Ośrodek Postulatorski Chrystusowców
Czcigodny Sługa Boży ks. Ignacy Posadzy

Czcigodny Sługa Boży ks. Ignacy Posadzy

(1898-1984)
Współzałożyciel
i długoletni Przełożony Generalny Towarzystwa Chrystusowego;
Założyciel Zgromadzenia Sióstr Misjonarek Chrystusa Króla; pisarz; podróżnik

PK

Tam, gdzie „Chrystus zmartwychwstan jest”. Wspomnienia z pielgrzymki do Ziemi Świętej.

Było to 14 lipca ub. r. Dzień poprzednio już umówiłem się z bratem zakrystianem, co do Mszy św. na Grobie Pańskim. Nie było dużo trudności. W tym czasie wschodnich upałów bowiem, pielgrzymi kapłani są nieliczni. Przed godziną piątą już byłem na nogach. Stojąc w oknie Casae Novae - domu dla pielgrzymów - patrzałem w stronę bazyliki Grobu Pańskiego. Myśli moje niby sokoły przez całą już noc ulatywały w jej stronę...

Miasto święte jeszcze spało. Słońce już wzeszło i muskało łagodnie tarasy domów. Budziło złocistym promieniem postacie skulone po dachach, co noc całą tam spędziły w chłodzie. Unosiło się nad łańcuchem judzkich gór, różowiąc ich szczyty, tak łagodnie zakreślone na seledynowym niebie pogodnego poranku.

Jest cicho dokoła. Raz po raz tylko przerywają ciszę poranną dwaj „meskini”, co usadowili się tuż pod moim oknem. Udają ślepców. Ilekroć słyszą odgłos zbliżających się kroków, zaczynają skomleć o jałmużnę. Milkną znowu, odganiając w tym czasie chmary much. Wychodzę. Idę przez kręte uliczki sklepione, obok przelicznych bazarów i „souków”. Na słomianych matach lub na nagich kamieniach śpią jeszcze kupcy, handlarze, przekupnie. Zaledwie jeden i drugi się przebudził. Pali fajkę wschodnią, lub też siedząc „w kuchni”, popija czarną kawę z maleńkiej, zgrabnej filiżaneczki. Obok ich towar. Sterty całe barwnych jarzyn i owoców. Granaty złociste, gruszki, przezroczyste jak bursztyn melony, malachitowe arbuzy, wszystko to lśni się i kąpie w porannych promieniach słońca.

Wdycham świeży powiew poranku. Nie rozglądam się, by nie uronić nic z świętego skupienia. Grób Pański przyciąga mnie nieprzeparcie ku sobie. Jeszcze kilka kroków, a już staję przed bazyliką św. Grobu. Staję na niedużym, czworobocznym dziedzińcu.

Wchodzę do bazyliki. Mimo wczesnej godziny już spotykam sporą gromadkę modlących się. Nasamprzód wstępuję po stopniach na Golgotę. Chcę tam odmówić modlitwy przygotowawcze do Mszy św. Dusza się korzy i kruszy. Z jej głębi utajonej płynie wyznanie:

O wiesz najlepiej, Ty Wszystkowiedzący,
Że Cię nie kocham tylko dla przyszłej nagrody.
Nie za obiecane w królestwie Twym gody,
Nie dla palm, harf, cudów i dziwów...
Ja Ciebie kocham, żeś był nieszczęśliwy.
Że przebolałeś to wszystko, co boli.
Że zniosłeś wszystko, co tylko poniża,
Ty, Bóg w kajdanach cielesnej niewoli...

