Czcigodny Sługa Boży ks. Ignacy Posadzy
(1898-1984)Współzałożyciel
i długoletni Przełożony Generalny Towarzystwa Chrystusowego;
Założyciel Zgromadzenia Sióstr Misjonarek Chrystusa Króla; pisarz; podróżnik
t. III
55. List okrężny
Initium perfectionis.
Carissimi!
Pius XII, mówiąc w swej adhortacji „Menti nostrae" o świętości kapłańskiej, kładzie szczególniejszy nacisk na pokorę. „Początek chrześcijańskiej doskonałości zasadza się na cnocie pokory". Ojciec Św. nawiązuje do słów Chrystusa: „Beze Mnie nic uczynić nie możecie" (J 15,5).
Wzniosłość pokory
O co idzie w pracy wewnętrznej? Co trzeba zdobyć za wszelką cenę? Trzeba zdobyć przede wszystkim pokorę. Kto zdobył pokorę, odniósł zasadnicze zwycięstwo. Przed nim otwarta droga ku szczytom doskonałości.
Czym jest pokora? Pokora jest prawdą. Dusza pokorna trwa w prawdzie (J 8,44) i „czyni prawdę" (Ef 4,15).
Dlaczego pokora jest prawdą? Ponieważ polega zasadniczo na tym, by poznać i uznać w teorii, i w praktyce to, co jest. Bo cóż uczyni pokorny? On poznaje, czym jest rzeczywiście. A jest przecież niezachwianą prawdą i dogmatem wiary, że człowiek z siebie jest niczym, ponieważ wszystko co ma, nawet sam byt swój, ma od Boga.
Z pokory wypływa miłość do życia ukrytego. Pokorny pragnie być nieznany i poniekąd zniknąć wobec ludzi. „Ama nesciri" - oto zasada pokory. Tego ukrycia życzył św. Paweł wiernym w Kolosie. „Życie wasze ukryte jest z Chrystusem w Bogu" (3,3).
Pokora jest kluczem do raju. „Bóg pokornym łaski daje". Bóg wie. że dusza pokorna wszelką chwałę do Boga odnosi. Dlatego napełnia ją obfitością swoich łask.
Przez pokorę zdobędziemy miłość. Miłość Boża rośnie w duszy opróżnionej z siebie. „Nihil exce!sius via carltatis et non in illa ambulant nisi humiles" (Augustyn).
Wzór pokory
We wszystkim mamy naśladować Chrystusa. „Albowiem to w sobie czujcie, co w Jezusie Chrystusie, który będąc w postaci Bożej, wyniszczył samego siebie" (Flp 2,5).
Chrystus życiem swoim wyśpiewał najpiękniejszy hymn na cześć pokory. Uniżony w swoim narodzeniu, upokorzony w życiu ukrytym. W życiu publicznym nie przestaje dawać przykładu pokory. Zapomina o sobie, nie goni za popularnością. Ukrywa się, gdy Go chcą obwołać Królem. Pragnie żyć w zależności od Ojca. „Nauka moja nie jest moją, ale tego, który Mię posłał. Nie własnej szukam chwały, ale chwały Ojca" (J 7,16).
W czasie męki z bohaterstwem, bez słowa skargi znosi wszystkie zniewagi i upokorzenia. „Który gdy Mu złorzeczono nie złorzeczył, gdy cierpiał, nie groził, lecz poddawał się niesprawiedliwie sądzącemu" (1 P 2,2).
Znosi upokorzenie w swym życiu eucharystycznym, nam dla przykładu. Pragnie być nieznanym i za nic mianym „Nesciri, pro nihilo reputari".
Pokora kapłana
Pokora jest jednak cnotą na wskroś kapłańską. Kapłan zjednoczony z Chrystusem, Najwyższym Kapłanem, spełnia w Kościele najbardziej Boże czynności. Przewyższa innych godnością. Winien ich przewyższać również pokorą. Powołany do tej godności, winien wyznawać z pokorą, że wszystko zawdzięcza jedynie łasce Boga, który tak wysoko go postawił. „De stercore erigens pauperem".
Kapłan postawiony jest na świeczniku. „Wy jesteście światłością świata... Niechaj świeci światłość wasza przed ludźmi" (Mt 5,14-16).
Stąd też łatwo wystawiony jest na pokusy ze strony szatana pychy. Są czynności, które w szczególniejszy sposób schlebiać mogą jego miłości własnej. Praca w konfesjonale, zwłaszcza gdy wierni darzą go wyjątkowym zaufaniem. Praca na ambonie, przez czar swego słowa trzyma na uwięzi tłumy. Służba przy ołtarzu, święte obrzędy, w których ukazuje się wiernym jako zastępca Chrystusa w całym blasku Jego majestatu. Jak łatwo ulec podszeptom próżności! Toteż kapłan ugruntowany musi być w pokorze. Inaczej w świętokradzki sposób przywłaszcza sobie chwałę przynależną tylko Bogu. Zamiast przepowiadać Ewangelię, przepowiadać będzie samego siebie. Ołtarz, konfesjonał, przepych czcigodnej liturgii, staną się przedmiotem podobnych profanacji.
