44. List okrężny

Cor unum.


 

Carissimi!

Miłościwe lato

Przed rozpoczęciem Roku Świętego Ojciec święty ogłosił w Wiecznym Mieście „Krucjatę Miłości". We wszystkich kościołach rzymskich odby­wały się równocześnie nabożeństwa. W czasie tych nabożeństw o. Lombard! stawał przed mikrofonem w kościele Al Gesu, połączonym radiofonicznie ze wszystkimi kościołami rzymskimi.

Słynny ten kaznodzieja w myśl zalecenia Ojca świętego mówił o miłości chrześcijańskiej. Mówił, że kwintesencją chrześcijaństwa jest miłość. Chrystusowe przykazanie miłości to wydarzenie rewolucyjne w dziejach świata. Tym przykazaniem Chrystus złączył ludzkie serca. Położył fundament pod pierwszą rzetelną Organizację Narodów Zjednoczonych. Miłość zadecyduje o przyszłości chrześcijaństwa. Kto nie ma miłości, nie jest chrześcijaninem.

Te słowa gorące wypowiedziane z siłą sugestywną, rozpalały serca. Powodowały wielką przemianę dusz. Ludzie dawali hojne datki na rzecz ubogich. Panie rzucały na tace biżuterię i klejnoty na ten sam cel. Powaśnieni darowali sobie winy. Była to najpiękniejsza inauguracja Roku Świętego - roku łaski, miłosierdzia i miłości.

Miłość wzajemna

l my chrystusowcy pragniemy w tym Roku Świętym pogłębić naszą miłość wzajemną, pojętą w duchu Chrystusowym.

Prymas Założyciel kard. A. Hlond pragnął jak najgłębiej wpoić w szeregi Towarzystwa poczucie wspólnoty i miłości wzajemnej. Rozumiał bowiem dobrze, że wzajemna miłość utrzyma i zachowa Towarzystwo. W lapidarnych słowach formułuje on swój postulat: „Szczera miłość braterska i głębokie poczucie wspólnoty rodzinnej łączyć będą wszystkich w zwarty i solidarny hufiec Boży. Jedni cenić i popierać będą pracę drugich i wszyscy będą z sobą współzawodniczyć w miłości Boga, w cnocie i poświęceniu" (§ 7 Ustaw).

A jakie mają być przejawy tej miłości?

„Caritas patiens est". Nie zraża się wadami, dziwactwem współbraci. Jest wyrozumiała dla niedoskonałości innych. Cierpliwie znosi ich duchowe czy fizyczne ułomności. Św. Teresa mawiała: „Niech cię nic nie miesza. Niech cię nic nie trwoży. Bóg sam jest nieodmienny. Wszystko inne przemija, cierpliwość wszystko zwycięży".

„Caritas benigna est". Dobroć urokiem swoim pociąga i podbija serca. „Bez wiary nie podobna podobać się Bogu. Bez dobroci nie można podobać się ludziom" (św. Bernard).

Członkowie Towarzystwa mają pierwsi prawo do naszych uczuć. Nie wolno ich zasmucać przez podejrzenie i samolubstwo. Kto chce być kochanym przez innych, niech także innych kocha. Kto pragnie, by jego wady z cierpliwością znoszono, niech sam będzie wyrozumiały dla wad i ułomności innych. Kto chce, by mu pomagano, niech innym sam dopomaga.

„Non querit, quae suaesunt". Wolni od wszelkiego egoizmu, starajmy się więcej o dobro innych niż o dobro własne.

Nie powinniśmy sobie rościć praw do współbraci. Nie przysługują nam żadne wyjątki czy przywileje. We własnych oczach winniśmy się uważać za ostatniego z wszystkich. Wszystkich będziemy szanować. Gotowi będziemy od wszystkich przyjmować rady. Pozwolimy sobie zwracać uwagi. Starać się będziemy uznawać zalety innych. Będziemy Bogu wdzięczni za to, że mimo naszych ułomności wolno nam mieszkać w domu Bożym, obcować z braćmi, służyć im, wspólnie z nimi walczyć i pracować.

„Non irritatur". Nie gniewać się z powodu krzywd, których od innych doznajemy. Nie wybuchać, nie unosić się, kiedy od innych spotykają nas upokorzenia i przykrości.

„Jeden drugiego brzemiona noście, a tak wypełnicie zakon Boży" (Ga 6,2). Zakon Chrystusowy to zakon miłości i cierpliwego noszenia krzyża na każdy dzień.

Szacunek

Naszej miłości braterskiej musi towarzyszyć szacunek. Takie polecenie daje św. Paweł wiernym: „uczciwością, szacunkiem jeden drugiego uprzedzając". Powinniśmy mieć dla drugich taką cześć, jaką mamy dla rzeczy świętych. Objawy szacunku ochronią nas wobec innych od niewłaściwej poufałości.

