Ośrodek Postulatorski Chrystusowców
Czcigodny Sługa Boży ks. Ignacy Posadzy

Czcigodny Sługa Boży ks. Ignacy Posadzy

(1898-1984)
Współzałożyciel
i długoletni Przełożony Generalny Towarzystwa Chrystusowego;
Założyciel Zgromadzenia Sióstr Misjonarek Chrystusa Króla; pisarz; podróżnik

Artykuły

ks. Tadeusz Perlik TChr

Moje wspomnienia o Ojcu Ignacym Posadzym wygłoszone w Domu Głównym w Poznaniu dnia 16 stycznia 1995 r. w przeddzień rocznicy Jego śmierci.


 

Na wstępie muszę powiedzieć, że moje wspomnienia, zgodnie z wyrażoną do mnie prośbą, dotyczą tylko moich przeżyć i kontaktów z Ojcem Ignacym Posadzym. Na pewno i tych nie wyczerpują. Nie są więc żadnym szerokim ani pełnym spojrzeniem na postać naszego Współzałożyciela. Nadto pragnę dodać, że zgodnie z prośbą, te refleksje będę snuł przez 15 minut.

Znałem Ojca prawie 39 lat - od roku 1945 do jego śmierci w 1984 r. Te refleksje podzieliłbym na dwie części. Najpierw kilka wspomnień ujętych chronologicznie, a potem kilka szczególnych rysów osobowości Ojca Ignacego Posadzego, które zrobiły na mnie duże wrażenie. Proszę o wybaczenie tego, że z konieczności wspominam o sobie i o swoim życiu w Towarzystwie.

Kiedy we wrześniu 1945 r. przyjechałem pierwszy raz do Towarzystwa Chrystusowego w Poznaniu spotkałem Ojca Ignacego jako rekonwalescenta. Było to wówczas przelotne spotkanie. W sposób bardziej znamienny spotkałem się z Ojcem podczas mojego nowicjatu w 1947 r. Nowicjat odbywał się w Puszczykowie w starym domu nazywanym Betanią Puszczykowską. Towarzystwo odzyskiwało po wojnie ten dom w etapach i to począwszy od roku 1947. Gdy znalazło się więcej miejsca w tym domu, wówczas zamieszkał tam Ojciec Ignacy Posadzy. Z tego okresu utkwił mi w pamięci obraz Ojca Ignacego często przebywającego w kaplicy; przebywał tam długo bardzo rozmodlony.

W roku 1948 przebywaliśmy, cały nasz kurs, na I roku studiów w Ziębicach. Pamiętam przyjazdy Ojca, ówczesnego przełożonego generalnego. Szczególnie ten pierwszy w październiku. Wówczas to na wiadomość o ciężkiej chorobie Założyciela ks. kard. Augusta Hlonda, natychmiast udał się do Warszawy, a nas prosił o modlitwę w intencji chorego. W czasie dalszego okresu moich studiów w Poznaniu, Ojciec, od czasu do czasu, głosił do nas konferencje podczas dni skupienia. Odbieraliśmy te nauki przez niego głoszone z głębokim przeżyciem.

Krótko po wojnie, już w latach 40-tych, Ojciec Ignacy Posadzy zainicjował i systematycznie prowadził dni skupienia na Pomorzu Zachodnim.

Z okresu po moich święceniach utkwiły mi w pamięci rozmowy z Ojcem przed nominacjami. Pierwsza na prefekta seminarium była bardzo krótka. Natomiast, gdy po pięciu latach kapłaństwa, miałem zostać dyrektorem niższego seminarium, rozmowa była dłuższa. Przedstawiałem wówczas wszystkie racje przeciwne: brak odpowiedniego przygotowania, młody wiek, brak doświadczenia i inne. Po uważnym i dokładnym wysłuchaniu, Ojciec powiedział do mnie: Tak, to są przeszkody, ale one wszystkie z każdym dniem będą się zmniejszały. Ojciec Ignacy zlecił zadanie, a potem darzył dużym zaufaniem. Nie pamiętam, by kiedyś interweniował osobiście. Wszelkie wskazówki i uwagi przekazywał bardzo dyskretnie i osobiście mnie. Pamiętam też jak w roku 1959 poszukiwaliśmy większego domu na Niższe Seminarium. Ziębice (po zajęciu większej części domu przez władze państwowe podczas likwidacji Niższego Seminarium w 1952 r.) okazały się za małe. Wówczas po relacji negatywnej na temat domu w Świdnicy (relacji ze strony osób Ojcu bardzo zaufanych), zlecił jeszcze ponowną wizję lokalną ks. Władysławowi Przybylskiemu, dyrektorowi pierwszego niższego seminarium Towarzystwa i mnie. A po naszym pozytywnym rozeznaniu zdecydował po naszej myśli. Tak doszło w kwietniu 1959 r. do przeniesienia Niższego Seminarium z Ziębic do Świdnicy.

