Czcigodny Sługa Boży ks. Ignacy Posadzy
(1898-1984)Współzałożyciel
i długoletni Przełożony Generalny Towarzystwa Chrystusowego;
Założyciel Zgromadzenia Sióstr Misjonarek Chrystusa Króla; pisarz; podróżnik
t. I
12. List okrężny
Karność kościelna.
Kochani Księża!
W świecie panuje bezprawie i prawdziwy kryzys autorytetu. Jesteśmy świadkami jaskrawego braku poszanowania prawa, wskutek czego panuje zamęt i nieład. Dlatego w tych czasach powszechnego zamętu Namiestnicy Chrystusowi zwracają baczną uwagę na to, by Kościół we wszystkich stopniach hierarchii był ożywiony duchem karności nadprzyrodzonej. Wówczas tylko bowiem Kościół będzie potrafił spełnić swoją szczytną misję, jeżeli wszyscy kapłani diecezjalni i zakonni w każdym calu pójdą za wskazaniami Kościoła. Powinni więc myśleć tak, jak Kościół myśli; mówić i nauczać, jak Kościół przemawia i naucza; działać, jak Kościół potężną „acies bene ordinata", z którą przeciwnicy liczyć się będą. Spadały na Kościół w ciągu wieków wielkie ciosy. Najboleśniejszy jednak zadał je nie wróg zewnętrzny, ale własne dzieci Matki Kościoła, a zwłaszcza jej sercu najbliższe - kapłani. A stało się to przez bunt i wyłamywanie się spod karności kościelnej.
Dlatego niezmiernie doniosłą jest rzeczą, by kapłani, jako ci oficerowie tej wielkiej armii Kościoła wojującego, odznaczali się bezwzględną karnością.
Każdy kapłan, a zwłaszcza chrystusowiec jako „miles Christi", musi być przejęty duchem karności kościelnej.
Do tej karności zachęcał kapłanów w szczególniejszy sposób Pius XII. Czynił to wielokrotnie w czasie swego pontyfikatu i to z wyjątkowym naciskiem.
Tak pięknie o tym pisze w swej wiekopomnej encyklice „O kapłaństwie katolickim": „Z tego powodu, że kapłan katolicki jest żołnierzem czynnym i wytrwałym, wynika nieodzownie, że przejęty winien być duchem karności, czyli - jak mówi się po chrześcijańsku - poczuciem posłuszeństwa". Papież stawia zarazem za wzór najdoskonalszy posłuszeństwo Jezusa Chrystusa, tego Najwyższego Kapłana wobec Ojca Przedwiecznego. Wszak powiedział Chrystus o sobie: „Moim pokarmem jest pełnić wolę Tego, który mnie posłał" (J 4,34).
Nasz Dostojny Założyciel J. Em. Kardynał Prymas kładzie niemniej silny nacisk na posłuszeństwo i karność. Przecież według jego słów posłuszeństwo i karność są zasadniczym elementem budowy Królestwa Bożego na ziemi. Toteż za wszelką cenę pragnie on wpoić członkom naszego Towarzystwa ducha karności kościelnej. Pragnie on, by karność była główną ozdobą i charakterystyczną cechą chrystusowców.
Przypominam tylko list pisany z Rzymu z dnia 6 lipca 1938 roku. W liście tym w tak obfity sposób daje wyraz trosce o to, aby Towarzystwo nasze ożywione było duchem ofiary i karności nadprzyrodzonej. Oto wyjątki z tego listu.
„Dzisiaj opuszczam Rzym, który zawsze wywiera na mnie potężne ważenie jak powszechny ośrodek wiary i rządów kościelnych. Stąd płynie nieustannie fala posłannictw, które w bliskich i dalekich krajach realizują ludzie owiani duchem apostolstwa i ofiary. Tu cały świat czerpie wskazania i rozkazy, które zamieniają się w błogosławieństwa i cuda twórczości, gdy się je spełnia w duchu nadprzyrodzonej karności kościelnej. Coraz widoczniejsze jest dla mnie, że bez ducha ofiary i bez karności nadprzyrodzonej nic wielkiego w Kościele ani powstać, ani utrzymać się nie może. Tak jest w życiu całego Kościoła, tak jest w życiu zakonów.
I dlatego nim z mych wędrownych oczu zniknie przejmująca do głębi zjawa kopuły nad grobem św. Piotra, zasyłam wam serdeczne słowa zachęty, byście się mocno i bohatersko gruntowali w duchu ofiary i karności zakonnej... . Postarajcie się, by duchem ofiary i karnością zakonną stało w pokorze i nasze Towarzystwo dziś i zawsze, i wszędzie ..."
Chyba nie można mocniej i dobitniej podkreślić konieczności i ważności karności w życiu kościelnym i zakonnym. Bylibyśmy niewdzięcznikami, gdybyśmy zlekceważyli sobie owe serdeczne napomnienia i zachęty naszego Wielkiego Założyciela. Niechże jego dobitne słowa będą dla nas jasnym i promiennym drogowskazem na drodze naszego życia tak indywidualnego jak i zbiorowego.
