Czcigodny Sługa Boży kard. August Hlond
(1881-1948)kardynał; w latach 1926-1948;
Prymas Polski
Założyciel Towarzystwa Chrystusowego; salezjanin
1897-1922
Dobra rada dla wszystkich.
[XI 1908]
Między naszymi Pomocnikami i Pomocnicami jest niewątpliwie spora liczba takich, których Opatrzność hojnie obdarzyła fortuną.
Niejeden nie wie, komu ją zostawić, bo, albo nie ma potomstwa ani biednych krewnych, albo obawia się, że zrobią z niej zły użytek, jak się często zdarza. Niektórzy po długich a nieraz dręczących namysłach umierają, nie zrobiwszy testamentu, i dają powód do długich sporów między krewnymi. Inni, spisując swą ostatnią wolę niewyraźnie lub wadliwie, narażają testament na unieważnienie i zaprzepaszczają wielkie majątki, które chcieli przeznaczyć na cele kościelne lub dobroczynne.
Otóż jeżeli niektórzy z naszych Pomocników lub Pomocnic znajdują się w takich warunkach, to mamy dla nich taką radę. Miech za życia zapiszą wszystko przybranemu Ojcu Zbawiciela i Boga naszego. Przeczystemu Oblubieńcowi Najśw. Panienki, troskliwemu Skarbnikowi i Szafarzowi Opatrzności, czyli niech przed śmiercią złożą swoje bogactwa na budowę salezjańskiego kościoła św. Józefa w Przemyślu.
Proszę tej rady nie uważać za dziwactwo. Istnieje po dziś dzień w Rzymie wspaniały kościół Santa Maria Maggiore, jedna z czterech bazylik patriarchalnych. Powstała ona w 10 wieku wśród następujących okoliczności. Za papieża Liberjusza żyli w Rzymie małżonkowie bezdzietni, zarówno bogaci jak cnotliwi. Chcąc majątkiem rozporządzić wedle woli Bożej, modlili się gorąco do Najświętszej Panny, aby im wskazała cel najodpowiedniejszy. Zostali wysłuchani w sposób cudowny. W nocy z 4-go na 5-ty sierpnia 352 r. objawiła się obu małżonkom i Ojcu świętemu Matka Boska polecając im, aby wystawili kościół na tem miejscu, które dnia następnego, mimo niezmiernego upału letniego, będzie śniegiem pokryte. Jakoś już wczesnym rankiem obiegła miasto wiadomość, że na pagórku Eskwilinie leży gruba warstwa śniegu. Ojciec św. z wielkim tłumem ludu udał się na miejsce i nakreślił plany kościoła, który wzniesiony funduszem małżonków został następnego roku przez tegoż papieża Liberjusza konsekrowany.
Tam spadkobierczynią majątku została Najśw. Panna, tu ma mienie odziedziczyć Jej stróż i Oblubieniec, św. Józef. Sławna bazylika powstała w miejscu bardzo odpowiednim, bo wskazaniem przez samą Matkę Boską kościół św. Józefa w Przemyślu ma stanąć w dzielnicy nowej, kościoła niezbędnie i pilnie potrzebującej, mianowicie na Zasaniu. Jest to część miasta zamieszkała niemal wyłącznie przez polski lud robotniczy. Odległość kościoła katedralnego i inne trudności wstrzymują wielu od uczęszczania na nabożeństwa i sprzyjają zobojętnieniu dla religii. Wiadomo, że klasa pracująca w dzisiejszych warunkach albo się zbliży do kościoła i we wierze wytrwa, albo zapominając o Bogu, pójdzie na lep propagandy socjalistycznej i przepadnie dla wiary. Niechby tu jak najrychlej stanął kościół, a zaraz skupi się około niego wszystko to, co katolickie i polskie, zgubne mrzonki międzynarodowe już tak łatwo do proletariatu przystępu mieć nie będą, a co już dla słabości w sidła wpadło, to rychlej wytrzeźwieje i wróci do dawnych wierzeń.
Posterunek ten nabierze zaś tem większego znaczenia, że obok kościoła ma stanąć dom salezjański, w którym młodzież polska ma róść na obrońców wiary i na dobrych synów ojczyzny. Na taki cel mienie swoje oddać, na kościół, na zakład wychowawczy, to powinno być ideałem i ambicją każdego zamożniejszego człowieka, który względem krewnych nie ma obowiązków.
A ubodzy? Te tłumy spracowanych robotników, te krocie wieśniaków dotkniętych klęską elementarną, te szeregi biednych sług? Dalej ci wszyscy, których świat do biednych nie zalicza, bo ich widzi na stanowisku, w urzędzie, a którzy rodziny wyżywić nie mogą, nie mają dzieci za co kształcić, a w dodatku muszą się na każdym kroku z biedą swoją kryć? Czy do nich nie odnoszą się nasze słowa?
Owszem, do nich więcej, niż do bogatych. Wszak święty Józef jest szafarzem darów Bożych, powiernikiem i stróżem skarbów Opatrzności na ziemi. Komu ciężko, bardzo ciężko, niech ofiaruje coś dla św. Józefa, a On go niechybnie pocieszy, poratuje, ulży mu, pomoże. Najmniejsza ofiara, grosz wdowi może sprowadzić zmianę stosunków materjalnych, przynieść Błogosławieństwo Boże, wyprosić opiekę św. Józefa. Gdy chodziło o wzniesienie przybytku na puszczy, kazał P. Bóg ofiarować i przyjmować nawet skórki kóz i koźląt, chcąc dać do zrozumienia, że kto nie może dać wiele, temu najmniejszy datek za zasługę policzony będzie.
Bogaci więc niech nie chowają chciwie majątku, niech ofiar na późniejsze lata ani do śmierci nie odkładają, ale niech chętnie korzystają z nadarzającej się sposobności, niech nie żałują grosza na ten cel religijny, dobroczynny, społeczny. Niejeden z nich, mając św. Józefa za patrona, myślał może nieraz o tem, jakby go godnie uczcić i oto chwila spełnienia tego pragnienia. Biedni niech się przyczynią w miarę sił swoich, a św. Józef niechybnie weźmie ich we swoją opiekę i wyprowadzi z trudnego położenia. Wszyscy pamiętajmy, że kiedyś przyjdzie nam pożegnać wszystkie majątki i wszystkie niedostatki: św. Józef, patron dobrej śmierci, wyjedna nam wtedy łaskę pojednania się z Bogiem, jeżeli za życia dbać będziemy o Jego cześć, jeżeli dla Jego kościoła nie pożałujemy tego, na co nas stać.
Aby współcześni i przyszłe pokolenia mogli się budować ofiarnością łaskawych Czytelników, tak jak dziś jeszcze budujemy się zapałem mężów i niewiast żydowskich podczas wznoszenia przybytku Pańskiego na puszczy, będą ofiary i ofiarodawcy zapisywani do księgi pamiątkowej, którą każdej chwili będzie można przeglądać u księży Salezjanów w Przemyślu. Imię i nazwisko tych, którzy dla kościoła zakupić raczą okna, witraże, ambonę, dzwony, ołtarze, organy itd. uwidocznione będą na przedmiotach przez nich ufundowanych.
Wszystkie datki na kościół św. Józefa uprasza się wysyłać pod adresem: Księża Salezjanie w Przemyślu (Galicja).
Druk: "Wiadomości Salezjańskie", 11(1908), s. 227;
także: Dzieła, s. 45-47.