Ośrodek Postulatorski Chrystusowców
Czcigodny Sługa Boży ks. Ignacy Posadzy

Czcigodny Sługa Boży ks. Ignacy Posadzy

(1898-1984)
Współzałożyciel
i długoletni Przełożony Generalny Towarzystwa Chrystusowego;
Założyciel Zgromadzenia Sióstr Misjonarek Chrystusa Króla; pisarz; podróżnik

Artykuły

Michał Gryczyński

Człowiek pełen dobroci.
Rozmowa z ks. dr Czesławem Kamińskim, Generałem Towarzystwa Chrystusowego w latach 1976-1983.


 

Znał Ksiądz osobiście ks. Ignacego. Jaki to był człowiek?

Wspaniały! Potrafił pozyskać sobie sympatię innych i u każdego umiał znaleźć oraz wyakcentować dobro. Posiadał talent typowy dla pedagogów - znajomość i umiejętność doboru ludzi. A zarazem był obdarzony fantastycznym poczuciem humoru. Miał temperament sangwinika, ale był opanowany, rozwiniętą stronę uczuciową, ale w decydujących momentach, potrafił być bezkompromisowy. I lubił ryzyko.

Proszę o przykłady takiej ryzykanckiej postawy.

W 1939r. seminarium miało być przeniesione do Pińska, bo nie wiedzieliśmy, że zaatakują nas także Rosjanie. Zatrzymany przez Niemców uzyskał, za pośrednictwem ich pastora, przepustkę, ale miał zadeklarować lojalność. "- W żadnym wypadku! - oświadczył - przybyliście tutaj jako wrogowie". Po wojnie, dyrektorowi komunistycznego Urzędu ds. Wyznań, który przywiózł mu - bez zapowiedzi - odznaczenie, włożył order... do kieszeni! Ale na co dzień przypominał raczej Jana XXIII.

W czym przypominał Jana XXIII?

Był, jak on, człowiekiem otwartym, pełnym dobroci i czaru osobistego. Tacy ludzie nie miewają, zazwyczaj, wrogów. Niektórzy dostojnicy kościelni powiadali, jeszcze za życia ks. Ignacego, że on chyba już jest święty. Miał jeszcze jedną cechę: wszelakie zasługi przypisywał innym, a nie sobie.

Jako czciciel Bożego Serca, był zapewne człowiekiem zawierzenia?

Miał naturę ryzykanta, ale to wynikało z ufności wobec Opatrzności Bożej. Często porywał się z motyką na słońce, a realiści poznańscy nie mogli tego zrozumieć. Kiedyś np. udał się do Kurii, aby zwrócić pożyczkę ks. kan. Zborowskiemu, szefowi Kancelarii Prymasa. Został przez niego pochwalony za terminowe spłacanie długów, więc... poprosił o pożyczenie kwoty dwa razy wyższej i otrzymał ją!

Dlaczego księża chrystusowcy nazywają ks. Posadzego "ojcem"?

Już od 1934r. mówiliśmy do niego "ojcze", bo od 16 października 1933 do 5 czerwca 1968r. był naszym pierwszym Przełożonym Generalnym. To wyraz szacunku, bo uważamy się nie tylko za synów duchowych kard. Hlonda-Założyciela, ale również ks. Posadzego, jako Współzałożyciela.

Fakt, że Założycielem Towarzystwa był ówczesny Prymas Polski, ułatwiał chyba znalezienie środków materialnych dla realizacji tego dzieła?

A skądże, to byli marzyciele! Kiedyś kard. Hlond polecił ks. Ignacemu zorganizować dom dla chrystusowców. On taki dom wyszukał i zwrócił się do Księdza Prymasa po pieniądze. Usłyszał wówczas, że Ksiądz Prymas pieniędzy nie ma, ale kasy Opatrzności Bożej są pełne i trzeba tylko o nie prosić! A i później, już w Potulicach, ciągle trzeba było szukać pieniędzy, najczęściej u proboszczów. Kard. Hlond był przeciwny temu, abyśmy zamieszkali w domu hr. Anieli Potulickiej, bo wiedział z doświadczenia - jako były prowincjał salezjanów - że może dojść do konfliktów z żyjącą jeszcze właścicielką. Ale ostatecznie hrabina wydzieliła sobie część pałacu, a wyrazem jej sympatii do nowego dzieła było ufundowanie sutann i komży dla kleryków-nowicjuszy. Cóż, w początkowym okresie Towarzystwo żyło ciągle za pożyczone pieniądze. Bywały takie sytuacje, że piekarz nie dostarczał nam już chleba, bo nie zdążyliśmy spłacić długów!

Dziełem życia ks. Ignacego była posługa duszpasterska wśród emigrantów polskich. Kiedy ujawnił się ten charyzmat?

Nie był jeszcze kapłanem, kiedy wyjechał na studia do Niemiec, gdzie przebywały tysiące Polaków na robotach rolnych. Pewnego dnia przeczytał w prasie niemieckiej artykuł kapłana-Niemca o polskiej dziewczynie, która umarła bez sakramentów, ponieważ żaden z kapłanów nie znał języka polskiego, a i ona nie znała niemieckiego. Bardzo się tym przejął, zaczął odwiedzać polskich emigrantów i uczyć ich katechizmu. Trzeba pamiętać, że w tym czasie w Berlinie mieszkało wówczas więcej Polaków niż w Poznaniu.