Liturgia uczy pokory
Kościół Oblubienica Chrystusowa, pragnie kapłanowi przyjść z pomocą w zdobyciu pokory. W czasie najświętszych czynności każe mu się upokarzać. Chce mu przypomnieć, że jest tylko grzesznym stworzeniem.
Na początku Najświętszej Ofiary kapłan musi wobec zgromadzonych wyznać, że jest grzesznikiem. „Confiteor Deo omnipotenti - wyznaję Bogu Wszechmogącemu... i wam bracia, żem zgrzeszył bardzo". W czasie Mszy św. jeszcze kilkakrotnie kładzie w usta jego prośbę o przebaczenie: „Aufer a nobis... Odejmij od nas prosimy Cię, Panie, nieprawości nasze...". Ofiarując Bogu niepokalaną Hostię, ofiaruje ją za swoje nieprzeliczone grzechy, przestępstwa i niedbalstwa. Przed konsekracją błaga o wybawienie od wiecznego potępienia „ab aeterne damnatione nos eripi". Po konsekracji błaga Boga, by mimo grzechów przypuścił go do udziału w społeczności świętych. „Nobis quoque peccatoribus... non estimator meriti, sed veniae quaesumus largitor admitte". Krótko przed Komunią św. w poczuciu grzeszności bije się w piersi: „Baranku Boży... nie patrz na grzechy moje... niech przyjęcie Ciała Twego nie posłuży mi na sąd i potępienie...".
Praktyka pokory
Musimy nabrać przekonania, że cnota pokory przechodzi siły człowieka. Uciekajmy się więc o pomoc do Chrystusa, by wyprosić sobie tę cnotę, tak bardzo Mu drogą. W chwili Komunii eucharystycznej wzniecajmy w sobie najgłębsze pragnienie uczestniczenia w Jej pokorze. Bóg, który pragnie nam się oddać, nie odrzuci na pewno naszej modlitwy i usunie pychę tamując jej działanie w naszej duszy.
Rozważajmy też człowieczeństwo Chrystusa. Wnikajmy w uczucia Jego Bożego Serca. Przypatrujmy się duszy Chrystusa. Dusza ta, cała zanurzona w jasności niebieskiej, ogląda doskonałości Boże. A z tego oglądania rodzi się w niej głębokie uszanowanie dla Bóstwa.
Patrząc przez zasłonę wieków, prorok Izajasz mówi o przyszłym Mesjaszu: „i napełni Go duch bojaźni Pańskiej" (Iz 11,2). Ta bojaźń to najgłębsza adoracja Bożego Majestatu. Chrystus był największym adoratorem Boga Ojca. Jako stworzenie unicestwiał się w pokorze i szacunku przed Bogiem. Chrystus pragnął przez to zadośćuczynić za naszą pychę i miłość własną. Pragnął nam dać przykład pokory: „Uczcie się ode Mnie, żem jest cichy i pokornego serca" (Mt 11,29).
In spiritu humilitatis
Mamy się korzyć przed świętością Boga, zwłaszcza gdy chmury czarne zbierają się nad duszą naszą. „Sine Tuo numine, nihil est in homine". To samo czynić należy w chwilach pokus i zwiątpień, gdy uderzają na nas moce ciemności. Gdy ludzie do nas z nieufnością się odnoszą, gdy nas zaboli ich sąd niesprawiedliwy, nie upadajmy na duchu. Powtarzajmy zawsze bez wahania: „Elegi abiectus esse in domo Domini".
Przede wszystkim jednak starajmy się o pokorną postawę duszy w dniu spowiedzi sakramentalnej. W dniu tym niech korzy się dusza przed Bogiem. Niech wstępuje do otchłani swojej nędzy. Niech wdycha w siebie atmosferę pokory i skruchy. „Amplius lava me ab iniquitate mea".
Niech więc życie nasze ukryje się z Chrystusem w Bogu. Kiedy św. Jan Chrzciciel przygotowywał drogi Chrystusowi, pragnął się zupełnie usunąć, by Boski Mistrz mógł być wsławiony. „On ma róść a ja się uniżać" (J 3,30). Musimy więc rozpocząć od tego, by stać się małymi. Zbyt wielcy jesteśmy, by stać się narzędziem Boga, apostołami według Jego Serca. Trzeba być bardzo małym, by stać się wielkim apostołem. Wielkość płynie z maleńkości.
Z serdecznym pozdrowieniem i błogosławieństwem
(-) ks. I. Posadzy TChr
Poznań, dnia 1 lutego 1951 r.
Druk: LO III, s. 63-66.