Po rozwiązaniu w 1962 r. niższego seminarium przełożony generalny Ojciec Ignacy zlecił mi zorganizowanie akcji powołań. Popierał wówczas wszelkie inicjatywy w tej dziedzinie.

W roku 1964, w 12-tym roku mojego kapłaństwa, a w 36-tym roku życia, Ojciec Ignacy zleca mi odpowiedzialne zadanie: przełożeństwo domu głównego w Poznaniu. Osobiście często przybywał z Puszczykowa, gdzie mieszkał, do Poznania. Interesował się bardzo wszystkim, co działo się w Towarzystwie. Obdarzając całkowitym zaufaniem, bardzo delikatnie dawał swoje uwagi. Z tego czasu pamiętam dobrze wizytację apostolską Zgromadzenia, którą przeprowadził o. Stanisław Wójcik, redemptorysta. Podziwiałem wówczas wielką pokorę naszego Współzałożyciela. Muszę też wspomnieć wizytę w naszym domu księdza prałata Agostino Casaroli - późniejszego kardynała i Sekretarza Stanu na Watykanie - delegata Papieża Pawła VI - wizytującego Kościół w Polsce.

Przybył on do naszego domu wraz z księdzem arcybiskupem Antonim Baraniakiem, metropolitą poznańskim. Spotkanie odbyło się w kaplicy. Delegata Ojca Świętego powitał przełożony generalny Ojciec Ignacy Posadzy, wygłaszając z wielką swadą przemówienie w języku francuskim.

Wreszcie w dalszej chronologii muszę wspomnieć o latach od 1968. W roku 1968 w wieku 70-ciu lat Ojciec Ignacy zrezygnował z pełnienia posługi przełożonego generalnego w Towarzystwie. Mieszkał nadal w Puszczykowie. Modlitwą wspierał Towarzystwo. Służył radą, na każde zaproszenie, póki mógł, spieszył z posługą słowa - wygłaszając liczne konferencje. Budował nas wszystkich swoim zaangażowaniem w sprawy Towarzystwa. W roku 1970 zostałem ekonomem generalnym. Ilekroć, przybywałem do Puszczykowa Ojciec Ignacy Posadzy wypytywał mnie o wszystkie sprawy materialne Towarzystwa. Był wszechstronnie zainteresowany. Wspominał też, że w latach przedwojennych sam załatwiał wszystkie sprawy materialne Zgromadzenia. Przy tej okazji powiedział do mnie kilka razy, że sprawy materialne zajmowały mu 2/3, a nawet nieraz 3/4 czasu. Cieszył się wszystkim, co dobrego działo się w Zgromadzeniu, a bardzo bolał nad wszystkimi niedomaganiami i niepowodzeniami.

Niech tyle wystarczy z chronologii. A teraz kilka rysów osobowości Ojca Ignacego Posadzego, które mnie szczególnie uderzyły.

Ojciec Ignacy wspominał nieraz, że życie zakonne poczytuje sobie jako szczególną łaskę i wybraństwo Boże. Był 11 lat kapłanem diecezjalnym, gdy jak mówił: z woli Kościoła, otrzymał powołanie zakonne wyrażone przez swojego biskupa, księdza kardynała Augusta Hlonda.

Towarzystwo Chrystusowe kochał Ojciec Ignacy całym sercem. Mówił o nim bardzo często w swoich konferencjach głoszonych w nowicjacie, seminarium, w domach i na placówkach duszpasterskich Towarzystwa. O ukochaniu Towarzystwa mówiło świadectwo życia Ojca, życia oddanego całkowicie Zgromadzeniu i jego misji duszpasterskiej wśród Polonii.

Był to mąż modlitwy. Tak często można było spotkać rozmodlonego Ojca w kaplicy i u siebie w pokoju. Takiego pamiętam przez cały czas mojego z nim spotykania.