A jak się ma objawiać ta karność kościelna? Jaki ma być nasz stosunek do władzy duchownej?
Ustawy Towarzystwa mówią nam o tym dokładnie.
Na pierwszym miejscu karność przejawiać się ma w respektowaniu wszelkich praw i rozporządzeń ordynariuszów, w których diecezjach kapłani nasi pracują.
„Z uległą czcią będą członkowie szanowali prawa, dekrety i decyzje ordynariusza Domu Głównego jako też uprawnienia ordynariusza reszty domów..." (§ 89 Ustaw).
Mamy celować przed innymi kapłanami w przestrzeganiu praw i zwyczajów diecezjalnych, które nas obowiązują (§ 90).
Mamy czuwać nad tym, byśmy byli w jak najlepszych stosunkach z ordynariuszem i z kurią diecezjalną. W tym celu każde słowo nasze, każdy nasz krok, winny być nacechowane grzecznością, spokojem i rozwagą. W tym względzie żadną miarą nie wolno się kierować niezdrową ambicją lub miłością własną.
„Szemrania i krytyki przełożonych będą członkowie unikać jak zarazy" (§ 56). To powiedzenie, umieszczone w naszych Ustawach, odnosi się również do ordynariusza i wszystkich jego zastępców.
Mamy starannie zarządzać majątkiem kościelnym, by nie spotkał nas pod tym względem żaden choćby najmniejszy zarzut zaniedbania. Jest to sprawa nad wyraz delikatna. Ustawa nasza zwraca i na ten szczegół uwagę. „Ze szczególną starannością zarządzać będą członkowie majątkiem i fundacjami, stanowiącymi dotację kościelną, które zostały oddane Towarzystwu w zarząd czasowy albo bezterminowy, a z którego to majątku należy zdać sprawę ordynariuszowi diecezji " (§ 173).
Pragnę, by w rym celu księgi kasowe były jak najstaranniej prowadzone. Niech Drodzy Księża odpowiadają zaraz na wszelkie listy i zapytania władzy duchownej. Byłoby to wykroczenie karygodne pozostawiać listy władzy duchownej dłuższy czas bez odpowiedzi. Wszelkie sprawozdania należy na czas odsyłać, choćby ich gotowanie miało być połączone z uszczerbkiem dla snu.
Zachęcam również do karności wobec miejscowego dziekana, który zastępuje ordynariusza w swoim dekanacie. Dziekan w myśl powiedzenia Benedykta XIV to „oculus Episcopi, custos deeretorum eius", to „Cura vigilis cleri dacanalis". Jego zadaniem jest czuwać nad duchowieństwem dekanatu.
Nie potrzebuję dodawać, że świętym obowiązkiem jest branie udziału w kongregacji dekanalnej. Kto by się uchylał ze złej woli od spełnienia tego obowiązku, ten naraża się w myśl prawa kanonicznego na kary kościelne.
Oto kilka praktycznych uwag o karności kościelnej wobec władzy duchownej. Płyną one z głębi serca Wam życzliwego. Pragnę bowiem szczerze, by ta karność w duchu ofiary była istotną cechą naszych kapłanów a chlubą i dumą naszego Towarzystwa.
Czuwajmy więc nad sobą. Karność w duchu wiary jest zbyt cennym darem, byśmy go nie mieli strzec troskliwie. Każdy z nas złożył niejedną ofiarę z siebie nim zapukał do furty Towarzystwa. Po co te wszystkie wyrzeczenia się? Po to, by zyskać skarb, którym jest sam Chrystus. A gdzie ten skarb znajdziemy już tu na ziemi? Znajdziemy go w bezwzględnym posłuszeństwie i karności płynącej z wiary.
Wprawdzie karność bezwzględna w duchu wiary może wymagać od nas wielkich ofiar, lecz uchybić przeciw tej karności czyż nie byłoby to samo, co uchybić przeciw Chrystusowi? Wszak inne uczucia ożywiały nas w dniu świętej profesji. Inne uczucia zalewały też naszą duszę w dniu święceń kapłańskich, kiedy na zapytanie biskupa: „Promittis praelato Ordinario tuo reverentiam et oboedientiam?", odpowiadaliśmy wzruszonym głosem - „Promitto".
Niech więc zawsze i wszędzie, i na każdym miejscu spełniają się słowa wyjęte z naszych obrzędów profesyjnych: „Idziemy na trud i poświęcenie, na posłuszeństwo radosne i zupełne, na ofiarę każdą, byle świętą wolę Bożą spełnić a Boskiemu Oblubieńcowi jak najwięcej dusz pozyskać".
Z serdecznym pozdrowieniem i błogosławieństwem, kochający Was w Chrystusie Jezusie
(-) O. Ignacy TChr
Poznań, dnia 1 grudnia 1946 r.
Druk: LO I, s. 47-50.