Ośrodek Postulatorski Chrystusowców
Czcigodny Sługa Boży ks. Ignacy Posadzy

Czcigodny Sługa Boży ks. Ignacy Posadzy

(1898-1984)
Współzałożyciel
i długoletni Przełożony Generalny Towarzystwa Chrystusowego;
Założyciel Zgromadzenia Sióstr Misjonarek Chrystusa Króla; pisarz; podróżnik

PK

Dla Boga i Polonii Zagranicznej.

W roku 1926 Ks. Biskup August Hlond, dotychczasowy Administrator Apostolski na Śląsku, zostaje Prymasem Polski. Biskupi, jak również cale społeczeństwo, pokładają w nim wielkie nadzieje. Również Polacy za granicą spodziewają się po nim wiele. Ten wielki myśliciel i społecznik, człowiek o wyjątkowej kulturze osobistej, znał przecież z bliska blaski i nędze polskiego wychodźstwa.

W celu niesienia pomocy duszpasterskiej wychodźcom. Prymas Hlond zamierza utworzyć specjalne zgromadzenie zakonne. Z początkiem 1931 roku dzieli się swym zamiarem z ówczesnym Papieżem Piusem XI. Papież pochwala tę śmiałą inicjatywę i zachęca do jej realizacji.

Pół roku później Ks. Prymas przybywa ponownie do Rzymu. W prywatnym gabinecie Piusa XI odbywa się następująca rozmowa:
- Czy Eminencja założył już zgromadzenie zakonne dla polskich emigrantów?

- Proszę Waszej świątobliwości, jeszcze nie Wyznaję. że ciągle się jeszcze lękam. Stoją mi bowiem żywo w pamięci słowa Św. Jana Bosko: „Nie można tworzyć nowego zgromadzenia zakonnego bez wyraźnego znaku z nieba”. A takiego znaku dotychczas nie mam.
- A jeżeli Papież rozkaże, czy to będzie znak z nieba?
- W tej chwili rozumiem wszystko. To wola Boża. To znak z nieba!

Po powrocie z Rzymu Ks. Prymas zaczyna starania. Następuje roczny okres pracy przygotowawczej nad zorganizowaniem nowego zgromadzenia. W tym czasie Ks. Prymas opracowuje całościowo strukturę powstającej wspólnoty.

Aniela Potulicka z Potulic koło Bydgoszczy ofiarowuje własny pałac i park na siedzibę domu macierzystego tej nowej rodziny zakonnej Po zapewnieniu bazy materialnej następuje duchowy start najmłodszego wówczas zgromadzenia zakonnego w Kościele. Na mocy osobnego dekretu Ks. Prymasa z dnia 8 września 1932 r. Zgromadzenie otrzymuje podstawę prawną swego istnienia. W miesiąc później Przełożony O. Posadzy wraz z 18 kandydatami do kapłaństwa rozpoczyna kanoniczny nowicjat. W święto Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny klerycy nowicjusze przywdziewają sutanny. W następnych miesiącach do kleryków przyłączają się bracia zakonni.

Największym skarbem dla każdego zgromadzenia zakonnego są liczne i dobre powołania. Opatrzność Boża nie szczędziła dobrych powołań i udzielała ich w obfitości nowemu zgromadzeniu. Do Potulic, co roku ściągają liczne zastępy młodych ludzi, którzy chcą poświęcić swoje życie pracy apostolskiej wśród polskich emigrantów. Wokół dawnego pałacu Potulickich powstaje szereg zakładów pracy: drukarnia, introligatornia, warsztaty mechaniczne i rzemieślnicze.

Towarzystwo Chrystusowe prowadzi własne wydawnictwo. Redaguje następujące czasopisma: „Msza święta”, „Głos Seminarium Zagranicznego” oraz „Cześć Świętych Polskich”. Przy Kanale Bydgoskim młodzi Chrystusowcy budują przystań żeglarską.

