Nadchodzi 16 października 1933 roku. Dzień szczególniej uroczysty dla Towarzystwa Chrystusowego. Przełożony i 15 kleryków - nowicjuszów stają przed ołtarzem, by złożyć pierwsze śluby zakonne: ubóstwa, czystości i posłuszeństwa. Pierwsze śluby, pierwsza profesja w młodziutkim Zgromadzeniu!
X. Prymas docenia doniosłość tej chwili i pomimo niezdrowia, sam na tę uroczystość przybywa z Krynicy. Przybywa, by odebrać pierwsze śluby.
Pierwszy hufiec staje przed ołtarzem wraz ze swym Przełożonym.
Józef Miękus jest wraz z nimi.
Brzmi potężny hymn: „Veni Creator Spiritus". Józef wsłuchuje się w szept własnej duszy...
Nie, nie ma w nim wahania, nie ma żadnej wątpliwości.
Potężne tchnienie Ducha Św, porwało go i niesie, czuje w ustach kamień ognisty — naznaczone są do głoszenia prawdy. Przed nim lądy i morza, miliony dusz do zdobycia — ileż potrafi wyratować, wziąć słaniające się i osłabłe w źle na skrzydła i unieść za sobą? Przypływ siły nadprzyrodzonej... Czuje się biały, bezcielesny, lekki... Seraficzne skrzydła chwieją się nad nim. Słodycz łaski, wdzięczność dla Oblubieńca, który oto nadchodzi, zalewa serce.
X. Kardynał - Prymas zasiada na tronie. Następuje obrzęd profesji:
Prymas przemawia donośnym głosem:
— Synowie moi, jakież pragnienie sprowadza was przed ten ołtarz Boży?
Nowicjusze: Stajemy tu z gorącym pragnieniem oddania się na służbę Bożą przez złożenie ślubów zakonnych w Towarzystwie Chrystusowym dla Wychodźców.
X. Prymas: Czy znacie zadania, ducha i ustawy tegoż Towarzystwu?
Nowicjusze: W czasie nowicjatu poznaliśmy piękne posłannictwo Towarzystwa Chrystusowego i staraliśmy się ułożyć życie swoje w jego duchu i zgodnie z jego wewnętrznymi prawumi.
X. Prymas: Czy rozumiecie znaczenie ślubów zakonnych i obowdązki, jakie one w tym Towarzystwie nakładają?
Nowicjusze: Zdaje nam się, że pojęliśmy te święte i wielkie zobowiązania, które przyjmujemy na siebie wobec Boga. Kościoła i Towarzystwa, składając profesję zakonną w tym drogim nam Towarzystwie.
X. Prymas: Czy czynicie ten krok zupełnie świadomie i dobrowolnie?
Nowicjusze: Uświadamiamy, sobie tak nam się zdaje, całą powagę i doniosłość profesji zakonnej i wszystkie jej dla dusz naszych następstwa. A stajemy tu nieprzymuszem, bo posłuszni jedynie wezwaniu Chrystusa — Uchodźcy, który nas niegodnych powołać raczył do swojej królewskiej służby.
X. Prymas: A jak pojmujecie tę służbę Chrystusową, której się pragniecie poświęcić?
Nowicjusze: Służbę Chrystusową pojmujemy jako służbę miłości i ofiary. W miłości Boga pragniemy znaleźć uświęcenie naszych dusz grzesznych, a w ofiarnej pracy dla wychodztwa chcemy strawić siły i życie. Wyrzekamy się wszystkiego, co jest dostatkiem, wygodą, szczęściem ziemskim, samowolą, pychą i grzechem. Wsparci łaską Bożą i opieką Matki Najświętszej chętnie idziemy na trud i poświęcenie, na posłuszeństwo radosne i zupełne, na ofiarę każdą, byle świętą Wolę Bożą spełnić, byle w Bożym powołaniu wytrwać, byle się w życiu zakonnym uświęcić a Boskiemu Odkupicielowi najwięcej dusz pozyskać.
