Zmiana nazwy i Ustawy Towarzystwa


Wieść radosna i upragniona: Seminarium Zagraniczne, najmłodsze Zgromadzenie w Kościele, otrzymuje nazwę kanoniczną.

Wśród różnych nazw, które podsuwano, nazwa „Congregatio Christi Profugi" — „Zgromadzenie Chrystusa — Uchodźcy" zaczęła się już powoli przyjmować. X. Kardynał Prymas przedstawia tę nazwę Ojcu św. do ostatecznego rozstrzygnięcia. Wszak z nakazu Ojca św. powstało to dzieło. Wszak sam je nazwał „dziełem opatrznościowym i dlatego sercu jego tak bardzo bliskim". Niechże sam nazwę ustali.

W maju 1933 roku w prywatnym gabinecie Ojca św. Piusa XI toczy się następująca rozmowa:

— „Zgromadzeniem Chrystusa U c h o d ź c y“ chce nazwać Eminencja to nowe dzieło wychodźcze?

— Tak, proszę Waszej Świątobliwości.

Chwila namysłu... A potem stanowcze, na-tchnieniem Bożym podyktowane słowa:

— Societas Christi pro Emigrantibus44 — oto ostateczna nazwa.

Tak zatem „Towarzystwem Chrystusowym dla Wychodźców" mianuje sam Namiestnik Chrystusa nowe Zgromadzenie.

W Potulicach wielka radeść: — Mamy urzędową nazwę, sam Namiestnik Chrystusa nam ją nadał.

A w „Głosie Seminarium Zagranicznego" ukazuje się płomienny artykuł tej treści:

„Towarzystwem Chrystusowym dla Wychodźców sam Namiestnik Chrystusowy nas mianował.
Oto nazwa nasza kanoniczna, wewnętrzna. „Seminarium Zagraniczne" — to nazwa zewnętrzna, która nadal pozostanie.

Z Woli Bożej stanęliśmy pod Chrystusowym sztandarem. Chrystusowcami jesteśmy. Chrystus na ustach naszych. Chrystus w czynach naszych... Chrystusowy sztandar wśród nas, a przed nami daleki, wychodźczy szlak, polski brat wychodźca, spragniony Boga i Polski. Nasz sztandar będzie mu zbawieniem.

Chrystusowy sztandar nad nami, a w duszach naszych tysiące ogni, płonących nadzieją, a w sercach naszych promień miłości Boga i polskiej braci wychodźczej.

Pod Chrystusowym sztandarem korna drużyna o piersiach krzemiennych i duszach stalowych z Chrystusem pójdzie na święty, zwycięski bój!

Gdzie burza, która by zdołała wstrzymać nasze kroki?

Gdzież chmura, która zdoła zgasić święty żar miłości i wiary?

Gdzież wołanie zdradliwe, które by nas oderwać mogło od wielkich haseł i świętej sprawy?

Orłem, sokołem, ogniem i słońcem z Chrystusem w jasne idziemy świty — z hasłem naszym na ustach:

Wszystko dla Boga i polskiej rzeszy wychodźczej“.

Chrystusowcy modlą się bez przerwy, odprawiają nowennę po nowennie, do Ducha św., by udzielił Dostojnemu Założycielowi światła i pomocy nadprzyrodzonej do napisania ustaw Zgromadzenia. X. Kardynał - Prymas, zajęty bardzo rządami swej archidiecezji nie może znaleźć odpowiedniego czasu na tę poważną pracę. Wreszcie pod koniec września 1933 roku wyjeżdża do Krynicy, by pracować nad nimi wśród pięknych gór, wspierany modlitwami Chrystusowców w Potulicach.

Do Potulic przychodzą pierwsze dwa arkusze „Ustaw“. Wielka radość wśród nowicjuszów...

— A więc mamy nasze Ustawy. Mamy już zasadniczy dokument ducha Towarzystwa i swój kodeks życiowy.

W czasie wielkich rekolekcji przed pierwszymi ślubami nowicjusze zabierają się do ich odczytywania, wraz z Przełożonym. Mogą one zastąpić najpiękniejsze nauki rekolekcyjne, tak piękne są w swej krótkości, zwięzłości, a zarazem tak mocne i żołnierskie, jak rozkazy wodza do swych pułków.

W pierwszym zaraz rozdziale zakreślony jest cel „Towarzystwa Chrystusowego dla Wychodźców“:

1. Zasadniczym celem Towarzystwa Chrystusowego dla Wychodźców jest uświęcenie się jego członków przez usilne pielęgnowanie życia nadprzyrodzonego, przez wierne zachowywanie ślubów, przez praktykę cnót zwłaszcza zakonnych oraz przez niepodzielne oddanie się na służbę bożą w duchu Towarzystwa.