Na terenie „Miasta Młodych” istnieją zastępy harcerskie i szereg klubów sportowych. W trudnych bowiem warunkach pracy duszpasterskiej przyszli misjonarze będą musieli wykazać wielki hart ciała i ducha. Nadchodzi chwila realizacji misji wychodźczej. W roku 1937 pierwsi bracia zakonni wyjeżdżają w charakterze pomocników duszpasterskich do Polskiej Misji Katolickiej w Paryżu i Londynie.

W roku 1938 pierwszy kapłan oraz jeden brat za konny udają się do pracy duszpasterskiej wśród Polaków w Estonii. Dalszych 4 braci wyjeżdża do pomocy w Papieskim Kolegium Polskim w Rzymie.

Polacy zza granicy coraz częściej odwiedzają Potulice. Uważają je za swoje własne dzieło, jako deskę ratunku dla polskiego wychodźstwa. Wyrażają radość z tego, że istnieje w Polsce zakątek, gdzie się o nich myśli i za nich się modli.

W Potulicach odbywają się wakacyjne kursy szkoleniowe dla młodzieży polonijnej zza granicy. Młodzi księża, klerycy i studenci słuchają wykładów z zakresu historii Polski, literatury i języka polskiego. Tu odbywają się rekolekcje dla nauczycieli szkól polskich z terenu Niemiec. Do Zgromadzenia wstępują synowie wychodźców z Jugosławii, Francji i Niemiec. Tymczasem Ks. Prymas odwiedza niektóre ośrodki polskie w Niemczech, Jugosławii, Belgii, Francji i Południowej Ameryce. Wykorzystuje każdą okazję, by naszych rodaków powiadomić o tym, że w Potulicach „dla ratowania polskiej emigracji powstaje pomnik miłości chrześcijańskiej i polskiego patriotyzmu”.

Młode Zgromadzenie cieszy się coraz większym zaufaniem i życzliwością Episkopatu. Jest to przecież dzieło Ks. Prymasa, otaczanego wyjątkową czcią i poważaniem. Toteż prawie wszyscy Biskupi polscy z Ks. Kard. Kakowskim na czele odwiedzają siedzibę Towarzystwa. Z tą samą życzliwością odnoszą się do Zgromadzenia szerokie kręgi społeczeństwa. Kiedy w Warszawie w reprezentacyjnej „Romie” odbywa się akademia na rzecz Potulic, uczestniczy w niej katolicka elita stolicy.

Rozpoczęła się druga wojna Światowa ze swymi brutalnymi następstwami.

Jak łatwo mogła ona przynieść zagładę młodemu zgromadzeniu, które znajdowało się jeszcze w stadium formacji! W dniu rozpoczęcia wojny Zgromadzenie liczyło 20 kapłanów, 60 kleryków. 80 braci po ślubach oraz 40 braci nowicjuszy. Niemcy od razu aresztują kilkunastu członków.

Innych wypędzają z Potulic, zamienionych rychło na obóz dla Polaków oraz dla członków Zgromadzenia. Wypędzają ich także z domów zakonnych w Poznaniu, Puszczykowie i Dolsku. Towarzystwo, jako zgromadzenie wybitnie polskie, Niemcy prześladują w sposób szczególniejszy. Przełożeni ukrywają się pod zmienionymi nazwiskami. Klerycy kontynuują swoje studia w konspiracji. Kapłani obierają nowe formy pracy. Na ziemiach polskich zajętych przez Niemców pracują oni jawnie tylko w Bydgoszczy. Inni duszpasterzują potajemnie, głównie w rejonie Pyzdr i Ostrowa Wielkopolskiego.

W czerwcu i lipcu 1940 roku przełożeni przedstawiają w Krakowie 25 najstarszych kleryków do święceń kapłańskich. Młodzi księża obejmują zajęcia w parafiach kilku diecezji, znajdujących się na terenie „Gubernii”. Niektórzy z nich postanawiają pracować w obozach przejściowych jako kapelani dla rodaków wywożonych do Rzeszy. Polacy w tych obozach pozbawieni byli opieki duszpasterskiej. Kapelani spełniali posługi religijne, urządzając nabożeństwa. Z wyjeżdżającymi do Rzeszy nawiązują ustawicznie łączność.

