy widzą dzieci niewinne, wszędzie widzą ślady Boga. W stworzeniach adorują ich Boskiego Stwórcę. Nie dziwimy się Biedaczynie z Asyżu, który z uśmiechem na ustach przeszedł przez ten padół płaczu. Rozumiemy tajemnicę uśmiechu św. Teresy od Dzieciątka Jezus. Rozumiemy naszego Założyciela, który swą pogodą ducha i radosną śmiercią nauczył nas sztuki pięknego umierania.

Oto znamiona zewnętrzne duszy wewnętrznej. Wszystko trzeba zdobywać mozołem i trudem. Trudem też zdobywa się umiejętność świętych - scientia sanctorum. Warto jednak ponieść w tym względzie wszelki trud. Owocem tego trudu będzie „homo interior" - prawdziwy pasterz z owczarni Bożej, pałający miłością Boga i dusz, promieniejący łagodnym blaskiem przedziwnej dobroci. Pasterz według Serca Bożego - alter Christus!

Z serdecznym pozdrowieniem i błogosławieństwem 

(-) ks. I. Posadzy TChr
Poznań, dnia 1 czerwca 1951 r.


Druk:  LO III, s. 78-81.

odsłon: 4974 aktualizowano: 2012-01-29 20:32 Do góry