72. List okrężny

Regnum Christi.


 

Carissimi!

W ostatnią niedzielę października Kościół św. obchodził uroczyście święto Chrystusa Króla. Towarzystwo przeżywało to święto po raz dwudziesty w ciągu swoich dotychczasowych dziejów.

Święto Towarzystwa

To święto jest szczególnie drogie sercu każdego chrystusowca, nosiciela Jego Imienia. Przypomina mu ono wszystkie więzy, jakie go łączą z Chrystusem Królem, Panem i Wodzem.

Toteż każdy chrystusowiec w tym dniu uczestniczył duchowo w tym pochodzie triumfalnym, w którym Chrystus Król idzie przez cały świat. Serce jego biło w takt milionów serc, drgających miłością dla Króla i Pana Wszechświata, a tworzących jeden zwarty, stalowy front w obronie Jego Królestwa. Sztandar Towarzystwa pochylił się wespół z tysiącami sztandarów u stóp Tego, który jest Królem Wieków, nieśmiertelnym i jedynym Bogiem.

Każdy wiek, każda epoka, podobnie każdy człowiek w poszczególnych fazach swego życia, patrzy na Chrystusa z właściwej sobie perspektywy. Ludzie dopatrują się w Chrystusie tych cech, które dla nich aktualnie mają największą wartość i znaczenie.

Militia Christi

Zdaje się, że katolicy z roku 1952 w Polsce i na całym świecie patrzą na Chrystusa, jak patrzyli chrześcijanie w pierwszych trzech wiekach. Dla nich Chrystus to nie ten daleki Bóg, siedzący po prawicy Ojca Niebieskiego. Dla nich Chrystus to Wódz i Król, prowadzący ich do zwycięstwa. Ci pierwsi chrześcijanie w okresie walki o prawa i wolność przejęli się duchem bojowym rzymskich legionów. Toteż u podstaw Kościoła spotykamy prócz heroizmu ofiary ducha wybitnie bojowego.

Ta idea bojowości uwydatnia się wyraziście u św. Pawła. Paweł, ten wielki christophorus, pisze do Tymoteusza, jako do dobrego żołnierza Chrystusowego - Labora sicut bonus miles Christi. Wyznaw­ców Chrystusa nazywa najchętniej „bojownikami Bożymi". Sam o sobie mówi z dumą, że stoczył dobry bój: Bonum certamen certavl.

Nasze czasy wymagają właściwie takiego bojowego nastawienia. Dziś potrzeba nie księży salonowych, nie dobrodusznych, zatyłych plebanów, nie zacietrzewionych, sfanatyzowanych „uczonych w piśmie".

„Królestwo Boże gwałt cierpi i tylko gwałtownicy je zdobywają". Trzeba być gwałtownikiem Bożym, bojownikiem w stylu Apostoła Narodów.

Dwie cechy charakteryzują dobrego żołnierza - wierność i duch ofensywy.

Wierność

Wierność dla sztandarów, dla wodza, dla sprawy. Jest to niejako odblask wierności Boga dla człowieka, której Bóg zawsze wiernie dochowuje. „Wierny jest Bóg, który was powołał do Towarzystwa Syna swego Jezusa Chrystusa" (1 Kor 9),.

Najwyższym prawem dla osławionych członków dywizji Waffen SS było tych krótkich pięć słów: „Unsere Ehre heist die Treue" - „Nasz honor, to wierność". To lapidarne zdani-3 było kamieniem węgielnym ich szatańskiego programu. Te słowa żołnierze SS często tatuowali sobie na piersiach. Z tymi słowami na ustach szli w bój. Z nimi ginęli na wszystkich frontach europejskich - żołnierze spod czarnego sztandaru księcia ciemności.

Dla żołnierzy Chrystusa Króla wierność tym więcej winna być sprawą honoru oraz zaszczytnym hasłem bojowym-

Tak było zawsze w czasach prześladowań. Wierność to jedyna odpowiedź na pytania sędziów, na pogróżki, a nawet na męczeństwo. Niedopuszczalne było najmniejsze odchylenie lub odstępstwo.

Charakterystyczną cechą każdego chrystusowca winna być wierność bezwzględna, totalna. Każdy musi być gotowy dać świadectwo prawdzie. Miles Christi - żołnierz Chrysusowy musi sobie również zasłużyć na chlubny tytuł testis Christi, „Kto wytrwa do końca, zbawion będzie".

