Piewca polskiej Wilii.
Carissimi!
Prymas Założyciel kard. A. Hlond był patriotą w wielkim stylu. Wielkim swoim sercem i entuzjazmem ogarniał wszystko co polskie. W uniesieniu radosnym przeżywał polskość oraz wszelkie przejawy tej polskości w najtajniejszych głębinach swojej duszy. Wśród zwyczajów polskich zwłaszcza Wilia polska ze swą bogatą obrzędowością była jego sercu bardzo bliska i droga.
Rzewne wspomnienia
Wyniesione z domu rodzinnego i z ziemi śląskiej wspomnienia wigilijne odżywały z całą mocą w dalekiej Italii, kiedy do żłóbka Bożej Dzieciny spieszył wraz z kolegami z polską kolędą i wdzięcznym przygrywaniem. Te rzewne wspomnienia miał on zapewne na myśli, kiedy później jako Prymas Polski wysyłał Rodakom naszym na obczyźnie słowa otuchy i serdeczne życzenia:
„Kochany Rodaku na obczyźnie! Zbliżają się święta Bożego Narodzenia, l zasiądzie Polska cała świętym zwyczajem do stołu wilijnego i łamać się będzie białym opłatkiem. A do żłóbka Jezusowego popłynie serdeczna prośba, żeby dziecina Boża pokój nam dała i radość i żeby węzłem miłości połączyła to, co rozżalone, w rozterce i na rozdrożu. W cichy wieczór wilijny nie zapomnimy tu o Tobie, kochany Rodaku, co poza granicami ukochanej Ojczyzny wiedziesz żywot tułaczy. Myślą i sercem będziemy z Tobą, gdy w święty wieczór wilijny rozrzewnisz się na wspomnienie wioski rodzinnej i tego kościoła, i tych dzwonów, co na polską pasterkę zwołują" (z orędzia wigilijnego do wychodźców polskich w 1931 r.).
Wilia polska
Dusza jego rozrzewniała się zawsze na nowo, kiedy w ciche wieczory wigilijne w swym pałacu prymasowskim stawał przed mikrofonem radia i do wszystkich Polaków i tych w kraju i tych rozproszonych po wszystkich lądach świata wygłaszał swe wigilijne przemówienia.
„Wieczór radości w polskim domu. Wieczór kolędy i opłatka. Wieczór serdeczności i zgody. Wszystko w wilię tak niepowszednie i urocze. Wszystko ciche i pojednane. Tam za oknem na mrozie pogodził się śnieg biały z czarnym borem. Tu w ciepłej izbie, pod drzewkiem, które skrami gwiazd płonie, przeżywają dusze wspólne, wigilijne misterium radości" (z przemówienia wigilijnego w roku 1935).
Kolęda polska
Mówił wówczas o tej polskiej kolędzie, co od wieków święci swoje triumfy, co się zabarwia cudnie niby światło pryzmatyczne rozbite w kolory. Co odnajduje w sobie ukryte powaby a iskrzy się niczym ta choinka rozświetlona nad żłóbkiem:
„Śpiewna, przejrzysta, pełna dźwięku i efektu dostaje się kolęda na polską falę i wybiega w daleki świat. Tam już wszechwładza. Wnika wszędzie. Śpiewa w polskiej chacie za granicą państwa. Pociesza zgnębionego emigranta w dalekim tułaczym zakątku. Wypełnia brazylijską osadę naszego kolonisty. Dźwięczy wśród niebotyków amerykańskich. Włada przestrzenią i sercami polskimi. Niby religijne hasło gromadne z kraju zespala w tęsknym zachwycie plemię polskie i wiedzie je do Betlejem".
Wieczór wiary
A jaki jest sens polskiej Wilii, jej prawda i treść? Jaka jest podstawa wigilijnego szczęścia i przyczyna naszej wigilijnej otuchy?
„Bez Dzieciny na sianie Wilia nie byłaby Wilią i nie miałaby sensu. Jej treścią jest Bóg, który w żłobie leży. Bez tego misterium wiary nie sprawdziłby się czar szczęścia wigilijnego. Cieszymy się, bo w bezdomnym dziecięciu witamy Odkupiciela. Nie trwóżmy się tym, że po anielskim chorale pokoju na betlejemskich wzgórzach, następuje w Jerozolimie konspiracja Herodowa. Nic to, że królewski syn narodu, strzegącego wieszczb mesjaszowych, przed mieczem króla cudzoziemcy uchodzi do Egiptu. Nie przeraża nas, że się ze sprzeciwem współczesnych i negacją wieków spotyka Jego nauka i Kościół. Nie dziwmy się, że i za dni naszych wre ta sama walka o posłannictwo Dzieciny. Wierzymy bowiem, że się to Dziecię nie skończyło. Wierzymy, że Ono jest nadal rzeczywistością objawioną, prawdą odwieczną, prawem najwyższym" (z mowy wigilijnej w roku 1935).
