Czcigodny Sługa Boży kard. August Hlond
(1881-1948)kardynał; w latach 1926-1948;
Prymas Polski
Założyciel Towarzystwa Chrystusowego; salezjanin
1922-1926
Przemówienie na uroczystej akademii ku czci św. Franciszka Salezego.
1 lutego 1925.
Cóż dziwnego, że 9-letni Janek Bosko miał sen, wszak nic naturalniejszego jak sen u dziecka... ale też nic dziwniejszego nad to, że taki sen po stu latach jeszcze się wspomina i jubileuszem obchodzi.
Ten sen jednak tak prosty i żywo zaczerpnięty z życia biednego dziecka odgrywa w życiu Ks. Bosko rolę zdarzenia epokowego, w nim bowiem tkwi właściwa geneza jego wielkości. Obraz widziany przez Janka w owym śnie wyrył się głęboko w jego duszy i począł od tej chwili wywierać wpływ na całe jego życie; dla innych był on niezrozumiały, ale Janek widział w nim swą przyszłość. Pod wpływem tego snu zaczął myśleć o nauce, o apostolstwie wśród kolegów, o kapłaństwie... Sen pierwszy powtarzał się jeszcze kilkakrotnie, a równocześnie obraz w nim widziany począł zamieniać się w rzeczywistość, rósł i potężniał ustawicznie, zmieniał formy, wzbogacał się w szczegóły i jak obraz bez ram, rośnie aż do dnia dzisiejszego; pierwszy sen Janka Bosko był miniaturą tego obrazu wielkiego, jakim jest dziś Towarzystwo Salezjańskie, liczące w swym gronie l kardynała, 16 biskupów i 5.000 członków, pracujących w 500 przeszło zakładach wychowawczych po całym świecie dla młodzieży męskiej, podczas gdy 6.000 Sióstr Maryji Wspomożycielki dokonywa tej samej pracy dla młodzieży żeńskiej.
Ale ów sen nie był tylko obrazem przyszłości ks. Bosko, zawierał on również wskazówki, które miały stanowić sekret jego metody wychowawczej. "Nie pięścią, lecz łagodnością... pouczaniem" - a zatem metodą ewangeliczną. Chrystusową miał działać przyszły apostoł młodzieży. I nam, w naszej Ojczyźnie trzeba wrócić do tej metody... w rodzinie, w szkole i w życiu naszym społecznym, obywatelskim, aby w ten sposób przyczynić się do zbudowania silnego i pięknego gmachu Ojczyzny.
Idąc za tymi wskazówkami, mając za sobą błogosławieństwo niebiańskiej Postaci, widzianej we śnie, i pracując z bezgranicznym i nadludzkim poświęceniem, ks. Bosko mógł dokonać tak wielkich rzeczy. Pracy i poświęcenia żądał ks. Bosko przede wszystkim od swych synów i można powiedzieć, że jak niegdyś Kościół rósł męczeństwem krwi, tak dzieło ks. Bosko rozrastało się z niebywałą szybkością przez męczeństwo pracy jego synów. Tego męczeństwa pracy, tego poświęcenia się potrzeba dziś tak bardzo w Ojczyźnie naszej? Każdy chciałby z niej korzystać, a tak mało jest tych, co by umieli się dla niej poświęcić!
Ks. Bosko w swej twórczej koncepcji chciał oprzeć swe dzieło o całe społeczeństwo i dlatego stworzył "Związek Pomocników Salezjańskich", którzy stanowią ze Zgromadzeniem jedną całość i wspólnie pracują nad urzeczywistnieniem dziecięcej jego wizji. Bądźcie i nadal (kończy ks. Administrator, zwracając się do Pomocników Salezjańskich) siłą twórczą dzieła ks. Bosko na naszej ziemi! Niech ten obraz dziecięcy naszego Założyciela rośnie dalej, niech potężnieje z dniem każdym - już nie wymalowany w wyobraźni dziecięcej, ale wyrzeźbiony i wykuty pracą Salezjanów i dłonią ofiarną Pomocników Salezjańskich!
Druk: "Pokłosie Salezjańskie", 3(1925), s. 31-32;
także: Dzieła, s. 133-134.