W miarę przedłużania się wojny wzrastała liczba wywożonych do Rzeszy, przekraczając w końcu liczbę jednego miliona przymusowych robotników. Ich wołania o zaspokojenie potrzeb religijnych coraz częściej dochodziły do kraju. W tej sytuacji przełożeni Towarzystwa postanowili działać na swój sposób. Za ich zgodą, oraz za specjalnym pozwoleniem Stolicy Apostolskiej, kilku kapłanów Chrystusowców decyduje się na wyjazd do Rzeszy w sposób zakonspirowany.

Okrutna wojna zażądała licznych ofiar od młodego Zgromadzenia. Łącznie zginęło 26 członków, w tym 2 kapłanów, 7 kleryków i 17 braci. Nadto 50 kapłanów, kleryków i braci przebywało w niemieckich więzieniach i obozach koncentracyjnych.

Z Ks. Prymasem Założycielem przebywającym w Lourdes, potem w Hautecombe, a w końcu w wiezieniu, przełożeni utrzymywali tylko luźny kontakt listowny i to za pośrednictwem jednego z księży Towarzystwa, internowanego w Szwajcarii.

Ks. dr Antoni Baraniak, podówczas sekretarz Ks. Prymasa, opowiadał nam, jak w tym trudnym czasie Ks. Prymas stale interesował się Towarzystwem. Snuł refleksje na temat jego przyszłych zadań. Nie miał nigdy wątpliwości, czy Towarzystwo się ostoi. I rzeczywiście ostało się. Mimo poniesionych strat, czas wojny był okresem dalszej jego konsolidacji. Zaraz po ukończeniu wojny, mimo rozproszenia i poniesionych strat, Towarzystwo staje do odbudowy własnych ognisk oraz do pracy duszpasterskiej w większym stylu. Jak wiadomo w dniu 15.VIII.1945 r. Ks. Prymas powołał do życia pięć nowych samodzielnych jednostek administracyjnych. Spośród Administracji, utworzonych na mocy specjalnych pełnomocnictw Stolicy Apostolskiej, najmniej kapłanów liczyła Administracja Apostolska w Gorzowie. Stąd życzeniem Ks. Prymasa było, by tam szczególnie podążali Chrystusowcy. Ks. Prymas dwukrotnie odwiedzał Pomorze Zachodnie. Niektóre parafie, obsługiwane przez Chrystusowców, miały szczęście powitania go na swoim terenie. Widać było jego zadowolenie z tego, że kapłani utworzonego przez niego zgromadzenia budują Królestwo Boże na tych ziemiach, złączonych odtąd nierozerwalnie z Macierzą.

Tak wiec Towarzystwo spełniło tutaj pożyteczne zadanie dla Kościoła i Polski. Kapłani Towarzystwa odegrali niemałą rolę w kształtowaniu nowego społeczeństwa na tych ziemiach. Nadto praca duszpasterska - w tak bardzo trudnych warunkach przygotowywała ich do przyszłej misji wychodźczej. W duszach osadników budziły się często podobne tęsknoty religijne, jak u naszych rodaków przebywających poza granicami Polski.

Rezydując w Poznaniu Ks. Prymas utrzymuje ścisły kontakt z Towarzystwem. Spotyka się z Przełożonymi Towarzystwa, odwiedza nasz dom. Z nami spędza pierwszą wigilię powojenną.

W kwietniu 1946 r. przychodzi nominacja na Ordynariusza Gniezna i Warszawy. Opuszczając Poznań Ks. Prymas wpisuje do Księgi pamiątkowej Towarzystwa: „Was nie żegnam. Między nami nie ma dali. Wszędzie łączą nas Potulice i potulicki duch. W pokorze i ofierze zupełnej, a nade wszystko w bezgranicznym umiłowaniu duszy polskiej, służcie sprawie Bożej tam, gdzie ojczyste tęsknoty toczą i łamią serca”.