Schodzę na dół. Idę do Grobu. Grób, w którym złożono Ciało Pana Jezusa, składał się z przedsionka, do którego wchodziło się po kilku stopniach, i z właściwego grobu. Tutaj była umieszczona ława kamienna. Na niej złożono Święte Ciało, owinięte w prześcieradła. Następnie otwór zewnętrzny przywalono wielkim głazem. Obie komory grobowe były wykute w miękkiej skale. Grób zachowany jest prawie cały w pierwotnej szacie. Podzielony jest również na dwie komory. Pierwsza, większa, to dawny przedsionek. Nazywa się kaplicą Anioła. Na tym miejscu bowiem ujrzały niewiasty anioła, siedzącego na odwalonym głazie. Z tego miejsca też popłynęła w świat pierwsza nowina wielkanocna: „Nie bójcie się wy, gdyż wiem, iż Jezusa, który ukrzyżowan jest szukacie. Nie masz Go tu, albowiem powstał, jako powiedział. Chodźcie, a oglądajcie miejsce, gdzie był położony Pan”.

Kaplica Anioła jest 3½ metra długą i 2 metry szeroka. Jest pokryta cała rzeźbionymi tablicami z białego marmuru. Tablice są przedzielone małymi kolumnami. Znajduje się tutaj kawałek głazu, którym był otwór zawalony. Na nim to siedział anioł Pański. Pali się tu w dzień i w noc 15 srebrnych lamp. Należą one do różnych wyznań.

Z kaplicy Anioła schodzi się przez otwór - 1,30 mtr. wysoki - do właściwego Grobu. Jest to maleńka grota - 2 metry długa i również 2 metry szeroka. Jest cała wyłożona białym marmu-[s. 213]rem. W ten sposób zabezpieczono rodzimą skałę przed zbytnią gorliwością pielgrzymów. Niektórzy bowiem wykruszali sobie kawałeczki z tej świętej skały na pamiątkę. Po prawej stronie od wejścia jest ława kamienna. Na niej to kiedyś spoczywało Najświętsze Ciało Zbawiciela. Ława ta służy jako ołtarz przy odprawianiu Mszy św. Odprawiają się tu trzy Msze św. dziennie.

Grób Pański jest obecnie w posiadaniu trzech wyznań: Rzymsko - katolików, schizmatyckich Greków i Ormian. Każde z nich też ozdobiło Grób Pański na swój sposób. Od nich pochodzą trzy płaskorzeźby, przedstawiające zmartwychwstanie Pańskie. Trzy te wyznania utrzymują 43 lamp srebrnych, które bezustannie płoną w Świętym Grobie. Na zewnątrz kaplica Grobu Pańskiego pokryta jest różowawym marmurem. Upiększają ją stylowe pilastry. U góry wznosi się niewielka kopuła, wspierająca się na marmurowych kolumienkach. Front kaplicy zdobią, cztery barokowe kolumny marmurowe. Nad wejściem wisi obraz Zmartwychwstania. Przy wejściu stoją ławy kamienne. Na nich umieszczono 12 lichtarzy dużych. Poza tym jej ściany są obwieszone lampami srebrnymi. Podsycane najczystszą oliwą, pulą się one niby ognie wieczyste na cześć Chrystusa Zmartwychwstałego.

Kaplica Grobu Pańskiego mieści się w tzw. Rotundzie. Jest to kościół okrągły, który stanowi środkowy cześć całej bazyliki św. Grobu. Nad Rotundą wznosi się wielka kopuła zewnętrzna. Pochodzi ona z czasów wypraw krzyżowych. Umieścili ją Krzyżowcy nie nad Golgotą, ale nad Grobem Pańskim.

Boć przecież ważniejszym od Golgoty jest pusty Pański Grób. Powiedział to wyraźnie św. Paweł w pierwszym liście do Koryntian: „A jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, próżna jest wiara wasza, bo jeszcze jesteście w grzechach waszych. Tedy i którzy zasnęli w Chrystusie, poginęli”.

Idę do zakrystii. Ubieram się do Mszy św. Nie namyślam się długo, w jakiej intencji odprawić Mszę św. w Grobie Pańskim. Odprawię ją za duszę swego ojca zmarłego - pomyślałem sobie. Niech moje szczęście udzieli mu się tam w zaświatach... Przypomniałem sobie dziwny sen. Miałem go ostatniej nocy na okręcie, tuż przed wstąpieniem na Ziemię św. Ukazał mi się we śnie taki jaśniejący cały i rozradowany. Słuchaj - tak bardzo się cieszę, że jedziesz w te strony. - Słyszałem, jakby na jawie, jego własne słowna. Nie wierzę w sny. A może, taka była wola niebios...