W archiwalnych rocznikach "Przewodnika Katolickiego" znalazłem wiele tekstów, które wyszły spod pióra ks. Posadzego.

Jeszcze jako młody kapłan poznał księdza Nikodema Cieszyńskiego, wydającego "Roczniki Katolickie". To on wprowadzał go na czwartki literackie, zachęcał do nauki języków oraz wprowadzał w sztukę pisania. Później "Przewodnik Katolicki" ufundował mu podróż do Brazylii, skąd nadsyłał korespondencję. Prymas Hlond polecił mu, aby sprawdził sytuację wśród polskiej emigracji, ponieważ z konsulatów napływały skargi na księży. Czytelnicy oczekiwali na kolejne odcinki z podróży, które potem zebrano w cyklu "Drogą Pielgrzymów". W związku z wyjazdem na Kongres Eucharystyczny do Manilii na Filipiny, napisał cykl artykułów pt. "Przez tajemniczy Wschód". A było o czym pisać, bo podróżował przez Japonię, Chiny i Mandżurię, a także przez komunistyczną Rosję.

Był również w Mandżurii? Czego tam szukał?

Stolica Apostolska powierzyła Towarzystwu Chrystusowemu opiekę nad Polakami w Harbinie, gdzie żyły tysiące Polaków, zatrudnionych uprzednio przy budowie kolei transsyberyjskiej. Przedtem, przy okazji podróży do Brazylii, był także w Argentynie i Urugwaju. Nie było tam porządnych dróg, więc podróżował konno, a sypiał w zakrystiach! W trudnym klimacie południowoamerykańskim przekonał się, że nie ma zdrowia, potrzebnego misjonarzom. Szkoda, bo władał kilkoma językami: angielskim, niemieckim, francuskim, hiszpańskim i portugalskim.

W jakich okolicznościach zaprzyjaźnił się ze św. Maksymilianem Kolbe?

Ks. Ignacy potrafił pisać, ale nie potrafił zorganizować wydawnictwa. Pojechał więc do Niepokalanowa, aby zobaczyć jak można zorganizować drukarnię i wydawnictwo. Razem z o. Maksymilianem był na targach maszyn drukarskich w Lipsku. "Skąd ojciec weźmie tyle pieniędzy?" - pytał Ignacy po zakupie drogiej maszyny. "Niech się ksiądz nie martwi, Niepokalana ma dość pieniędzy!" - usłyszał. O męczeńskiej śmierci o. Maksymiliana dowiedział się w Krakowie - mieszkał wówczas u sióstr felicjanek - od jego matki.

Powróćmy jeszcze do źródeł pisanych, które pozostały po ks. Ignacym.

Od 1943r., prawie do samej śmierci, prowadził dziennik. Zachowały się jego liczne artykuły, najwięcej w "Przewodniku Katolickim" i "Kurierze Poznańskim". Redagował również miesięcznik "Informator", który rozsyłał wśród członków Towarzystwa. Pisywał także wiersze pod pseudonimem "Żegota", bo wtedy nie wypadało, aby ksiądz zajmował się poezją. Poza tym, prowadził rozległą korespondencję, a w sekretariacie zatrudniał dwu braci.

Jak doszło do założenia Zgromadzenia Sióstr Misjonarek Chrystusa Króla?

Liczba braci gwałtownie malała, brakowało osób do prowadzenia domów Towarzystwa. Obowiązywał wówczas zakaz tworzenia nowych wspólnot zakonnych, więc w Urzędzie ds. Wyznań uzasadniał, że to kolejny dom sióstr felicjanek-misjonarek. Na czele Zgromadzenia postawił dwie felicjanki, które znał jeszcze z lat wojny. Ks. arcybiskup Antoni Baraniak wydał utajniony dekret erygujący nowe Zgromadzenie. A potem jeździł do nich co tydzień, do podpoznańskiego Moraska, gdzie wygłaszał konferencje ascetyczne i spotykał się z przełożonymi oraz siostrami.

Przez ostatni okres żył i mieszkał w Puszczykowie. Czy to była emerytura?

Ks. Ignacy i emerytura? Regularnie prowadził rekolekcje dla kapłanów na Ziemiach Zachodnich, na prośbę abpa Dymka przez rok prowadził w seminarium poznańskim dni skupienia dla księży diecezjalnych, ale udzielał się również na miejscu, w życiu parafialnym, nazywając proboszcza swoim "małym ordynariuszem".

Był dobrym rekolekcjonistą?

Znakomitym! Miał wyjątkową łatwość wymowy, mówił bardzo treściwie - wszystkie wystąpienia miał zawsze w całości napisane - i nigdy nie męczył słuchaczy, często wspominając własne podróże.


Druk: "Przewodnik Katolicki" 5(2001), s. 13-15.

Drukuj cofnij odsłon: 7410 aktualizowano: 2012-01-14 15:45 Do góry

projektowanie stron www szczecin, design, strony dla parafii

OŚRODEK POSTULATORSKI TOWARZYSTWA CHRYSTUSOWEGO

ul. Panny Marii 4, 60-962 Poznań, tel. (61) 64 72 100, 2024 © Wszelkie Prawa Zastrzeżone