Duch apostolstwa

Drugą cechą żołnierza Chrystusa Króla, to duch ofensywy - duch apostolstwa na rzecz Królestwa Bożego.

Za czasów wojen krzyżowych zakładano zakony rycerskie. Każdy członek takiego zakonu był nie tylko zakonnikiem, ale i rycerzem w wielkim stylu.

Groźne czasy wołają na całym świecie o krucjatę dla Chrystusa Króla. Każdy zakon to militia Christi Regis. Każdy zakonnik winien być rycerzem krzyżowym we wszechświatowym apostolstwie na rzecz Królestwa Chrystusowego. Winien być pełnym ducha Chrystusowego, by tym duchem promieniować wśród swego otoczenia.

Nic dla siebie, wszystko dla Chrystusa. Jego kochać, dla Niego pracować, dla Niego poświęcać się w świętym boju apostolskim. W Jego Królewskiej Służbie strawić siły i życie swoje.

Przypomnijmy sobie, jak się poświęcali apostołowie spod czarnych sztandarów. Krzątali się po wszystkich krajach i częściach świata. Pracowali według olbrzymich planów. Pracowali bezwzględnie i zawzięcie nad zniszczeniem Królestwa Chrystusowego. Ożywiała ich wiara i entuzjazm dotychczas nie spotykany.

Apostolski entuzjazm

W Królestwie Chrystusowym niestety za mało entuzjazmu i ducha apostolskiego, za mało ukochania królewsko - chrystusowych ideałów. W książce swej „Problem Europy" prof. Doson zarzuca chrześcijaństwu słusznie brak dynamiki i wiary w siłę cywilizacji chrześcijańskiej.

Idzie obecnie przez Kościół wielkie wołanie o apostołów. Ojciec Święty przemawiając do rzesz pątników, nawołuje do wielkiej ofensywy apostolskiej.

Frazesami, choćby najbłyskotliwiej, nie zaimponujemy dziś nikomu. W każdej dziedzinie życia obowiązuje prawo aktywności. Tu się kryje sekret powodzenia. Dać z siebie wszystko, a zwycięstwo będzie zapewnione. Bóg pomaga apostołem.

Chodzi o to, by każdy żołnierz Królestwa Chrystusowego rzucił na szalę zwycięstwa zasługę swego moralnego czynu. Jeśli kto, to zwłaszcza my winniśmy stanąć w pierwszych szeregach. Od nas zależy, by godzinę triumfu Królestwa Chrystusowego przyspieszyć.

Kto tak pojmuje swoje posłannictwo w królewskich szeregach Nie­bieskiego Króla, ten nie ma czasu myśleć o sobie. Trawi go bezustanna żądza ofiary i radosnego poświęcenia sił. Od tej pracy, od powołania na królewskiego herolda może go oderwać jedynie śmierć.

Poczucie odpowiedzialności

Pisał niegdyś Mickiewicz: „Ja cierpię za miliony". Mickiewicz czuł się odpowiedzialnym za naród i za jego losy. To mu nie pozwala spocząć, zażywać sławy uwielbionego profesora. Szukał nowych dróg, bo przyciskał go los Ojczyzny i współrodaków.

Nas przyciska odpowiedzialność za losy Kościoła, za losy Królestwa Chrystusowego. Jesteśmy odpowiedzialni, bo jesteśmy królewskimi heroldami Chrystusa Króla.

Nasze poczucie odpowiedzialności nie wynika z poetyckich natchnień. Ono spływa na nas z gorejącego miłością kalwaryjskiego znicza. Każdy z nas pragnie czuć i myśleć jak Chrystus. Przejmuje nas i dotyka los każdej ginącej duszy.

Święto Chrystusa Króla daje- nam okazję do odnowienia naszej przysięgi na wierną i apostolską służbę w szeregach Chrystusa Króla.

Jest jeden tylko Bóg i jeden tylko Król, pod którego sztandarami pragniemy służyć, walczyć i zwyciężać - Chrystus, nieśmiertelny i wszechpotężny Bóg.

Z serdecznym pozdrowieniem i błogosławieństwem

(-) ks. I. Posadzy TChr
Poznań, dnia 1 listopada 1952 r.


Druk: LO IV, s. 49-53.

odsłon: 5107 aktualizowano: 2012-01-30 23:53 Do góry