Wieczór wspólnoty
W cichy wieczór wigilijny spieszą do żłóbka wszyscy, których pożera tęsknota za Bogiem, odwieczny człowieczy ból. Idą po skupienie twórcze, po moc do spełnienia swoich przeznaczeń.
„A z nami idą do Betlejem ludy i rasy, idzie ludzkość. Nie wabi ich poezja wieków ani mit bajkowy. Dziecię z polskiej kolędy jest im drogą, prawdą, żywotem. Idą do Boga. Idą z bliska i z daleka. Jedni już doszli i wracają do budowy nowoczesnego życia, niosą w duszy wskazania Boże i światło objawione. Inni, przy żłóbku klęcząc, czekają rozkazów i natchnienia. Inni do modlitwy się schylają zwalczając w duszy resztki oporu. Inni jeszcze nie doszli, jak ci „mędrcy świata, monarchowie", których dopiero w nowym roku w stajence ujrzymy. Bo też idą z daleka, z daleka. Ale idą i będą" (z przemówienia wigilijnego w roku 1934).
Czas burzy
Prymas Polski w swoich przemówieniach wigilijnych zawsze pobudzał do ufności. Jego słowa natchnione rozjaśniały zawsze dusze i napełniały otuchą. Lecz ileż otuchy wlewały one w chwili uciemiężenia Polski, w pierwszą Wilię ostatniej wojny! Duchowy Wódz Narodu z dalekiego Rzymu ze stacji watykańskiej zwracał się do kraju w słowach nabrzmiałych bezgraniczną ufnością. Mówił, że Polska jest narodem prężnym, zahartowanym na cierpienia i nieśmiertelnym. Mówił, że niewola rychło się skończy, że potop odpłynie, że męczeństwo narodu stanie się zaczątkiem jego niespożytej wielkości.
Słowa te wycisnęły łzy otuchy z niejednych oczu polskich, przygasłych na widok ogromu nieszczęścia, które niby blok granitowy przywaliło naszą Ojczyznę. Słowa te spowodowały też protest Niemców w Stolicy Świętej, że oddaje swoje radio na usługi polskiej propagandy.
Ostatnie życzenia
l po siedmiu latach staje znowu Prymas Polski przed tym samym mikrofonem watykańskiego radia w Rzymie. Nie przeczuwa w tej chwili, że to jest jego ostatnie przemówienie wigilijne, które fale eteru zaniosą do ukochanej Ojczyzny. Jego życzenia stają się niby testamentem świetlistym i drogowskazem przyszłości: „Życzę Polsce, by wielkiej odbudowy dokonała bez wstrząsów, w swobodzie i jedności, w świetle Chrystusowych wskazań i w niesłabnącym porywie wspólnego czynu. By naród mocami Bożymi uzdolnił 'się do pochodu ku przeznaczonej mu wielkości i na usługi pokoleń oddał bogate praenergie swej duszy. By żadne pokusy nie uwiodły Polski i nie zwichnęły jej przeznaczeń. By wśród cmentarzysk kultury Polska była ostoją prawdy, cnoty i swobody, wzorem twórczego wysiłku, postępu i pomyślności. By żaden Polak nie zgubił się na obczyźnie i by po wojennym rozproszeniu polski tułacz, odnalazłszy drogę powrotu, włączył się wśród swoich w kolędowy chór szczęścia narodowego. Niech w odnowionym przybytku ojczystym i w sercach polskich mieszka Słowo, które Ciałem się stało - i niech będzie po wieki nowych dziejów Rzeczypospolitej Panem i natchnieniem".
Nasza Wilia
Pamiętna Wilia w Domu Głównym w roku 1945. Zaszczycił ją swoją obecnością Prymas Założyciel. Była to ostatnia jego Wilia w ukochanym Poznaniu. Po podzieleniu się opłatkiem i po wieczerzy wigilijnej oświetlono choinkę. Kord. Prymas z głęboką zadumą wpatrywał się w jarzące się świece. Z dziwnym rozczuleniem wsłuchiwał się w kolędy, śpiewane chóralnie przez księży, kleryków i braci. Milczał. Zdawało nam się, że myśl jego wybiega w przyszłość, że ogląda zwycięski, triumfalny pochód Bożej Dzieciny przez Polskę i świat. A potem po chwili dodał z lekkim uśmiechem: „Lecz ja już się tego nie doczekam".
Na wzór naszego Założyciela z gorącością jego wielkiego serca zbliżajmy się do Bożej Dzieciny! l tegoroczna Wilia niech będzie naszą przysięgą i hymnem wyśpiewanym na cześć królewskich Bożych sztandarów!
Z serdecznym pozdrowieniem i błogosławieństwem
(-) ks. I. Posadzy TChr
Poznań, dnia 1 grudnia 1949 r.
Druk: LO III, s. 12-16.