W zakrystii czekał M. Lord. - Czy mógłbym księdzu służyć do Mszy św.? - zapytał błagalnie? Nie broniłem. Byłem tym do głębi wzruszony.

Wchodzimy do Grobu. Wchodzimy przez otwór na chylączkę... I ogarnia mnie święty lęk. Chciałoby się spełnić rozkaz Boży, dany kiedyś Mojżeszowi: „Zdejm obuwie, bo miejsce, na którym stoisz święte jest”. Przepaści otwierają się w głębi duszy... Sercem potrząsa rozdzierające wzruszenie... Msza św. na Jego Grobie! Formularz mszalny zawsze ten sam - o Zmartwychwstaniu. Wszystko przypomina żywo sceny Zmartwychwstania. Odmawiam modlitwy Introitu: „Powstałem i odtąd jestem z Tobą, Alleluja! Położyłeś na mnie rękę swoją, Alleluja. Przedziwną jest wiedza Twoja, Alleluja! Alleluja!”.

Radość Zmartwychwstania niby nić czerwona snuje się poprzez wszystkie te modlitwy. Radości - Alleluja - pełno w sercu... W sercu Alleluja i bezkresny poryw duchowy i serdeczna tęsknota za czymś, co kiedyś tak bliskim tu było... Wierni klęczą poza Grobem wśród zalewów złocistych od licznych, jarzących się lamp. Z serc ich podnoszą się szepty tajemne i drżą i płyną przez otwór skalisty, do Grobu... Na komunię św. wychodzę z Grobu do nich - do kaplicy Anioła. Przyjmują je dusze rozmodlone, wniebowzięte - zakonnice włoskie, pielgrzymi i M. Lord.

Wracamy do zakrystji. Mój dostojny ministrant: klęka i prosi o błogosławieństwo kapłańskie. Proszę księdza - mówi do mnie - nieprawdaż, dziś to nasze najpiękniejsze święta wielkanocne. Chyba nie zapomnimy o nich do śmierci, i w oczach jego perlą się łzy... Na dziękczynienie idziemy znów do Grobu. W duchu kroczymy śladami trzech Maryj, wśród oliwek i sykomorów Józefowego ogrodu. Kroczymy wśród wiosennych anemonów i irysów bujnych. Nad nami cyprysy szepczą pacierze i palmy gwarzą i pachną kwiaty białych róż...

Klękamy przed Grobem. W duchu oglądamy te nieprzeliczone rzesze, co tu kiedyś klękały w głębokiej zadumie. Widzimy rycerzy krzyżowych w chrzęszczących zbrojach, królewskich, książęcych pielgrzymów, ludzi z wszystkich krain i lądów. Znalazł się wśród nich też kiedyś i polski wieszcz natchniony - Juljusz Słowacki. A co tu wypłakał i co oglądał, opowiedział w swym liście do matki z dnia 19 lutego 1837 r.

Długośmy tam klęczeli przy Grobie. Wczuwaliśmy się we wszystko i rozumieliśmy wszystko... I w duchu oglądaliśmy Jezusa. Wyszedł z Grobu i stał przed nami, w promieniach stał złotych, cały jasny i świetlany, nadziemską cudny pięknością... I pokój tchnął wielki od Niego i szczęście jakieś promienne.

I dusza ulatywała w niebiosa, a usta szeptały słowa pieśni: Wesoły nam dzień dziś nastał, którego z nas każdy żądał - Alleluja...

X. Posadzy [s. 214]


Druk: „Przewodnik Katolicki” 15(1928), s. 213-214.

Drukuj cofnij odsłon: 13865 aktualizowano: 2012-02-03 16:14 Do góry

projektowanie stron www szczecin, design, strony dla parafii

OŚRODEK POSTULATORSKI TOWARZYSTWA CHRYSTUSOWEGO

ul. Panny Marii 4, 60-962 Poznań, tel. (61) 64 72 100, 2024 © Wszelkie Prawa Zastrzeżone