Czcigodny Sługa Boży kard. August Hlond
(1881-1948)kardynał; w latach 1926-1948;
Prymas Polski
Założyciel Towarzystwa Chrystusowego; salezjanin
1897-1922
Kształcenie charakteru.
[VII 1905]
Zadaniem wychowania jest wykształcenie ludzi, którzy umieją nad sobą panować, którzy się wyzwolili z ciemnoty i namiętności, którzy pomimo przeszkód, pełnią swe obowiązki wytrwale, według wskazówek sumienia, którzy nie zbaczają z swej drogi, nie chwieją się, opierają się mężnie zniechęceniu, nie ulegają powabom przyjemności, nie lękają się walki i trudu, nie oglądają się na opinię ludzką i na przykłady świata.
Zadaniem wychowania jest wykształcenie ludzi o zdrowym rozsądku i nieugiętej woli, ludzi nie ulegających obcym wpływom, słowem ludzi stałego charakteru. Charakter bowiem jest najważniejszą sprężyną człowieka w porządku społecznym i moralnym. Brak charakteru podkopuje uczciwość, sprawiedliwość, umiarkowanie, wierność obietnicom, i obowiązkom, odstręcza od poświęcenia i psuje każdą cnotę.
Jest zatem obowiązkiem wychowawcy wykierować swych uczniów na ludzi stałego charakteru, na ludzi, którzy czują, że sami za swoje czyny odpowiadać powinni, na ludzi, którzy się kierują tylko wolą Bożą i głosem obowiązku, którzy w całym życiu okazują żelazną wytrwałość i energię pomimo starć i przykrych zawodów. Wyrobić w sobie charakter, znaczy nawyknąć do pełnienia obowiązku: działać z charakterem, znaczy: nie chwiać się na kształt chorągiewki za każdym powiewem wiatru: znaczy, od postanowień za nic nie odstępować, zasad moralności i religii tak stale się trzymać, iżby żadne względy nas od nich odwieść nie mogły. Kształcenie charakteru musi sięgać czasu, w którym niemowlę doznaje pierwszych pieszczot od czułej matki: ale największy nacisk kłaść należy na nie w czasie wychowania niższego i średniego. Jak żołnierz w koszarach zaprawia się do morderczej walki, jak okręt, nim wypłynie na burzliwe morze, bywa silnie budowany i wzmacniany w pracowniach portowych, tak ma wychowawca przygotowywać dzieci do walk i burz życiowych, wyrabiając w nich ów hart duszy, ową, nieugiętą moc woli, którą zowiemy charakterem.
Praca to długa i uciążliwa, chociaż niezmiernie ważna i szlachetna. Płochą i lekkomyślną młodzież trzeba wszelkimi sposobami przywodzić do tego, aby z własnego popędu przezwyciężała chwiejność umysłu i niestałość woli, aby nie ulegała ponęcie rozkoszy, aby dla obowiązku umiała zdobyć się na poświęcenie i pokonać względy ludzkie.