Usposobienie wesołe

Miejmy uśmiech na ustach. Potulice, kolebka Towarzystwa, rozbrzmie­wały hymnem radości. Staraliśmy się urzeczywistniać owo „servite Domino in laetitia". Było to zalecenie naszego Założyciela. Często nam powtarzał: „Współbraciom okazywać twarz radosną, smutki zaś przedstawiać tylko Bogu". On też przypominał nam zasadę św. Jana Bosko: „Scrupoli e melancolia fora de casa mia" - 'skrupuły i melancho­lia precz z domów moich!

Wielkie gorące serce

Jesteśmy zgromadzeniem duszpasterskim. Naszym klasztorem będzie parafia, sale zebrań, szpitale. Klauzurą - ulice wiosek i miast. Furtą klasztorną - drzwi domów ubogich i chorych. Warunkiem owocnej pracy duszpasterskiej będzie nasze wielkie i gorące serce. Chcąc jednak na zewnątrz promieniować miłością, trzeba wpierw w gronie najbliższych zdać egzamin z królewskiej cnoty miłości. „Wszystkim stałem się dla wszystkich, aby wszystkich pozyskać" (l Kor 9).

Głębokie poczucie wspólnoty rodzinnej

Z woli Bożej stanowimy rodzinę zakonną. Elementem łączącym wszystkich członków jest miłość braterska. Miłość jest zewnętrznym sprawdzianem spoistości i wspólnoty rodzinnej.

Łączą nas wspólne ideały. Te same przyświecają nam cele. Zawarliśmy z naszą rodziną zakonną wieczyste przymierze. Ślubowaliśmy jej wierność na życie i śmierć, na wieczność całą. Odtąd Towarzystwo ma być dla nas „Jeruzalem świętym - miastem pokoju".

Łączą nas wspólne Ustawy, ów zasadniczy dokument ducha naszej rodziny. Wspólnie je odczytujemy, rozważamy i pragniemy je zachować jak najsumienniej, by stały się nam źródłem niespożytej energii i ducha Bożego.

Łączy nas i jednoczy nasz Założyciel. Wielki ten humanista tchnął w naszą rodzinę swego ducha bezgranicznej miłości człowieka. W trosce o zachowanie jedności i ducha rodzinnego, w ostatniej chwili swego życia wypowiedział to gorące pragnienie: „Ut unum sitis".

Jeden solidarny hufiec Boży. l Towarzystwo nasze, choć niepozorne, jest jedną z tych rozlicznych jednostek bojowych na wielkim froncie Kościoła wojującego. Sprosta ono swemu zadaniu, jeśli jego szeregi będą zwarte. O tej zwartości zadecyduje wewnętrzna więź miłości bratniej. Ona uczyni z szeregów naszych prawdziwe „acias bene ordinata"

Jedni cenić i popierać będą prace drugich. Nie niska zawiść na widok sukcesów i osiągnięć współbraci, lecz sprawiedliwa ocena, oddająca każdemu co mu się należy. Radować się, że Bóg pobłogosławił pracy drugich. Nie tylko patrzeć radośnie na owoc pracy innych, ale ich wysiłki popierać dla dobra całości w myśl zasady: „Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego".

Współzawodnictwo

Idąc w jednym szeregu z braćmi ramię przy ramieniu mamy współzawodniczyć w miłości Boga, w cnocie i poświęceniu.

W miłości Boga bo to naczelne przykazanie. Czynnik decydujący w osiągnięciach i na sądzie Bożym. W cnocie, bo praktyka cnót zwłaszcza zakonnych jest środkiem naszego uświęcenia.

W poświęceniu, ponieważ bezgraniczne oddanie się sprawie Bożej, żądza ofiary z siebie i radosne poświęcenie sił, wygód życia dla dobra dusz - to cechy charakterystyczne ducha Towarzystwa.

Poza grób

Miłość nasza względem braci winna sięgać poza grób. Niech to będzie naszą zasadą: „Tak się pragnę modlić za swoich współbraci, jak bym sobie życzył, żeby kiedyś po mojej śmierci współbracia za mnie się modlili". W każde „De profundis", w każdą zdrowaśkę, ofiarowaną za zmarłych współbraci, włożę całe serce i duszę całą.

Cor unum

Oby nasza młoda rodzina zakonna była tym solidarnym hufcem Bożym. Obyśmy jak ci pierwsi wyznawcy Chrystusa stanowili „cór unum et anima una" - jedno serce i duszę jedną! Oby i o nas jak o nich, można powiedzieć: „Patrzcie, jak oni się wzajemnie miłują". Módlmy się o tę miłość do Ducha Świętego, Bożego Sprawcy miłości.

Tylko przez konsekwentną praktykę szczerej miłości braterskiej spełni­my najgorętsze pragnienie Chrystusowego Serca: „Po tym poznają, żeście uczniami moimi, jeśli miłość mieć będziecie jeden ku drugiemu" (J 13,35).

Z serdecznym pozdrowieniem i błogosławieństwem

(-) ks. I. Posadzy TChr
Poznań, dnia 1 lutego 1950 r.


Druk: LO III, s. 20-24.

odsłon: 6413 aktualizowano: 2012-01-30 16:19 Do góry