X. Prymas: Niech te wasze dobre chęci Bóg przyjmie. Niech was do tajemnic swego Boskiego Serca dopuści i niech wam w swym miłosierdziu udzieli łaski wytrwania w tym, co mu tak uroczystym aktem ślubujecie.
Padnijcie na kolana! Za wami świat, przed wami wyżyny świętości i apostolski trud. Nad wami Bóg i Matka Najświętsza. Tam daleko miliony dusz, którym ofiara wasza stanie się zbawieniem. A około was to Towarzystwo, które was, jako synów wita i do serca tuli. W jego duchu i wedle Ustaw jego złóżcie Najwyższemu święte śluby swoje; ubóstwa, czystości i posłuszeństwa.
Po tej przemowie wszyscy podchodzą kolejno do ołtarza i wymawiają samą formułę profesji. Przystępuje najprzód Przełożony, za nim nowicjusze. Przed ołtarzem klęka też i Józef i głosem pewnym i zdecydowanym ślubuje na ręce X. Kardynała - Prymasa w tych słowach:
„W imię Trójcy Przenajświętszej, Ojca, Syna i Ducha Św. — Ja, Józef Miękus, poznawszy Ustawy, ducha i zadania Towarzystwa Chrystusowego dla Wychodźców, staję przed Tobą, wieczny i miłosierny Boże, a poświęcając się dobrowolnie na szczytną służbę Twojego Królestwa prawdy, pokoju i zbawienia, składam w tymże Towarzystwie na przeciąg jednego roku ślub ubóstwa, czystości i posłuszeństwa. To swoje serdeczne ślubowanie zakonne składam w ręce Jego Eminencji X. Kardynała - Prymasa, Ordynariusza Domu Głównego Towarzystwa Chrystusowego dla Wychodźców, postanawiając szczerze, że przy pomocy łaski Bożej i pod opieką Matki Najświętszej żyć będę duchem tegoż Towarzystwa i zgodnie z jego Ustawami. Amen“.
Odchodzi i własnoręcznym podpisem przy ołtarzu potwierdza to, co wypowiedział przed chwilą.
Ofiara Bogu złożona. Przyjął ją Bóg i zapisał w księdze żywota.
Gdy wszyscy złożyli profesję, X. Kardynał powstał i na zakończenie przemówił w te słowa:
„Z radością i w pokorze dochowujcie Bogu tych swoich wielkich obietnic. Nie odmawiajcie Bogu żadnej ofiary. A On w duszach waszych działać będzie cuda swego miłosierdzia i swej łaski.
Sprawa Boża niech będzie odtąd sprawcą waszą. Świętość i pożytek Towarzystwa niech będzie waszą synowską troską. Całe życie wasze niech się zamieni na hymn pochwalny, wyśpiewany na cześć Króla Wieków“
Śluby złożone z pełnią świadomości, z zupełnym zdecydowaniem dają mu chwilę nieziemskiej radości. Składa śluby czasowe, gdyż tak wymagają Ustawy. Dla niego nie ma powrotu do świata: on już w tej chwili mógłby złożyć śluby wieczyste, wiedząc, że tego nigdy nie pożałuje.
Bo wszak tych uciech ziemskich, które niby pozostawiał poza sobą, nigdy nie znał i nigdy do nich go nie ciągnęło. Mógł w świecie uczęszczać na zabawy, oddawać się rozrywkom. Ale nigdy nie można było go wyciągnąć ani na wesele lub inną uroczystość u sąsiadów, ani na tańce. Gdy go proszono pójść na wesele bliskich krewnych odpowiedział: — Lepiej pójdę do kościoła pomodlić się za nich, więcej z tego będzie dla nich pożytku.
Rodzina, wracając, z zabawy, zastawała go przy książce.
Nie nęcił go ten świat. Czuł: „Do wyższych rzeczy jestem stworzony". I teraz był tam, gdzie dawno pragnął pozostać: był u stóp Chrystusa.