Przecudne słowa spotykamy w tym względzie w księgach świętych, u pisarzów kościelnych i pogańskich. Duch św. wyrzekł: "Młodzieniec wedle drogi swej, choćby się zestarzał, nie odstąpi od niej". Vauvenargues twierdzi: "Zwykle powierzamy wychowanie mężom uczonym raczej niż rozumnym, a jednak większy wpływ wywiera na chłopcu przykład niż lekcja, bo cechującą właściwością chłopca jest naśladowanie otaczających go wzorów. Często zdolności umysłowe rozwijają się w dojrzalszym wieku, lecz charakter występuje niemal zawsze bardzo wcześnie. Po chłopcu można bardzo rychło poznać nie to, co on umieć będzie, lecz to, czym się stanie". A Samuel Smiles: "Charakter chłopca jest zawiązkiem charakteru męża: całe wychowanie jest tylko dalszym rozwojem, który jego istoty zmienić nie zdoła. Słusznie powiedział poeta: "Chłopiec jest ojcem męża, jak poranna zorza dzień rodzi". Już św. Klemens Aleksandryjski pisał:. "Z mleka wyssanego z piersi matki tworzy się ciało nasze: z niego powstają i kości chłopca i żyły i arterie, wnętrzności, wszystkie członki i przyrządy. Podobnie ma się rzecz z wychowaniem młodzieży. Wszystkie skłonności dojrzałego męża, jego obyczaje i zalety, stanowiące skarb jego podczas całego życia, są wynikiem roztropnej nauki i dobrego wychowania, które powściągały jego młodzieńcze wybryki". Nawet Plutarch pisał: "Wyboru wychowawcy należy dokonywać z największą troskliwością, aby odpowiadał potrzebom pierwszego wychowania. Bo jeżeli powinniśmy zaraz po narodzeniu dziecka dbać o wzrost jego członków, aby ich rozwój był ze wszech miar prawidłowy, to równocześnie trzeba z najsumienniejszą pilnością zajmować się wyrobieniem ich charakteru i obyczajów". Św. Jan Złotousty pisał do Leży: "Jak trudno wykorzenić to, co wniknęło do duszy w czasie jej formacji! Naczynie na długi czas zachowuje smak i zapach pierwszego płynu, którym było napełnione". Pomijając inne świadectwa i przykłady, przytoczymy tylko zdanie św. Bazylego: "Wiek młodzieńczy podobny jest do miękkiego wosku, który z łatwością i bez oporu przyjmuje i zachowuje postać, którą mu nadać chcemy. Starajmy się tedy, aby już od pierwszych dni przejął się wszelkimi cnotami".
Kto uprawia w chłopcu stały i piękny charakter: Zapewnia mu szczęście. Człowiek bez charakteru jest pozbawiony swej woli, łatwo ulega złym podszeptom, staje się igraszką i narzędziem ludzi chytrych a przewrotnych. Ghamfort wypowiedział te pamiętne słowa: "Ludzie bez charakteru nie są ludźmi, lecz rzeczami". Tymczasem mąż o charakterze nieugiętym doznaje czci nawet od wrogów a zawsze i wszędzie pracuje z powodzeniem.
Przygotowuje ojczyźnie mężnych i nieustraszonych szermierzy, którzy ją mogą podnieść i uszczęśliwić. Nie miliony pospólstwa stanowią wielkość i siłę narodu, lecz wielka ilość ludzi uczciwych, światłych i z charakterem.
Zasila Kościół tak mężnymi wyznawcami, katolikami tak stałymi we wierze i obyczajach chrześcijańskich, że trwałą praktykę cnoty posunąć gotowi do poświęcenia, do bohaterstwa, do męczeństwa za swoje przekonania i swój obowiązek.
Zapewnia trwały skutek swym pracom wychowawczym, bo tylko kto za młodu nawykł do przełamywania się dla obowiązku, ten wytrwa na drodze uczciwości. A czyż nie jest powinnością wychowawcy troszczyć się o postęp uczni, o pomyślność ojczyzny i Kościoła? - Filary narodów, obrońcy Kościoła wychowują się na ławach jak lew w dzikiej puszczy. Ze szkoły wyszli apostołowie Japonii i Patagonii i głośni w obecnej chwili pogromcy ciemnych, zaniedbanych tłumów.
Pisarz włoski Jakub Zanella tak się wyraził o szkołach włoskich: "W naszych szkołach kształcą podobno umysły, charakterów zaś nie tylko nie wyrabiają, lecz je wypaczają. Szukają wiedzy kosztem cnoty i uczciwości"... Oby tych słów nie należało powiedzieć o naszych wychowawcach. My potrzebujemy geniuszów, lecz nie mniej potrzebujemy w narodzie stałych charakterów. Wiedza może być pożyteczna, ale może być i zgubna. Sama uczoność narodu nie pocieszy, nie wyratuje, jeno podźwignie. Na silnych charakterach opierają się narody, na nich spoczywa pomyślność krajów i Kościoła.
Druk: "Wiadomości Salezjańskie", 7(1905), s. 169nn;
także: Dzieła, s. 29-31.