2. Wewnętrznym zadaniem Towarzystwa jest apostolstwo na rzecz rodaków za granicami Państwa, a więc przede wszystkim wszelka działalność duszpasterska i religijna wśród nich, a w miarę potrzeby — i możności, także społeczna i kulturalna opieka nad nimi.

3. Poza tym będą członkowie Towarzystwa słowem i piórem szerzyli wszędzie znajomość Mszy św. w tym eelu, by wierni, przejęci znaczeniem i wielkością Najświętszej Ofiary, uczestniczyli w niej możliwie codziennie z największą korzyścią.

4. Aby się nie sprzeniewierzać posłannictwu, do którego Opatrzność głosem Ojca św. Piusa XI powołała nowe Towarzystwo, bez wyraźnego zlecenia Stolicy Apostolskiej nie będzie się ono podejmowało żadnych innych zadań, a natomiast skieruje wszelkie energie i wysiłki ku misji wychodźczej, którą członkowie będą pojmowali, jako swoje szczytne powołanie oraz jako drogę swego uświęcenia i zbawienia wiecznego.

W drugim rozdziale Dostojny Założyciel określa w słowach jasnych i mocnych z a s a d n i c z e g o  d u c h a  i  k s z t a ł t  T o w a r z y s t w a:

5. Towarzystwo Chrystusowe dla Wychodźców stanowi rodzicę zakonną o ślubach prostych, złożoną z księży, kleryków i braci.

7. Szczera miłość braterska i głębokie poczucie wspólnoty rodzinnej łączyć będą wszystkich w zwarty i solidarny hufiec Boży. Jedni cenić i popierać będą pracę drugich, a wszyscy będą z sobą współzawodniczyć w miłości Boga, w cnocie i poświęceniu.

8. Charakterystycznym duchem Towarzystwa jest:

a) bezgraniczne ukochanie sprawy Bożej w wychodztwie,

b) żądza ofiary z siebie i radosne poświęcenie sił, wygód i życia dla dobra tułaczy polskich

c) bezwarunkowa karność wewnętrzna w duchu wiary

15. Towarzystwo nie nakłada swym członkom szczególnych postów i pokut zewnętrznych. Ulubioną i stałą pokutą członków powinna być bezwzględna wierność dla ducha Towarzystwa i nacechowana poświęceniem praca dla jego posłannictwa.

W rozdziale o ślubie ubóstwa X. Prymas w porywających słowach przedstawia ideał tej cnoty, a następnie jej niezwykłą doniosłość dla Towarzystwa:

41. Profesi będą się doskonalil w praktyce cnoty ubóstwa, która zasadzać się będzie na ukochaniu krzyża i umartwieniu, na zupełnym oderwaniu serca od ziemskich dóbr i przywiązań, na wyrzeczeniu się próżności światowej i wygód osobistych, a na wspólnej trosce o dobro Towarzystwa.

43. Członkowie pobudzać się będą do doskonalszej praktyki ślubu i cnoty ubóstwa, pamiętając, że idąc za głosem powołania Bożego, wstąpili do Towarzystwa nie poto, by mieć dostatek, wygody, a w chorobie możność kosztownych kuracji, lecz po to, by z Chrystusem żyć w ubóstwie i zaparciu się siebie.

Duchem ubóstwa i ofiary stać będzie Towarzystwo; samolubstwo, wygody i bogactwo sprowadziłyby ma nie kary Boże i upadek.

Najważniejszym ślubem w zakonie jest posłuszeństwo:

Rodzimą cechą posłuszeństwa w Towarzystwie Chrystusowym dla Wychodźców będzie:

a) karny posłuch nawet dla najdrobniejszych przepisów i życzeń Przełożonego,

b) święta cześć i wierność dla wszystkiego, co jest Ustawą, duchem i chwalebnym zwyczajem Towarzystwa,

c) karność dla regulaminów, które zostaną zaprowadzone,

d) punktualność w przestrzeganiu rozkładu dnia.

W rozdziale o studiach czytamy między innymi:

71. Kościelne studia kleryków Towarzystwa, obejmujące dwuletni kurs filozoficzny i czteroletni kurs teologiczny, urządzone będą podług przepisów prawa kościelnego i zarządzeń Stolicy św.

72. To ogólne naukowe przygotowanie kapłańskie uzupełnia się w Towarzystwie wiadomościami, uwzględniającymi szczególne jego posłannictwo. Mianowicie rozszerzy się wykłady teologii pastoralnej na stosunki emigracyjne, a ponadto przyswoją sobie klerycy znajomość języków, warunków i ustrojów tych krajów, do których będą przeznaczeni.

 

73. Klerycy przykładać się będą do studiów sumiennie i z świętym zapałem, nie tracąc nigdy z oczu ideałów swego powołania i pracując ustawicznie nad swoim we­wnętrznym wyrobieniem.

