Czcigodny Sługa Boży ks. Ignacy Posadzy
(1898-1984)Współzałożyciel
i długoletni Przełożony Generalny Towarzystwa Chrystusowego;
Założyciel Zgromadzenia Sióstr Misjonarek Chrystusa Króla; pisarz; podróżnik
PK
Z kapłańską posługą. Wspomnienia z Brazylji.
Była to niedziela. Po nabożeństwie pożegnałem się z kolonistami i dalej w drogę do Apukarany. Jechałem w towarzystwie Ignacego Bukały, kolonisty z Hervalsinho (czytaj: Herwalsinjo). Był rozsłoneczniony dzień. Konie szły stępa utartą ścieżyną przez knieje i pola. Spotykaliśmy po drodze ludzi wracających z kościoła. Czerwieniły się zdaleka chusty dziewcząt niby kwiatki na polanie.
Na odpuście w Brazylji. Wspomnienia.
Było to w pierwszych dniach mego pobytu w Brazylji. Zaproszono mię na odpust na kolonji polskiej w Thomaz Coelho. Pierwszy mój odpust brazylijski. Chętnie skorzystałem z nadarzającej się okazji. Im bliżej kolonji, tem więcej ludzi i ruchu. Jechały wasągami polskiemi kobiety w kolorowych chustach na głowie, odświętnie ubrane i strojne. Wasążki są umajone i konie łyskają uprzężą paradną. Przy wymijaniu coraz padają wzajemne powitania, albo: „Niech będzie pochwalony”.
Na Międzynarodowy Kongres Eucharystyczny do Kartaginy. List z drogi.
Na morzu, dnia 5 maja 1930.
W dniu 25 kwietnia zebrali się pielgrzymi nasi w Katowicach. Zebrało ich się około 140 z wszystkich zakątków Polski. W imię Boże wybierali się w drogę daleką - za siódma rzekę, za górę dziesiąty. Jechali, aby w imieniu Polski hołd złożyć Jezusowi eucharystycznemu na międzynarodowym kongresie na afrykańskich wybrzeżach.
Z Kongresu Eucharystycznego w Kartaginie.
W czasie trwania kongresu obradowały najrozmaitsze sekcje narodowe. Sekcja polska zebrała się 9 maja w kościele Matki Boskiej Różańcowej, należącym do XX. Salezjanów. Msze św. odprawił X. biskup Radoński. Poczym X. biskup Okoniewski wygłosił Słowo Boże. Wskazał na znaczenie kongresu dla Afryki północnej. Na jej obszarach kwitło kiedyś bujne życie chrześcijańskie. Tu działali wielcy ojcowie Kościoła, jak św. Augustyn i Cyprian. Tu nauczał sławny Tertulian, tu liczne synody wnosiły nowe życie do społeczności Chrystusowej. Stratował bujne te łany święte najeźdźca. Chrześcijaństwo jednak odradza się tu na nowo, a dowodem tego dzisiejszy kongres.
Po Kongresie Kartagińskim.
I wróciliśmy szczęśliwie z wyprawy na ziemie Czarnego lądu. Wróciliśmy z gorętszą jeszcze wiarą i z wdzięcznością dla Jezusa Eucharystycznego. Boć oto oko nasze oglądało dziwy Jego chwały, a ucho wsłuchiwało się w ten mocarny hymn eucharystyczny, jaki śpiewały wszystkie ziemie i narody.
Czego Polska jeszcze nie widziała. Procesja eucharystyczna.
W niedzielę w Poznaniu działy się dziwy. Jest wcześnie rano. Z wysokich wieżyc kościelnych odezwały się radośnie rozedrgane dzwony. Spiżowym potężnym głosem oznajmiały miastu i okolicy początek wspaniałej uroczystości. I na odgłos tych dzwonów zaczęły się zbierać organizacje, bractwa pod swymi sztandarami niby proporcami wojennymi. Stanęły w ordynku karne szeregi z wszystkich stron Polski. O wód warciańskich aż do potoków dniestrowych, od turni tatrzańskich aż do Bałtyku polskich wód nie brakło nikogo. Z poza granic naszej ojczyzny nawet przybyła miła nam brać, ba, nawet ci, których od nas dzielą oceany, stawili się wraz.
List z podróży do Brazylji.
Z pokładu „M. V. Highland Princess”. Na Oceanie Atlantyckim. 1200 mil morskich od brzegów Brazylii 22 sierpnia 1930. Było to 7 sierpnia o godzinie 3 rano na dworcu poznańskim. Czekałem na pociąg pospieszny, co miał mnie zawieźć daleko nad francuskie morze, kędy w świat szeroki wyjeżdżają okręty. Byłem trochę niespokojny, a może i wzruszony. Wszak na rok cały opuszczać miałem swych najdroższych i najbliższych i ten Poznań ukochany i tę naszą polską ziemie.
Największy na świecie.
Już od kilku dni stąpam po ziemi brazylijskiej. Właściwie po brukach i asfaltach stolicy Brazylii - Rio de Janeiro. Nazywają to miasto stolicą wiekuistej wiosny. Tak, tu zawsze pełno zieleni i kwiecia, tu zawsze wiosna. Miasto jest położone nad oceanem.
Na szczycie Głowy Cukrowej.
Rio de Janeiro.
Zbliżamy się ku słonecznym brzegom Brazylji. Wszystko, co żyje, wychodzi na pokład, aby nie uronić żadnego z tak silnych i ciekawych wrażeń. „Highland Princess” wjeżdża za chwilę do zatoki Guanabary. Najpiękniejszej zatoki na świecie. Potem płynie powoli, majestatycznie u podnóża jakiejś dziwacznej góry, co kubek w kubek do głowy cukru podobna. Ściany jej prostopadle spadają do oceanu. Ta góra to „Pao de Assucur”, co znaczy głowa cukru - tłumaczy nam jakiś chilijski obieżyświat.