Podziwiałem wielkość jego kapłaństwa. Realizowało się ono w ramach Towarzystwa. Któż zliczy wszystkie konferencje Ojca, których tak bardzo był duszpasterzem wszystkich członków Zgromadzenia? Ile tam było zatroskania o nas, o nasze uświęcenie, o nasze prace apostolskie, o wypełnienie zleconego przez Kościół nam zadania? A listy okrężne, będące przedłużeniem tego nauczania w konferencjach. Słyszałem tyle o rekolekcjach głoszonych przez Ojca w czasie okupacji, w wielu zgromadzeniach zakonnych męskich i żeńskich. Głębia życia wewnętrznego i doświadczenie życia zakonnego oraz kapłańskiego przebijała także w konferencjach i listach okrężnych Ojca Ignacego. Nie mogę też nie wspomnieć, że mimo słabego zdrowia udawał się w czasach swojego przełożeństwa, każdego roku, do Szczecina na spowiedź wielkanocną w kościele Najśw. Serca Pana Jezusa na sobotę i Niedzielę Palmową. Jestem przekonany, że wielką była gorliwość życia kapłańskiego Ojca Ignacego Posadzego.

Muszę tu jeszcze wspomnieć o wielkim autorytecie, jakim cieszył się Ojciec Ignacy wśród członków Towarzystwa, wśród kleru diecezjalnego, wśród zgromadzeń zakonnych męskich i żeńskich. Przy tym cechował Ojca we wszystkich spotkaniach wielki szacunek i miłość do drugiego człowieka. Nie trudno było odczytać prawdziwą życzliwość i miłość bliźniego, i wielką dobroć.

Ojciec Ignacy Posadzy ukochał polskiego emigranta. Już w czasie studiów seminaryjnych, odbywanych częściowo we Fuldzie, spotykał Polaków pracujących w Niemczech. Wtedy postanowił, tak mi opowiadał, że gdy zostanie kapłanem, będzie każdego roku w czasie wakacji, spieszył z posługą duszpasterską do Polonii w Niemczech. Jako Współzałożyciel i Przełożony Generalny Towarzystwa Chrystusowego dla Polonii Zagranicznej realizował to postanowienie wysyłając członków Zgromadzenia, swoich duchowych synów. Był bardzo zatroskany o dusze Polaków rozproszonych po świecie. Dawał temu wyraz zawsze w swoich słowach i czynach.

Z tego zatroskanego o emigrację serca powstała myśl i realizacja założenia Zgromadzenia żeńskiego dla posługi wśród Polaków na obczyźnie. Ojciec Ignacy Posadzy założył Zgromadzenie SS. Misjonarek Chrystusa Króla dla Polonii Zagranicznej. Czuwał nad ich duchowym rozwojem. Napisał dla Zgromadzenia Ustawy. I chociaż nie jeden krzyż spotkał Go w związku z założeniem i rozwojem tego Zgromadzenia, nie wycofał się z tego dzieła dla dobra Polonii Zagranicznej.

Muszę stwierdzić, czego nie jeden raz byłem świadkiem, że licznych trudności, przykrości, cierpień doznał Ojciec Ignacy zarówno jako Współzałożyciel i Przełożony Generalny Towarzystwa Chrystusowego dla Polonii Zagranicznej, jak i jako Założyciel Zgromadzenia Sióstr Misjonarek Chrystusa Króla dla Polonii Zagranicznej.

Nie mogę pominąć stosunku Ojca Ignacego do braci. Darzył ich wielkim zaufaniem, zwłaszcza w sprawach materialnych. Sam wspominał, że już w początkach Zgromadzenia wysyłał ich z kolportażem książki po całej Polsce. Osobiście widziałem to zaufanie w sprawach księgarni czy też w przechowywaniu pieniędzy Towarzystwa. Ojciec Ignacy bardzo mocno cenił modlitwę braci w intencjach Towarzystwa. Często ich o to prosił; liczył na tę pomoc. Jak sam mówił, nie zawiódł się.

Kończę. Pragnę wyrazić wielką wdzięczność Panu Bogu, że mogłem na drodze mojego życia spotkać Ojca Ignacego Posadzego, człowieka nieprzeciętnego, kapłana i zakonnika z prawdziwego zdarzenia. Powiem więcej, prawdziwie świątobliwego chrześcijanina.


Druk: "Głos Seminarium Zagranicznego" 5(1995), s. 52-56.

Drukuj cofnij odsłon: 5429 aktualizowano: 2012-01-14 15:51 Do góry

projektowanie stron www szczecin, design, strony dla parafii

OŚRODEK POSTULATORSKI TOWARZYSTWA CHRYSTUSOWEGO

ul. Panny Marii 4, 60-962 Poznań, tel. (61) 64 72 100, 2024 © Wszelkie Prawa Zastrzeżone