W drugiej części Ustaw określa X. Prymas, ja­ka ma być organizacja Towarzystwa.

Ze szczególnym szacunkiem i czcią mają się członkowie odnosić do Papieża, jako najwyższego zwierzchnika:

87. Członkowie Towarzystwa podlegać będą Papieżowi, jako swemu najwyższemu zwierzchnikowi i będą wiernie wykonywali Jego zarządzenia także na mocy ślubu posłu­szeństwa, odnosząc się do osoby Namiestnika Chrystuso­wego w duchu wiary z najgłębszą czcią, z synowską mi­łością i bezwzględnym oddaniem.

91. Pod względem zarządu wewnętrznego sprawuje naj­wyższą władzę nad całym Towarzystwem Przełożony Na­czelny, któremu przydana jest Rada Naczelna, złożona z czterech członków.

92. Towarzystwo podzielone zostanie na Okręgi (pro­wincje), obejmujące jeden lub więcej krajów. Okręgiem zarządza Przełożony Okręgowy przy pomocy Rady Okrę­gowej, złożonej z dwu członków.

93. Na czele poszczególnego domu stoi Przełożony Do­mowy.

Najwyższą władzą kolegialną jest Kapituła Ge­neralna, zwoływana normalnie co sześć lat.

Bardzo silnie podkreślony jest w kilku miej­scach duch ofiary:

„Członkowie będą wyjeżdżali na placówki zagraniczne w duchu zupełnej ofiary ze siebie i bez myśli powrotu do kraju“ (p. 180).

Z wielką natomiast miłością i serdecznością ma się odnosić Matka-Towarzystwo do członków ste­ranych pracą lub chorych:

182. Gdyby członek, będący na placówce zagranicznej, doszedł do przekonania, że jego zdrowie, nadwyrężone pracą, lub klimatem, wymaga zmiany miejsca lub powro­tu do kraju, przedłoży sprawę Przełożonemu Okręgowe­mu, który prześle ją ze swymi uwagami Przełożonemu Naczelnemu do decyzji.

183. Członkowie odwołani z pracy zagranicznej przy­jęci zostaną w domach krajowych z miłością braterską. Przełożony Naczelny zajmie ich pracami, do których będą zdolni.

184. O chorych członków zatroszczy się Towarzystwo chętnie i starannie w granicach swych środków.

185. Członkowie wycofani z pracy z powodu choroby lub wieku ofiarowywać będą swe cierpienia i pacierze za powodzenie Towarzystwa, spełniając aż do końca życia apostolstwo ofiary i modlitwy.

Razem z Ustawami przyszedł dekret X. Kardynała-Prymasa, zatwierdzający te Ustawy. Oto do­słowne jego brzmienie:

„Jako Ordinarius loci domu macierzystego „Towarzyst­wa Chrystusowego dla Wychodźców", które powstało w Potulicach, jako kongregacja na prawach diecezjalnych, za­twierdzam niniejszym Ustawy tego Zgromadzenia w tek­ście, dołączonym do niniejszego dekretu.

Zarazem przesyłam nowemu Zgromadzeniu czułe bło­gosławieństwo z tym życzeniem, by jego członkowie, za­chowując ściśle przepisy tych ustaw i strzegąc ducha swej gromadki rodzinnej, rośli ustawicznie w miłości Boga i chlubnie spełnili swoje górne posłannictwo.

Krynica, w Uroczystość Matki Boskiej Różańcowej.

Dn. 7 października 1933 roku

† August kard. Hlond
Arcybiskup Gnieźnieński i Poznański,

Prymas Polski.

Wszyscy nowicjusze, przygotowujący się do ślubów, studiują z zapałem Ustawy. Józef wsłu­chuje się również w poszczególne punkty, które Przełożony odczytuje i objaśnia. Szczególniej po­rusza go punkt, dotyczący ofiary. Pali się w nim nieugasający płomień ofiary — wieczna lampa przed ołtarzna w mrokach świątyni... Dusza wraż­liwa na światło, reagująca na każdy prąd piękna duchowego otwiera się ku niemu, rozkwita w szczęśliwej egzaltacji, w wyczuciu łaski nad­przyrodzonej.

Że te Ustawy, które słusznie przyrównano do rozkazów żołnierskich, mocno uderzyły w Józefa i objęły jego duszę we władanie, dowodem tego przywiązanie jego do nich. Przez resztę życia nie rozstawał się z nimi, zgłębiając je coraz lepiej, wypełniając je coraz bogatszą treścią przeżyć in­tymnych.

Są z nim do ostatka. Umiera z Ustawami w rę­ku na wzór św. Stanisława Kostki.



odsłon: 2058 Do góry