Czcigodny Sługa Boży ks. Ignacy Posadzy
(1898-1984)Współzałożyciel
i długoletni Przełożony Generalny Towarzystwa Chrystusowego;
Założyciel Zgromadzenia Sióstr Misjonarek Chrystusa Króla; pisarz; podróżnik
PK
W stolicy nad Sekwaną.
Z Amsterdamu lecę samolotem linii holenderskich K.L.M. do Paryża. Towarzystwo już całkiem międzynarodowe. Przeważa język angielski. Po niecałych dwóch godzinach maszyna obniża swój lot. Pod nami tysiące świateł skroś ciemno-atramentowej nocy. To już jedno z dalekich przedmieść Paryża.
U Polaków. List z Francji.
W PÓŁNOCNEJ FRANCJI
Z Paryża wyruszam na Północ. Dworzec Gare du Nord, skąd przed dwudziestu laty wyjeżdżałem po raz ostatni, zmienił swoje oblicze. Został rozbudowany, zmodernizowany.
W Wiecznym Mieście.
Jestem w Rzymie. Mieszkam w Kolegium Polskim przy Piana Remuria. Przed 20 laty były ta prawie pustki. Dziś powstała tu nowa dzielnica. Wspaniałe wille, nowoczesne bloki mieszkaniowe. Bogactwo i rozmach form architektonicznych. Zresztą cale miasto rośnie jak na drożdżach. W niedługim czasie Rzym liczyć będzie dwa miliony mieszkańców.
Widziałem Ojca Świętego.
W Rzymie mówi się oczywiście najwięcej o Ojcu św. Jego imię jest dosłownie na ustach wszystkich. Pius XII jest wszystkim Rzymianom tak bardzo bliski. W Rzymie się urodził, kształcił się, wychowywał. W Rzymie spędził prawie całe swoje życie. Niejeden Rzymianin udaje się raz po raz na plac Św. Piotra, by móc spojrzeć ku oknom trzeciego pietra pałacu Watykańskiego. Tam modli się i pracuje Pius XII, duma i radość każdego obywatela Wiecznego Miasta.
Pozdrówta Polskę...
(Z brazylijskich wspomnień Ks. generała I. Posadzego)
Była to niedziela. Po nabożeństwie pożegnałem się z kolonistami i dalej w drogę do Apukarany. Jechałem w towarzystwie Ignacego Bukały, kolonisty z Hervalsinho. Był rozsłoneczniony dzień. Konie szły stępa utartą ścieżyną przez knieje i pola. Spotykaliśmy po drodze ludzi wracających z kościoła. Czerwieniły się z daleka chusty dziewcząt niby kwiatki na polanie.
Na północ od Bałtyku.
Z radością przyjmuję wiadomość, że mam jechać do Szwecji. Chodzi o to, by zetknąć się z naszymi rodakami, zamieszkałymi w tym kraju.
Na ziemi szwedzkiej.
Od kilku dni bawię w Malmö. Mieszkam przy ulicy Spangatan 7, w siedzibie Katolickiej Misji Polskiej w Szwecji. Powoli przyzwyczajam się do ludzi, ich języka i zwyczajów. Rano jadę wygodnym autobusem nr 15 na Gustaw-Adolftorged. Stamtąd już kilkadziesiąt kroków do „Katolska Kyrka” - kościoła katolickiego. W tym kościele spotykam księdza niemieckiego, włoskiego i węgierskiego. Są to duszpasterze, roztaczający opiekę duchową nad swymi rodakami w Szwecji.
Do stolicy Szwecji.
Poprzez Vimmerby i Odensholm docieramy samochodem do miejscowości Kulla. Jest to dawna majętność śp. barona Gustawa Armfelda i jego żony z domu Hajdukiewicz.