Po wyjeździe Ks. Prymasa do Warszawy osobiste kontakty z nim z natury rzeczy stają się coraz rzadsze. [s. 382] Wielkie i ważne sprawy Kościoła w Polsce nie pozwalały mu oddawać się Towarzystwu tak jak dawniej. W ten sposób Opatrzność Boża przygotowuje nas nieubłaganie na ostateczny cios.

W dniu 19.X.1948 r. Radio Warszawa podaje wiadomość o ciężkiej chorobie Ks. Prymasa. Przełożony udaje sie natychmiast do Warszawy, do łoża Założyciela Zgromadzenia. Chory przyjmuje go z widocznym zadowoleniem. W przeddzień śmierci, wieczorem Przełożony prosi go o ostatnie wskazania dla Towarzystwa. Z ust umierającego Założyciela padają, słowa „Abyście byli jedno”. Jest piątek 22.X.1948 r. Zbliżają się ostatnie chwile życia wielkiego Prymasa. Umiera jak przystało na duchowego Wodza kościoła, dla którego wiara heroiczna była zawsze najprzedniejszą cnotą. Wszyscy zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że śmierć Założyciela to największy cios, który spotkał Towarzystwo od zarania jego istnienia.

Jedna rzecz nie dawała nam spokoju. Założyciel myślał przecież o tym, by w Rzymie poprzeć starania Towarzystwa o wyniesienie go do rangi zgromadzenia na prawach papieskich. Można więc było przypuszczać, że po jego śmierci sprawa ta zostanie odłożona na dłuższy czas. Okazało się, że tracąc Założyciela na ziemi zyskaliśmy potężnego orędownika w niebie. Dokładnie półtora roku po jego śmierci - 22.IV.1950 r. Towarzystwo otrzymuje upragnione „Decretum laudis”. I tym samym staje się zgromadzeniem na prawach papieskich. Piętnastu Ordynariuszów, na terenach których pracowali lub pracują Chrystusowcy, poparło wniosek Towarzystwa skierowany do Stolicy Apostolskiej, wystawiając świadectwo ich pracy i poświęceniu. Na krok ten wpłynął również dalszy rozrost Towarzystwa po wojnie. Liczyło ono w chwili wydania dekretu 65 kapłanów, 80 kleryków i ponad 60 braci.

Nadchodzi październik 1956 roku Towarzystwo uzyskuje zgodę na wydawanie miesięcznika „Msza święta”. Przełożony zapowiada wyjazd kapłanów Towarzystwa do ośrodków polonijnych we Francji i do obu Ameryk. Zgromadzenie w większej niż dotychczas mierze będzie mogło spełnić swoje główne posłannictwo.

Czy Towarzystwo Chrystusowe spełnia zadanie wytyczone mu przez wielkiego Kardynała-Założyciela? Jedna rzecz jest pewna, że jego dzieło wniosło niemały wkład w sprawę polskiej opieki duszpasterskiej za granicą. Obecnie 114 Chrystusowców pracuje na 75 placówkach duszpasterskich w 12 krajach Europy, obu Ameryk, Nowej Zelandii i Australii.

W kraju natomiast w 39 domach lub placówkach czynnych jest 110 kapłanów. Ponad 70 kleryków i nowicjuszy przygotowuje się do przyszłej pracy wśród Polonii.

W szeregach Towarzystwa znajduje się również 57 braci.

Z ufnością patrzymy w przyszłość. Przed nami to samo odpowiedzialne zadanie: „Wszystko dla Boga i Polonii Zagranicznej”. W myśl słów naszego Założyciela zadanie to nadal pojmować będziemy jako „szczytne nasze posłannictwo, jako drogę uświęcenia
i zbawienia wiecznego”.

Ks. Ignacy Posadzy TChr [s. 383]


Druk: „Przewodnik Katolicki” 42(1973), s. 382-383.

Drukuj cofnij odsłon: 13389 aktualizowano: 2012-01-23 10:48 Do góry

projektowanie stron www szczecin, design, strony dla parafii

OŚRODEK POSTULATORSKI TOWARZYSTWA CHRYSTUSOWEGO

ul. Panny Marii 4, 60-962 Poznań, tel. (61) 64 72 100, 2024 © Wszelkie Prawa Zastrzeżone